W zeszłym roku w styczniu, po grudniowej przerwie od bloga napisałam ‘Gdzie byłam jak mnie nie było’ (można sobie przypomnieć tutaj – klik). W tym roku piszę ‘Co robiłam jak mnie nie było’ bo z bywaniem było raczej ciężko. Niemniej jednak ten grudzień, choć nieco mniej obfity w atrakcje, był miesiącem pełnym ważnych wydarzeń. No i horoskop znów się spełnił co do joty ;).
Grudzień zaczyna się urodzinami starszej P. Tym razem młoda dama zażyczyła sobie tort miniona. Oto projekt:
I wykonanie:
Muszę przyznać, że niby prosto ale to chyba najtrudniejszy tort jaki do tej pory zrobiłam. Wcale nie jest tak łatwo zrobić tort w 3D, łatwiej jest posadzić figurkę na torcie, którą można zrobić wcześniej i do woli poprawiać. Młoda ucieszona. Oczywiście nie mogliśmy w tym roku zrobić imprezy ale pojechaliśmy do teściów i też było fajnie (imprezy dla maluchów to okropny chaos i generalnie nie jestem fanką).
Z Jonem wzięliśmy dzień wolnego i na początku grudnia, kiedy małe Pimposhki były w placówkach, wybraliśmy się do Oxfordu na zakupy. Do prawdziwego centrum handlowego ;). Nie przepadam za zakupami ale raz na rok można zrobić i jest to nawet całkiem przyjemne obejrzeć coś dokładnie zanim się kupi a nie odwrotnie ;).
Udało mi się też pojechać do biura, trzeci raz od marca. Tym razem spotkałam się ze współpracownicą, omawiałyśmy strategię na 2021 rok i muszę przyznać, że zapomniałam jaka to przyjemność pracować z kimś ‘na żywo’. W porze lanczu zadzwoniłyśmy do naszej byłej koleżanki, która we wrześniu zmieniła pracę. Ona mieszka kilka kroków od naszego biura i we trzy wybrałyśmy się na spacer po Christchurch Meadow (tak, na tyłach mojego budynku jest wielka łąka, z krowami i w ogóle, która należy do koledżu Christchurch). Zaliczyłam też ‘mojego’ fryzjera, po raz pierwszy od 1 sierpnia.
Im bliżej Świąt tym sytuacja w Wielkiej Brytanii robiła się coraz bardziej napięta jeśli chodzi o koronawirusa. Szkoda gadać. Po pierwsze zmutowaliśmy sobie jakąś nową wersję, która nie tylko jest bardziej zaraźliwa ale też jest prawdopodobnie skuteczniejsza w zarażaniu dzieci. Po drugie, w strachu przed nową odmianą korony Europa się zamknęła, co spowodowało ogromne korki w Dover, uziemiając tysiące kierowców przed samymi świętami. Po trzecie, Borys w związku z tym zmienił zasady świętowania, miało być pięć dni luzowania ale zrobił się jeden a Londyn i hrabstwa ościenne, w ogóle dostały zakaz spotykania się w Święta z rodziną. To znowuż spowodowało paniczne kupowanie indyków i innego świątecznego jedzenia. A potem jeszcze spadło dużo deszczu i podtopiło domy w Walii. Był taki moment, kiedy naprawdę w wiadomościach nie było nic a nic pozytywnego. Potem troszkę się poprawiło. Borys dogadał się z Urszulą i jednak jest umowa rozwodowa z Unią. Zatwierdzono też do użytku szczepionkę z Oxfordu.
Czując napięcie (od drugiego dnia świąt my również zostaliśmy zakwalifikowani do ‘czwartej strefy’ czyli strefy z najcięższymi obostrzeniami) starałam się jak najwięcej załatwić ‘na mieście’. Ze starszą P. pojechałyśmy do Oxfordu, tym razem do Ashmolean (uniwersyteckie muzeum) bo młoda chciała koniecznie zobaczyć mumie. Jednak jak tylko weszłyśmy do egipskiej galerii ta zaczęła płakać ze strachu i tyle było mumii. Skończyło się na kupieniu książki dla dzieci o starożytnym Egipcie w muzealnym sklepie i oswajamy mumie teoretycznie. Udało mi się też zabrać dziewczynki do fryzjera, takiego specjalnego dla dzieci. To lokalny biznes w dodatku prowadzony przez Polki więc na pewno tam wrócimy (jak nas znów otworzą, bo teraz fryzjer jest wysoce nielegalny). A przed samymi Świętami udało nam się zaliczyć dobrego steka w restauracji (teraz można co najwyżej zjeść Maka na wynos).
