Spokojnie! Nie będzie o statystyce. Od jakiegoś czasu, tak od roku, może dwóch, zauważyłam bardzo dużą zmianę w brytyjskim przekazie medialnym i marketingu. Otóż następuje wielka normalizacja. O co chodzi?
Otóż chodzi o pokazywanie różnych i wszystkich odcieni człowieczeństwa, chodzi o wygląd, przekonania, religię, stan zdrowia, orientację seksualną. Programy telewizyjne, filmy, reklamy nawet sklepy internetowe zmieniają narratywę na bardziej inkluzywną. Ogromnie mi się to podoba!
Uwaga, dzisiejszy wpis zawiera element multimedialny (znaczy się filmiki z YouTube), które są ważne i które należy obejrzeć czytając. Dlatego wyjątkowo polecam czytać ten wpis w słuchawkach.
Poprzednią edycję tańca z gwiazdami wygrała głuchoniema aktorka. W finale przegrała z nią para taneczna składająca się z dwóch panów. To był drugi raz, kiedy w tym programie występowała para tej samej płci. W poprzednim sezonie były dwie panie, ale musiały się wycofać bo profesjonalna tancerka złapała Covida. W najnowszym sezonie, który właśnie trwa są dwie pary tej samej płci (dwie panie i dwóch panów) oraz karlica, która jest mistrzynią paraolimpijską w pływaniu. Tańcząc z profesjonalnym tancerzem wygląda nieco dziwacznie ale nie można jej odmówić, że umie się ruszać. Z widowni kibicują jej siostra i ojciec, również karły.
Swoją drogą Nicola Adams (na zdjęciu po środku, jest bokserką i mistrzynią olimpijską) niedawno została mamą. Dziecko urodziła jej partnerka, która… była surogatką bo zarodek powstał z komórki jajowej Nicoli i dawcy spermy.
W programie ‘The Great British Bake Off’ jedna z uczestniczek nie miała w pełni wykształconej dłoni. W ostatniej edycji ‘The Great British Sewing Bee’ pojawiła się szyjąca, która urodziła się z jedną ręką tylko do łokcia. W poprzedniej edycji był pan cierpiący na stwardnienie rozsiane i powłóczył jedną nogą. W obu programach często pojawiają się geje, w obecnej edycji Bake Off jeden z nich ma na imię Janusz Domagała i już dwa razy wygrał tytuł ‘gwiazdy tygodnia’. Nie muszę chyba pisać, że mocno mu kibicujemy!
W BBC jest kilku prezenterów, którzy poruszają się na wózku i bynajmniej nie prowadzą wyłącznie programów o problemach osób niepełnosprawnych. Jeden z korespondentów BBC w Walii – Hywel Griffith choruje na bielactwo i ma całą twarz w plamach. W ogóle prezenterzy występują we wszelkich rozmiarach, kolorach i metryce. Pewne trzy starsze panie (lat 75, 77 i 82) prowadzą program pt. ‘Rip off Britain’, który demaskuje różnych oszustów typu nieuczciwi sprzedawcy samochodów, agencje turystyczne itd.
A to Nez, trenerka w mojej aplikacji Fiit i jak się okazuje można się ubrać do ćwiczeń zgodnie z nauką Koranu.
Reklamy też się zmieniają. Rzadko już występuje w nich modelowa rodzina czyli biała, dwa plus dwa (i koniecznie chłopiec i dziewczynka), gdzie mama wykonuje czynności domowe reklamując przy tym nowy proszek, płyn do mycia naczyń czy kostkę rosołową a tata w najlepszym razie bawi się z dziećmi na kanapie. Tutaj przykład reklamy, w której głównymi bohaterami są ojciec i córka. To reklama John Lewis, co oznacza, że wzrusz poziom zaawansowany.
W reklamach nikt już nie polewa podpaski wodą zabarwioną na niebiesko, rozmawia się o tym, że tampony trzeba wkładać głęboko, żeby było wygodnie. Nietrzymanie moczu, menopauza, problemy z erekcją, badania profilaktyczne prostaty, lubrykanty. To wszystko się teraz reklamuje, bez żadnej takiej nieśmiałości.
