Do Oxfordu wrócili studenci, bywam teraz regularnie w biurze to ich nawet widzę. Miła odmiana po półtora roku.
Październik to miesiąc kiedy powraca temat wynajmowania mieszkań studenckich i wynajmowania w ogóle. W Wielkiej Brytanii wygląda to nieco inaczej niż w Polsce bo wszystkie uczelnie dysponują sporą bazą noclegową w postaci akademików, jest też dużo akademików prywatnych o różnym standardzie. Na przykład w Londynie są akademiki, którymi nie pogardziliby synowie dubajskich szejków. BBC pisało ostatnio o luksusowym akademiku w Glasgow, którego nie udało się oddać na czas. Parę lat temu University of London miał podobną sytuację oddając do użytku swój flagowy akademik ‘Garden Halls’. W Polsce studenci chyba w większym stopniu polegają na prywatnym najmie a w prasie pojawiło się ostatnio sporo artykułów o ‘patowynajmowaniu’. Czytając o dziwnych właścicielach mieszkań i dziwnych najemcach przypomniała mi się taka sytuacja sprzed kilku miesięcy.
Otóż na lokalnym świnoujskim portalu internetowym pewna właścicielka mieszkania zamieściła zdjęcie. Rozgoryczona chciała się pożalić jaki syf zostawili w jej mieszkaniu lokatorzy, małżeństwo z dwójką dzieci bodajże. Co mnie zdziwiło to szambo jakie wylało się w komentarzach. Ewidentnie świat dzieli się na dwie grupy ludzi: tych co wynajmują komuś mieszkanie i tych co mieszkanie wynajmują od kogoś. I te dwie grupy z pasją się nie lubią.
Jedna strona medalu to komentarze, że ‘dobrze jej tak’, ‘że na pewno zdziera z uczciwych ludzi’, ‘że ceny wynajmu są chore’, ‘że pewnie nie płaci od tego podatku’, ‘że chytra’, ‘że chce zarabiać na innych to musi się liczyć ze zniszczeniami’ itd. Druga strona to litania komentarzy pod adresem lokatorów, ‘że nie płacą’, ‘że nie szanują’, ‘że syf, bałagan, balangi’, ‘no dzicz dosłownie’. I jak tu pogodzić wspólne interesy?
Musicie wiedzieć, że rynek nieruchomości w Świnoujściu jest bardzo patologiczny. Po pierwsze ceny nieruchomości są z kosmosu, młodzi, przeciętnie zarabiający ludzie nie mają szans kupić mieszkania a już na pewno nie takiego, które by pozwalało założyć rodzinę. No chyba, że mają solidną pomoc od rodziców. Poza tym zwykłe mieszkanie w bloku jest trudno trafić bo buduje się głównie ‘apartamenty’ typu 36 metrów, duży pokój z aneksem kuchennym plus mała sypialnia. A jak już człowiek kupi mieszkanie w nowym ‘normalnym bloku’ to okazuje się, że większość mieszkań została kupiona na sezonowy wynajem, zimą stoją puste i człowiek ogrzewa samodzielnie pół klatki.
Popyt na wynajem jest ogromny bo w Świnoujściu nie ma rąk do pracy. Lokalsi pracują zaraz za granicą a ich miejsce przejęli Ukraińcy. Muszę przyznać, że byłam w szoku jak szybko w Świnoujściu ‘pojawili się’ Ukraińcy. W końcu dalej od Ukrainy fizycznie już nie można być. Największy problem z jakim borykają się wynajmujący jest taka, że mieszkania są głównie dostępne poza sezonem. Chcesz wynająć mieszkanie od października do maja? Żaden problem, możesz przebierać i wybierać. Ale w maju spadaj bo wtedy mieszkania wynajmuje się przez AirBnB.
Oto próbka ogłoszeń z lokalnego portalu:
Wynajmę umeblowaną kawalerkę do końca maja 2022r. Zapraszam
Wynajmę mieszkanie do końca maja 2022r.Salon z aneksem kuchennym I sypialnia. Duży balkon I łazienka. Dobra lokalizacja. Umeblowane i wyposażone.
Do wynajęcia kawalerka z antresola przy promenadzie (ul. Komandorska). Bez wypowiadania na sezon. Mieszkanie mieści się na 4tym pietrze w budynku bez windy. Za budynkiem przynależne miejsce parkingowe. Cena 1700zl za miesiąc + prąd + woda. Umowa okazjonalna.
