Wyspa Nieszczęśliwości

Niektóre sygnały są bardzo subtelne i tylko trochę uprzykrzające codziennie życie. Ograniczone godziny otwarcia poczty. Apteka zamknięta w porze lanczu. W drogerii pudełka-atrapy kosmetyków, które jeszcze niedawno stały na półkach. Teraz aby kupić dany krem należy zabrać atrapę do kasy. W moim ulubionym barze (na tarasie) kelnerzy kasują za drinki przy zamówieniu, widocznie ludzie wychodzili bez płacenia. Nespresso nie dostarcza już kapsułek na drugi dzień, bo ma braki kadrowe w magazynie. 

Inne sygnały są dużo bardziej poważne. Odwołane w ostatniej chwili planowane zabiegi i operacje, czy też kilkudniowy brak (jakichkolwiek) pociągów na torach. Albo studenci. Strajkujący nauczyciele akademiccy odmawiają oceny prac i zaliczeń studentów, którzy właśnie kończą studia. Szacuje się, że nawet 50% studentów może w tym roku ukończyć studia bez kwalifikacji. Część z nich ma już oferty pracy uzależnione od końcowej oceny na dyplomie, którego nie dostaną. W dodatku są to roczniki 2019 albo 2020, wyjątkowo dotknięte przez pandemię, nauczane zdalnie bez redukcji w czesnym, pozbawione typowego ‘studenckiego doświadczenia’ za to z bardzo typowym studenckim długiem (średnio 45,000 funtów). Kończą studia i… nie mają dyplomu! Przecież to jest skandal! Nie da się dłużej tych sygnałów ignorować, na brytyjskiej wyspie tak źle nie było już dawno. 

Rzadko czytam archiwalne wpisy na blogu. Ten wpis (klik) pod tytułem ‘Wszystkie plagi zjednoczonego królestwa’ napisałam półtora roku temu. Teraz mogłabym się z niego tylko śmiać, i to gorzko. Owszem kryzys paliwowy został zażegnany, nie słychać też o problemach z rekrutacją kierowców ciężarówek. Inne opisane plagi tylko się nasiliły, doszły nowe. W zasadzie to nawet trudno znaleźć winnego: Brexit, wojna, inflacja, pandemia. ‘Wszystko, wszędzie, naraz’. 

Zacznijmy od mojego podwórka, czyli uniwersytetów. One jak mało kto są w czarnej pupie. Wysokość czesnego jest sztywno ustalona z góry przez rząd i nie zmieniła się przez ostatnie 11 lat! Budynki nie są z gumy, liczbę studentów trudno znacząco zwiększyć więc dochody pozostają podobne, a koszty rosną, trzeba podwyższyć pensje pracownikom i płacić niebotyczne rachunki za ogrzewanie. W tym samym czasie, dzięki cudownemu zjawisku, jakim jest Brexit odpłynęli nie tylko studenci z Unii (którzy nie mają zamiaru płacić ‘zagranicznych’ stawek czesnego) ale również unijne fundusze i granty. Nic dziwnego, że wiele instutucji ratuje się zwiększoną rekrutacją z Chin czy Afryki. Podczas gdy krajowe czesne wynosi 9,000 za rok, czesne dla zagranicznych zaczyna się od 20,000 i można przywieźć ze sobą rodzinę. Liczba dzieci i małżonków przyjeżdżających za studentami wzrosła w ciągu ostatnich lat ośmiokrotnie. Wszystko to jest legalna imigracja. Teraz rząd próbuje ją jakoś ograniczyć. Budzi ogromny opór rektorów, którzy próbują udowodnić, że Ci absolwenci zostają w UK i budują nową potęgę tego kraju. 

Ah Brexit. Serio, należałoby się zapytać co Brytyjczykom strzeliło do głowy aby sobie coś takiego zafundować. Zastanawiałam się ostatnio, czy jest chociaż jakaś jedna, mała pozytywna strona Brexitu. Google milczy. Ostatnie wpisy są z 2022, rządowe ogólniki o tym, że oto rząd ma wreszcie kontrolę nad krajem, naszymi pieniędzmi i legislaturą. Aha…… Ja tam nie widzę żadnej kontroli ze strony rządu. Nad czymkolwiek. 

