Bye bye MAD część 6 i ostatnia

 Na dobre pożegnaliśmy MAD. Kolejne posty związane ze zmianą domu będą się już pojawiały w serii ‘Urządzamy’ 🙂

PRZEPROWADZKA

 

Powrót z Polski wyglądał następująco. Wylądowaliśmy w sobotę wieczorem, spaliśmy w hotelu na lotnisku. W niedzielę rano w drodze do domu zostawiliśmy Pimposhki u dziadków. Cały poniedziałek kończyliśmy pakowanie MAD a wieczorem wybraliśmy się do na kolację i do kina. We wtorek o 8:00 rano ekipa od przeprowadzki zapukała do drzwi. 

 

Co to był za dzień! Zaczął się od stresu bo nie zapłaciliśmy naszym notariuszom jeszcze całej finalnej kwoty. Otóż notariusze zajmują się przyjęciem pieniędzy od kupującego, spłacają nasz kredyt, biorą kasę z nowego kredytu dodają różnicę, płacą za nowy dom itd. My natomiast mieliśmy dostać finalną fakturę, która pokrywała różne inne opłaty (np. notarialną) i ewentualne różnice. Wszystko fajnie, ale nasz bank gdzie mieliśmy kredyt na MAD ociągał się (przez dwa tygodnie!) z podaniem końcowej kwoty spłaty kredytu. W końcu w dniu przeprowadzki (w tutejszym procesie to się nazywa completion, czyli wszyscy zapłacili co mieli zapłacić i wszyscy przeprowadzają się w jeden dzień) zadzwoniłam do banku sama, pogoniłam i około 11:00 dostaliśmy wreszcie finalną fakturę do zapłacenia. W międzyczasie odłączono nam Internet ale na szczęście sąsiedzi pożyczyli. 

 

Jak wpłaciliśmy kasę to wszystko potoczyło się bardzo szybko. Nasi panowie kończyli pakowanie a my odkurzaliśmy (pod naszą nieobecność była Pani Anna i ogarnęła większość domu) i zbieraliśmy ostatnie drobiazgi. Nagle dostaliśmy telefon, że dom został zapłacony, że agent zaraz wyda klucze nowej właścicielce a my mamy opuścić nieruchomość jak najszybciej. Pod dom podjechał już samochód dostawczy nowej właścicielki jak my jeszcze pakowaliśmy ostatnie rzeczy. Z tego wszystkiego niemal zapomnieliśmy zabrać mikrofalówkę a zostawiliśmy w szufladzie w kuchni durszlak, patelnię i dwa rondle (tak mi się wydaje bo nigdzie nie mogę ich znaleźć). Zawinęliśmy się tak błyskawicznie, że nawet nie było czasu aby się pożegnać z MAD. 

 

To była tak 12:30. Umówiliśmy się z naszymi tragarzami, że teraz wszyscy jedziemy na lancz a potem spotykamy się pod nowym adresem. My jeszcze nie mieliśmy kluczy bo kolejne transfery pieniędzy jeszcze szły. Kiedy jechałam za Jonem do sklepu aby coś kupić do jedzenia zadzwonił telefon. To tragarz, że są już w DAD bo jak podjechali to poprzedni właścicieli właśnie go opuszczał i zostawił im dom otwarty. No i że oni już zaczęli wnosić meble. Jon pojechał kupić lancz a ja zawróciłam i pojechałam do DAD. Nie było więc magii, klucza, wchodzenia po raz pierwszy itp. Ponownie, wszystko działo się z prędkością światła. Dopiero dobrą godzinę później zadzwonił nasz agent (jak notariusze wrócili z lanczu i posprawdzali konta), że możemy przyjechać i odebrać klucz. 