Posiadam mieszkanie do wynajęcia. 47m, 3 pokoje, kuchnia, łazienka. mieszkanie na 7 piętrze z windą. Wynajem okazjonalny bez wypowiadania na sezon. 2500/miesiąc plus opłaty licznikowe. Kaucja 2000.
Wynajmę nowy apartament 27m2 dla max. 2 osób na ul;Gdyńskiej w pełni wyposażony,tv,pralka,internet,kablówka itd,prywatny parking,komórka na rowery,winda-1 piętro,balkon,od zaraz do końca maja 2022 roku,dla osób pracujących, niepalących, bez dzieci i zwierząt,dla obywateli RP.cena 1800 pln za miesiąc plus prąd na kartę. razem wychodzi około 1850 pln za miesiąc. Kaucja 1500 pln.
Wynajmę mieszkanie 3 pokojowe w centrum ,3 piętro ,53 m , ogrzewanie miejskie ,ul konstytucji 3 maja z dużym balkonem ,do końca maja, cena najmu 2500 ze wszystkim.
Cena okazyjna bo wynajem tylko do końca maja 2022.Salon z aneksem kuchennym I sypialnia. Świetna lokalizacja, nowy budynek,wyposażone i umeblowane.
Wynajmę Kawalerkę dla osób z UKRAINY pracujących, nie palących bez zwierząt i dzieci. Wynajem długoterminowy. Cena 1100 zł. Nie odpowiadam na sms. Warszów
Ofert bez ‘wypowiadania na sezon’ jest zdecydowanie mniej. A oto czego szukają najemcy:
Witam, poszukuje pokoju do wynajęcia najlepiej z osobnym wejściem na dlozszy okres czasu.
Szukam do wynajęcia na długi okres mieszkania 3 lub 4 pokojowego zlokalizowanego w pobliżu przeprawy promowej Bielik. Gwarancja rzetelnej płatności.
Małżeństwo bez dzieci poszukuje mieszkania do wynajęcia. 2 pokoje okres długoterminowy do 2000 zł ze wszystkimi kosztami na Warszowie lub Międzyzdrojach i okolice
Poszukuję mieszkania lub pokoju dla jednej osoby do 1000 zł (chłopak 25 lat z Ukrainy) Viber
Witam! Poszukuje pokoju/kawalerki do wynajęcia do max 1500 zł ze wszystkim. Spokojna młoda dziewczyna z dorosła kotką. Proszę o kontakt sms (gdyz jestem od rana do wieczora w pracy i moge nie zdążyć odebrać) a ja wtedy oddzwonię. Pozdrawiam
szukam#wynajmę # Poszukuje kawalerki ,okres dlugoterminowy,centrum, max 1400 zl calosc ,żadnych dod opłat. od 10 listopada.;)
Poszukuję mieszkania 2-pokojowego do wynajęcia na okres min. 1 roku bez wypowiadania na sezon
Poszukuję kawalerkę do wynajęcia, na dłuższy okres czasu bez wypowiedzenia na sezon .Dziękuję.
Poszukuję mieszkania do wynajęcia małżeństwo z dwujka dzieci (co najmniej dwa pokoje) oczywiście na dłuższy okres
Witam, szukam mieszkania dla siebie, 1 osoba, wynajem na rok +-, Jak błyszczej do Parku Zdrojowym Pracuję jako barman! Zadzwoń, czekam
Jak widać oczekiwania tych co wynajmują i wynajmujących są dość rozjechane.
Mieszkałam w wynajętych mieszkaniach i domach przez 14 lat i tylko kilka mieszkań wspominam dobrze. Mogłabym napisać książkę o właścicielach czy współlokatorach. Wydaje mi się, że to związek niemal skazany na porażkę, jak teściowa z synową. Większość jest trudna, na palcach jednej ręki można policzyć te udane. Moje doświadczenia najmu w UK były podobne do tego w Polsce, według mnie nie ma wielkich różnic. Patologie są wszędzie. Nie wiem jak można to rozwiązać. Wcale się nie dziwię, że Ci co mają mieszkanie chcą cichych spokojnych ludzi co płacą na czas. Ale jeśli trafi im się ktoś problematyczny to też trudno się dziwić, że potem chcą urządzać ‘castingi’ na nowych lokatorów ale mają zawężona kryteria typu: samotna dziewczyna, bez nałogów, bez psa, bez dzieci itd.
