mgła mózgowa i Patodeweloperka

Dzisiejszy wpis jest niejako kontynuacją tego sprzed tygodnia. Lojalnie uprzedzam, że wpis jest długi, prowokuje do myślenia i zawiera lokowanie brzydkiego słowa. Jeśli uważacie, że w zeszłym tygodniu poruszyłam ciężki temat to… ten jest cięższy.   

Skradziona uwaga

Kończyłam właśnie czytać książkę Burkemana, gdy w ‘Polityce’ (wydanie 37/2022) wpadł mi w oko artykuł Bartka Chacińskiego zatytułowany ‘Płacimy uwagą’ będący streszczeniem książki ’Stolen focus’ (Johan Hari). (Właśnie sobie zdałam sprawę, że oboje wybraliśmy ten sam cytat o 200 tysiącach ludzkich żyć). Ściągnęłam sobie próbkę książki na Kindla, szybko się wkręciłam i kupiłam całą książkę. Temat mnie bardzo interesuje, miałam już zapisany podobny artykuł z The Timesa, który ukazał się w czasach kiedy Fejsbuk miał problemy i Zukerberg zeznawał przed kongresem. 

Tezy zawarte w tej książce trafiły u mnie na podatny grunt. Od dawna mam problem ze skupieniem się, trudno mi jest utrzymać uwagę. Często zapominam, nie kojarzę, mózg mi się lasuje. Jeśli jakimś cudem się skupię i pracuję w tzw. ciągu, to maksymalnie mogę tak cztery godziny (z niewielkimi przerwami oczywiście). Potem jestem totalnie wypluta i przez resztę dnia nadaję się tylko do odpisywania na mniej ważne emaile. 

Nie pamiętam dokładnie momentu, kiedy zaczęłam potrzebować ‘wspomagaczy’ aby ogarniać rzeczywistość ale było to chyba jakoś po urodzeniu starszej P.  Miałam mózg jak jajecznicę i wtedy zaczęłam potrzebować kalendarza, przypomnień w telefonie, notatek, zaczęłam robić zdjęcia różnym rzeczom, ku pamięci. 

To nie tylko wina telefonu

Bardzo długo uważałam, że problemem jest mój telefon. Przeczytałam kilka książek o tym, jak fachowcy z Doliny Krzemowej zaprojektowali telefon tak, aby nas notorycznie rozpraszał. Nie ukrywam, że jestem uzależniona od mojego telefonu. Gapię się na niego średnio trzy godziny dziennie a podnoszę go jakieś sto razy w ciągu dnia. Kilkakrotnie próbowałam to zmienić, przeczytałam nawet książkę ‘Jak zerwać ze swoim telefonem’ ale niestety bezskutecznie. Owszem, telefon nam nie sprzyja ale problem jest dużo bardziej rozległy. Wspomniany w dyskusji telewizor i oszałamiający wybór kanałów telewizyjnych jest dla nas również niekorzystny. Możemy ciurkiem oglądać nasze ulubione programy, możemy śledzić wiadomości 24 godziny na dobę. Za to wszystko są odpowiedzialne firmy technologiczne jak Meta, nazywane generalnie Big Tech. 

Oprócz technologicznych gigantów, na naszą uwagę zły wpływ ma dieta czyli giganci spożywczy i biznes nazywany Big Food. To, że jakość dostępnego jedzenia znacząco się pogorszyła w ciągu ostatnich dwudziestu lat chyba nikogo nie zaskoczy. Jeśli nasze ciała wyglądają dzisiaj gorzej a przeciętna talia powiększyła się o ileś tam centymetrów to i nasz mózg pewnie ucierpiał. 

Do technologii, które działają przeciwko nam i diety, która jest dla nas niezdrowa dołącza stres, niedobór snu oraz zanieczyszczenie środowiska, na przykład smog. Wszystkie te czynniki sprawiają, że coraz trudniej jest nam się skupić, że jesteśmy zapominalscy, że mamy kryzys zdrowia psychicznego i generalnie coraz niższą jakość życia. 

Mgła mózgowa

Termin ‘mgła mózgowa’ pojawił się w mediach w kontekście koronawirusa ale wydaje mi się, że zaczęliśmy wreszcie dostrzegać temat. Ludzie powoli zaczynają sobie uświadamiać, że coś jest z nimi nie tak. Nie jestem neurochirurgiem, psychiatrą ani epidemiologiem więc nie będę się wypowiadać na temat, czy Covid faktycznie zmienił masowo biologię naszego mózgu. W Oxfordzie dopiero zaczęli to badać. Jestem jednak przekonana, że ‘mgła mózgowa’ jest nie tylko pokłosiem przebytej choroby ale również przebytej pandemii. 

Wszystkie czynniki, która powodują zaburzenia naszej koncentracji wystąpiły masowo w ciągu ostatnich dwóch lat. Generalizując nasza dieta się popsuła (zamknięci w domach przytyliśmy), mieliśmy bezprecedensową dawkę stresu bo nagły spadek dochodów albo zdalna szkoła albo śmierć bliskich. Odcięci od kina, teatrów, siłowni, wyjść do restauracji i spotkań z przyjaciółmi jeszcze bardziej zanurzyliśmy się w wirtualnym świecie Netflixa, Fejsbuka i oczywiście 24-godzinnych serwisów informacyjnych. Uważam, że jest bardzo prawdopodobne, że mgła mózgowa, której teraz doświadczamy jest spowodowana tym, jak ostatnio zmieniło się nasze życie niezależnie czy przechorowaliśmy Covid czy nie. 

Nie będziemy super mózgiem

Z jednej strony naukowcy mają podejrzenia, że nasz mózg ma niemal nieograniczone możliwości, że jeszcze wcale go nie poznaliśmy. Z drugiej mamy coraz więcej przypadków ADHD, Aspergera, Autyzmu i łudzimy się, że to dlatego, że dziś lepiej się diagnozuje. A kryzys zdrowia psychicznego? Depresja, stany lękowe, ataki paniki? Skąd to się wszystko bierze? Nawet jeśli nasz mózg ma potencjał aby zamienić nas w super ludzi to my zmierzamy w dokładnie odwrotnym kierunku. Ja nie pamiętam co jadłam na kolację dwa dni temu. 

Możemy bardzo dbać o nasze ciała, odpowiednio się odżywiać i trenować i nasze ciało będzie posągowe, wytrzymałe, zdolne do tego aby przebiec 100m w 9.58 sekundy. Ale choćbyśmy nie wiem co robili to latać nigdy nie będziemy i nie dożyjemy 200 lat.  

