’Polka w Yorku dzierga’ to tytuł mojego pierwszego bloga. Ktoś go tutaj jeszcze pamięta? Wiem, że w zeszłym tygodniu dałam trochę ciała, bo obiecałam wpis o swetrach, dziś się rehabilituję. Będzie naprawdę fajnie, obiecuję!
Ten wpis jest nie tylko odpowiedzią na Wasze super komentarze pod tym wpisem (klik) ale też opisuję jak pochyliłam się nad moimi dzianinami (zarówno kupnymi, jak i robionymi ręcznie) i co z tego wynikło.
Ponownie wrócę do wpisu Czernej (klik), który jest naprawdę świetny i ponownie zachęcam do przeczytania, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście. Aś pisze o tym, jak uniknąć robienia nienoszalnych swetrów i opisuje kilka kryteriów, którymi się posługuje aby udzierg był sukcesem. Są to: wygoda, funkcjonalność, upodobania, kolorystyka i wreszcie włóczka.
Patrząc na moje udziergi na przestrzeni lat, myślę, że zbyt często podchodziłam do projektu na zasadzie 'o w sumie fajny’ i 'chcę COŚ wydziergać’. Myślę, że to częsty błąd rękodzielniczek i nie organicza się tylko do drutów. Podobnie jest z szyciem. Jesteśmy trochę jak sroki na fajny wzór albo surowiec, który potem trzeba jakoś przerobić ale zabrakło nam pomyślunku od a do z. Czy ten materiał nadaje się na ten projekt? Czy ten fason będzie mi pasować? Czy będzie dobrze na mnie leżeć? Czy ten wyrób będzie współgrał z moją obecną garderobą? Dokładnie tak, jak pisałyście w komentarzach.
Teraz coraz częściej zadaję sobie te pytania, ale kiedyś mnie to specjalnie nie interesowało. W szyciu jest jednak tak, że od razu mamy materiał. Możemy zobaczyć jak się układa, na ile się rozciąga (albo nie), możemy go na sobie upiąć. Poza tym w miarę łatwo można też zrobić próbne odszycie. Ze swetrami jest gorzej. Próbka, owszem jest ale i tak nie można tego porównać do kuponu materiału. Trudno jest zrobić 'próbny’ sweter, a jeśli robimy go w kawałkach to nawet nie możemy go przymierzyć póki nie będzie w całości. Blokowanie może też w ekstremalnych przypadkach zmienić nam zarówno rozmiar jak i 'charakter’ swetra. Trudna sprawa.
Oczywiście im mamy więcej doświadczenia z fasonami, wzorami i włóczkami tym jest nieco łatwiej uniknąć wtopy (ponownie, tak jak pisałyście w komentarzach o właściwościach alpaki czy wiskozy). Ostatnio staram się tworzyć nieco bardziej świadomie, szczególnie jeśli chodzi o szycie. Chcę aby każdy wyrób był przemyślany i chcę zmaksymalizować szanse na to, aby rzecz była noszalna, lubiana i aby nie trzeba było tego potem i tak kupować w sklepie.
Kwestia surowca, jest dla mnie najważniejsza. Jest tyle ubrań w sklepach, że w zasadzie można w miarę łatwo znaleźć fason jaki chcemy. Problemem jest dla mnie głównie jakość, a jak jakość jest wysoka to problemem jest dla mnie cena. Wiadomo jednak, że rękodzieło też nie jest tanie.
Moją uwagę we wpisie Czernej przykuła bluzeczka 'do pracy’ od Pettie Knits (klik). Jest wykonana z kaszmiru Cardiff, na mój rozmiar potrzeba 10-11 motków tej włóczki. Motek kosztuje 15 funtów, więc na sam surowiec musiałabym wydać ponad 150 funtów. Ceny 100% kaszmirowych dzianin w porządnych sklepach zaczynają się od 100 funtów. Fajny kaszmirowy sweterek od the White Company (klik) mogę kupić za 130 funtów. Musiałabym być niepoczytalna, żeby kupić włóczkę za 150 funtów i ryzykować proces robienia takiego swetra samemu, podczas gdy mogę taniej kupić gotowy sweter a jedna przymiarka to wszystko co potrzebuję, aby wiedzieć, czy 'to jest to’ i czy jest warte tej ceny. Zgodzicie się?