Grudzień to również miesiąc dużych decyzji. Po pierwsze…. kupiłam samochód! Trochę ponad trzy lata temu sprzedałam mojego Citroena bo odziedziczyłam samochód po mężu. Można o tym przeczytać tutaj (klik). Niestety to diesel i z Astrą nigdy nie byłyśmy kompatybilne, bo ja bardzo rzadko jeżdżę na długie dystanse. Zależało mi, aby przed sezonem zimowym zmienić auto. Po raz pierwszy kupiłam auto ‘prawie nowe’ a nie nowe. Chcę być bardziej eko a poza tym jeżdżę tak mało, że nie mogłam usprawiedliwić sama przed sobą kosztu fabrycznie nowego auta. Od dwóch tygodni jeżdżę niebieską (!) Toyotą Yaris. To hybryda, z września 2019 roku, z pełnym wypasem. Ma siedem poduszek powietrznych, nawigację, kamerę cofania, dwustrefową automatyczną klimatyzację itd. Skubana nawet sama rozpoznaje znaki drogowe. Ma też sportową stylistykę. To ostatnie wcielenie tego modelu zanim Toyota wprowadziła na rynek zupełnie nową Yaris w połowie 2020 roku. Jak to hybryda ma automatyczną skrzynię biegów co na razie jest źródłem uciech 😉 Jeszcze się poznajmy ale nie jest źle :). Nareszcie mam autko dopasowane do moich potrzeb i stylu jazdy. Nie powiem, jestem wielką fanką małych, miastowych jeździków.
Ponieważ młodsza P. dorosła już do większego fotelika to kupiłam dwa, aby do siebie pasowały. Fajnie to wygląda. Samochód odebraliśmy przed samymi Świętami a potem na kilka dni udaliśmy się do teściów. Nie wiem, kiedy znów się zobaczymy.
Po drugie, po powrocie, czyli cały ostatni tydzień odgracaliśmy dom bo…sprzedajemy MAD!!!!! Decyzję podjęliśmy na początku grudnia, zrobiliśmy wycenę u agenta a kilka dni potem… dostałam niespodziewanie zaległy spadek! To tylko utwierdziło nas w przekonaniu, że trzeba działać. Tak jak pisałam, horoskop się sprawdził!! Wynajęliśmy więc skrytkę w magazynie na nasze graty i wyszykowaliśmy dom do sprzedaży. W tym tygodniu MAD będzie miał sesję fotograficzną i mam nadzieję, że niedługo trafi na rynek. Rozpoczynamy też poszukiwania DAD (Duży Angielski Dom).
Taka ciekawostka. Wybraliśmy się do magazynu aby obejrzeć dostępne skrytki. Mówimy, że nie potrzebujemy dużo bo generalnie na razie tylko odgracamy. Pani zaprowadziła nas i pokazuje skrytkę o powierzchni 25 stóp kwadratowych zachwalając, że ta jest najbardziej popularna dla tych co odgracają. Poprosiłam aby pokazała nam mniejszą opcję (15 stóp kwadratowych – półtora metra). Pani na to, że ta mniejsza skrytka jest rozmiaru szafy i ludzie ją wynajmują jak mają do przechowania kilka walizek. No cóż, wybraliśmy tą mniejszą opcję i jak widać na zdjęciu zmieściło się tam bardzo dużo i zostało jeszcze sporo miejsca. I tak, jak widać na zdjęciu są tam też trzy walizki, dwie średnie i jedna duża.
Stary rok skończył się dla nas z przytupem a nowy zaczyna się interesująco. Żeby tylko wiadomości z kraju i świata były tak samo optymistyczne. Eh. Miejmy nadzieję, że już niedługo….
W grudniu byłam też dość aktywna jeśli chodzi o rękodzieło ale o tym napiszę Wam następnym razem. Życzę Wam miłego tygodnia i do zobaczenia w przyszły poniedziałek, jak zwykle :).


















Ja też nie wiem, co to są AT-ki i MT-ki… I też jak Kasia mam od zawsze lęk przed małymi autami, nie wiem czemu, bo nigdy nie miałam w takim wypadku, ale od momentu zrobienia prawa jazdy zawsze jeździłam dużymi autami, które w sumie rosły z każdym kolejnym samochodem! ^^*~~ Ale my kupujemy auto w konkretnym celu – do jeżdżenia na imprezy odtwórstwa historycznego, a do tego maluszek się nie nadaje, trzeba spakować furę rzeczy, skrzynie, namioty, stoły, itp, itd.