Podobnie jest z mózgiem. Możemy trenować szybkie czytanie, możemy zajmować się kilkoma zadaniami na raz ale prawda jest taka, że Ci co szybko czytają, gorzej przyswajają przeczytane informacje, a Ci co robią kilka rzeczy na raz, częściej popełniają błędy. Zwróćcie uwagę, że geniusze często mają deficyty w innych obszarach poznawczych, społecznie są dziwakami. Nasz mózg musi odpoczywać, musi spać, nasze myśli muszą ‘błądzić’, musimy marzyć. A Big Tech nam w tym wszystkim przeszkadza. 

W ciągu dnia mamy wiele naturalnych przerw, czekamy na autobus/pociąg/tramwaj. Idziemy do pracy, stoimy w kolejce, czekamy na jedzenie w restauracji. I co? Po 30 sekundach ‘bezczynności’ (jeśli nie wcześniej) wyciągamy telefon. Sprawdzamy co tam się stało na Świecie w ciągu ostatnich pięciu minut, co kto wrzucił na Fejsa albo Instagrama, czy zmieniła się prognoza pogody na dziś wieczór, jak tam moje saldo w banku, czy ktoś już zalicytował na mojej aukcji na Allegro, może wreszcie pojawił się stół jakiego szukam na OLX, albo kozaki na Vinted. Jakieś nowe informacje u młodego w Librusie, do której otwarty jest supermarket pod domem, czy moja paczka jest już w doręczeniu…… No i jak nasz mózg ma odpocząć? Jak ma osiągać swój nadludzki potencjał?

Kapitalizm inwigilacji czyli Matrix już dawno tutaj jest

Żyjemy w czasach tzw. kapitalizmu inwigilacji (z ang. surveillance capitalism). Nasze dane i nasza uwaga stały się towarem, firmy Big Tech dosłownie traktują nas jak kopalnię surowca, którym handlują. Kradną naszą uwagę i sprzedają ją za pieniądze reklamodawcom. Firmy technologiczne stosują bardzo wyrafinowane techniki abyśmy jak najdłużej gapili się w ekran. 

Najłatwiej jest wykorzystać do tego telefon, bo to jest urządzenie, które mamy niemal zawsze przy sobie i które zawsze jest włączone. Dużo trudniej jest zmodyfikować mikrofalę albo mikser aby nami manipulował. Telewizor sam też się nie włączy. 

Telefony są więc tak zaprojektowane aby skutecznie nam we wszystkim przeszkadzać. Telefon wydaje dźwięki, świeci się i wibruje. Często ma kolorowe etui, a na głównym ekranie zdjęcie kogoś/czegoś co jest dla nas ważne. Najnowocześniejsze modele są wyposażone w czytnik linii papilarnych albo skaner twarzy po to, abyśmy nie musieli męczyć się przy wpisywaniu kodu dostępu. Dostęp do telefonu ma być jak najłatwiejszy i jak najszybszy, żebyśmy sięgali po niego wielokrotnie w ciągu dnia, najczęściej bez jakiegoś konkretnego celu. 

Po drugie, jak już patrzymy na ten telefon, to za wszelką cenę należy utrzymać naszą uwagę. W tym momencie pole do popisu ma właśnie ‘niekończąca się rolka’. Ale przede wszystkim ważna jest treść. Treść musi nas interesować. Jesteśmy śledzeni aby algorytm mógł pokazać nam informacje, które będą dla nas jak najbardziej atrakcyjne. Włóczki, diety, ćwiczenia, suplementy, zarządzanie czasem, quizy z wiedzy ogólnej, urządzanie wnętrz, maszyny do szycia, Oxford, edukacja wczesnoszkolna… to wszystko pokazuje się mnie, ale Wam niekoniecznie. Dodatkowo treść musi być też sensacyjna. A sensacyjna znaczy zła. Nasz mózg ma taką irytującą cechę, że skupia się tym co negatywne więc jesteśmy bombardowani przede wszystkim negatywnymi informacjami. 

Będąc latem w Polsce byłam zaskoczona, bo polskie media pokazują w telewizji dużo bardziej drastyczne zdjęcia z frontu wojennego niż BBC. Różnica jest widoczna już na pierwszy rzut oka. Kiedy niedawno zmarł Gorbaczow, na stronie BBC pojawiła się wzmianka o jego pogrzebie i był opis, że żałobnicy podchodzą do otwartej trumny. Zdjęć nie było. Wiedziałam, że jak wejdę na Onet to pokażą tam zdjęcia otwartej trumny i się nie myliłam. Mnóstwo zdjęć zwłok Gorbaczowa w trumnie, w zbliżeniu, w oddaleniu, co kto woli. Mój mózg chciał zobaczyć zdjęcia zwłok, zajawka w BBC mu nie wystarczyła, bo pobudziła tylko wyobraźnię. Wiedziałam, że znajdę te zdjęcia na Onecie i celowo weszłam na stronę portalu aby je zobaczyć. 

Algorytmy

Wiele z Was na pewno jest świadomych tego, że istnieje coś takiego w Internecie jak algorytmy i jak podsuwają nam reklamy produktów, które mogą nas zainteresować albo artykuły, które chętnie przeczytamy. Mnie osobiście to bardzo pasuje. Nie lubię zakupów (nawet wirtualnych) więc podoba mi się, że jeśli szukam np. polskich kosmetyków naturalnych w UK to namiary na sklep, którego nie znałam pojawiają się w mojej rolce na Instagramie. Albo reklama sklepu z wykrojami do szycia, albo nowej pasmanterii, albo ciekawego konta do obserwowania. Czasem znajduję jakiś filmik instruktażowy na YouTube ale po obejrzeniu kawałka widzę, że to nie to. Spoko, pod spodem czeka na mnie już pięć innych filmików na podobny temat. 

I choć to mi się podoba i ułatwia mi życie to często jest tego za dużo. Ile z was przepadło na Zalando przeglądając niekończące się strony z butami czy sukienkami? Albo Ravelry. Jak wpiszemy sobie ‘vneck pullover’ (sweter w serek) to wyskakuje nam 618 różnych wzorów na 13 stronach. Ile razy po szukaniu czegokolwiek w Internecie mieliście wrażenie, że mózg wam zaraz eksploduje? Czy godzinne (albo nawet wielogodzinne) poszukiwania nowych wzorów (dziewiarskich, krawieckich) albo wnętrzarskich inspiracji sprawiły, że po takim maratonie czuliście się spokojni i zrelaksowani? Bo ja nigdy!   

