Witajcie w Nowym Roku. Oby 2022 był takim ostatnim parszywym rokiem. Myślę, że wszystkim przydałaby się w tym roku odrobina nudy i spokoju.
Już tradycyjnie pierwszy wpis jest o tym, co się u mnie działo kiedy mnie tutaj nie było. Grudzień, jak to bywa, był szalenie intensywny, a Święta nie obyły się bez niespodzianek, ale od początku.
Tortowa passa po szopie trwała w grudniu w najlepsze. Jak tylko skończyłam szopę (klik) to zabrałam się za tort dla starszej Pimposhki. Miał być tort z wróżkami, a wróżki miały być według konkretnego projektu. Oto projekt:

I wykonanie:

Tak, skrzydełka też sama zrobiłam 🙂 aczkolwiek złamałam moją zasadę, że wszystko ma być jadalne, bo są zrobione z drutu (i żelatyny). Ten tort nie należy do moich najbardziej udanych ale musiałam go zrobić pomiędzy podróżami do Reading gdzie zeznawałam jako świadek w sądzie pracy (napiszę o tym osobny wpis).
Małe Pimposhki w grudniu wystąpiły w sześciu przedstawieniach tanecznych. Oboje byliśmy pod ogromnym wrażeniem ich postępów. One chodzą do tej szkoły tańca od września 2022 i w grudniu 22 na scenie jeszcze nie za bardzo wiedziały co i jak, a teraz…..



Byłam również bardzo mile zaskoczona całą reżyserią show, kostiumami i poziomem starszych dziewczynek. Ta szkoła tańca ma top drużynę, która co roku bierze udział w mistrzostwach świata, przed pandemią zdobyli srebro. Starsza P. ma zdecydowanie talent w tym kierunku. W tym roku wystąpiła w trzech osobnych układach. Po obejrzeniu pierwszego przedstawienia był taki wzrusz, że w ramach podziękowania postanowiłam zrobić właścicielkom (matka i córka)…. tort!


Wszystkie produkty miałam już w zasadzie w domu, dokupiłam tylko czarną masę do obłożenia tortu. Figurki nie są takie dokładne jak zazwyczaj ale bardzo przypominają Miss J. i Miss T. Zrobiłam ten tort jak dziewczyny były na próbach, bardzo mnie ten tort zrelaksował bo nie był robiony na zamówienie ani pod żadną presją. Nie muszę chyba mówić, że zrobił ogromne wrażenie. Do tortu dołączyłam kartkę aby oczywiście było wiadomo od kogo to. To się nazywa ‘marketing rodzinny’ ;). Tort przynieśliśmy na ostatni występ.
Starsza P. na urodziny dostała maszynę do szycia, taką prawdziwą a nie dla dzieci i stawia pierwsze kroki. Ta maszyna to najprostszy Singer jaki może być, kupiłam używaną na Gumtree za połowę ceny nowej a maszyna była użyta tylko raz.


Młodsza P. miała swoje przedstawienie i debiut jako lis. Wśród dzieci wypatrzyłam jeszcze jeden kostium (sowy), który wyglądał mi na zrobiony ręcznie. I jak dla mnie wygrali rodzice dziecka w stroju myszy (brawa za interpretację kostiumu).


Grudzień to oczywiście tradycyjne świąteczne służbowe spotkania przy drinku, jak zwykle w pięknych okolicznościach przyrody. Natomiast u mnie w budynku mieliśmy konkurs na krótkie opowiadanie (200 słów), a potem anonimowo na nie głosowaliśmy. Ja nic nie napisałam, bo zdecydowanie lepiej idzie mi pisanie prawdy niż fikcji (co chyba akurat nie jest takie złe u statystyka ;). Ale może w przyszłym roku? Tak mi się ten pomysł spodobał, że zgłosiłam się na organizatora za rok.

19 grudnia skończyła się szkoła. Nasza przyjaciółka Ali wpadła z odwiedzinami na dekorowanie świątecznych pierników, to nasza mała świecka tradycja.