Tutaj macie przykład bardzo fajnej reklamy społecznej (sponsorowanej przez firmę Always) o normalizacji miesiączki.
W reklamach pojawia się też dużo wątków homoseksualnych. Portal randkowy reklamuje się pokazując parę lesbijek (to duży portal randkowy eHarmony, dla wszystkich płci). W reklamie firmy ubezpieczeniowej kobieta wiezie swoją ciężarną żonę/partnerkę samochodem na porodówkę, Renault reklamuje najnowsze Clio scenkami nastoletniej miłości – dwóch dziewczyn. Wreszcie dwie kobiety urządzają wspólnie nowe mieszkanie i niech waszej uwadze nie umknie to, że para jest mieszana rasowo (reklama Argosu).
To nie jest tak, że nagle w reklamach nastąpiła parada równości. Nie ma w tym nic ostentacyjnego. Nie ma nic na pokaz. Reklamy pokazują normalne życie, tylko w innym układzie niż 2+2 bo i nasze społeczeństwo to nie tylko 2+2. Ba, różnorodność i normalizacja w mediach nie dotyczy tylko ludzi, oto pies inwalida w reklamie karmy dla psów.
Firmy odzieżowe wreszcie zaczęły oferować normalne rozmiary odzieży, a do swoich kampanii zatrudniają modelki w normalnych rozmiarach i w różnym wieku. Siedemnastolatki nie reklamują już kremów na zmarszczki. Oto kilka przykładów. Niepełnosprawne osoby na stronie marki Seasalt i modelka, która może nie jest siwa i ‘naprawdę stara’ ale też nie ma 25 lat. I chłopiec z zespołem Downa w kampanii reklamowej Boden, w tym samym katalogu widziałam też dziewczynkę, która zamiast nogi miała protezę.
Cieszę się, że dokonuje się ta zmiana. Cieszę się, że otwarcie mówi się o problemach starości, menopauzy, depresji, samobójstwach, trudach macierzyństwa, chorobach psychicznych, męskich łzach. Księżniczki Disneya dzisiaj noszą okulary (Mirabel z Encanto), mają ciemną karnację (księżniczka Tiana jest murzynką), mają ambicje i marzenia, które spełniają. Szczytem marzeń Kopciuszka było żyć długo i szcześliwie u boku księcia. Dobrze, że nikt już nie karmi takimi bzdurami naszych dzieci, a przede wszystkim córek.
Małe Pimposhki w szkole mają w klasie dzieci z różnych kultur a na lekcji religii uczą się o kreacjonizmie (w wersji z Biblii i wersji z Koranu). Młodsza P. ma w klasie autystyczną koleżankę i pięknie się nią opiekuje. Jestem pełna podziwu dla pracy nauczycieli i tego jak integrują tą młodą w szkolne życie np. jasełka czy dzień sportu. Jestem ogromnie szczęśliwa, że moje córki dorastają w takim różnorodnym społeczeństwie. Ja się tego musiałam uczyć już jako dorosła kobieta.
Mam nadzieję, że im częściej będziemy widzieć w telewizji normalnych ludzi, w reklamach, prezenterów, uczestników teleturniejów itd. to tym rzadziej, ktoś tam będzie zbulwersowany ‘modą na brzydotę’.
Normalizacja górą!
Dodałam przycisk z lajkiem. Można go nacisnąć i dać mi znać, że ‘jestem’, ‘przeczytałam’, ‘dobra robota’, ‘fajnie, że jesteś’, ‘doceniam to, że piszesz’. Dla mnie jest to znak, że ktoś tam po tej drugiej stronie jest i czyta. Umawiamy się, że naciśnięcie tego przycisku nie oznacza, że koniecznie zgadzacie się z treścią wpisu, ok?