Algorytmy mają też inne zadanie. Otóż mają nas…podkurwić. Jak to działa? Otóż wyobraźmy sobie, że oglądamy na YouTube filmik o skuteczności szczepionek na Covid. Powiedzmy, że ten filmik to oficjalne, informacyjne wideo wyprodukowane przez NHS (Brytyjski NFZ) za rządowe pieniądze. Filmik się skończył i oto YouTube pokazuje nam rekomendację kolejnych pięciu filmików na podobny temat. Oglądamy kolejny, a potem jeszcze jeden. Polecane filmiki stają się jednak coraz bardziej radykalne i w piątej rundzie YouTube podsuwa nam filmik stworzony przez ruchy antyszczepionkowe o tym, że szczepionki na Covid prowadzą do nieodwracalnego uszkodzenia mózgu i są zrobione z ludzkich płodów. Podkurwiony człowiek dłużej siedzi przed ekranem. 

Media społecznościowe celowo wkręcają nas w dyskusje na gorące tematy. Oczywiście szczepionki czy aborcja to pewniaki ale ile z nas wkręciło się w dyskusję na temat praw autorskich do wzorów i co jest bezczelną kopią a co tylko inspiracją? Założę się, że nikt z nas nie poczuł się lepiej po takiej dyskusji. A przecież takich tematów jest mnóstwo: karmienie naturalne czy mlekiem modyfikowanym, cesarka czy poród naturalny, mama w domu czy w pracy, szkoła prywatna czy państwowa, emigracja czy jednak nie? To są akurat tematy, które mnie ‘grzeją’ ale ludzie spędzili godziny i dni kłócąc się w sieci czy sukienka na zdjęciu była granatowa czy jednak złota, czy najpierw zwilżamy szczoteczkę do zębów wodą i na to kładziemy pastę czy odwrotnie, czy ser na pizzę dajemy na spód czy na wierzch. Doprawdy, to są ważne życiowe kwestie wymagające godzinnych dyskusji…. Big Tech na nas zarobił, a my straciliśmy kolejne godziny, które moglibyśmy spędzić na robieniu czegoś co naprawdę sprawia nam przyjemność. 

Niestety, nie chodzi tylko o czas, który spędzamy fizycznie przed ekranem ale też o to, jak się czujemy i co robimy, kiedy się w ten ekran już nie patrzymy. Przeczytane rano wiadomości mogą nas ‘zdołować’ na resztę dnia; po gorącej dyskusji w sieci musimy sobie walnąć setę aby jakoś zasnąć a przedtem pokłócimy się jeszcze ze szwagrem, bo on przecież ‘nic nie wie’ bo nie czytał tych stron co my. Media społecznościowe otaczają nas bańką informacyjną i przez to nas radykalizują. To nie przypadek, że eksplozja Fejsbuka, Twittera, Instagrama i YouTube zbiegła się w czasie z kryzysem demokracji. Jak to jest, że nagle do głosu na całym świecie dochodzą ruchy skrajnie prawicowe? A skąd wziął się Trump, PiS i Brexit?  

Te media społecznościowe

No właśnie media społecznościowe…. Uważam, że media społecznościowe to zło! Jako matka dwóch dziewczynek jestem przerażona i mam szczerą nadzieję, że jak starsza P. skończy 13 lat to media społecznościowe będą dozwolone od 18 lat i to po pomyślnym przejściu badań psychologicznych. 

Ile z Was wie jakie są legalne limity wiekowe aby założyć konto na Fejsbuku, Instagramie czy WhatsAppie?  Aby założyć konto we wszystkich serwisach społecznościowych trzeba mieć skończone 13 lat, aby legalnie korzystać z WhatsAppa w Europie trzeba mieć skończone… 16 lat! Niestety nie ma legalnych limitów aby oglądać YouTube czy TikToka ale przynajmniej YouTube ma wersję dla dzieci. Nie wiem jak to wygląda w Waszych domach, u Waszych dzieci i wnuków. Małe Pimposhki są jeszcze za młode aby mieć telefon ale dzieci moich kuzynów są starsze. 

Moja chrześnica numer trzy ma dziewięć lat i konto na Instagramie, które jest ogólnodostępne. Na tym koncie udostępnia filmiki ze sobą w roli głównej (czasem z koleżanką, która wygląda na równolatkę), na jednym jest owinięta tylko w ręcznik jakby właśnie wyszła z kąpieli. Moja chrześnica numer dwa, lat 11 i pół rozmawia ze mną przez WhatsAppa (jej obecne zdjęcie profilowe ma nałożony filtr, choć młoda jest śliczna jak obrazek i to taki Instagramowy). Jak miała 9 lat to na komunię, zgodnie z życzeniem kupiłam jej smartfona i nie był to jej pierwszy telefon. Córka kuzyna numer jeden (parę dni temu skończyła 13 lat) od dawna ma konto na Instagramie (również ogólnodostępne) i konto na Fejsbuku. Kiedy widziałam się z nią w lutym, na pytanie co słychać, pierwsze co powiedziała to ‘tata zabrał mi telefon’. Przez Fejsbukowego mesendżera rozmawiam również z jej siostrą, która skończy w listopadzie 10 lat. Mnie jest to na rękę, bo w to lato odkryłam, że dzięki tym komunikatorom mogę nawiązać dobry kontakt z najmłodszym pokoleniem. Dodam, że wszystkie dziewczyny mają w sumie spoko rodziców, zaangażowanych i wykształconych. Normalne rodziny, żadna patologia, dzieciaki nie są zostawione same sobie, chodzą na taniec, są harcerkami, grają na gitarze, dobrze się uczą. 

Zastanawia mnie jak to jest, że Fejsbuk i tym podobne są legalne dopiero od 13 roku życia a ile różnych organizacji dziecięcych ma tam swoje konta. Ile różnych szkół tańca, drużyn harcerskich, klubów piłkarskich, judo czy karate, kółek teatralnych itp. mają strony na Fejsbuku, gdzie pojawiają się ogłoszenia o zbiórkach, wyjazdach, koncertach, zawodach i występach. Ile młodych ludzi, którzy legalnie nie mogą jeszcze korzystać z mediów społecznościowych używają ich do komunikacji i organizacji różnych wycieczek, biwaków, wypadów w ramach zajęć pozaszkolnych? 

I ja też, jak starsza P. skończy 13 lat (a pewnie wcześniej) kupię jej telefon komórkowy oszukując się, że to dla jej bezpieczeństwa. No i przecież nie może być odludkiem, nie będę córki skazywać na społeczny ostracyzm i wykluczenie skoro wszyscy jej przyjaciele już dawno rozmawiają ze sobą przez SnapChata a ich idolami są influencerzy z TikToka.  