Ograniczenie imigracji to był wręcz flagowy punkt Brexitu. Imigracja jest obecnie najwyższa w historii. Zarówno ta legalna (wspomniani studenci) jak i nielegalna. Małe łodzie dosłownie zalewają wybrzeże w Kent, mają ich odsyłać samolotami do… Rwandy. Pracodawcy wyraźnie tęsknią za Polakami, którzy byli dobrymi pracownikami ale kto mógł, to się wyniósł z czasie pandemii. W Polsce czasem czekało mieszkanie po babci, która umarła na Covid a na konto wpływało ‘postojowe’ od brytyjskiego pracodawcy. A potem nie opłacało się już wracać na ‘po- Brexitowych’ warunkach. 

Mój chrześniak ma tutaj kilku kolegów, właśnie kończą studia, jeszcze na starych unijnych zasadach. Nowych studentów z Polski brak, polski klub na uniwersytecie umarł śmiercią naturalną. Wszyscy koledzy wracają do kraju, poza jednym, który będzie robił doktorat w Cambridge. Plony o wartości 40 milionów funtów zostały w zeszłym roku zmarnowane, bo nie było komu zbierać. Lady na zamku Highclere (to ten co grał w serialu Downton Abbey) nie oferuje już pakietów ślubnych, bo nie może znaleźć ludzi do pracy. Polacy, którzy tam sprzątali, gotowali i kelnerowali wrócili do Polski. Jakoś niełatwo ich zastąpić Syryjczykami i Albańczykami. I pomyśleć, że ‘brexitowcy’ straszyli ludzi wąsatym Marianem w skarpetach do sandałów i reklamówką z Lidla. 

Nowe, własne prawa? Niedawno czytałam, że miażdżąca większość unijnych regulacji została podtrzymana. RODO zmieniło się o dwie litery, teraz nazywa się UK RODO. Tu się można tylko śmiać. Za to wrócił roaming w komórkach i cła na granicy. Chrześniak zostawił w samochodzie u kolegi przeciwsłoneczne okulary korekcyjne. Kolega przysłał do mnie a ja wysłałam Jaśkowi. I co? Chłopak musiał zapłacić 90 zł cła, chociaż wyraźnie napisałam, że to własność odbiorcy i są to okulary korekcyjne, w końcu dość osobista rzecz. 

Brytyjski rynek pracy cierpi nie tylko z powodu braku Polaków. Ponad 400,000 ludzi zasiliło szeregi rencistów na poczet jak nie długiego covida, to problemów ze zdrowiem psychicznym. Podobno praca z domu również przyczyniła się do długotrwałych zwolnień lekarskich, bo w małych angielskich domach nie ma wystarczającej ergonomii do pracy.  Wielu piećdziesięciolatków podliczyło oszczędności życia oraz prywatne polisy emerytalne i przeszło na wcześniejszą emeryturę. Nie ma komu pracować, rekrutacja kogoś ‘porządnego’ graniczy z cudem i dlatego wszędzie brakuje rąk do pracy. Brakuje lekarzy, pielęgniarek, położnych, nauczycieli, budowlańców, ekspedientów, kasjerów, kelnerów, kucharzy. Tylu imigrantów przyjeżdża, a rąk do pracy jak nie było, tak nie ma. To się nie może dobrze skończyć. 

Ostatnia zima była okropna dla wielu rodzin. Gazety pisały o staruszce, którą przyjęto do szpitala z objawami hipotermii. Komornicy, zwani tutaj dla zmyłki ‘szeryfami’ zaczęli włamywać się ludziom do domów i instalowali im liczniki na kartę. Jeśli zalegasz z rachunkami to firma nie może Cię odciąć, więc idziesz do pracy, wracasz a tam zamek rozpruty i masz ‘kaganiec’ na liczniku w postaci pay as you go, czyli chcesz mieć prąd i gaz, zapłać z góry. W tym procederze przodował nikt inny jak British Gas. Niby z takich akcji wyłączone są pewne grupy społeczne np. emeryci ale pan szeryf w jednym z wywiadów powiedział, że samotna matka z trójką dzieci to według niego jeszcze nie jest grupa chroniona. Proceder ten wywołał powszechne oburzenie i odpływ klientów, więc firma wycofała się z tych praktyk. Nie zmienia to faktu, że ludzie musieli wybierać, czy wziąć ciepły prysznic czy ugotować kolację. Zaczęli też żyć na daniach z mikrofali albo kanapkach. Lekarze w Szkocji orzekli, że w swoich gabinetach zaczęli widzieć przypadki niedożywienia. 