Słyszałam, że we Francji czy Niemczech sytuacja wygląda inaczej. Ciekawa jestem Waszych doświadczeń.
***
Wiem, że ostatnio zrobiło się trochę cicho w sprawie DAD ale to tylko pozory. Dużo się dzieje a od piątku wreszcie mamy porządne ciśnienie wody w prysznicach :). Alleluja! Już za tydzień wracam do Was z kolejną porcją wieści co tam w DAD.
No tak to zazwyczaj bywa. Jak patrzę na ceny nieruchomości na północy Anglii to byśmy chyba w pałacu tam mieszkali w cenie DAD. Nie mówiąc, że w Polsce to bym pewnie miała wille w Magdalence. Coraz więcej miejsc ma problem (jak np. Oxford czy Świnoujście), że ceny wynajmu (o kupnie już nie wspominając) są zaporowe a przecież każde miasto potrzebuje pielęgniarek, pracowników socjalnych, nauczycieli, sprzedawców itd.
Miałam kiedyś taką znajomą, zero wykształcenia, marna praca, tylko tyle ile godzin aby dostać darmowe przedszkole dla dziecka. Mieszkała ze starszym synem i córką w wieku starszej P. u mamy. A potem jak dostała dom socjalny to szczęka mi opadła. Trzy sypialnie, nieco większy niż nasz MAD, w przyzwoitym stanie i dom w zasadzie 'na własność' znaczy się mogła tam żyć do śmierci więc mogła spokojnie remontować, usprawniać itd. A ile ja się musiałam namęczyć, żeby najpierw kupić MAD a teraz DAD. Fakt, jej dom był raczej w kiepskiej dzielnicy. Raz wynajmowaliśmy mieszkanie, którego właścicielem był bank (mieszkanie było przejęte bo kredyt nie był płacony). Bank podjął decyzję, że mieszkanie chce sprzedać i mieliśmy dwa miesiące na wyprowadzkę.
W UK też jest dużo agencji (ja chyba zawsze wynajmowałam przez agencje) ale to też nie jest tak kolorowo. Przede wszystkim dlatego, że każda agencja może nas łupić na kasę, że ho ho. Trzeba zapłacić za referencje, za kontrakt, za odnowienie kontraktu. Raz potrącili nam za malowanie choć mieszkanie nie było malowane x lat. Teraz podobno rząd trochę to uregulował a kaucja zawsze jest trzymana na jakimś osobnym rachunku, a nie u właściciela. Ja się cieszę, że już nie muszę wynajmować a zawsze wynajmowałam sama, teraz z dziećmi to już w ogóle. Dlatego zdecydowaliśmy się na ten nieszczęsny 'łańcuszek' przy kupnie domu aby znów nie być na czyjejś łasce.
Dokładnie tak. Ludzie są różni i wychodzi na to, że najlepiej to mieć jednak swoje i siedzieć na dupce 😉
No cóż, pozostaje mi życzyć Ci znalezienia nowego lokum, które będzie większe a równie przyzwoitą właścicielką i w przystępnej cenie.
Ależ oczywiście, że w obu grupach są przyzwoici, i oby jak najczęściej na siebie trafiali.
U mnie w okolicy (Dolna Saksonia) mieszkan do wynajecia sporo jest, na kazda kieszen czy urzad socjalny 😉 za to za praca trzeba sie naszukac, i chociaz okolica naprawde przepiekna we wszelkich zakatkach, jest turystycznie traktowana po macoszemu.
Sama nigdy nie wynajmowalam mieszkania, wiec nic nie wniose z osobistych doswiadczen. Slysze, ze jest róznie, szczególnie, jak ma sie dziwnych sasiadów. Ale w takiej sytuacji jest sie w gorszej sytuacji, gdy nie wynajmuje sie tego mieszkania, lecz go posiada. Z wynajmowanego zawsze mozna sie wyprowadzic, sprzedac wlasnosciowe przez dziwne sasiedztwo, to juz inna liga.
Zdecydowanie więcej naszych polskich znajomych jest właścicielami nieruchomości, w Niemczech wynajem jest chyba dużo bardziej popularny. Istnieją szczegółowe przepisy chroniące zarówno lokatorów jak i właścicieli, ale oczywiście dużo zależy też od umowy. Obecnie wynajmujemy mieszkanie, z właścicielem super się dogadujemy, nie mamy ciągłych podwyżek jak co niektórzy, a jak pojawiają się większe usterki to szybko jest ze wszystko naprawiane. Z drugiej strony popyt na rynku nieruchomości jest niesamowity, szczególnie w większych miastach i szukając mieszkania trzeba się nastawić na castingi z wieloma interesantami, a ceny obecnie są kosmiczne….