 

A to reakcja moich rodziców na wieści, że już jesteśmy w nowym domu:

 

O godzinie 16:00 byliśmy oficjalnie wprowadzeni, dałam tragarzom napiwek bo byłam bardzo zadowolona z ich pracy. Naprawdę fajne chłopaki. Nigdy nie korzystaliśmy z usług firmy przeprowadzkowej ale tak właśnie wyobrażałam sobie ten serwis. Tego wieczoru długo nie mogłam zasnąć mimo ogromnego zmęczenia. Sny? Ledwo pamiętam, coś o polskich PGRach, najpewniej jeszcze inspirowany naszymi wakacjami w Polsce. W środę od rana zaczęło się wielkie rozpakowywanie a około 11:00 przyjechali teście z małymi Pimposhkami. Młode zachwycone nowym domem, teściowie również. 


DAD

 

Do MAD wprowadziliśmy się z wynajmowanego mieszkania i pamiętam jak po jednym dniu chodzenia po schodach góra-dół byłam wyczerpana i myślałam, co myśmy najlepszego zrobili, przecież tak się nie da żyć… oczywiście teraz się z tego tylko śmieję ale fakt, w DAD ponownie zaskoczyła mnie ergonomia. Wszystko jest większe, wszędzie jest ‘dalej’. Jeszcze nie rozgryzłam układu pokoi na górze, wydaje mi się, że idę do naszej sypialni a ląduję w przyszłym buduarze itd. 

 

Po drugie tym razem nie mieszkaliśmy w wynajmowanym mieszkaniu ale w naszym MAD, co prawda małym ale za to perfekcyjnie urządzonym pod nasze potrzeby. Chociaż nasza nowa kuchnia jest dużo większa i mamy obok pomieszczenie gospodarcze z dodatkowymi szafkami to jakoś nie mogę się w niej odnaleźć. W kuchni są głównie szafki, w dodatku na dole więc meble funkcjonują zupełnie inaczej niż w naszej starej kuchni, gdzie miałam wysokie wiszące szafki z wieloma półkami a na dole cztery ogromne szuflady, które mieściły więcej niż osiem małych szuflad, które mam tutaj. Dodatkowo blaty są płytsze, nie mam gdzie przytwierdzić magnetycznej listwy na noże ani haczyków na ściereczki czy łapki do piekarnika. Mamy za to dużo miejsca na nową tablicę magnetyczną:

 

Część to na pewno kwestia przyzwyczajenia ale też w tej kuchni jest wiele mało ergonomicznych rozwiązań np. aby wyjąć kosz na recykling, trzeba wyjąć najpierw kosz zbiorczy. A kosze znajdują się w szafce, więc aby się nich dostać trzeba najpierw otworzyć szafkę a potem je wysunąć, zamiast np. zintegrowanej szuflady, gdzie wystarczy tylko ją wysunąć.

Na pewno będzie wiele zmian przy okazji większego remontu na dole za kilka lat. 

 

Największy problem jaki mamy w tej chwili w DAD to…. uwaga…. uwaga…. prysznice!!! Chyba jesteśmy ludźmi, którzy kupują domy z kiepskimi prysznicami. Otóż oba prysznice maja bardzo niskie ciśnienie wody i poranny prysznic to bardzo frustrujące doświadczenie. W środę przychodzi fachowiec i zobaczymy co się da zrobić. Ciśnienie wody w domu mamy bardzo dobre, a w najbliższych planach i tak mamy wymianę pieca także jestem pewna, że uda nam się to zmienić w miarę szybko. 

 

ZIMOWY OGRÓD

 

Wiele z Was pod poprzednim postem zazdrościło nam ogrodu zimowego. Muszę przyznać, że trochę mnie to zdziwiło bo generalnie mnie się one nie podobają. Faktycznie są tutaj bardzo popularne ale niemal wszystkie, które miałam okazję oglądać zostały sprowadzone do roli składzika albo pomieszczenia gospodarczego. Takie pomieszczenia są za zimne zimą, za ciepłe latem i pewnie fajne w użytkowaniu wiosną/jesienią. Ale poprawka, takie ogrody zimowe mi się nie podobały, w naszym jestem zakochana! Już sobie obiecałam, że jak trafi się jakaś gotówka to będzie to mój drugi projekt po buduarze. Mam tam zamiar zainstalować ogrzewanie podłogowe (podobno najlepsza opcja w takich oranżeriach) oraz założyć rolety na sufit aby ogród zimowy mógł być używany cały rok. Chcę tutaj urządzić taki pokój do relaksu i bawialnię w jednym. Dziewczyny już lubią się tutaj bawić:

Z jednej strony chciałabym urządzać DAD powoli, z drugiej jest wiele rzeczy, które musimy zrobić na już teraz. Na przykład wczoraj zamówiłam nową wykładzinę do buduaru bo czeka się na nią cztery tygodnie. Teraz zamawiam próbki farb i tapet bo mamy cztery tygodnie aby pokój odmalować. Buduar musi być w miarę gotowy na koniec października bo wtedy przyjeżdżają do nas moi rodzice. Poza tym w dzisiejszych czasach, wprowadzając się do nowego domu nie tylko trzeba zorganizować szybko kuchnię i sypialnie ale teraz także Internet i miejsce do pracy. Moje tymczasowe miejsce, z którego rządzę wszechświatem jest w pudełku, jak się z niego wyprowadzę to wtedy będziemy myśleć co zrobimy z tym pokojem, małe Pimposhki jeszcze nie są zdecydowane, która się tam wprowadzi. 

 

W sumie najbardziej to brakuje nam półek. Otóż w MAD mieliśmy dużo półek, na których stały książki i płyty z filmami. Półki przyjechały z nami ale nie chcemy ich instalować na chybił trafił w związku z czym wiele kartonów nie mamy jeszcze jak wypakować. 

 

DWA KRANY

 

Dla zainteresowanych. Dwa krany wzięły się stąd, że zimna woda do domów była dostarczana prosto z wodociągów i była zdatna do picia. Natomiast ciepła woda była zazwyczaj ogrzewana w domu (np. przez bojler) i uważano, że istnieje ryzyko jej zanieczyszczenia i przez to nie była zdatna do picia. Dlatego właśnie prawo wymagało aby woda ciepła i zimna była rozdzielona w kranie. W DAD nawet nasza pojedyncza wylewka w kuchnia ma osobne ‘dziurki’ na ciepłą i zimną wodę. Dwa krany okazały się mniejszym problemem niż myślałam. Nasza ciepła woda jest ustawiona tak, że jest mocno ciepła ale nie parzy, więc w zasadzie używamy głównie ciepłego kranu. Za to moje dzieci lubią zimną wodę w kranie więc nie ma problemu. 

 

NASZ DOM

 

Nie da się ukryć, że po tych kilku dniach jeszcze czujemy się tutaj trochę obco i powoli się oswajamy z nową przestrzenią. Pomijając jednak te wszystkie niedogodności związane z nowym domem oboje jesteśmy naszym Dużym Angielskim Domem absolutnie zachwyceni!!!!! Za każdym razem, kiedy skręcam w naszą piękną ulicę, jak wjeżdżam na nasz podjazd to czuję dumę. Ja już czuję się jak w domu a co to będzie jak urządzimy go pod siebie? Małe Pimposhki ganiają się po domu, co w MAD było niemożliwe. Wszędzie mamy więcej miejsca, nasza sypialnia wydaje się ogromna, świetnie się w niej śpi i oddycha. Elektryczna suszarka do prania przyjeżdża w tym tygodniu, meble do buduaru są już wybrane. Dobiliśmy do portu. 


p.s. Wiem, że trochę się ociągam z odpowiedziami na komentarze ale obiecuję, że wszystko nadrobię. No i oczywiście na kolejny wpis zapraszam za tydzień!  

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
4 lat temu

OKna byly myte z zewnatrz rozumiem, ale i tak cena bardzo przystepna. Tutaj nikomu nie chcialoby sie nawet podjechac pod dom na taki zarobek. Scinalismy drzewo na froncie domu-eukaliptus, dosc duzy za 2.5 tysiaca dolarow australijskich. Pracy na moze 2.5 dnia , bez specjalistycznego sprzetu. To bylo wogole tanio, bo inne wyceny byly w granicach 5 tysiecy.