W ogóle stan zdrowia Brytyjczyków jak i stan służby zdrowia jest w opłakanym stanie. Na liście oczekujących na rutynowe zabiegi np. nowe biodra czy kolana jest już 7.5 miliona pacjentów. Niektórzy wyjeżdżają za granicę i robią zabiegi prywatnie. To nie zawsze dobrze się kończy i finalnie NHS musi ich ratować. Z niedawnych międzynarodowych badań wyszło, że brytyjskie pięciolatki są średnio o pięć centymetrów niższe od swoich rówieśników z innych wysoko rozwiniętych gospodarek. Brytyjski NHS ma w przeliczeniu na mieszkańca mniejszą ilość lekarzy, pielęgniarek, łóżek szpitalnych i sprzętu diagnostycznego niż inne porównywalne kraje. Miał też jedną z najgorszych śmiertelności jeśli chodzi o pandemię. 

Podobnie blado Wielka Brytania wypada jeśli chodzi o inflację. Niby spada, ale za wolno. Bank centralny podwyższa więc stopy procentowe, żeby ludzie mniej wydawali. Tylko, że ludzie już z trudem kupują jedzenie więc jak mają ograniczyć wydatki? Rząd wini supermarkety, że globalne obniżki cen żywności nie przekładają się na ceny na sklepowych półkach. Ale Brexit, cła, zerwane łańcuchy dostaw działają na niekorzyść. Wysokie stopy procentowe to także wysokie kredyty hipoteczne. W czasie pandemii rząd tymczasowo zniósł podatek od kupna/sprzedaży co dodatkowo podkręciło rynek nieruchomości. Wiele osób kupiło wtedy większe domy, teraz ich dwuletnie kredyty ze stałym oprocentowaniem się kończą i raty wystrzeliły w górę. Nasz sąsiad wystawił swój dom na sprzedaż. Jeszcze nie widziałam, aby przyjechał go ktoś oglądać. 

Wyższe raty kredytów to nie tylko problem dla właścicieli nieruchomości, ale też zła wiadomość dla wynajmujących. Na rynku jest coraz mniej lokali na wynajem, bo właściciele je sprzedają. Konkurencja jest ogromna, czynsze niebotyczne a jakość lokali spada. Jak się poskarżysz, że masz wilgoć w łazience albo nieczynną toaletę to dostajesz wypowiedzenie, bo na Twoje miejsce przyjdzie zaraz ktoś inny, mniej roszczeniowy a przy okazji można nieco podwyższyć czynsz. Jeszcze nigdy też nie było tak trudno kupić swój pierwszy dom. 

Kiedy w czasie pandemii moi koledzy narzekali na Borysa i działania rządu, ja się tylko uśmiechałam mówiąc, ‘Nie macie pojęcia’, mając na myśli pajaców, którzy rządzą Polską. Fakt, nikt w UK nie wpadł na pomysł zamykania plaży czy lasów ale właśnie trwa rozliczanie tego, co się wtedy działo za drzwiami 10 Downing Street i aż włos się jeży na głowie. Torysi na bank nie utrzymają się przy władzy, ale nie mam też jakoś zaufania czy laburzyści będą lepsi. Zresztą afera goni aferę. 

Obecnie na tapecie jest problem z Thames Water. To jedna z kilku krajowych firm wodociągowych. Stoi na skraju bankructwa, a na jaw wychodzą kolejne skandale i astronomiczne bonusy kadry zarządzającej. Podobnie British Gas i Shell notują rekordowe zyski podczas gdy ludzie marzną. W czasie pandemii czynny oficer w the Metropolitan Police porwał, zgwałcił i zamordował młodą dziewczynę. Dość szybko go złapali. Efektem był miażdżący raport wykroczeń, nadużyć, homofobii, seksizmu, rasizmu i nie wiadomo czego jeszcze toczącego tą niby ‘elitarną’ jednostkę policyjną. Strach się bać, także policji. 

