Seryjny pracożerca

Na pewno kojarzycie taki patent, który uskuteczniają/uskuteczniali niektórzy nieuczciwi pracodawcy. Otóż zatrudniają kogoś na okres próbny, bez zapłaty lub niską stawkę sugerując, że jak się sprawdzi to zostanie na stałe za pełną pensję. Mija miesiąc, pracownik się ‘nie sprawdził’ i pracodawca ‘zatrudnia’ na takich warunkach kolejną osobę na kolejny miesiąc. Ale czy słyszeliście o pracownikach, którzy mają taki patent na życie?  

Szarotka to jedna z moich współpracownic. Świetna dziewczyna, jeszcze młoda ale z ogromnym potencjałem. Jakiś rok temu dostała możliwość bycia menadżerem. To był dla niej duży krok rozwojowy, czekała na tą okazję, a w głowie miała plan, że oto będzie najlepszym menadżerem na świecie. Niestety nie wiedziała, że zatrudniła seryjnego pracożercę. 

To była dosyć niska pozycja, poziom ‘wejściowy’. Na takim poziomie nikt nie spodziewa się Einsteina, ale jeśli jest się dobrym to jest to świetny sposób na rozpoczęcie kariery zawodowej i dość szybki awans. Adam miał niezłe CV, a na rozmowie o pracę był po prostu fantastyczny! Był rzutki, miał dobrą energię, jego odpowiedzi bardzo się Szarotce i reszcie komisji rekrutacyjnej podobały. Adam został zatrudniony. 

Problem w tym, że pierwszego dnia, do pracy stawił się chyba jego brat bliźniak. To był kontrakt zdalny i Adam okazał się być nieuchwytny, a jak już się logował do pracy to często z dziwnych miejsc, używając nieszyfrowanego połączenia. Generalnie pojawiał się i znikał. A to miał chorą mamę/dziadka/brata, a to sam był chory (płatne chorobowe), a to wyjechał na urlop (płatny). Podsumowując chłopak praktycznie nic nie robił i nie wykonywał poleconych zadań. 

Adam był na okresie próbnym, który trwał sześć miesięcy. Udało się go pozbyć po jakiś trzech. Nawet w okresie próbnym, w moim miejscu pracy są pewne procedury, których należy przestrzegać. Szarotka musiała zbierać dowody i przykłady, kiedy Adam był nieuchwytny, musiała wykazać, jakie zadania otrzymywał i jaką pracę wykonał (albo nie). Szarotka miała z tym mnóstwo dodatkowej pracy, a Adam sobie w tym czasie bimbał pobierając pensję w wysokości 1,700 funtów na rękę miesięcznie. 

Kiedy wreszcie HR wytoczył przeciwko niemu swoje działa, miało byś spotkanie dyscyplinarne itd. Adam miał to gdzieś. Powiedział, że ze wszystkimi zarzutami się zgadza, i że można go zwolnić w trybie natychmiastowym, bo on nie chce uczestniczyć w tym procesie. I tyle! Chłopak zainkasował sporo kasy za nicnierobienie. I pewnie powtórzył ten numer jeszcze wielokrotnie z innymi pracodawcami. 

W UK dużą wagę przykłada się do referencji. To nie jest tak, że możesz sobie wpisać czyjeś imię w CV (na przykład wujka). Jeśli ktoś wystawi Ci trefne referencje to nowy pracodawca może go zaskarżyć. Ale w praktyce nikt przecież nie będzie tracił na to czasu, szczególnie jeśli chodzi o taki dość podstawowy wakat.  I Adam dobrze to skumał. Mało tego, nawet w okresie próbnym obowiązuje bodajże miesięczny okres wypowiedzenia, więc jeśli HR uznało go za ryzyko, mogło być tak, że zabrano mu służbowego laptopa i dostęp do danych, a potem i tak wypłacono finalną miesięczną pensję zgodnie z zasadami. 

Generalnie chłopak rozkminił system i go wykorzystuje. Być może ma kolegę w jakiejś firmie, który ‘pozuje’ jako jego referent, a jedyne do czego faktycznie musiał się przyłożyć to rozmowa o pracę. Wiele firm zatrudnia teraz na zdalne kontrakty, więc ma chłopak pole do popisu i domyślam się, że bezkarnie skacze sobie z kwiatka na kwiatek. Jeśli zatrudniłby się w jakiejś kawiarni czy McDonaldzie to wyrzuciliby go po dwóch dyżurach, na których by się nie pojawił, a tak może sobie bimbać tygodniami. 

Pozostała biedna Szarotka. Adam odszedł w niechwalne. Na jego miejsce przyszedł Czarek. Też na zdalnym. I choć Czarek okazał się być dużo lepszy od Adama, to jednak poniżej oczekiwanego standardu. Z bólem, ale przeszedł okres próbny, bo Szarotka była zdeterminowana aby tym razem wszystko zadziałało. No ale jednak nie działa, jak powinno. Teraz mam leniwego Czarka, którego trzeba postawić do pionu i fantastyczną Szarotkę, która nie dość, że pracuje za dwoje, to jeszcze zaczęła wątpić czy kiedykolwiek będzie dobrym menadżerem. Eh! 


Dodałam przycisk z lajkiem. Można go nacisnąć i dać mi znać, że ‘jestem’, ‘przeczytałam’, ‘dobra robota’, ‘fajnie, że jesteś’, ‘doceniam to, że piszesz’. Dla mnie jest to znak, że ktoś tam po tej drugiej stronie jest i czyta. Umawiamy się, że naciśnięcie tego przycisku nie oznacza, że koniecznie zgadzacie się z treścią wpisu, ok?

Subscribe
Powiadom o
6 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Iwona
10 miesięcy temu

No cóż, takich Adamów jest coraz wiecej. Najważniejsze to się nie narobić a zarobić. A i w życiu prywatnym spotkałam na swojej drodze “ekspertów” w każdej dziedzinie, a jak przyszło co do czego to ani widu ani słychu.

Halina
10 miesięcy temu

W Polsce tak nie ma, niska pensja jest za niska, żeby się chciało komuś zatrudnić na niby. Chyba, że w ten sposób pracuje na kilku etatach, to już może być opłacalne.

Theli
9 miesięcy temu
Odpowiedz  Halina

Zdarza się. Na rozmowie super, w pracy już nie. Niestety bez możliwości udowodnienia, że w czasie rekrutacji mogła to być wręcz inna osoba (rekrutacja i praca zdalna).

przy okazji
9 miesięcy temu
Odpowiedz  Halina

W Polsce jak najbardziej tak jest, już kilka przypadków poznałam. Praca zdalna to duże wyzwanie od strony zarządzania ale też i od strony samodyscypliny, bo niektórzy wykorzystują system a inni po prostu nie potrafią się zmotywować niepilnowani. Niemniej – i tak uważam, że praca zdalna jest fantastyczną opcją i dla firmy i dla pracownika, tyle że wymaga nieco innego zestawu kompetencji.

By Pimposhka
6
0
Would love your thoughts, please comment.x