Jest dla mnie niepojęte, że media społecznościowe nie są w żaden sposób kontrolowane i regulowane. Czy dalibyśmy dziecku do jedzenia coś, co zawierałoby składniki bez atestu, dopuszczone do spożycia bez kontroli sanepidu i agencji żywności? 

Kilka słów o papierosach

Media społecznościowe są jak papierosy. Jeszcze 50-60 lat temu papierosy były zdrowe. Palono je wszędzie (w kinie, w samolocie, u fryzjera) a w reklamach papierosów występowały całe rodziny, gdzie rodzice palili przy uśmiechniętych dzieciach. Sporo czasu upłynęło zanim zaczęto zauważać, że papierosy mogą powodować raka płuc. Oczywiście była to bardzo niewygodna prawda, koncerny tytoniowe próbowały takie sensacje dyskredytować, publikowały ‘swoje’ badania, które przeczyły tym rewelacjom. Dzisiaj wiemy ponad wszelką wątpliwość, że 80% przypadków raka płuc jest bezpośrednio spowodowanych paleniem. Wiemy również, że wdychanie dymu przez osoby postronne też jest szkodliwe. Mamy kategoryczny zakaz palenia w przestrzeni publicznej, reklamy papierosów są zakazane, papierosy nie są eksponowane w sklepach (są sprzedawane ‘spod lady’), na paczkach zostały umieszczone slogany i drastyczne zdjęcia, którą mają zniechęcić do palenia. Dla palaczy jest dostępna medyczna pomoc w rzuceniu nałogu. 

Dzisiaj zaczynamy dostrzegać, że być może media społecznościowe mają na nas zły wpływ. Powoli zaczynamy łączyć fakty. Kryzys zdrowia psychicznego w największym stopniu dotyczy ludzi młodych, którzy najwięcej czasu spędzają w telefonach, a odsetek samobójstw w tej grupie wiekowej rośnie. Pojawiają się badania, których wyniki sugerują, że media społecznościowe mają zły wpływ na poczucie naszej wartości, a szczególnie wśród nastoletnich dziewcząt. Hejtowanie, trollowanie, dezinformacja, cyberprzestępstwa, radykalizacja, pedofilia, mobbing, manipulacja świetnie rozwijają się na Instagramie i TikToku. 

Big Tech oczywiście zaprzecza, pokazuje ‘swoje’ badania, powołuje specjalne działy ‘etyczne’, które mają badać problem i mu zapobiegać. Problem polega na tym, że wykazanie związku przyczynowo-skutkowego w przypadku mediów społecznościowych jest dużo trudniejsze niż w przypadku papierosów. Poza tym Big Tech tylko dostarcza nam treści, które przecież tworzą inni. W UK właśnie trwa bezprecedensowe śledztwo. Chodzi o czternastoletnią Molly Russell, która popełniła samobójstwo. Prawnicy rodziny próbują udowodnić, że wpływ na to miały media społecznościowe. Dziewczyna przed śmiercią przeglądała strony internetowe z treścią o samookaleczaniu i samobójstwie (w tym między innymi Pinterest i Instagram). 

Archie Battersbee to dwunastolatek, którego mama znalazła nieprzytomnego w domu. Miał na szyi pasek od szlafroka. Archie nigdy nie odzyskał przytomności, zmarł niedawno kiedy rodzina przegrała głośny proces o nieodłączanie go od respiratora. Istnieje podejrzenie, że Archie brał udział w ‘wyzwaniu’ popularnym na TikToku polegającym na podduszeniu się, aż do czasowej utraty przytomności. Polewanie się wodą z lodem z wiadra w celach dobroczynnych (‘wyzwanie’, które krążyło w sieci kilka lat temu) wydaje się być takie niewinne. Dwa tygodnie temu w Leicester wybuchły na ulicy zamieszki na tle religijnym i rasowym. Policja bada sprawę, bo są podejrzenia, że zapalnikiem wydarzeń był fałszywy wpis na Twitterze, w którym muzułmańska matka napisała o rzekomej, nieudanej próbie porwania jej córki przez wyznawców hindu. Ufff! 

To nie jest nasza wina

Jest jeszcze coś, co dopiero ostatnio zaczęłam zauważać. Otóż wielkie korporacje zrzucają winę na nas, użytkowników. To, że jesteśmy coraz grubsi od kalorycznego jedzenia produkowanego przez Big Food jest naszą winą. To my jesteśmy beznadziejni i mamy zero samokontroli bo nie potrafimy się oprzeć lodom o smaku solonego karmelu albo czipsom o smaku słodkiego czili. 

Solony karmel to smak, który został wyprodukowany przez naukowców i technologów żywienia. To smak, który był testowany na setkach ochotników w grupach fokusowych i wielokrotnie modyfikowany tak, aby zawierał idealne połączenie smaku słonego i słodkiego. Nasz mózg ma popadać w euforię za każdym razem kiedy go jemy. Ale to nasza wina, że nie potrafimy mu się oprzeć (!). To my mamy problem, bo nie umiemy przejść w sklepie obojętnie koło ciastek/batoników/bułeczek strategicznie wyeksponowanych, w zwracających uwagę opakowaniach i jeszcze dodatkowo w promocji! Rządy co prawda starają się coś z tym zrobić, promują zdrowe jedzenie, mamy podatek od cukru ale idzie to dość opornie. Brytyjski rząd ostatnio odpuścił plany aby zakazać sprzedawania niezdrowych przekąsek w promocjach typu ‘dwie paczki czipsów w cenie jednej’ ze względu na… wzrost cen żywności. Dwa lata temu byłam z młodszą P. na urodzinach jej koleżanki, przyjęcie odbywało się w jej domu. Rodzice mogli sobie na to pozwolić bo dom był przestronny z ogromnym ogrodem, bardzo gustownie urządzony. Mama jest z zawodu technologiem żywności…. 

Takie przerzucenie odpowiedzialności za naszą nadmierną tuszę to również świetna informacja dla przemysłu fitness. Skoro to my jesteśmy w całości odpowiedzialni za naszą porażkę wobec lodów o smaku solonego karmelu to i my powinniśmy coś z tym zrobić za pomocą karnetu na siłownię, książki z nową dietą, produktów ‘light’ i suplementów, nowych butów do biegania, zegarków liczących nasze kroki itd. Świetna okazja aby znów coś nam sprzedać. I pomyśleć, że gdybyśmy nie wynaleźli czipsów o smaku słodkiego czili to wszyscy bylibyśmy szczupli i żaden fitness biznes nie byłby nam potrzebny. 

