Ale się wywiązała rozmowa pod ostatnim wpisem, nie ma to jak kawałek włóczki. Pozwólcie, że pociągnę ten wątek za tydzień i wtedy zbiorowo odpowiem na Wasze komentarze. A jeśli nie możecie się doczekać przyszłego tygodnia, to Czerna popełniła wczoraj super wpis, bardzo polecam (klik). Ja zgodnie z zapowiedzią, mam dzisiaj zupełnie inny temat.
To jest moja oryginalna i dość leciwa już tarcza wzorowej uczennicy. Znalazłam ją kiedyś w domu w Świnoujściu, przywiozłam tutaj i trzymam w szufladzie przy łóżku.
Chyba nikogo nie zdziwię, jeśli napiszę, że w szkole byłam zawsze wzorową uczennicą? Choć oczywiście najpierw byłam wzorowym uczniem. Dopiero na początku lat dziewięćdziesiątych, jakieś ministerstwo czy inne kuratorium wpadło na pomysł, że przecież są uczniowie i uczennice, i tak oto na czerwonej tarczy pojawił się feminatyw. Po upadku komunizmu polska szkoła poszła z duchem czasu.
Dziś sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana, a to czy ktoś jest uczniem czy uczennicą zrobiło się mniej oczywiste. W szkole za małoletniego odpowiadają rodzice, ale na uniwersytecie sytuacja wygląda już inaczej. Tutaj młody, pełnoletni człowiek decyduje o sobie sam.
Ten wpis powstał na prośbę czytelniczki, która pracuje na doskonałym polskim uniwersytecie. Uniwersytet, jak wiele innych zderzył się z realiami posiadania studentów traspłciowych/niebinarnych i problemem, jak powinni być traktowani przez systemy administracyjne. Poprosiła mnie, abym naświetliła sytuację jak to wygląda w Oxfordzie. Popytałam gdzie trzeba i mam odpowiedź.
Pomyślałam sobie, że napiszę o tym post. Może czytają go inne osoby, którym to się przyda, bo pracują na uczelni albo w kadrach? Zanim przejdę do pytań i odpowiedzi chciałam napisać, że nie jestem ekspertem od osób transpłciowych/niebinarnych, nie orientuję się zbyt dobrze w nomenklaturze i nie mam doświadczenia z pierwszej ręki (aczkolwiek mam u siebie w zespole osobę transpłciową). W związku z tym, jeśli ktoś poczuje się urażony tym wpisem, to z góry przepraszam i zapewniam, że nie jest to celowe.
Warto jeszcze dodać, że istnieją pewne różnice między językiem polskim i angielskim. Nie wiem, czy w języku polskim rozwinęło się już odpowiednie słownictwo związane z płcią. Po pierwsze, po angielsku rozróżnia się sex i gender. Sex określa płeć fizyczną, często używa się też określenia 'legal sex’ (czyli płeć legalna, w UK rozróżnia się dwie, męską i żeńską) albo 'sex assigned at brith’ czyli płeć przy urodzeniu. Gender to natomiast płeć kulturowa, Wikipedia rozróżnia aż 72 rodzaje płci kulturowej. To tutaj rezydują osoby transpłciowe, queer, gender fluid, niebinarne ale też cis-gender czyli osoby, których sex i gender pozostają ze sobą w harmonii (czyli większość ludzkiej populacji).
Po drugie w języku angielskim jest wiele imion, które mogą nosić zarówno dziewczynki jak i chłopcy i imię samo w sobie nie zawsze wskazuje na płeć danej osoby. Takie imiona to np. Alex, Loren czy George (tak, George, skrót od Georgia).
Po trzecie, w UK jest bardzo rozpowszechnione używanie tytułów przed imieniem i nazwiskiem. Najbardziej popularne to Mr/Pan, Mrs/Pani (mężatka), Miss/Panna albo dziewczynka, Ms/kobieta bez uwzględnienia stanu cywilnego, Master/chłopiec. Ostatnio w użyciu jest również Mx, który jest neutralny płciowo. Wiem, że osoby transpłciowe denerwują się, jak w jakimś formularzu tytuł Mx nie jest dostępny. Ja też się denerwuję, jak Dr nie jest dostępny i muszę wybrać Mrs. Pozostaje jeszcze kwestia zaimków osobowych po nazwisku (ona/jej itd.), ale tutaj już przestanę, to wstęp wyszedł mi tak długi, że pewnie tracicie już wolę życia.