Zawsze uważałam się za bardzo tolerancyjną osobę: naprawę mało co mnie nie razi, wkurza czy bulwersuje, czyjeś życie to zupełnie nie moja sprawa i cieszę się, że normalnym staje się ta publiczna akceptacja bycia różnym. Ale jeszcze więcej zrozumiałam po wyprowadzce z Polski (najpierw do UK, a teraz do Australii). We Wrocławiu czy innych regionach Polski nie ma po prostu aż tylu “odcieni” – dopiero w Londynie uświadomiłam sobie jak niesamowicie kolorowy jest nasz świat i jak cudownie by było, gdyby każdy mógł otwarcie być sobą.
Jak widać i w tej kwestii się zgadzamy 🙂 No może nie lubię tylko mówienia “normalny” rozmiar, bo szczupła, zgrabna i wysportowana kobieta, a nawet ta bardzo chuda, jest jak najbardziej normalna. Wszak istnieją na tym świecie i takie osoby i uważam, że banować ich dożywotnio w mediach nie powinniśmy 😉 A już napewno nie obrażać słowami “wieszak” czy “chudzielec” na co niestety od czasu do czasu trafiam.
Fakt Marzena ze teraz tzw normalna sylwetka to ktoś kto jest wyżej niż Size 12. I tzw body positivity obróciło się na mówienie że otyłość jest spoko, a nie ze jesteśmy różni. No a otyłość nie jest kól i mówię to że względu na zdrowie. Nie daj się, jesteś fajną i wysportowaną kobietą
Marzena, wydaje mi się, że powinnaś zmienić pierwsze zdanie. Zapewne miałaś na myśli, że mało co Cię razi. Niepotrzebne to słówko”nie”. Tylko się nie pogniewaj.
Oczywiście masz rację! Powinno być “naprawę mało co mnie razi”. Mam nadzieję, że kontekst nie pozostawiał złudzeń 🙂 Nie widzę opcji edytowania 🙁
Ha, może powinnam użyć słowa przeciętny. Bo jeśli przeciętny wzrost kobiety w UK to 164 cm to dlaczego w większości sklepów ubrania są dostępne na 170cm i ja muszę wszystkie spodnie skracać? Albo kupować ubrania z serii ‘petite’ dla maluchów?
I zgadzam się z Alicją, że teraz jak jest szczupła osoba to epatuje niezdrowym wzorcem za to chorobliwie otyła jest bodypositivity. Mnie to właśnie trafia.
Powiem wiecej, spotykam sie z uwagami, ze powinnam cos wreszcie zjesc (waze 50 kilo przy 160 cm), bo jestem szkieletor. Czyli mozna komus powiedziec, ze jest chudy ,ale nie mozna powiedziec w druga strone- ze ktos jest gruby. Nie wiem do konca jak to dziala.Ogolnie brzydko mowiac olewam takie uwagi, albo obracam w zart.
Racja jak najbardziej, tylko nie używa się słowa karzeł! Osoba niskorosla.
Używa się ale jak można inaczej to czemu nie. Dziękuję za zwrócenie uwagi. 🙂
Niestety nadal jest to ciężki i trudny temat. Potrzeba normalizacji i powinno jej być coraz więcej. Polska nie jest krajem gdzie łatwo jest taka różnorodność uwidaczniać. Przykład: rozmowa ze znajomym, który ma dwójkę dzieci w tym jedno z niepełnosprawnością. Posyłają je do przedszkola integracyjnego. Jedno bo tego potrzebuje, drugie żeby oswoić i pokazać, że dzieci z niepełnosprawnością jest dużo na świeci, a nie tylko jedno w domu.
Zgadzam się!
Trochę się zgadzam a trochę nie. Nie podoba mi się właśnie ta nachalność. Bridgertonów odebrałam jako sztucznie poprawnych politycznie. Denerwuje mnie też przepraszanie Przyjaciół, że byli biali. Denerwuje mnie interpretacja, że jeżeli kogoś nie ma, to jest to dla niego obraźliwe. Jeszcze moment i poczuję się winna, że mam męża w dodatku białego i to jeszcze sprawnego (w miarę oczywiście, bo wiek już swój ma).