Big Tech działa podobnie. To, że nie możemy się oderwać od naszych telefonów czy seriali na Netfliksie to nasz problem. Przecież telefony są wyposażone w różne funkcje, dzięki którym możemy kontrolować i ograniczać czas spędzony z urządzeniem. Mamy też cały przemysł, który ma nam pomóc wyzwolić się od naszych smartfonów oraz poradzić sobie z mgłą mózgową. Są więc specjalne sejfy, w których możemy zamknąć nasz telefon, zagłuszacze sygnału wi-fi, wczasy bez telefonu, kawiarnie bez Internetu, minimalistyczne telefony komórkowe ‘jak za dawnych czasów’ z minimalnym dostępem do Internetu. Naszą dziurawą uwagę, próbują ratować kursy medytacji i uważności albo terapia podznawczo-bechawioralna, często w formie…. aplikacji na telefon w cenie 7.99 za miesiąc. No i są jeszcze antydepresanty, olejki CBD, adaptogeny itd. 

Czas zmienić ten system

Tylko, że my nie tego potrzebujemy. Potrzebujemy rozwiązań systemowych tak jak to się stało w przypadku papierosów. Ja rzuciłam palenie na dobre nie wtedy, kiedy przyklejałam sobie plasterki z nikotyną czy żułam gumę Nicorette albo wtedy, kiedy zakazano palenia w pubach. Póki rządy nie zaczną kontrolować i regulować firm Big Tech, Big Food, Big Pharma to nic z tego nie będzie. My jako społeczeństwo przez to nasze rozkojarzenie mamy coraz mniejszy potencjał aby cokolwiek zdziałać. Zresztą, co z tego, że dziewuchy i czarne parasolki? Nie udało się powstrzymać zaostrzenia prawa aborcyjnego, mało tego, pętla się zaciska, od kilku dni mamy obowiązkową ‘aktualizację karty pacjenta’. Kobiety w sytuacji podbramkowej jeszcze częściej niż kiedyś są skazane na szukanie pomocy poza systemem.

Od Big Food się tyje, Big Pharma faszeruje nas lekami, których nie potrzebujemy a Big Tech robi nam sieczkę z mózgu. Nie byłam i nie jestem podatna na teorie spiskowe ale zaczynam zauważać, że naszym życiem faktycznie sterują wielkie korporacje i jakby robi się coraz mniej życia w życiu, jesteśmy coraz mniej krytyczni, coraz mniej uważni, coraz bardziej podatni na wpływy innych. 

Mam wrażenie, że dzisiejszy Świat i zachodni model społeczeństwa po prostu przestaje być przyjazny człowiekowi. Przychodzi mi na myśl analogia z nowym budownictwem mieszkaniowym. Ile tak naprawdę buduje się osiedli, które spełniają swoją wydawałoby się podstawową funkcję, czyli są przyjazne mieszkańcom? Ile nowych mieszkań i domów jest zaprojektowana tak, aby po prostu dobrze się w nich mieszkało? Mieszkania zbyt często nie są rozkładowe, a pomieszczenia nie są proporcjonalne (np. duża łazienka w małym mieszkaniu), pokoje nie są ustawne bo moją okna i grzejniki w dziwnych miejscach albo ściany pod dziwnym kątem, miejsca parkingowe są za ciasne na nasze coraz szersze samochody, sąsiedzi patrzą w okno, place zabaw są źle rozplanowane, klatki schodowe zbyt akustyczne, windy głośne, jest za mało zieleni, często brak porządnej drogi dojazdowej….architekt płakał jak projektował. Wyraźnie widać, że dla dewelopera liczy się zysk a nie produkt, który ma być ‘dla ludzi’. 

Nasz Świat przestaje być ‘dla ludzi’ i zmierza w kierunku patodeweloperki. 


Dodałam przycisk z lajkiem. Można go nacisnąć i dać mi znać, że ‘jestem’, ‘przeczytałam’, ‘dobra robota’, ‘fajnie, że jesteś’, ‘doceniam to, że piszesz’. Dla mnie jest to znak, że ktoś tam po tej drugiej stronie jest i czyta. Umawiamy się, że naciśnięcie tego przycisku nie oznacza, że koniecznie zgadzacie się z treścią wpisu, ok?

Subscribe
Powiadom o
35 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Justy
1 rok temu

Temat szalenie interesujący, bardzo mi bliski i rozległy jak Ocean Spokojny. Brainfog zrzucałam głównie na przebyte ciąże, wiek, no i oczywiście na siebie samą (za dużo rzeczy robię na raz). I to właśnie jest najgorsze w operowaniu wielkich korporacji, tak zmanipulować, żeby człowiek tego nie zauważył, a za złe rzeczy w życiu obwiniał sam siebie i szukał pomocy wspomagając….wielkie korporacje. Rozwiązania systemowe i regulacje międzynarodowe to kluczowa sprawa w tym temacie. Samo się niestety nie naprawi, bo nie ma co liczyć, że firmy zrezygnują z miliardowych dochodów tylko po to, by żyło nam się lepiej i byśmy byli zdrowsi.

Justy
1 rok temu
Odpowiedz  Justy

A jeszcze dodam, że też mam dwie młode córki i martwię się o ich przyszłość w świecie technologii…dzieci, które znam (poniżej 13 roku) mają już konta w różnych social mediach i telefony nowocześniejsze od mojego.

Halina
1 rok temu

Niestety masz rację. Jak się bronić – nie wiem. Jedyne co wiem, to nie daję sobie wmówić, że to moja osobista wina.

Krystyna
1 rok temu

Podpisuje się wszystkimi rękami i nogami! Nie raz pomyślałam, że dobrze mieć teraz dorosłe, dojrzałe dzieci, które jakoś są w stanie radzić sobie z taką rzeczywistością. A co do całokształtu-zastanawiam się na ile świadomość tych mechanizmów pomaga nam na co dzień.

1 rok temu

Czy ja będę nudna, jeżeli napiszę, że natura ludzka się nie zmienia i wszystko to było? 🙂
Pamiętam, że Herodot pisał o wystawianiu zwłok, bo były godne widzenia. I pamiętam jak w podstawówce mieliśmy takie zeszyty, w których dzieci wpisywały czy nas lubią czy nie i dlaczego. Takie prymitywne prototypy lajków. Wyzwania w Ani z Zielonego Wzgórza też były niewinne, chociaż w sumie też mogła się zabić spadając z dachu. No i sama osobiście miałam myśli samobójcze, bo obrażona byłam chyba na tatę, ale nie pamiętam dokładnie. Ciekawe byłyby badania z tamtych zamierzchłych czasów, jak procentowo to kiedyś wypadało.
W każdym razie, żeby się nie kręcić w kółko, że nic się nie zmienia, to faktycznie, to co pisałam poprzednio, technika się zmienia i ma większy zasięg. Konrad Lorenz pisał kiedyś, że o ile nie bałby się zostawić dwóch szczeniąt samych, bo nawet jeżeli się gryzą, to mają wbudowane hamulce i nie zagryzłyby się, to małych dzieci bałby się zostawić, bo mają narzędzia, więc ich możliwości są nienaturalnie niszczące.