W zasadzie nie ma dnia, żeby się człowiek nie dowiedział z mediów o jakiejś śmierci. A to maltretowane dziecko, a to pielęgniarka, która zabijała noworodki na dyżurach albo lekarz, który zbyt długo niezauważony bawił się w Boga, eksperymentując na pacjentach zamieniając ich w kaleki. Niedawno przez kilka tygodni opinia publiczna żyła poszukiwaniami czterdziestoparoletniej kobiety, która wyszła rano z psem na spacer i nie wróciła. Jej ciało wyłowiono z rzeki po dwóch tygodniach poszukiwań, koroner orzekł, że to był wypadek. Jakiś czas temu, na terenie elitarnej prywatnej szkoły średniej znaleziono ciało pani dyrektor, jej męża i córki. Wszystko wskazuje na to, że mąż zastrzelił żonę, córkę a potem siebie. Parę tygodni temu podobna sytuacja wydarzyła się w polskiej rodzinie. Mąż zadźgał żonę, dwoje dzieci a na końcu sam sobie poderżnął gardło. 

Ostatni rok to nieprzerwane pasmo strajków. Strajkują kolejarze, lekarze rezydenci, pielęgniarki, nauczyciele, pocztowcy, celnicy, notariusze, pracownicy biura paszportowego. Przez strajk kolejarzy nie doleciałam na komunię chrześnicy, a planowanie jakiejkolwiek podróży to dodatkowy stres. Codzienne życie zrobiło się trudniejsze, niemal na każdym froncie. O cenach, wszystkiego, nawet nie warto wspominać. Ostatnio odnowiłam mój serwis plan do samochodu, zamiast 29 funtów miesięcznie będę płacić 26. Trzy razy się pytałam, czy dobrze to wyliczyli bo byłam w szoku, że coś staniało.  

Wisienka na tym torcie? Skoro nie ma na chleb, to może chociaż igrzyska? Co by nie powiedzieć, tych nie brakowało. Najpierw platynowy jubileusz królowej, potem jej pogrzeb i wreszcie dość surrealistyczna koronacja. Umarła królowa, niech żyje król. A ja myślę, że wraz z jej śmiercią coś w Brytyjczykach umarło i na serio martwię się o moją drugą ojczyznę. 

Jak przyjechałam tutaj na wakacje w 2002 roku to z kolegą nie mogliśmy się nadziwić, bo na ulicy wszyscy byli uśmiechnięci. Dziś na ulicy mijam ludzi, którzy wyglądają jakby zaraz mieli wybuchnąć płaczem. 

Ciąg dalszy nastąpi, niestety. 


Dodałam przycisk z lajkiem. Można go nacisnąć i dać mi znać, że ‘jestem’, ‘przeczytałam’, ‘dobra robota’, ‘fajnie, że jesteś’, ‘doceniam to, że piszesz’. Dla mnie jest to znak, że ktoś tam po tej drugiej stronie jest i czyta. Umawiamy się, że naciśnięcie tego przycisku nie oznacza, że koniecznie zgadzacie się z treścią wpisu, ok?

Subscribe
Powiadom o
15 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
10 miesięcy temu

Dlaczego Brytyjczycy wyszli z Unii. Bo starsi tak chcieli w obliczu zalewajacych wtedy kraj uchodźców, a młodzi wcale na te wybory nie szli. Czy to prawda? Bo tak u nas wtedy serwowane.
W Niemczech odpowiedzią na inne, pokoronne i inflacyjne życie jest wybór Alternatywy dla Niemiec, i już w dziecięcych programach tymże w łepkach mieszają, że to taka partia, która nie lubi ludzi tutaj przyjezdzajacych za pracą i posiadających inny kolor skóry i religię.
No cóż. Pozostaje bacznie śledzić dalszy rozwój wypadków.
Pozdrawiam serdecznie.

Emi
10 miesięcy temu
Odpowiedz  Lucy

Hallo Lucy
Troche sie pomylilas.To nie jest tak jak piszesz o Alternatywie
Chodzi o to ze przyjezdzaja masowki chetne nie do pracy,ale o dostanie pomocy socjalnej i siedzenie w domu.
Naturalnie nie mozna wszystkich trzymac w jednym worku.
A jezeli o kolor skory i religie to tez jestes w bledzie.
Od 50 lat mieszkaja tutaj i sa w pelni akceptowani Gastarbeiter z bylej Jugoslawi jak i Turcji

Pozdrawiam serdecznie

10 miesięcy temu
Odpowiedz  Emi

Piszę o tym, co nadają w kanale dziecięcym, nie o tym, co sama na temat myślę, czyli nie znając moich myśli na temat, nie zarzucaj mi proszę błędnego myślenia