Robiąc jesienne zakupy ubraniowe, w oko wpadł mi ten kupny kardigan:
To jest mój fason ale według mnie jest zdecydowanie za drogi (kosztuje niemal 170 funtów!). To kardigan z wełny, z minimalnym dodatkiem kaszmiru i wiem, że mogę spokojnie zrobić taki dużo taniej, np. z Merino Extra Fine Dropsa (przyjmując 15 motków, surowiec to koszt ok. 50 funtów). Swoją drogą, jeśli ktoś ma gdzieś na Ravelry w ulubionych wzór na podobny sweter (szczególnie chodzi mi o kołnierz) to proszę podajcie mi linka.
Ostatnio wymieniłam garderobę z letniej na zimową. Było miłe zaskoczenie, bo mieszczę się swobodnie w kilka ulubionych ciuszków, które niestety jeszcze rok temu były nieco za małe. Po raz pierwszy też odłożyłam kilka ubrań na 'jeśli kiedyś przytyję’ zamiast na 'jeśli kiedyś schudnę’. Moje trzy ulubione kupne dzianiny to:
Sweter z cienkiego merynosa, kupiony w GAPie absolutne wieki temu. Nosiłam go w pierwszej ciąży, a to wtedy nie był już nowy sweter. W tym sezonie udało mi się kupić jego następcę i choć ma nawet szlachetniejszy skład (lekka domieszka kaszmiru) to już widzę, że wytrzyma maksymalnie kilka sezonów.
To sweter marki Fat Face, 65% wełna, 30% nylon i 5% kaszmir. Służy mi wiernie już chyba czwarty sezon. Lubię, że jest taki szeroki.
I ostatni hicior. To sweter, a raczej swetro-płaszcz (ang. coatigan). To marka Isabella Olivier, która produkuje ubrania ciążowe (dlatego ten płaszcz ma dłuższe poły z przodu). Kupiłam go na eBayu z drugiej ręki, chyba w drugiej ciąży i noszę do dziś, czyli minimum osiem lat. Jest idealny na obecną pogodę. To 100% wełna.
Co więc lubię w dzianinie? Musi być lekka i cienka czyli raczej robiona maszynowo, dłuższe rękawy, minimum do bioder, dekolt w serek. Przejrzałam też moje projekty na Raverly i wybrałam swetry, które mile wspominam, i które faktycznie nosiłam. Gotowi na wehikuł czasu?
Wychodzi mi na to, że jeśli robione ręcznie to lubię swetry luźne, z dłuższymi rękawami, raczej nie 'eleganckie’. Włóczka na grubość maksymalnie DK, lepiej aby było 4ply. Dobrze też sprawdziły mi się małe sweterki, do sukienek. Na swoim koncie na Ravelry znalazłam też sporo dzianin z mojej ukochanej 4ply Bluefaced Leicester (farbowanej przeze mnie) ale wszystkie były 'przy ciele’ i dość przylegające do bicepsów. Szkoda, że nigdy nie zrobiłam czegoś luźniejszego z tej włóczki. Może nosiłoby się lepiej?
Myślę, że sweter, który mam obecnie na drutach ma szansę powodzenia. Kilka z Was napisało, że ma dziwną i mało praktyczną konstrukcję. Zgadzam się, ale…. właśnie to mi się w nim spodobało. W tym tygodniu będę rozdzielać rękawy, także zaraz wszystko będzie jasne i oczywiście podzielę się wrażeniami.
Podsumowując mam już na tyle doświadczenia w robieniu własnych ubrań, czy to z materiału czy z włóczki, że czas zacząć robić z głową.
Dodałam przycisk z lajkiem. Można go nacisnąć i dać mi znać, że ‘jestem’, ‘przeczytałam’, ‘dobra robota’, ‘fajnie, że jesteś’, ‘doceniam to, że piszesz’. Dla mnie jest to znak, że ktoś tam po tej drugiej stronie jest i czyta. Umawiamy się, że naciśnięcie tego przycisku nie oznacza, że koniecznie zgadzacie się z treścią wpisu, ok?
Droga Pimposhko! Czytam cię od samego początku! I bardzo wieloma przemyśleniami zgadzam się z Tobą . Razem robiłyśmy dzieciece kocyki – Ty swoim dzieciom a ja swoim wnukom. Niestety ciągle mnie ponosi robię swetry na półkę bo nie jestem w stanie usiąść i nic ie robić . Pozdrawiam serdecznie, Barbara
Bardzo mi miło! No ja też jakoś najwięcej to wydziergałam na półkę.
