Metamorfoza przedpokoju

Dzisiaj chcę Wam pokazać już ostatnią metamorfozę w naszym MAD (przypominam, że MAD to w skrócie Mały Angielski Domek). Otóż z każdym kolejnym odremontowanym pokojem nasz przedpokój stawał się coraz brzydszy aż wreszcie nie mogłam go znieść. Dlatego też, równolegle z remontem kuchni postanowiliśmy odświeżyć i przedpokój.

Uważam, że przedpokój to takie pomieszczenie, które nam ‘robi dom’. Wiadomo, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze. Nasz był wyjątkowo zaniedbany, na dole było ciemno a w dodatku ciasno bo małżonek nieco ‘na siłę’ powstawiał tam meble, które nie pasowały do innych pomieszczeń albo w trakcie remontów zostały z nich relegowane. I chociaż pokój dziewczynek jest w dalszy ciągu moim ulubionym pokojem, to nie mogę zaprzeczyć, że przedpokój przeszedł prawdziwą metamorfozę, nie wiem czy nie największą w naszym MAD.

Ale zacznijmy od początku. Metamorfoza odbyła się w dwóch etapach. Otóż kiedy robiliśmy remont pokoju gościnnego to zamontowaliśmy na górze nowe drzwi. Poprzedni właściciele mieli drzwi z taniej i sękatej sosny. Miałam taką małą ‘tradycję’, że malowałam te drzwi na biało przy remoncie kolejnego pokoju. Niestety nie pomalowałam drzwi specjalnym podkładem i przez te sęki porobiły się na drzwiach okropne żółte plamy. Poza tym drzwi do nowego pokoju, znaczy się pudełka, gościnnego były tak wypaczone, że się nie zamykały i zanim mogliśmy przyjąć gości trzeba było je wymienić.

Tak wyglądał przedpokój u góry, przed pierwszym etapem metamorfozy:

Jak widzicie dwoje drzwi było białe, a dwoje sękate. W przedpokoju stały też kosze na pranie oraz ‘kostki’ z Ikei. Pozbyliśmy się tego podczas procesu ‘rekonfiguracji’ i odgracania. 
A tak wyglądał przedpokój u góry po rekonfiguracji i z nowymi drzwiami:
O drzwiach już trochę pisałam. W porównaniu do Polski wybór drzwi wewnętrznych w Anglii to żart. Są sosnowe, dębowe (to te najdroższe) i takie z kartonem w środku za 20 funtów od sztuki, które nie dość, że lekkie to jeszcze żadnego hałasu nie tłumią. O różnych kolorach, fakturach i okleinach można zapomnieć (a znam temat bo pomagałam wybierać drzwi mamie jak robiła remont i w Polsce można bólu głowy dostać taki jest wybór). Nasze drzwi po baaaaardzo długich poszukiwaniach znalazłam w B&Q, były dość drogie bo kosztowały po stówie od sztuki. Są zrobione z drewna ale nie litego, to się tutaj nazywa ‘engineered wood’, podejrzewam, że w Polsce można by to nazwać ‘paździerzem wysokiej klasy’ (czy to aby nie oksymoron? ;). Jestem nimi zachwycona bo są ciężkie i pięknie tłumią dźwięki, dużo lepiej niż nasze stare lite sosnowe. Mam satysfakcję, bo szwagier, który pracuje w branży remontowej też jest nimi zachwycony i coś czuję, że zainstaluje dokładnie takie same w swoim nowym domu. 
Klamki!!! Ah klamki to poezja. Również długo ich szukałam bo chciałam aby były dobrej jakości (czyli miały być ciężkie) i chciałam aby były obłe. Zamówiłam przez Internet i zakochałam się od pierwszego wejrzenia (w B&Q i podobnych marketach nie znalazłam nic odpowiedniego). 
Drzwi na starych framugach zamontował nasz nadworny fachowiec (ten sam co zrobił kuchnię i łazienkę). 
Zostańmy jeszcze przez chwilę u góry. To zdjęcie nie pokazuje zbyt wiele ale to jest okno, które mamy na schodach. Ponieważ nasz dom to ostatni szeregowiec w szeregu to mamy bonus w postaci dodatkowego okna. Tak się jednak składa, że poprzedni właściciele zamontowali w nim roletę typu ‘blackout’ czyli całkowicie zaciemniającą. A ponieważ mój mąż jest pewien, że sąsiad czycha na niego z lornetą jak tylko on wychodzi na golasa z łazienki to była ona praktycznie zawsze opuszczona i nie korzystaliśmy z naturalnego światła. 
A tak wyglądał dół:

Dół miał dwie zasadnicze wady. Po pierwsze przy samym wejściu było bardzo ciasno bo stały tam nieadekwatne meble oraz inne klamoty. Po drugie, było bardzo ciemno. Była tylko jedna lampa sufitowa, w dodatku z pojedynczą żarówką, która się bardzo wolno ‘nagrzewała’. Jejku jak ja nie lubiłam tego światła!!!!!!!! 

Po lewej stronie od wejścia znajdowała się komoda, która była zupełnie niepraktyczna a w dodatku zajmowała dużo przestrzeni. Ta komoda to jedna z ostatnich pozostałości po okresie wynajmu, kiedy kupowaliśmy bardzo tanie meble ‘na przeczekanie’. Po prawej stronie była półka, która tak naprawdę była półką pod telewizor (również z zamierzchłych czasów, kosztowała chyba 10 funtów w IKEI i była zrobiona z paździerza bardzo niskiej klasy ;). Wygląda w sumie jak całkiem niezła półka na buty ale była nieco za szeroka i również zabierała niepotrzebnie dużo miejsca. Wieszaki na ubrania pozostały po poprzednich właścicielach. 

W wąskim przejściu do części mieszkalnej też zawsze stały jakieś graty, głównie fotelik samochodowy. Poza tym w tej drugiej części korytarza nie było światła i było tam naprawdę bardzo ciemno. Przy okazji wszelkich prac elektrycznych w kuchni, elektryk za dodatkową opłatą zamontował nam dodatkowy punkt świetlny właśnie w tej części przedpokoju. 
A teraz czas na zdjęcia metamorfozy! Nasz brzydki, ciemny i zagracony przedpokój zamienił się w piękne foyer! 
Zacznijmy od góry. Tutaj zmiany były jakby mniejsze:

W bonusowym oknie pojawiła się roleta rzymska, która przepuszcza dzienne światło. Skromność męża zachowana a przy okazji przedpokój u góry jest lepiej doświetlony. ps. Ja oczywiście jestem ekshibicjonistką i mi sąsiad z lornetą nie przeszkadza :). 
Zapomniałam dodać, że nowe drzwi były co prawda białe ale pokryte były tylko podkładem więc wymagały malowania. Jak widzicie cała stolarka została pomalowana na biało. Cieszę się, że już nigdzie w domu nie mamy widocznego drewna. Prace malarskie po raz pierwszy zleciliśmy fachowcom bo klatka schodowa to nie jest łatwe miejsce do pomalowania. Poza tym zwyczajnie nie chciało nam się malować tych wszystkich drzwi, framug i trelek. 
A teraz zapraszam Was na dół:

Zamiast dużej i niepraktycznej komody mamy teraz dużo węższą szafkę na buty. Jest wyjątkowo pojemna (ale też nieco szersza od komody). To Hemnes z Ikei. Zresztą całe wyposażenie dołu jest z Ikei ;). 
Zrezygnowaliśmy z wieszania kurtek po tej stronie przedpokoju. 
Po drugiej stornie zamontowaliśmy długi wieszak (10 haczyków) oraz półkę. W pudełkach mają wreszcie swoje miejsce wszelkie zimowe akcesoria, czapki, szaliki, chusty itd. 

Jednym z naszych ulubionych pomysłów (oboje wpadliśmy na taki sam) jest wieszak na ubrania dla dziewczynek. 