Mój ostatni dzień w pracy to była środa, 21 grudnia. Oboje z Jonem złapaliśmy przeziębienie co mnie wcale nie zaskoczyło ale współpracownica powiedziała, że ona nie ma nic przeciwko pod warunkiem, że to nie noro wirus. Miałam też umówioną wizytę u fryzjera (chodzę do salonu w Oxfordzie, na przeciwko biura) więc pomimo gila wybrałam się do Oxfordu. I co? W biurze ktoś się zapytał czy zrobiłam test. Nie wiem czemu nie zrobiłam. Może dlatego, że w mediach głównie trąbią o śmiercionośnej anginie (tzw. inwazyjny strep A) i jakoś zapomniałam, że covid też ma się dobrze. Znalazłam w pracy test, zrobiłam i ku mojemu zaskoczeniu okazał się pozytywny….!
Było mi bardzo głupio, natychmiast ewakuowałam się do domu, a fryzjera odwołałam telefonicznie. Jon też zrobił test i też wyszedł pozytywny! Święta stanęły nagle pod znakiem zapytania. Teściowie oświadczyli, że oni mieli dawki przypominające i mamy przyjechać. Zanim się do nich wybraliśmy udało mi się uszyć sukienkę ‘komunijną’ czyli sukienkę dla mnie (matki chrzestnej) na komunię. Premiera na blogu już wkrótce.
A potem pojechaliśmy do teściów. Rano w pierwszy dzień Świąt straciłam totalnie smak i węch. To chyba najgorszy dzień w roku na takie eksperymenty. Muszę przyznać, że mnie to trochę zdołowało. Na szczęście smak i węch zaczęły powoli wracać kilka dni po Świętach. Na dzień dzisiejszy odzyskałam smak i węch tak na 50%. U teściów relaksowaliśmy się układając puzzle, znalazłam też chwilę czasu aby pochować wszystkie nitki w swetrze, który niedawno skończyłam. Premiera na blogu również wkrótce.

Po Świętach Jon niestety musiał wrócić do pracy, więc opieka nad dziewczynami spadła na mnie. Zabrałam je do fiku miku i do fryzjera.


A że test pokazał już tylko jedną kreskę to wróciliśmy do teściów i spotkaliśmy się z kuzynostwem. Tu już gotowi na powrót do domu. Po takich wizytach pakujemy dziewczyny do auta w piżamach i potem idą prosto do łóżka.

Weekend to już lekki powrót do rzeczywistości oraz to, co tygrysy lubią najbardziej czyli planowanie. W kuchni zawisł nowy planer rodzinny. Projektuję go w formacie A3 w programie Affinity Publisher, a potem wysyłam do druku na grubym papierze. Korzystam ze strony DoxDirect (klik) i gorąco ich polecam jeśli ktoś lokalny. Rozpoczęłam też kolejny rok z moim Hobonichi Cousin Avec.


I machnęłam jeszcze jedną kieckę, także będzie co pokazywać na blogu aż do lutego.



W Sylwestra nie było balowania bo wszyscy jesteśmy jeszcze osłabieni. Mam podejrzenie, że covida złapaliśmy od starszej P., która jakiś czas temu trochę kaszlała ale nikt nie pomyślał o teście, a młodsza ma katar. Zrobiłam nam za to uroczystą noworoczną kolację, każdy miał to co lubi najbardziej. Ja i Jon steka, starsza P. dostała górę ryżu do sushi a młodsza P. jajko sadzone i kukurydzę na kolbie….. zdjęć nie mam bo wszystko od razu zostało pożarte.
Niedziela to był ‘dzień dla domu’, ściąganie dekoracji, pranie, porządki, zmiana pościeli itd. a dziś już mentalnie szykuję się na powrót do pracy. Plany na styczeń? Wiem, że ten miesiąc będzie się ciągnął jak flaki z olejem więc grunt to się jakoś zorganizować. Mam nadzieję, że uda mi się wrócić do regularnej gimnastyki i jeść trochę lżej. Zaczniemy też na poważnie planowanie wakacji w maju, a ja na poważnie zacznę planowanie wakacyjnej garderoby. Także sporo szycia, będzie więcej sukienek.