Barbara
10 miesięcy temu
Odpowiedz  Lucy

Starsi ludzie tęskniący za młodością i za tym jak drzewiej bywało powlekli się do punktów wyborczych

Krystyna
10 miesięcy temu

Dzisiaj wyjątkowo gorzki smak ma poranna kawa… wystarczy podmienić nazwy instytucji/miejsc/osób i wypisz wymaluj krajobraz społeczny, polityczny Polski. A przed nami jeszcze widmo polexitu.Inna też wisienka – nie mamy UK tylko Zjednoczoną Prawicę no to i festyny, wiece, otwieranie, zamykanie, świętowanie Urojonej Rzeczywistości ma inną skalę.Gorzki smak

Krystyna
10 miesięcy temu
Odpowiedz  Pimposhka

Polexit, nawet jeśli nie będzie to wyjście z UE to finansowe skutki antyunijnej polityki obecnie rządzących już są bardzo dolegliwe dla gospodarki a w pozostałych kwestiach znaczymy mniej niż zero. No nie, jeszcze Węgry za nami. A jeżeli chodzi o łamanie wszelkich zasad, konstytucyjnych, prawnych, społecznych, etycznych,moralnych czy zwyczajnej przyzwoitości trudno znaleźć lepszych w k
rajach demokratycznych.

10 miesięcy temu

Ja tylko taką ogólną uwagę zostawię, że ludzie jednak nie potrafią zbudować i trwać w tym zbudowanym. Od jakich głębi czasów nie spojrzeć, to zawsze najlepiej nam szło odgruzowywanie się. Albo zasiedlanie się na gruzach innych. Ech, nie wiem czy kiedykolwiek nastaną złote czasy, bo prawdopodobnie one były tylko raz, na początku.

Barbara
10 miesięcy temu

Nic dziwnego, że Orkneye chcą dołączyć do Norwegii!
Tak źle to tu jeszcze nie było, to co ostatnia odsłona klaunów pod wezwaniem Borysa Johnosona, Liz Truss-sałaty, i Robota Rishiego zrobiła temu krajowi to woła o karę wszelkich bogów. A do wyborów jeszcze trochę czasu, niestety. Zostały im tylko dwie wyborcze połacie, emigracja i transfobia. GB news i Talk tv już to grzeją. Oj temat rzeka. Na szczęście już wśród rasistów z Midlands nie mieszkam, teraz tylko króliki, jelenie, ptaszki w

Barbara
10 miesięcy temu
Odpowiedz  Pimposhka

Przy pisie to oni nawet nie stoją! Amatorszczyzna!

Anonimowo
10 miesięcy temu

Kryzys dotknął całą Europę. Politycznie, społecznie i ekonomicznie jest teraz…powiedzmy, że nie za ciekawie. Prosperita jednak nie może trwać wiecznie i zawsze jest przeplatana kryzysami. Życie.
Fakt, że UK odczuło dodatkowo skutki brexitu, a wielu Polaków (i nie tylko) wróciło do macierzystego kraju, bo tutaj jakby wcale nie gorzej (a niektórym nawet lepiej). A jak jest źle, to chociaż na swojej ziemi, blisko rodziny i przyjaciół. Mnie najbardziej irytuje cło (z osobistych względów). Siostra, która mieszka w Anglii narzeka głównie na wzrosty cen prądu i gazu, poza oczywistymi zwyżkami cen żywności, paliwa, generalnie wszystkiego. Niestety, podwyżka czy premia w pracy nie jest w stanie nadążyć za tymi zmianami.
Co do sytuacji w Polsce, to wiadomo, dużo się dzieje w związku z nadchodzącymi wyborami. Politycy jakby aktywniejsi, przepychanki, oszczerstwa i cały ten jazz.
Mi jednak żyje się od kilku lat tak samo. Jest drożej, jest mniej spokojnie politycznie i społecznie, ale na co dzień nie odczuwam tego aż tak drastycznie. Może to kwestia mieszkania na głębokiej prowincji…nie wiem.
Staram się jednak do globalnych problemów podejść tak, że po burzy zawsze świeci słońce, więc trzeba ten czas przeczekać i liczyć na to, że będzie lepiej.

By Pimposhka
15
0
Would love your thoughts, please comment.x