Jak widzicie wymieniłam w szafce żółte kuwety na białe aby kolorystycznie bardziej pasowały do reszty wnętrza. Mam jeszcze ochotę przemalować ramę lustra na czarno. Na tym zdjęciu widać również nasze nowe oświetlenie. Mamy teraz dwa punkty na dole i jeden u góry i przedpokój jest cudnie doświetlony! Lampy ledowe to prezent od moich rodziców. 
Niech nie umknie też waszej uwadze, że na schodach położyliśmy nową wykładzinę. Kolor na ścianach to złamana biel a nazywa się ‘soft wool’ ;). Uprzątnęliśmy też przestrzeń pod schodami i dzięki temu fotelik samochodowy ma nowe miejsce i nie zagraca wejścia do jadalni. 
Pięknie wyszło prawda? Jestem mega zadowolona i uwielbiam teraz otwierać drzwi do naszego MAD.

I jeszcze jedno. Nasz dom jest oficjalnie domem bez zwisa :). Co to znaczy? Otóż jak już kiedyś pisałam po latach wynajmowania okropnie, ale to okropnie denerwują mnie lampy sufitowe typu pojedyncza żarówka i abażur. Teraz już nie mamy ani jednej takiej lampy w domu z czego się niezmiernie cieszę. No dobra, u dziewczynek jest pojedynczy zwis ale za to zwisają tam dwa słodkie różowe delfinki, więc nie ma mowy o abażurze.

Szykuję dla Was jeszcze jeden post z serii wnętrzarskiej (zastanawiacie się pewnie co mogę Wam jeszcze pokazać, zapewniam będzie fajnie!) a potem to już będzie zupełnie o czym innym… 🙂 Życzę Wam miłego weekendu!

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
8 lat temu

Awesome blog, i always enjoy & read the post you are sharing!
Thank for your very good article…!
ตารางบอล

8 lat temu

Wychowałam się w domu pełnym boazerii typu lata 80te więc teraz skutecznie 'zwalczam' drewno 🙂 swoją drogą mam wrażenie, że poprzedni właściciele odwrotnie. Oni chyba wyczyścili tą poręcz z farby bo chcieli drewno.

8 lat temu

Dzięki 🙂

8 lat temu

Dzięki! 🙂

8 lat temu

Ta biel nie tyko rozjasnia- w porównaniu do "drzewa"- do tego wyglada niezmiernie elegancko! Podziwiam efekt koncowy 🙂

8 lat temu

Wow! Wielka zmiana na o wiele, wiele lepsze! Niezłą robotę wykonaliście, naprawdę dobry pomysł z tą bielą (akurat dla mnie to kolor idealny do wnętrz:)). Przedpokój wygląda elegancko, stylowo i domowo!

8 lat temu

Chociaż nie jestem zwolenniczką bieli i szarości we wnętrzach, to chylę czoło-WOOOW!Przedpokój jest mega atrakcyjny!No i bardzo elegancki.

8 lat temu

No wykładzina rzecz nabyta, to akurat wcale nie jest tak trudno zmienić. Wydaje mi się, że na mojej liście 'co jest najgorsze' wykładzina byłaby akurat na samym końcu 🙂

8 lat temu

Dziękuję Ci bardzo i oczywiście jestem 🙂

8 lat temu

Dzięki! Ja też 🙂

8 lat temu

Z IKEI, to pudełko EKET http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/10354331/ kosztuje 50 zł. Wszystko, WSZYSTKO, w naszym przedpokoju jest z Ikei poza zdjęciem Walta Disneya, które przywieźliśmy z Ameryki (ale w ramce z Ikei). 😉

8 lat temu

Gosiu, świetna metamorfoza. Zdradzisz skąd pudełka nad wieszakiem?

8 lat temu

Super! Najgorsze dla mnie w MADach są te ciemne wykladziny. Tragedia!

8 lat temu

Piękna transformacja!!! Jasno, przejrzyście, przestrzennie. Wyszedł zupełnie inny przedpokój. Masz z czego być dumna:))

By Pimposhka
0
Would love your thoughts, please comment.x