Życzę Wam miłego tygodnia! Za tydzień już na serio wpis o majtkach i nie tylko. Bo już nawet moja mama się o te majtki pyta :). I będzie to wpis petarda!
I jeszcze dodam, że chyba faktycznie niektórzy się stęsknili za blogiem. Wczoraj blog miał nagle ponad tysiąc wejść aż musiałam sprawdzić, czy to nie poniedziałek był :).
Dodałam przycisk z lajkiem. Można go nacisnąć i dać mi znać, że ‘jestem’, ‘przeczytałam’, ‘dobra robota’, ‘fajnie, że jesteś’, ‘doceniam to, że piszesz’. Dla mnie jest to znak, że ktoś tam po tej drugiej stronie jest i czyta. Umawiamy się, że naciśnięcie tego przycisku nie oznacza, że koniecznie zgadzacie się z treścią wpisu, ok?

Pewnie, że tęskniliśmy 🙂 Szczęśliwego Nowego Roku!
Ja też tęskniłam za pisaniem. Szczęśliwego!
Wszyscy pewnie czekaja na opowiesci o tych majtkach.. A tak powaznie, to super ze sie od razu pojawilas, lubie Cie czytac. Dobrego Nowego Roku Wam zycze. My wlasnie wrocilismy z wakacji i jutro tez do pracy. Ja lubie wracac do swojego domu, poza tym pod koniec stycznia znowu jedziemy. U nas lato, trzeba korzystac.
Torty oczywiscie piekne.
Zazdroszczę Ci ciepełka, u nas jesiennie. Wyjątkowo nie mogę się doczekać wiosny.
Wszystkiego najlepszego w Nowym roku. Styczeń to mój najbardziej nie lubiany miesiąc więc tak jak ty planuję żeby nie zwariować. Alicja
Czy dodałam że popatrzec ns te majtki tez się piszę?
🙂 hi hi hi czyli dużo szyjemy!
Wszystkiego najlepszego w 2023 !
A poza tym nareszcie jesteś!!
Jestem i nigdzie nie znikam 🙂
Dobrego roku dla Was!
Dziękuję i nawzajem!
O kurcze święta bez smaku – nie za fajnie, ale wygląda, że udało się spędzić je nieźle :). Zainspirowałaś mnie i przeszłam na japoński (Midori, nie sądzę, że Hobonichi jest dostępny w ogóle w PL planer kalendarz na ten rok, jest dużo mniejszy niż to co miałam w zeszłym roku i liczę, że będzie lepszy na mój mobilny tryb życia.
Jak będę zamawiać Hobo na kolejny rok to dam Ci wcześniej znać. Powodzenia z Midori!
Wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku.Czekalam na wpis.Torty to dzieła sztuki, cudowne a te figurki coś pięknego.Uszytki też wspaniale.Dzialo się u Was ale już dobrze.Pozdrawiam.
Dziękuję!
Lepszego nowego roku, Pimposzko!
Ella dopiero się urodziła, a już ma 8 lat, I obsługuje maszynę do szycia.. jak ten czas galopuje.
Tak was ściął z nóg ten covid, z węchem i smakiem mają zwykle mlodzi chorzy, tak wiec… ale dobrze, że zmysły wracają. Moja osobista infekcja w marcu w sensie choroby trwała 24 godziny, z goraczja i bólem tchawicy, i na drugi dzień bylam jak przeciągnięta przez magiel, ale znowu zdrowa.
Trzymajcie się zdrowo i dołączam się do tych majtek…
Dokładnie Lucy, lepszego. Czas zasuwa. Ja obserwuję kilka osób, pamiętam jak się dzieci rodziły a zaraz będą szły na uniwersytet (i nie przesadzam). Majtki wjeżdżają w poniedziałek.
Jeżeli Twoja Mama się interesuje majtkami to ja także. Wszystkiego w Nowym Roku. Baletnice jak ta lala.
Oj są baletnice, są. Również wszystkiego dobrego.