Są też spółdzielnie ale mają zazwyczaj mieszkania komunalne,na które czeka się miesiącami i trzeba wykazać się odpowiednio niskimi dochodami.
Tez wynajmowalismy pare razy i w Nowej Zelandii ,i w Australii. W NZ mieszkalismy najpierw w takiej malej dziurze, drogo, ale w super dzielnicy i prawie z widokiem na morze. Po przyjezdzie do Australii mieszkalismy w samych nowych domach (juz mialam dosc starych, smierdzacych wykladzin). Pierwszy dom (Tzw,unit) byl piekny i nowy, z ogrodkiem ,gdzie sama sadzilam krzaczki i kwiatki. Potem jeszcze dwa razy przenosilismy sie do innych domow w tej samej dzielnicy.
Zawsze wynajmuje sie przez agencje i zawsze jest tzw, kaucja (zazwyczaj wysokosc miesiecznego wynajmu). Co pol roku przychodzil agent z wlascicielem na tzw.inspekcje. Przy oddawaniu domu trzeba wszytko posprzatac,okna umyc itd. plus wyczyscic wykladziny (profesjonalnie). Znowu przychodzi agent na odbior i wszystko sprawdza. Jesli cos jest nie tak, trzeba poprawiac. W ktoryms z domow musialam latac jakas dziure w scianie w garazu, dziure zrobil ktos inny. Acha po wprowadzeniu ma sie pare dni na sprawdzenie wszytkiego i zrobienie notatek, jesli cos jest uszkodzone albo na przyklad jest dziura w scianie w garazu (nie sprawdzilismy wtedy garazu).Ma sie wtedy tzw.stan wyjsciowy domu. NIe lubilam wynajmowac domow, glownie ze wzgledu na te inspekcje i musowe wyprowadzki, kiedy wlasciciele postanowil sprzedac swoja inwestycje. W Australii nie ma duzych firm wynajmujacych domy czy mieszkania,oprocz mieszkan socjalnych, gdzie dochod wynajmujacych musi byc bardzo niski.
O matko ale sie usmialam 🙂
Oj, tak, bywa różnie, bo ludzie są różni. Moja córka wynajmuje już któreś mieszkanie (bo zmienia miasta, w których pracuje), zawsze zostawia je w takim stanie, jak zastała, lub lepszym. Za to jest właścicielką mieszkania we Wrocławiu i przy każdej zmianie wynajmujących musi się nadenerwować i narobić. Brudne lub uszkodzone ściany, piekarnik zarośnięty tłuszczem, długo można wymieniać. Wprawdzie jest kaucja, ale po co te nerwy, przykre rozmowy?
I ja zaliczyłam kilka wynajmowanych mieszkań, bywało różnie 🙂 Od Właścicieli, którzy nie przyjmowali do wiadomości, że coś trzeba naprawić/poprawić po takich, którzy wszystko robili sami. Nie licząc się z tym, że przez dwa albo trzy dni nie możemy korzystać z wody, bo Pan wymontował baterię wannową i robi objazd marketów gdzie będzie najtańsza:( Albo po kontroli kuchenki gazowej przez spółdzielnię i natychmiastowym nakazie wymiany, pojawiła się "nowa" z demobilu w podobnym stanie. Długo by opowiadać.
Ale musze przyznać, że jak trafiliśmy na dobrą Właścicielkę to pomimo, że metrów mamy za mało, jest ciasno i już chcielibyśmy się przeprowadzić, to odwlekamy. A jak przeglądam ogłoszenia to włos mi się jeży na głowie. Ceny są horrendalne i wymagania Właścicieli też.
Słusznie piszesz Pimposhko, chociaż ja słyszałam od koleżanki, że jej teściowa jest super.
Moja beskidzka gospodyni zlikwidowała miednice w łazienkach, ponieważ dzieci turystów zjeżdżały w nich po schodach. Natomiast znajoma wynajmująca pokój kuzynce cały rok wietrzyła w nim pościel, a kuzynka (studiująca musiała siedzieć w salonie przy telewizorze i gościach). Co prawda na noc mogła wrócić do "swojego" pokoju.
W obu grupach są więc jak widać ludzie przyzwoici i nieprzyzwoici. Pozdrawiam!