Jeżeli chodzi o niepełnosprawność, to sporo o tym myślałam, bo w polskim Top modelu był chłopak z protezą. Na pewno trzeba z niepełnosprawnością oswajać, bo oswojeni nie jesteśmy i takie widoki budzą w nas pewien lęk. Czy to się uda? Nie wiem.
Podoba mi się też zmiana w modzie – doceniam to zwłaszcza na Ravelry, gdzie mogę obejrzeć jak sweter wygląda na “normalnej” sylwetce a nie na młodej, atrakcyjnej dziewczynie.
“która może nie jest siwa” no właśnie, jak w świetle tej otwartości i normalności wygląda farbowanie włosów i makijaż? Kiepsko chyba 😀
“Reklamy też się zmieniają” – o tak, zmieniają się – jednak powód tej zmiany bynajmniej nie wynika z próby poprawy świata. Muszą się zmieniać i wpasowywać w ogólne trendy, żeby na tym ugrać i przyciągnąć klientów. Ciekawe, że teraz w reklamie każdej prawie pralki jest wątek ekologiczny.
“Reklamy pokazują normalne życie” – no proszę Cię, Pimposhko. Reklamy pokazują nam to, co chcą nam sprzedać. 😀
I w ogóle tak sobie myślę, że to co się dzieje jest kolejnym cudownym pomysłem na naprawę ludzi, a ludzi się w ten sposób naprawić nie da. Zawsze potem wyjdzie skutek uboczny, jak w tym bezstresowym wychowaniu. Ja tam chcę być nieśmiała, nie chcę otwarcie rozmawiać o menstruacji (zwłaszcza przy tym przysłowiowym obiedzie). No i nie zabierajcie małym dziewczynkom Kopciuszka!! Kopciuszek ma dużo więcej w sobie niż samego księcia! I zresztą, co złego jest w fajnym księciu?
Podpisuję się pod każdym Twoim słowem. Tolerancja – tak. Nachalna ‘poprawność polityczna” – nie.
Przyłączam się do opinii. Nie umiałabym tak sensownie ubrać w słowa to co myślę, Pani to zrobiła idealnie.
Słuchaj, po pierwsze to co Ty tutaj sobie wyobrażasz!!!??? Lajki mi tak bezczelnie zabierać? Zaraz ich to będziesz miała więcej niż ja pod wpisem. 😉 Pięknie to napisałaś i nie sposób się nie zgodzić tylko trochę nie na temat. Ten wpis nie był o upychaniu murzyna gdziekolwiek się da (co ciekawe mam już w głowie wpis na ten temat ale potrzebuję na niego nieco więcej czasu i muszę zrobić dokumentację fotograficzną co utrudniają mi studenci, którzy właśnie wrócili). Nigdzie też nie napisałam, że reklamy mają poprawiać świat. A czy pokazują normalne życie? No może menstruacyjna krew na majtkach to jednak chyba normalne życie? Ale raczej chodziło mi o to, że reklamy zaczynają odzwierciedlać bardziej strukturę społeczną i nasze zmieniające się role społeczne np. facet w kuchni czy zmieniający pieluchę;
Fajny książę nie jest zły, ale wmawianie komuś, że od momentu ślubu już będzie tylko długo i szczęśliwie jest zdecydowanie nieporozumieniem ;). A tak poza tym to z resztą się zgadzam 🙂
No ja w ogóle nie wiem, sama jestem w oszołomieniu ;D
Napisałam o swoich odczuciach na tę normalizację, którą w Polsce też widać w mediach. Mam przesyt od pokazywania “różnych i wszystkich odcieni człowieczeństwa” i odbieram to jako poprawność polityczną. Co innego jak śledzę różne podcasty i w nich, naturalnie, mam spectrum.