4 lat temu

No właśnie niby stres ale alternatywa była jeszcze gorsza. Drugi raz chyba też bym tak zrobiła jak teraz chociaż mam nadzieję, że z tego domu to się wyprowadzimy dopiero na emeryturze 🙂

4 lat temu

Dzięki! Taki mamy plan.

4 lat temu

Będzie tego sporo, obiecuje!

4 lat temu

No właśnie nie każdy ma córeczkę, która mieszka blisko (albo mamusię). U nas musiało się to zadziać z jeden dzień i nie mieliśmy luksusu aby coś w domu zrobić. Jedyne co, to buduar jest w miarę pusty bo tam najpierw będzie remont. Absolutnie nie uśmiechały mi się dwie przeprowadzki z dzieciakami a wynajmowanie to też już nie dla mnie. Palmiarnia 30m wow, to faktycznie palmiarnia! Super! Nasza oranżeria faktycznie od południa ale akurat inaczej się nie dało, chociaż ustawienie tego domu jest lepsze niż starego (które też było niezłe) teraz faktycznie słońce chowa się nieco za dom o pewnie porze.

4 lat temu

Tak tylko czy ta izolacja nie zabiera przypadkiem światła? Bo nasza jadalnia to już jest ciemna norka, dlatego wstrzymuję się z izolacją może rolety? Z drugiej strony kiedyś otworzymy chyba kuchnię na jadalnię to ze światłem będzie mniejszy problem.

4 lat temu

Dzięki i ja też czekam na Wasze zdjęcia, pamiętaj aby robić dokumentację.

4 lat temu

Dziękuję Mario, przyda się!

4 lat temu

Dzięki! Ja nawet wolę mieć dom, gdzie trzeba zrobić pod siebie bo kuchnia czy łazienka są do remontu zamiast mieć ładną, nową kuchnię (czy łazienkę) ale które nie trafiają w nasze gusta.

4 lat temu

Mocno pracuję nad tym aby marzenia się spełniały 🙂 obiecuję, że nie zabraknie postów wnętrzarskich.

4 lat temu

p.s. jak to wyglądało u Was z przeprowadzką?

4 lat temu

Wiesz, z jednej strony idiotym masz rację ale z drugiej strony w tym szaleństwie jest metoda. A jak to wygląda w Polsce? Alternatywą dla nas była po prostu wyprowadzka do wynajętego, czyli dodatkowe koszty, stres i czas także pomimo iż sytuacja daleko była od idealnej i też było dużo stresu to chyba jednak wolę stres jednodniowy.

4 lat temu

Tutaj się nie myje okien (ani oranżerii) tylko zamawia specjalną usługę, która jest popularna i w miarę przystępna cenowo. Na przykład za mycie okien w MAD płaciliśmy 10 funtów raz na 6 tygodni.

4 lat temu

Pewnie masz rację. Najważniejsze, że dom jest na miarę naszych potrzeb i już z niego nie wyrośniemy. Jest w super okolicy, która też się już nie zmieni. A reszta to powolutku.

4 lat temu

Spoko, czekaj w weekend

4 lat temu

Ale Wam dobrze, ze już po przeprowadzce i calym tym zamieszaniu. Nie rozumiem sensu tego zgrania przeprowadzek, ile to stresu! Czekam na kolejne wpisy, urządzajcie się!

4 lat temu

Przysylaj! yes please thank you 😉 adres mailowy w profilu bloggera.

4 lat temu

Niech się Wam szczęśliwie mieszka w Waszym DAD.

4 lat temu

Oranżeria już piekna.Jak ja lubię oglądać mieszkania , ich urządzanie.Pozdrawiam.

4 lat temu

Gratuluje szybkiej koncowej akcji, jestem pod wrazeniem. Rozwijanie z papierkow to wo gole inna bajka…3 razy sprzedawalam materialy do pakowania, wszystko poszlo na pniu (3 razy po 30 kartonow, folia babelkowa, foliowe/takie biale gabczaste torebki, wlasciwie wszystko do pakowania, jedna panni brala wszystko jak leci, bo mowila, ze skonczylo jej sie doslownie wszystko do zapakowania 😉
Mysmy spakowali dom praktycznie zupelnie zanim kupilismy dom nowy (znaczy JA spakowalam duzy dom, po 35 latach chomikowania 😉 , slubny byl panem od rozwijania i ustawiania)!