O.. pamietam Polke w Yorku, trafilam tam do Ciebie przypadkiem, jak pisalas juz inne blogi, po Urszuli i jej polaczeniach tam doszlam wtedy. Pamietam tez blog Drut Pomocniczy, chyba jeszcze jest, musze zajrzec?
Sweterków juz dlugo nie dziergalam, ale te co mam, to co prawda nie szal, ale funkcjonalne i wkrótce znowu zaczne nosic. Regularnie je odmechacam i odkulkowuje taka specjalna golarka, tego niestety nie dalo mi sie jeszcze uniknac. Skarpety i mitenki, które jeszcze 2 lata temu robilam nagminnie, tez gole. Wytrzymuja szmat czasu, bo sa zawsze z dobrej wlóczki skarpetkowej. Tutaj jakosc faktycznie jest wazna.
Ostatnio reczaj czytam niz dziergam 😉 ale mam na drucie, od zeszlego roku, szal z trójkata, mialam skonczyc jeszcze przed koncem ostatniej zimy, ale zmarla Lilli, i wszystko sie poplatalo, przeprowadzka, praca, nowe miejsce na ziemi, nowi ludzie, i chmara roboty. Ale koszyk z welna od pßol roku stoi w mowym salonie, tam, gdzie Lilli stawiala swoje dziergadelko, i czeka na spokojniejsza zime…
Byc moze, wkrótce zabiore sie za kolejny dla mnie sweter. Wlasciwie marzy mi sie od lat ten piórkowy wlasnie, jako raglan. Uwaga z nie za szerokimi rekawami jak najbardziej sluszna, ja lubie rekawy obcisle i nie za dlugie. Kiedys zrobilam sobie taki szumiasty, z rekawami poza nadgarstki, byl w sumie tylko podomowy, znaczy do noszenia bez kurtki, i szybko sie go pozbylam. Z tymi 15 cm wiecej w obwodzie, to trzeba sobie wycyrklowac na wlasne potrzeby i jak sie czuje w swetrze luzniejszym czy bardziej obcislym.
Marzena i jej kolekcje to swiat sam w sobie, podziwiam stale i oka nacieszyc nie moge, forma, kolorem i wdziekiem.
Ale mi zrobilas frajde tym wlóczkowo- swetrowym wpisem 🙂
Pozdrawiam serdecznie z Górnej Frankonii!
No właśnie, te połączenia w blogach były bardzo fajne a teraz to już tak nie działa. Odkąd przeszłam na WordPressa to rolki u innych nie działają, pewnie wiele czytelniczek pomyślało, że już nie piszę bloga i o mnie zapomniało.
Jeżeli mogę wtrącić swoje trzy grosze to napiszę tylko tyle,że ty szyjąc i to z gotowych wykrojów chyba zdałaś sobie sprawę ,że masz super wymiary, prawda? Pokazujesz swoje dawne sweterki takie „do ciała” i czy ty nie widzisz jaką masz fajną figurę taką bardzo kobiecą. Pokazujesz swoje uszyte sukienki i też nie widzisz, że one fajnie na tobie leżą bo masz figurę jak trza! Po co ci takie obfite swetry .Ja czytam twoje posty od pierwszego i zobacz twoje sweterki tyle lat mają i jeszcze w nich chodzisz i super w nich wyglądasz. Powiesz ,że figura ci się zmieniła? Może troszkę bo każdej z nas się zmienia ale to nie znaczy ,że jesteś nieforemna i masz nosić takie obszerne swetry żeby to ukryć. Powiadam Ci jesteś fajną kobietką i noś swetry bliżej ciała to nie znaczy obcisłe .No to już znasz moje zdanie .Pozdrawiam Krystyna
Krystyno, bardzo Ci dziękuję za komplementy. Tak, zdaję sobie sprawę, że mam ładną figurę i ją bardzo lubię. U mnie nie chodzi o to, aby się przesadnie maskować ale lubię luźniejsze rzeczy, o i tyle.
Dzięki za polecenie! Polki w Yorku nie czytałam, ale większość swetrów kojarzę 🙂 Zawsze lubiłam oglądać Twoje udziergi i mam nadzieję, że jeszcze sporo ich powstanie. Zwłaszcza takich dopasowanych do Twoich potrzeb i gustów. W tych kupnych też fajnie wyglądasz!
Zobaczymy! Chwilowo jakoś przeszła mi ochota na szycie a dziergam właśnie ten sweter no i coś tam dłubię na szydełku.