Ojej, reklamy to zło – wilk też bardzo udatnie odzwierciedla Czerwonego Kapturka a potem babcię i nikt się tym nie zachwyca 😀
“wmawianie komuś, że od momentu ślubu już będzie tylko długo i szczęśliwie jest zdecydowanie nieporozumieniem” – no to jest właśnie reklama 😀 Gdyby nie ona, mało kto by się odważył. A tak poważnie, małe dzieci i małe dziewczynki to po prostu małe dziewczynki – potrzebują magii i szczęśliwych zakończeń. Na inne opcje mają jeszcze czas do momentu kiedy nastoletnim okiem popatrzą na rodziców. Albo dookoła i zaczną kojarzyć pewne fakty. 🙂
Padłam, Kopciuszek to reklama! Masz świętą rację…. :))))))))))
Ta normalizacja to poprostu kanon tzw poprawności politycznej. Każdy ma swój głos i ma mieć miejsce na łamach prasy, telewizji etc etc. Jeśli nie ma to jest to nie fair…..Zgadzam się z Czajką że teraz przepraszamy za dziadków i pradziadków, za to że byliśmy w partii albo nie. Za to że jesteśmy biali, niebiescy i różowi… Wychowałam she w katolickiej Polsce jako prawosławna i ksiądz za każdym razem po kolędzie pytał czy nie chcemy się przechrzcić bo przecież ruska wiara to nie wiara….
Reklamy to nie normalność tylko czysty marketing, nowe sposoby na sprzedaż. Normalna figura? Takiej nie ma, jeden jest chudy albo nie. Rudy albo nie, piegowaty albo nie etc etc. Nie nazywam siebie osobą tolerancyjna bo to by znaczyło że coś innego mnie nie mierzwi, no nie mierzwi mnie po prostu bo cic ktoś inny to inna osoba i część rzeczywistości. Opuściłam Polskę koniec lat 90tych i miałam przyjemność wychowania w bardzo różnorodnym gronie. Nikogo nie dziwiły kolory, wzory, pary gejowskie.
Normalizacja jest ok i mnie nie szkodzi, jest to trochę czasami na siłę albo nałożone odgórnie. Bo jest miesiąc lgbt+, miesiąc czarnej kultury, miesiąc innych religii etc etc. Ale nie ma miesiąca białych kobiet, miesiąca hetero… Więc gdzie jest ta normalizacja? A może gdzie jest głos dla wszystkich?
Taka mała dygresja….
Tak, tak zgadzam się. Ta normalność w reklamie to ściema dla zwiększenia sprzedaży. Ja na tyle co mogę odcięłam się od reklam rezygnując z TV. I nawet nie wiem co na topie w nich. I dobrze mi z tym. A nachalność w promowaniu swoich poglądów na życie, też mi nie odpowiada. Zauważyłam, że jak mniej się emocjonalnie angażuje w to co inni chcą mi zareklamować to mi łatwiej. Po prostu robię swoje
Magdaleno! Ukłony, l właśnie jest. Nie oglądam telewizji od ponad 2 lat, nie odznacza to że nie czytam etc. My wszyscy mamy swoje racje, piękno to to, że z wszystkimi acjami żyjemy w przyjaźni obok siebie ❤️
Normalizacja to moim zdaniem nie jest najlepsze słowo. Pokazywanie różnorodności jest w porządku, ale trzeba mieć umiar i zachować odpowiednie proporcje. Łatwo można przekroczyć granicę, za którą chęć ukazania wszystkich różności świata wygląda sztucznie. Nachalność nie jest ok. Przykładem Anna Boleyn, która koniecznie musiała być grana przez czarnoskórą aktorkę, żeby coś udowodnić. Nie wiem, czy np. Nelson Mandela czy Jimi Hendrix mogliby być bezkarnie grani przez białych aktorów. To taki przykład. Nie dajmy się zwariować.
Pieprzyć Annę Boleyn, syrenkę Arielle pokolorowali!!!!!!!! Ale to temat na inny wpis.