Tak sobie myślę, czy bezpieczna byłaby opcja odgórnych regulacji – czy nie prowadziłoby do nadużyć, w przypadku papierosów sprawa chyba była prostsza, bo nie można palić nie ingerując w powietrze ogólnie dostępne dla innych, więc palenie nigdy nie było osobiste. A odgórne regulacje od razu mi się kojarzą z totalitaryzmem i produkowaniem zdrowych obywateli. Słuchałam niedawno Krzysztofa Maja – on głównie o literaturze, ale w jednym z podcastów powiedział, że zamiast udawać że telefonów nie ma, lepiej byłoby od małego nauczać w szkołach jak z nich korzystać, bo nie ukrywajmy, że dużo aplikacji jest pożytecznych o Wikipedii czy nawigacji nie wspominając.
I też myślę, że nie ma innej rady jak walczyć osobiście – tylko jak rodzice mają dawać przykład dzieciom i walczyć, skoro sami są uzależnieni od telefonu, mediów i cukru? Nie wiem.

Ja jestem na odwyku zakupowym (rok bez zakupów – chociaż nie było już źle, ale mimo wszystko) i teraz mam pół mózgu wolnego i gotowego na inne zadania, jak już nie musi ogarniać milionów reklam i sklepów. Ograniczyłam do minimum Instagram, bo im więcej miałam obserwowanych, tym więcej miałam propozycji i siedziałam znacznie dłużej niż bym chciała, nie wchodzę też w propozycje na Yotubie (rok temu weszłam, ale znalazłam wtedy Dimasha, więc jestem tylko wdzięczna).

W ogóle, jak tak się zastanowić, to wszystko byłoby trochę śmieszne, gdyby nie było trochę straszne. Taka na przykład sowa całe życie je tylko myszy i nie ma problemów z tym co zdrowe a co nie, a człowiek, który uważa się za najmądrzejszego cały swój potencjał wykorzystuje na to, żeby nam było łatwiej i bezpieczniej, a potem okazuje się, że tylko ściągnął na siebie o wiele większe kłopoty. Trzeba było siedzieć w Afryce, a nie rozłazić po świecie i wymyślać technologie. 🙂

1 rok temu
Odpowiedz  Czajka

I (nawiązując do zielonej czy czarnej sukienki) też jeszcze mi się przypomniała wojna z Guliwera między stronnictwem obierania jajka od spiczastego czubka a zwolennikami obierania od szerokiego czubka 😀
No i oczywiście nie jestem tak zupełnie święta, niedawno się wkręciłam w komentarze do wypowiedzi naszej literackiej pani noblistki – sama się nie wypowiadałam, ale straciłam kilka godzin czytając i słuchając jak wypowiadali się inni. Trzeba być cały czas czujnym. 🙂

Maria2
1 rok temu

Wysłałam Twój tekst koleżance z Kanady i teraz przekazuję jej odpowiedź:
“Bardzo interesujące. Lubię czytać takie wypowiedzi: pomagają poszerzyć horyzonty. A na to, zawsze powinniśmy być otwarci.
Kilka uwag:.
-“Kryzys demokracji”. Nie myślę,że kiedykolwiek mieliśmy do czynienia z prawdziwą demokracją.
-“polskie media”. Nigdy nie widziałam tak bezczelnego prania mózgów tanimi sensacjami. A czytam media z całego świata. Dzisiaj to mus.
-“tzw teorie spiskowe”. W dzisiejszych czasach my nie dyskutujemy. Nasza prawda jest najprawdziwsza, a jeżeli ktoś myśli inaczej, to zamiast zaprosić go do dyskusji, wyzywamy go od “foliowych czepków, trolli Putina lub Bidena, od przeciwników “demokracji”, etc. Łatwiej jest wydrwić, niż posłuchać argumentów, którymi kierują się. I prowadzić dyskusję, bez nerwów. Sama też nie jestem bez winy ale pracuję nad tym. Wielokrotnie emocje, brak czasu, brak cierpliwości-biorą górą. 
– “Rządy pomagają”. Nie, nie pomagają. Rządy uzależnione są od lobby, a w interesie lobby jest robienie kasy. Zwykły obywatel nie liczy się. Ani jego dobro, ani jego zdrowie. Jesteśmy dojrzałymi ludźmi, czas przestać wierzyć w Mikołaja.
U nas na wiosnę rząd chciał wprowadzić obowiązkowe nalepki na czerwone mięso sprzedawane w sklepach. Nalepki stwierdzające,że czerwone mięso jest szkodliwe dla zdrowia (rakotwórcze). Fakt udokumentowany wieloma badaniami. Gdy ta informacja wyciekła- potężne lobby hodowców niemalże zniszczyło Ministerstwo Zdrowia. Użyli argumentów,że państwo świadomie niszczy przemysł…. Ministerstwo Zdrowia podkuliło ogon i wycofali się. Dla czyjego dobra? Nie obywateli.

Dziewczyna pisze cudownie. 
Podrzucaj Mario tutaj jej teksty.:)”

Pozdrawiam, Maria2

fidrygauka
1 rok temu
Odpowiedz  Maria2

Co do teorii spiskowych … no właśnie! Wiele z nich nie zawsze jest tak głupich, jak próbują to przedstawić media masowe – bo w czyim interesie leży, żeby ludzie zaczęli myśleć alternatywnie?
Ja się mniej boję mgły mózgowej niż tego, że rządy tak pouzależniają obywateli, że nic nie będzie można zrobić bez aplikacji, czipa (tak, w Szwecji część ludzi już się dało zaczipować i to całkiem dobrowolnie – sami się zwą cyborgami i uważają, że ich życie jest cudowne, bo nie muszą nosić kluczy, tylko wszystko otwierają i za wszystko płacą … ręką) czy po prostu bez wpisania się w pewien algorytm …
Mała próbka, choć wcale nie rządowa to jak … jesteśmy ‘zmuszani’ do kupna co raz to nowszych modeli telefonów, po pewne aplikacje, na których polegamy, przestają być kompatybilne ze starszymi modelami. A to tylko kropla w morzu, podejrzewam.

Asia
1 rok temu
Odpowiedz  Pimposhka

NO tak, ja tez wlasciwie musialam sobie kupic nowy telefon, bo w przeciwnym wypadku mialabym problem z rejestracja w pracy. Zapomnialam wlasciwie o tym. Niby bylaby jakas inna mozliwosc, ale bylo to dosc uciazliwe.