Czy powinniśmy uwzględniać w systemach inne imię, niż w dokumentach tylko na życzenie danej osoby? Powiedzmy, że wykładowcy nie będą mieli problemu ze zwracaniem się do tej osoby wybranym przez nią imieniem, ale jakiego momentu to życzenie powinno być formalizowane?
Tak, tak i jeszcze raz tak. I to wcale nie ogranicza się do osób transpłciowych czy niebinarnych. Przykładowo ja mam w dokumentach moje pełne imię, ale funkcjonuję w pracy pod zdrobnieniem, zarówno w adresie email jak i na identyfikatorze.
Komputerowa baza studentów w Oxfordzie zawiera pola na imię i preferowane imię. Jeśli są różne, student może sobie życzyć, aby to preferowane pojawiło się w ich uniwersyteckim adresie email oraz na legitymacji studenckiej (teoretycznie nie powinno się pojawić na legitymacji, bo to dokument ale w praktyce wiem, że można się dogadać). Preferowane imię będzie też używane w nieformalnej korespondencji ze studentem, na listach obecności i egzaminacyjnych. Wszelkie dokumenty np. dyplom ukończenia studiów wydawane są jednak na legalne imię (więcej o tym poniżej). Student ma również prawo do zmiany zdjęcia w legitymacji, jeśli w czasie studiów jego wizerunek się znacząco zmienił.
Jeśli chodzi o płeć to tutaj również są dwa pola, jedno na płeć legalną (legal sex) a drugie na płeć kulturową (gender). To drugie pole zawiera tylko cztery dozwolone kategorie (a nie 72). Są to: kobieta, mężczyzna, inne i wolę nie mówić. Wszelkie statystyki zbiorcze, które są publikowane np. oceny z egzaminów, statystyki przyjęć na studia itd. raportują legalną płeć. To dlatego, że w innych kategoriach jest bardzo mało studentów i nie można im tym samym zapewnić anonimowości (przykładowo, nie można opublikować statystyki, że na wydziale fizyki jedna osoba o innej płci dostała piątkę z egzaminów).
Zarówno sex jak i gender są raportowane do mojej obecnej firmy, która produkuje zbiorcze statystyki dla całego sektora wyższej edukacji. Ciekawostka, liczba studentów, którzy nie identyfikują się ze swoją fizyczną płcią z roku na rok systematycznie rośnie. W 2016/17 roku takie osoby stanowiły 0.4% studentów, w 2020/21 było ich już 2%.
Jeśli tak, to co wyżej, to czy prowadzący zajęcia powinien mieć informację o tym, że imię w dokumentach jest inne?(unikamy potencjalnego problemu, że np na egzaminie pojawi się osoba 100% męska z wyglądu z żeńskim imieniem).
Myślę, że to co napisałam powyżej już wyjaśniło sytuację. W przypadku preferowanego imienia, tak naprawdę nikt nie będzie widział legalnego imienia danej osoby oprócz dyplomu. A zdjęcie i imię w legitymacji (która zawiera też numer studenta) powinno rozwiać wszelkie wątpliwości, czy na egzaminie pojawiła się ta osoba, która powinna się pojawić. Student ma jeden numer w bazie danych więc nie ma problemu z tym, do kogo należą oceny z egzaminu. Na tej samej zasadzie w mojej pracy niewiele osób kuma, że w dokumentach mam inne imię.
Na jakie dane wystawiać dokumenty/zaświadczenia itp?
W Oxfordzie dokumenty i zaświadczenia są wystawiane na legalne imię, a nie na imię preferowane. Jeśli student chce zmienić swoje legalne imię musi przejść proces legalnej zmiany imienia tzw. deed poll (zakładając, że nie chodzi o zmianę nazwiska w wyniku zawarcia małżeństwa, to odbywa się na podstawie aktu małżeństwa). To już jest proces administracyjny, poza uniwersytetem. Z tego co czytałam na stronach rządowych, taki proces jest dość łatwy, szybki i niewiele kosztuje. Można więc relatywnie bezproblemowo zmienić legalnie imię, i może to być zmiana z Ewy na Adama bez żadnych zaświadczeń odnośnie zmiany płci. Student potem przedstawia taki dokument administracji uniwersyteckiej. Jego legalne imię zostaje zmienione i dyplom ukończenia studiów będzie wystawiony na nowe imię. Zmiana legalnego imienia jest również pierwszym krokiem w procesie zmiany płci.