Tak, nachalność przynosi zupełnie odwrotny skutek☺
Ciekawa perspektywa, nie pomyślałam o tym. Rami Malek byłby świetny w roli Hendrixa❤️❤️❤️
Brawo, świetna ocena. Media piorą nam mózgi. Wszędzie zgnilizna i totalny upadek człowieczeństwa i podstawowych wartości, trzeba więc z tego wszystkiego zrobić normę, pokazywać gdzie się da, oswoić ludzi – nierzadko niestety z patologią. Moim skromnym zdaniem, to teraz panuje totalny rasizm, ale biały.
Ja nie widziałam na razie w głównym przekazie medialnym patologii.
No fajnie, że marketingowo już się to opłaca, bo to też trochę mówi o nastrojach społecznych :D.
Nie rozumiem zupełnie stresów związanych z tym, że ktoś tam wygląda nie jak zaplanowane i nie czuję tego jako wpychanie mi ideologii w gardło, to musi być do kitu wychowywać się na kulturze, która w ogóle Ciebie nie odzwierciedla. Żyjemy w czasach jakich żyjemy, czysto pragmatycznie nawet z perspektywy rodzica fajnie mieć przykłady jak różnorodny jest świat i oswoić dzieciaki, żeby wiedziały jak się zachować.
Oczywiście ważne jest aby wychowywać się w kulturze, która Cię odzwierciedla i jestem jak najbardziej za tym. Jako typowa europejka na początku nie widziałam o co chodzi ale teraz już wiem. Ale myślę, że jest różnica między np, księżniczką Tianą u Disneya a kolorowaniem białych postaci historycznych.
Nie ma czegoś takiego jak „polityczna poprawność”. Jest empatia albo jej brak. Dlaczego mam używać języka obrażającego kogoś, kiedy mogę używać określeń neutralnych bądź dowartościowujących? Ludzie myślący od zawsze przy mówieniu zastanawiali się jak „odpowiednie dać rzeczy słowo”. Zwykle oznaczało to odpowiedniość fizycznego opisu, ale też ubranie emocji w odpowiednie słowa. Inkluzywność języka nie zabiera grupom uprzywilejowanym niczego (poza sekundami namysłu, jak lepiej ująć myśl w słowa), a pomaga mniej uprzywilejowanym poczuć się trochę bardziej u siebie, mniej na marginesie. Choćby wspomnianym tu kilkakrotnie niepełnosprawnym. Wierzcie mi, dyskomfort zdrowego w zetknięciu z osobą niepełnosprawną to drobiazg. Jako córka matki z hemiplegią i afazją po udarze nie mam lekko. Ale moja mama ma wielokrotnie gorzej. I uruchamianie w sobie dostępnych pokładów empatii bardzo w tym łańcuchu pomaga, by nie dokopywać słabszemu.
Mario bardzo ładnie to napisałaś i myślę, że język jest mniej szkodliwy. Ja lubię polityczną poprawność bo jakby nie było, jako emigrantka i kobieta jestem jej podmiotem. Ale są pewnie granice, na przykład nie rozumiem dlaczego mam nie jeść w pracy kanapki z szynką bo może to obrażać uczucia religijne mojej koleżanki biurko obok. W końcu ja jej tą kanapką nie częstuję.
Ha, dobry przykład na sytuację, gdy człowiek zastanawia się, co jest dobrem ważniejszym 🙂 Ja bym zapewne nie jadała mięsa codziennie, w razie kanapki z tymże postarałabym się ją zacząć pod koleżanki nieobecność w pokoju, ale nie zmieniałabym swojej diety pod jej przekonania religijne. Sama nieszczególnie znoszę niektóre intensywne zapachy. O ile nie byłabym nimi raczona bardzo dotkliwie i codziennie, nie czułabym się atakowana lub obrażana. Wiem, nie w każdej sytuacji „nie rób drugiemu, co tobie niemiłe” się sprawdzi, ale wiele codziennych dylematów rozwiązuje.
[…] mój wątek z wpisu o normalizacji (klik) uważam, że jak najbardziej czarni powinni być w telewizji, w reklamach, w teleturniejach itd. […]