1 rok temu
Odpowiedz  Pimposhka

Ta radykalizacja się bierze właśnie z etapów rozwoju mózgu, nastolatek (to jest okropny etap) nie niuansuje.
A w ogóle mi się przypomniała lipa (chyba to była lipa), która rosła na podwórku Boodenbrooków i którą każdy syn chciał ściąć, kiedy był młody i o którą walczył, kiedy już się zestarzał. Bo młodzi są radykalni. No Hans Christian Andersen, który wyszedł z koncertu Wagnera oburzony. W pewnym momencie – napisał w dzienniku – myślałem, że komuś spadł garnek. Bo nowe jest dziwne.

Chodźmy na spacer do lasu, ładna pogoda jest. Bo telefony, alkohol, papierosy, ale wybór głównie do nas należy. 🙂 Przynajmniej ja tak uważam, fakt, papierosy rzuciłam dopiero wtedy, kiedy to zrozumiałam. Wcześniej miałam miliony wymówek, bo stresująca praca, bo mąż pali, bo koleżanka pali. Podobnie teraz nie przeszkadzają mi reklamy, a jestem w trzecim miesiącu roku bez zakupów. To mi się przypomniała jeszcze jak pewien facet spotkał kolegę. Dokąd idziesz? A kolega, że na piwo. Ty to umiesz namówić – mówi facet.

No ja wiem, poziom błogości w chipsach i mruganie w telefonie, ale to my musimy powiedzieć nie.

Anonimowo
1 rok temu

Podpisuję się obiema rękami ale tak sobie myślę ,że jak ma się świadomość tego wszystkiego to można a nawet trzeba na swoim podwórku dbać o higienę umysłu i wszystkiego co dotyczy moich najbliższych. Moje dzieci maja limit na komórkę i to jest przestrzegane (bo tak są nauczone).Nie piją i nie jedzą śmieciowego jedzenia bo nigdy tego nie dostawały więc teraz ich do tego nie ciągnie .Ja wiem ,że to jest bardzo trudne ale staram się gotować i tak już wpadłam w ten rytm ,że inaczej sobie nie wyobrażamy .Owszem czasami jęczę ,że mam już dość i wtedy idę na łatwiznę ale potrafimy porównać co jest lepsze nie mówiąc już że zdrowsze .Ja sama wyznaczyłam sobie limit na kompa i komórkę(mówimy o przyjemnościach) i jest mi z tym lepiej .Bez książki nie wyobrażam sobie dnia a komp .ten czas mi zabierał .No trzeba sobie w pewnych momentach powiedzieć stop muszę inaczej i starać się tego trzymać .To jest trudne i dla konsekwentnych ale rezultaty są bardzo dobre. Trzeba sobie wybrać co się woli i tego się trzymać .Jak to się mów i” nic na siłę “wybór należy do ciebie.
Pozdrawiam Krystyna

Magdalenka
1 rok temu

Kobieto!! Tego się nie da na raz przeczytać;-) Kurcze muszę podzielić na dwa, bo wszystko co piszesz to o mnie i chcę zmienić te złe nawyki. Chociaż u siebie:-) Mój syn dzisiaj wybierają się na pierwsze zajęcia w tym roku akademickim miał problem. Nie wiedział jak się zapakować, żeby zmieścił mu się komputer. Nie, nie komputer nie był potrzebny do zajęć… on był potrzebny, żeby … przetrwać cztery godziny wykładu. Domyślasz się zapewne co chciał na nim robić… i nie były to notatki.
Co do atakujących nas zewsząd strasznych informacji/obrazów zaczęłam słuchać wiadomości z radia. Niby te same, a dzięki ograniczonej formie łagodniejsze. Mniej straszące.
Czy nie publikujesz w prasie? Świetne masz te wpisy!!!!

matali
1 rok temu

“Stolen focus” już zamówiona w mojej bibliotece. Dzięki!
Chętnie przeczytam, chociaż martwię się, że przeczytam i tyle, nie będę miała siły na wyciągnięcie wniosków i wprowadzenie zmian

Ingwen
1 rok temu

Dżizas jaki pesymizm :D. No też mam małe dzieciaki, ale jak sobie porównuję dziki zachód jaki ja miałam przy wprowadzaniu internetu przy tym jak oni korzystają to jest bajka. Może ja jestem trochę bardziej świadoma jak ta technologia działa i łatwiej mi to nawigować dla mnie i dla dzieciaków, ale jest masa świetnych zasobów (Niebezpiecznik miał serię dla rodziców i na pewno Nauka to Lubię robili Akademię Cyfrowego Rodzica). Myślę, że wszystkie czasy wymagały pracy nad sobą, żeby nawigować po linii wartościowego życia z różnych powodów i na różne sposoby. Jestem zachwycona, że jak rozmawiamy sobie z synem o księżycach Jowisza, to możemy szybko zguglać, ile ich jest i jak się nazywają. Że możemy sobie zrobić zdjęcie fajnego kwiatka i wyszukać obrazem co to za jeden. Że nie jesteśmy skazani na z góry wybraną wieczorynkę, czy słuchowisko, a sobie szukamy pasjonatów w tym, co nas akurat zainteresuje i łapiemy podcast ekspertów od historii/kosmosu/przyrody. Że mimo że się rodzina rozjechała możemy być w kontakcie audio/wideo i podtrzymywać więzi.
W życiu nie założyłabym dzieciakowi IG ani innego sociala, są podpięci pod moje konto youtube bez reklam i monitoruję historię, na bieżąco ukrywam kanały, których nie chcę, żeby oglądali, co poprawia algorytm pod nas, sama nie oglądam głupot. Plus duuuużo rozmawiamy o tym, jak działa internet, jak funkcjonują gry serwerowe i dlaczego nie mogą grać na publicznych. Grywam z te same gry i oglądam ich filmiki, żeby być w miarę na bieżąco i móc z nimi rozmawiać.
Ale w całej rozciągłości zgadzam się, że Big Tech powinien być solidnie uregulowany, ale jak to mówi Alexandra Ocasio-Cortez – jak takiemu prawodawcy nie da się wyjaśnić co to jest Twitch, to co dopiero namawiać go na regulowanie. Liczę tutaj na UE trochę, bo jednak mają historię całkiem udanych zmian w Techu.