Ze zmianą płci jest nieco trudniej. Uniwersytet zmieni płeć (legal sex) tylko na podstawie dokumentu zaświadczającego o zmianie płci. To również dzieje się już poza uniwersytetem. Wydaje mi się, że w UK osoby mogą legalnie zmienić płeć bez fizycznej korekty płci. Aby zmienić płeć legalnie należy mieć tzw. gender recognition certifficate, który wydaje się na podstawie dwóch opinii lekarskich, diagnozy dysmorfii płciowej i dowodu, że ktoś żyje w nowej płci przez przynajmniej dwa lata. Ponieważ UK legalnie uznaje tylko dwie płcie, płeć można tylko zmienić z kobiety na mężczyznę lub odwrotnie, osoby niebinarne w dalszym ciągu muszą się opowiedzieć po którejś ze stron.
Taka ciekawostka, jeśli ktoś legalnie zmieni płeć to uniwersytet ma prawny obowiązek zmienić dane na naszym dyplomie, także po ukończeniu studiów. Czyli jeśli kończę studia jako Ewa, ale potem zmieniam imię na Adam to uniwersytet nie zmieni danych na moim dyplomie (podobnie nie zmieni kwalifikacji zdobytych pod panieńskim nazwiskiem). Jeśli jednak oprócz imienia zmienię również legalną płeć to uniwersytet ma obowiązek wydać mi nowy dyplom na moje nowe imię.
Co z osobami niebinarnymi?
W zasadzie tak samo. Legalnie muszą mieć przypisaną płeć (legal sex) ale mogą odmówić identyfikacji z tą płcią (to będzie opcja 'inna’ albo 'wolę nie mówić’ w polu gender). Mogą mieć takie preferowane imię jakie chcą i przyjąć to imię legalnie w procesie deed poll. Administracyjnie nie ma tutaj różnicy.
Podsumowując, każdy student na uniwersytecie w Oxfordzie ma prawo używać na co dzień takiego imienia i tytułu, z którym się identyfikuje. Legalnie student musi mieć przypisaną jedną z dwóch płci, ale jego rekord może zawierać też informację na temat płci, z którą się identyfikuje. Jeśli student chce mieć dyplom wystawiony na jego preferowane imię, to musi je zmienić legalnie przed zakończeniem studiów. Legalna płeć może być zmieniona tylko na podstawie prawnego dokumentu o zmianie płci.
Poniżej kilka linków, w których można znaleźć więcej informacji:
Informacje na temat rekordu studenta w Oxfodzie. Dokument wyjaśniający jak można zmienić legalnie imię i płeć w rekordzie studenta, plus linki do serwisów wspierających studentów transpłciowych w Oxfordzie. Strona wyjaśniająca jak można legalnie zmienić imię w procesie deed poll. Strona wyjaśniająca jak można się ubiegać o legalną zmianę płci.
Dodałam przycisk z lajkiem. Można go nacisnąć i dać mi znać, że ‘jestem’, ‘przeczytałam’, ‘dobra robota’, ‘fajnie, że jesteś’, ‘doceniam to, że piszesz’. Dla mnie jest to znak, że ktoś tam po tej drugiej stronie jest i czyta. Umawiamy się, że naciśnięcie tego przycisku nie oznacza, że koniecznie zgadzacie się z treścią wpisu, ok?
Dzięki
Pomoże Ci to?
Przekazałam komu trzeba
Moja obserwacja. Tytuł powinien brzmieć, kiedy Adam chce być Ewą. Generalizując, spotykam się częściej z mężczyznami (?) którzy chcą być rozpoznawani jako kobiety, niż odwrotnie. Ciekawe co na to statystyki? Sporo kontrowersji szerszej, poza ścianami jakiejkolwiek uczelni. No ale to nie temat twojego wpisu:-)
Statystycznie to jest chyba raczej pół na pół. U mnie w dziale jest chłopak co chce być dziewczyną, ale ma siostrę, która ma odwrotnie. Student, którego nam przyprowadzili kiedyś był dziewczyną zmieniającą się w chłopaka, ostatnio na konferencji też spotkałam raczej She na He, niż na odwrót. Wydaje mi się, że w tłumie łatwiej dostrzec faceta z sukience/makijażu/kobiecej fryzurze niż kobietę, która 'nosi się po męsku’. Muszę znaleźć na ten temat dane.