Ale miałam dzisiaj dzień! Wstałam rano i zawiozłam małą P. do żłobka. Wróciłam do domu i zabrałam się za malowanie. Człowiek myśli, że ma białe drzwi do szaf i gdy postanawia je odświeżyć to może się zdziwić:
Ponieważ zapowiadał się ładny dzień to nastawiłam pranie aby powiesić je na dworze. Przy wieszaniu okazało się, że do normalnego prania wrzuciłam sweter męża z merynosa no i…. unicestwiłam. To pierwsza zflicowana rzecz we Franciszce eh.
Maluje i maluje i patrzę, że coś drzwi na szafie wysychają mi na mat a miała być satyna. Sprawdzam puszkę, a tam okazuje się, że sprzedali mi złą farbę. Zamiast do drewna i metalu była to zwykła emulsja do ścian.
Jadę do sklepu, kupuję odpowiednią farbę jeszcze raz (email do obsługi klienta już napisany!). Wracam do domu. Teraz muszę odmalować wszystko co zdążyliśmy już pomalować tą emulsją (np. listwy podłogowe co nie jest łatwe w 7 miesiącu ciąży). Maluje drzwi do szafy, już prawie skończyłam otwieram drzwi a tam….. ciuchy w białe paski. No rzesz!
Na szczęście tylko kilka rzeczy, pozbyłam się ich bez żalu. Uratowałam tylko letni płaszcz przeciwdeszczowy. Ponieważ jest wodoodporny to farba dość łatwo zeszła po potarciu mokrą gąbką.
Dzisiaj kurier dostarczył roletę do pokoju dziewczynek. Boję się otworzyć aby przypadkiem nie była zła. Poczekam do jutra.
A teraz idę spać. Dobranoc!
W te wakacje też przemalowałam kilka szaf z podobnymi drzwiczkami. Gdy okazało się, że zaczęłam także przemalowywać garderobę w środku po prostu przykryłam ubrania folią. Patent prosty i tańszy niż wyrzucanie ubrań. Pozdrawiam
Ha ha ha zamordowałabym!!! Choć i u nas panowie co zakładali nowe rynny upuścili drabinę na samochód Jona, wybili tylnią szybę i wgnietli nieco karoserię. Zapłacili za szkody. Staram się nie forsować za bardzo i uważać na siebie. Dzięki 🙂
Dzięki za rady. Każde się przydadzą bo ja jestem jedynaczką i nie mam pojęcia. (Jednym z powodów dla których Ella będzie miała rodzeństwo jest właśnie moje jedynactwo). Póki co Ella to córcia tatusia, uwielbia też swoje babcie, mamusia jest na szarym końcu 🙁 chlip chlip
p.s. a roleta jest cudna! To chyba będzie nasza najbardziej udana transformacja pokoju 🙂
Pimposhko to żadne pocieszenie, ale u mnie "malarz" malując drzwi do garażu popryskał brązowym drewnochronem tył jasnego auta.
Na moją uwagę odparł spokojnie: Na parkingu będzie pani wiedziała, które auto pani:)
Zuch jesteś, że porywasz się na takie rzeczy zamiast leżeć na szezlągu z nogami w górze:)
Ale uważaj na siebie!
Hi, to dobra metoda na złą roletę – przeczekać pechowy dzień. Dziś na pewno będzie wszystko dobrze. 😀
Jeszcze chciałam w sprawie łóżka – popieram pomysł z czytaniem – koniecznie trzeba przed urodzeniem małej P. Można tez tam wyprowadzić jakiegoś ulubionego miśka (że niby sam chce i uwielbia nowe łóżko). Nie wiem jak przy dwóch latach różnicy (u mnie jest pięć lat) ale myślę że też dobrze zrobi wciągnięcie dużej P. (jejku, teraz Ci się nie wydaje ale ona będzie natychmiast bardzo duża w porównaniu) w pomoc. Oczywiście rozsądną i pod nadzorem czyli jakieś podawanie pieluchy, smoczka, pilnowanie, sprawdzanie czy nie płacze (rzecz jasna pod dyskretnym nadzorem) i tym podobne rzeczy. U mnie to świetnie pomogło – starsze dziecko czuje się dalej ważne i w dodatku pomocne. No i szkolenie gości odwiedzających, żeby z równym zainteresowaniem oglądali obie P. a nie lecieli od razu do małej. Tak o tym piszę, bo sama nie spodziewałam się, że reakcja jest ta silna, na szczęście właśnie dzięki tym podstępom wszystko się potoczyło prawidłowo i bez traum (jak to się teraz mówi).
Czekam na wyniki Twojej walki z nadmiarem włóczkowym (ale jak się tak wszystkie naczytałyśmy o minimalizmie, to nie wiem, może będę dzielna, kto wie).
Pozdrawiam!