Na szczescie mamy Coreczke (niedaleko Nowego Domu) z bardzo duzym domem, gdzie bylismy 3 miesiace (tez przez covida), wiec completion i wszystko inne moglo sie ciagnac, ale nie ciagnelo. Dwa DUZE auta przeprowadzkowe jechaly po sobie, zeby moc rozpakowac chalupe w nowym miejscu na dwa razy. No i mielismy tez ten komfort, ze podlogi, sciany i inne drobiazgi byly robione zanim sie wprowadzilismy. Za to teraz , jak jestesmy w Polsce, mamy dwie odnowione zupelnie lazienki (nadzor – Coreczka i Zieciu) oraz stad kupilam kanape do naszej palmiarni. Ogromna ona, rozpatrujemy izolacje, badz dach z izolacja – chyba tylko trzeba pamietac, ze zaciemni to swiatlo w pokoju obok. czyli wszystko na bialo chyba. U nas salon jest bardzo jasny z obuu stron, kuchnia tez, a palmiarnia ma 30 metrow kwadr!! To moj buduar :). Knittingbinary – masz w palmiarni kominek czy koze typu Jotul? i jak to jest z ta izolacja? 🙂

p.s. Ludziom sie wydaje, ze taka oranzeria to najlepiej bedzie sie miala od strony poludniowej i funduja sobie patelnie. W naszej jest gorac do ok 11.30 teraz, potem slonko idzie za dom sasiadow i temperatura wraca do normy.

P.P.S. Nasza Coreczka w swojej ma wiszacy wiatrak. Pomaga na upal.

4 lat temu

Gratulacje i czekam na zdjęcia aranżacji!!! *^v^*

4 lat temu

No to powodzenia Pimposhko!

mp
4 lat temu

Wspaniałe wieści ! Dużo szczęścia w DAD Wam życzę 🙂 Piękny dom, zachwyca mnie z zewnątrz, wnętrza to już zawsze przystosowuje się do własnych potrzeb i upodobań, a tutaj pole do działań jest. Ogród zimowy to moje niespełnione dotąd marzenie, szwagierka ma taki i jest absolutnie cudowny.

4 lat temu

Gratulacje, piekne miejsce. Nie dziwie się że czujesz zadowolenie kiedy parkujesz przed nowym domem. Powiem tak już czuje że przygotujesz piękne posty które będą inspiracja dla Twoich czytelnikow. Cudownych chwil dla całej rodziny w nowym domu by spełniały się marzenia.

4 lat temu

Gratulacje! Ale jaki idiotyczny jest ten motyw wymiany kluczy w jeden dzień :D. Powodzenia z urządzaniem, mi tak jakoś dwa tygodnie po przeprowadzce zajęło, żeby się nie budzić w nocy taka trochę wybita z rytmu, gdzie właściwie jestem. A już patrzyłam, ile kosztowałoby zrobienie z mojego tarasu zimowego ogrodu, zwłaszcza przy tym jak się szybko skończyło lato.

4 lat temu

Pimposhko, dużo szczęścia w nowym domu.

Mnie też zachwycił ogród zimowy, natomiast średnio mi się podoba perspektywa mycia tych wszystkich szyb, które np. u nas w ziemie byłyby zawalone smogiem. U Was jest może lepiej pod tym względem , wiec myślę, że po planowanych przez ciebie zmianach będzie to bardzo przydatne pomieszczenie.

4 lat temu

Gratuluję i bardzo się cieszę, że wszystko okazało się ostatecznie proste i w miarę łatwe do ogarnięcia! Do nowego trzeba się przyzwyczaić, zajmie Wam to mniej czasu, niż myślicie

By Pimposhka
0
Would love your thoughts, please comment.x