Co do samochodowej duszy, to mam ją w … duszy! *^0^* Dla mnie ważna jest wygoda jazdy, umiem jeździć z manualem, ale wolę, jak tą częścią jazdy zajmuje się za mnie pojazd.
No, wiadomo, nie wyobrażałabym sobie Twojego ciasta ciętego nierówno, i nawet kojarzę, jakie urządzenie do biszkopta masz! *^V^*
Przeprowadzki są najgorsze. Ale też właśnie się wpakowaliśmy w tym roku do większego (z mieszkania do domu). Chyba lockdown takie rzeczy robi z rodzinami z dziećmi :D. Komórka spokojnie duża, nie wiem, jak ci ludzie muszą tam rzeczy wkładać, może brak im polskiej efektywności w wykorzystywaniu ograniczonych zasobów ;). Tort jak zwykle rewelacja, powodzenia przy następnym. Pewnie te fantazje będą tylko bardziej ekstremalne przez jakiś czas :D. Powodzenia w szukaniu!
Oh ja myślę, że do mistrza cukierniczego to mi jeszcze daleko ale prawda, lubię ozdabiać te torty. Teraz mam zrobić tort, gdzie Elsa siedzi a Anna się wspina (na tort jak się domyślam). Takie życzenie ma młodsza P. Wiem, że czeka nas niezła gehenna ze zmianą domu, pewnie dlatego broniłam się przed nią tak długo.
Ha ha nie wiem, DAD będzie z dużo większym kredytem i przy dwójce dzieci będzie mniej okazji na makeovery, raczej szukamy czegoś co nie będzie wymagało wielkich remontów. W MAD faktycznie, zmieniliśmy bardzo dużo. Ciekawa jestem, czy znajdą się na niego chętni i jak szybko. Uważam, że jest nieco inny niż podobne domy w okolicy bo ma taki 'polski' smaczek. 🙂
Ojej, jaki miły komplement. Dziękuję 🙂
Nowego domu szukamy w okolicy bo jesteśmy zadowoleni ze szkoły, także odpada stres ze zmianą otoczenia. Ale tak, nowy dom to duży stres, długo się przed tym broniłam ale widzę, że z tego domku już niestety wyrośliśmy. A dopiero jesteśmy na początku drogi.
Ula, ja tego i tak nie jem. To dla dzieci a z nimi to im słodsze tym lepsze. Teraz mam zadanie zrobić tort z Elsą i Anną, ah.
Jonko, do cięcia biszkoptu mam takie specjalny dynks więc są równej szerokości, u mnie to tak musi być pod linijkę eh. Ja bardzo mało jeżdżę ale jeżdzę niemal codziennie więc muszę mieć auto, poza tym zawsze miałam auto. Car sharing to na razie nie dla mnie (nie mamy takiej opcji w małym mieście) ale uważam, że hybryda z drugiej ręki robi mnie bardziej eko niż kopciuch diesel.
Kasiu nie mam pojęcia co to są AT-ki i MT-ki ale brzmi super! 🙂 Ja już miałam okazję jeździć z automatem ale nigdy nie miałam, z tego co widzę to automat zabiera silnikowi duszę, ale po mieście jest faktycznie wygodnie.
Ale w sumie czemu pudła miałyby dotyczyć zmiany auta? Tak, zmieniamy dom. Nie mam pojęcia co nas czeka, szczególnie w pandemii no ale popłyniemy sobie tak z nurtem, powoli, niespiesznie coś się dzieje.
Ha ha ha tak Krystyno, szycie ma chyba coś z tym wspólnego. Moja rodzina już od dawna chce się przeprowadzić, to ja opierałam się najdłużej. Wizja pokoju do szycia przeważyła nawet wizję kilku łazienek i elektrycznej suszarki do prania.
Oooo! To bardzo miłe, dziękuję.
Myślę, że każdy horoskop jest trafny jak się go czyta retrospektywnie. To są horoskopy z 'Twojego Stylu' :).
