Remont ma się ku końcowi. Komputery zostały ponownie zainstalowane a ja powoli wracam do wirtualnego świata. Zaraz odpiszę na wszystkie maile, proszę o jeszcze chwilę cierpliwości. Dziękuję Wam bardzo za wszystkie miłe słowa pod ostatnim postem. Na niektóre komentarze postaram się odpowiedzieć w najbliższym czasie. Mała P. ma się już całkiem dobrze, został jej tylko kaszel, który może jeszcze trochę potrwać. Ja natomiast chwilowo jestem niema. Mam zapalenie krtani, straciłam głos a pani doktor standardowo zaleciła paracetamol ;). Wczoraj czułam się jak zombie, dziś na szczęście już lepiej ale i tak planuję jutro pracować z domu. Po tygodniu nieobecności i tak cały dzień mi pewnie zejdzie na sprzątaniu skrzynki pocztowej a to mogę równie dobrze robić z mojego odświeżonego kącika komputerowego 🙂
Dzisiaj chciałam Wam pokazać zdjęcia już archiwalne, czyli tym razem nasz salon przed remontem:
W jednej z wnęk już widać nowy mebel. Wyszukałam go w internecie a potem pojechaliśmy do sklepu aby go sobie obejrzeć na żywo. Akurat trafiliśmy na wyprzedaż i ten mebel, był już złożony i… o 40% tańszy! Trzeba było brać! Wcześniej w tej wnęce była misterna konstrukcja z przypadkowych mebli, które zostały nam z poprzedniego mieszkania. Widać to dobrze na zdjęciu poniżej, kiedy mała P. miała zaledwie kilka dni:
Nad kanapą mamy gołe ściany. Dwa smętne gwoździe, które zostawili poprzedni właściciele zostały wykorzystane ale poza tym nic. Plan jest aby zrobić tam wreszcie porządną galerię z rodzinnymi zdjęciami.
Kominek, już po liftingu możecie zobaczyć na Instagramie 🙂
Nie wiem czemu poprzedni właściciele zamontowali sobie na suficie takie reflektorki. Oboje szczerze nie lubimy tej lampy.
I jeszcze rzut z salonu na jadalnię. Oczywiście jak każde małżeństwo z małym dzieckiem, które pracuje na pełny etat, w domu mamy zawsze wzorowy porządek. Ten bałagan to specjalnie zrobiłam aby był większy kontrast w porównaniu z pokojami po remoncie 🙂 Na tym zdjęciu widać te nieszczęsne szafki z salonu, które wtedy czekały na pojawienie się szopy.
I to tyle na dziś. Już niedługo będę mogła Wam pokazać efekty naszej tytanicznej pracy w minionym tygodniu.
Oj, tak jesteśmy bardzo szczęśliwi, że reflektorków już nie ma. Jon wybrał super lampę, nawet elektrykowi, który montował się bardzo spodobała.
Hi hi no coż pedantyzm nam niestety nie grozi, dzieci skutecznie go oduczają.
Dzięki! Kanapa jest nowa, z wielkim żalem musieliśmy sprzedać starą bo nie zmieściłaby się w nowym domu 🙁 ale z tej jesteśmy też zadowoleni. Wreszcie ma odpowiednią oprawę.
Tez jestem ciekawa zdjec PO, ale PRZED tez mi przypadly do gustu. No, oprócz tych dziwnych, bo chyba za malych optycznie na tak duze pomieszczenie reflektorków.
Jestem przekonana, że kontrast będzie ogromny. Jeśli chodzi o wzorowy porządek, to uwielbiam taki twórczy nieład przynajmniej widać, że w tym domu mieszkają prawdziwi ludzie. Ja już nie mam małych dzieci więc dzieciowych gadżetów u mnie znacznie mniej ale strasznie krępuję się zawsze wpuścić do domu sąsiadkę, która…..UWAGA!!!! O godzinie 7.oo rano kiedy ja wyjeżdżam do pracy zamiata już wjazd do domu, bo kończy codzienne sprzątanie. W domu ma tak czysto, że jak mnie kiedyś zaprosiła to czułam się jakoś nieswojo, bałam się, że gdzieś kawę rozleje albo coś innego zmajstruje 😉
No to czekamy na zdjęcia poremontowe 😀 Zerknęłam z ciekawości na odrestaurowany kominek na Instagramie. O wiele bardziej mi się podoba w nowej wersji! 🙂 Swoją drogą – super kanapa, zwłaszcza ten sliczny szary kolor 🙂