Ja wiem, czy wymarzony? Marzenie mam takie aby ten dom cudownie się rozciągnął. Ja lubię nasz MAD no ale muszę przyznać, że jednak potrzeba nam coś większego. Odkąd dzieci wyszły z pieluch jedna toaleta jest problemem, szczególnie jeśli mamy gości a gości mamy bo to emigrancki dom. No i marzy mi się elektryczna suszarka do prania także…. czeka nas przeprowadzka. No ale może w procesie dorobię się też pokoju kraftowego 🙂
Tort rewelacyjny!! Nie jeden mistrz cukierniczy miałby problem, żeby Ci dorównać!!! Powodzenia ze sprzedażą i zakupem, bo wiem, że jedno i drugie potrafi dać w kość. A z drugiej strony po zmianach jakich dokonaliście w MAD, nie mogę się doczekać tego co zrobisz z DAD, jak już znajdziecie ten WASZ:-))
Magdalenka
Wow, super zmiany! Czekam z niecierpliwością na relację z make over DAD, bo zapewne zrobicie 😉
Ja też mam auto terenowe, a raczej off-roadowe: zawieszenie podniesione o 2 cale, z reduktorem, jeżdżę na AT-kach, bo MT-ki na miasto to już za dużo. 😉 Nie lubię małych aut. Boję się, że przy okazji wypadku strefa zgniotu jest na moich kolanach / plecach.
Skrzynia biegów to żaden problem – przesiadam się do auta Starego z automatem i jadę. Wracam do swojego i wajchuję. Automat jest ciekawszy do jazdy w korkach – noga od sprzęgła nie boli. 😉 No i jest kickdown, a to ważne żeby auto się sprawnie zbierało przy wyprzedaniu.
W kwestii skrytki, mam odwrotne doświadczenie. Pojechałam obejrzeć skrytkę 2 m2. Pani doradziła, żeby obejrzeć mniejszą, bo zwykle przeceniamy nasz stan posiadania. I rzeczywiście tak było. Wzięłam mniejszą, a jeszcze jest tam sporo miejsca na graty.
Tort super, bo czekoladowy!! 🙂
Tort poemat, zmiany w życiu piorunujące. Podziwiam Cię Pimposhko w każdej dziedzinie. Jesteś taka pozytywna. Miło mi do Ciebei zaglądać i czerpać radość od Ciebie ( pomijam w ogóle ogólną sytuację na świecie ). Dziękuję.
Tort, dzieło. Ja już się nie nauczę piec tortów ale podziwiam twoje. Zmiana domu to stres and i również nowa ziemia, otoczenie etc. Życzę żebyście znaleźli ten jedyny, wymarzony (realnie). Fajnie ze jesteś z powrotem.
U nas college zamknięty i nauczam tylko zdalnie jak na razie. Studenci mogą tylko pojechać na egzaminy styczniowe i tyle. Przynajmniej mieszkam wysoko i powodzie walijskie mnie nie dotknęły. Miłego nowego roku.
Zadziało się w grudniu u Was, będę czekać na nowy DAD.Tort rewelacyjny, próbowałaś już odzdabiać surową masą marcepanową ? Nie jest taka słodka jak cukrowa.Pozdrawiam.
Jako aktualna wierna widzka The Great British Bake Off muszę pochwalić Twój tort za idealnie równe warstwy biszkopta i kremu, i świetne wykonanie dekoracji! *^V^* Zjadłabym kawałek!…
O tak, automatyczna skrzynia biegów jest źródłem uciech, mogę to z całą stanowczością potwierdzić! Chociaż ja nie mam małego zwinnego "mieszczucha" tylko Land Rovera… >0< Natomiast w ogóle rozważamy pozbycie się samochodu, w Warszawie jest tak dobrze rozwinięta sieć car sharingu, że utrzymywanie własnego auta przestaje mieć sens (jeśli rzadko się wyjeżdża poza miasto jak my).
Pięknie Wam się rok zaczął, plany z rozmachem, trzymam kciuki za szybką sprzedaż MAD i kupno wspaniałego DAD! *^o^*~~~
Omatko, jakie napięcie – myślałam, że te pudła dotyczą zmiany samochodu! Czekam na super DAD 🙂
Wiedziałam, że jak się wzięłaś za szycie to tylko patrzeć jak zmienisz mieszkanie. No wiedziałam i już !Trzymam kciuki żebyś znalazła taki do ,o którym zawsze marzyłaś .Pozdrawiam Krystyna
Dobrze, że wróciłaś. Po tych świętach, które były dla mojej rodziny inne, niż chcielibyśmy (a więc nienormalne), czuję się, jakby wracała normalność.
Tort przepiękny. W Nowym Roku życzę Ci samych trafnych decyzji, bo wiele ich będziesz musiała podejmować.
ja to bym chciała się dowiedzieć w której gazecie są takie trafne prognozy ? 🙂
fajne plany na nowy rok, powodzenia!
Wiele pozytywnych ch zmian w Twoim życiu. Życzę powodzenia w znalezieniu swojego wymarzonego domu.