Asia
1 rok temu

Po pierwsze uwazam, ze nie masz sie co specjalnie przejmowac ta “mgla” ,bo Twoj mozg pracuje fantastycznie, skoro odwalilas taki piekny tekst. Po drugie- niestety zawsze swiatem krecil “biznes”, bez wzgledu czy byl internet czy tez nie.
A po trzecie bycie rodzicem nie jest latwe i nigdy nie bylo, nawet jak nam sie wydaje, ze kiedys to cos tam ….. Moje dziecko juz jest dorosle, ale tez mielismy rozne rozterki . U nas generlanie panowala kontrola i nie bylo ani ogladania filmow “niedozwolonych”, ale szperania w internecie. Byly pozakladane rozne kontrolne programy itp. Wszelkie rozrywki byly reglamentowane, glownie mam na mysli gry komputerowe, ale nawet ogladanie tv rowniez. Zreszta nie bylo za wiele czasu na te przyjemnosci. A w weekendy zwykle byly zajecia rodzinne, czesto zawody plywackie,wyjazdy.
Jesli chodzi o technologie zywienia, to mialam taki przedmiot 40 lat temu w szkole sredniej (technikum chemiczne) juz wtedy to bylo popularne.
Zywnosc sklepowa jest faktycznie fatalna, szczegolnie tutaj (Australia), wszystko co paczkowane i pochodzi po prostu z fabryki ma setki skladnikow i dodatkow. Czesto okres przydatnosci do spozycia to pare miesiecy. Niektore dodatki sa zabronione w EU, a u nas nadal sie je stosuje.
Prawie 10 lat temu doksztalcalam sie dodatkowo i mialam przedmiot- chemia zywnosci, wlasnie o roznych dodatkach stosowanych przez przemysl. Od tego czasu zwracam uwage na to, co jest na etykiecie. A od paru lat wlasciwie nie jem paczkowanego jedzenia. Staram sie kupowac tylko swieza zywnosc ewentualnie mrozone warzywa i czasem mieso i ryby. Acha i zero cukru i alkoholu.
Tez uwazam, ze naszym zyciem steruja wielkie korporacje, ale ja sie nie poddaje. Telefonu nie uzywam za wiele, TV prawie wogole nie ogladam(dla mnie nuda straszliwa), wiekszosc filmow mnie po prostu nudzi, albo przeraza. Wiekszosc wolnego czasu spedzam na zewnatrz, albo cos tam grzebie we wloczkach lub materialach, sporo czytam, ale rowniez mam okresy bez ksiazki .
Mysle, ze z biegiem lat zrobilam sie bardziej ignorujaca. Nie uwazam, ze musze koniecznie wiedziec, co sie dzieje w kazdym zakatku swiata. A powiem wiecej, spie lepiej i jestem przez to szczesliwsza.

fidrygauka
1 rok temu

Oh, temat tak szeroki i poruszyłaś tyle wątków, że trudno skomentować, bo tyle myśli się ciśnie na myśl. Mam podobne przemyślenia. Myślałam, że mam pewną kontrolę nad tym, co oglądają moje dzieci w necie, dopóki nie zauważyłam, że mój syncio miał już dawno założone konto w Google (któremu podlegała też aplikacja rodzicielska). Założył je w szkole, na potrzeby prac domowych, ale … podał się za osobę pełnoletnią, więc jak blokowałam pewne strony, to system mi mówił, że nie mogę, bo on już jest pełnoletni (miał wtedy 15 lat). I nawet mu się udało (choć to chyba niechcący, bo nie odhaczył czegoś) zamknąć mi konto u dostawcy gazu :)))

A co do algorytmów, to ja ich nienawidzę, bo nie cierpię narzucania i indoktrynacji, a poza tym dużo sugestii jest po prostu błędnych (ostatnio facebook nęka mnie stronami dla osób ;sober for 7 years’ – kiedy to ja nigdy a. nie byłam nawet pijana, b. nie piję alkoholu (jeśli już co czasami cydr lub Baileysa w świeta), c. siłą rzeczy nigdy nie musiałam trzeźwieć :))
O reklamach ‘kotecków’ nie wspomnę, a kto mnie zna, wie, że nie są moimi ulubionym stworzonkami.

Magdalenka
1 rok temu
Odpowiedz  fidrygauka

Tak, tak algorytmy to jest coś, co pomaga mi zmniejszyć częstotliwość korzystania z social mediów. Bo jak pomyślę, że znów zaczną mi coś wciskać i podsuwać jak babcia torcik, to już nie chce mi się z nich korzystać. I taki pozytywny efekt algorytmów:-)))

1 rok temu

A kiedy nie wiadomo, o co chodzi, chodzi o pieniądze… Dla trzech “Bigów” jesteśmy konsumentami, tym lepszymi, im bardziej skłonni jesteśmy do impulsywnych, nieprzemyślanych, bezkrytycznych wyborów. Uderzyła mnie jakiś czas temu epifania, że światowy wzrost gospodarczy jest mierzony poziomami konsumpcji. No to się nie może dobrze skończyć.
Optymalny, holistyczny dobrostan jednostek ludzkich jest nie na ręke trzem “Bigom”.

Ola
1 rok temu

Bardzo szeroki temat, wielowątkowy, więc odniosę się tylko do jednego z nich. Mam dwie córki: 12 i 9 lat. Jak były młodsze też myślałam, że tylko nieświadomi rodzice zakładają dzieciom konta społecznościowe zanim ukończą 13 lat. O ja naiwna. Starsza córka dostała telefon jak zaczęła sama chodzić do szkoły, w wieku prawie 10 lat. Założyłam ochronę rodzicielską, dostała dostęp do ograniczonego yt, przeglądarki, weryfikowałam wszystkie gry, o które prosiła. W wieku ponad 11 lat się zaczęło… Skończyły się lekcje zdalne, dzieci wróciły do szkoły. “Mamo, mogę mieć instagram? Mamo, mogę mieć snapchata? Mamo, mogę mieć tiktoka?” Opierałam się tak długo jak mogłam, ale widziałam, że inne dzieci mają a ona czuje się przez to wykluczona. Teraz ma ponad 12 lat – Instagram (ale tylko konto prywatne), Snapchat, Messanger (ale to bardziej do kontaktu z rodzicami, którzy są za starzy na Snapchata 😉 ), miesiąc temu uległam po roku i pozwoliłam jej na TikToka. Wszystko oczywiście okraszone jest edukacją z mojej strony, zakazem publikowania filmików, limitami czasowymi na każdą aplikację.
Z młodszą córką wiem, że będzie jeszcze gorzej. Telefon dostała na 8-sme urodziny. Co prawda mediów socjalnych na razie jeszcze nic więcej nie chce, ale widzę, jak telefon ją absorbuje bez reszty. Ma przez to ogólne ograniczenie czasowe na używanie telefonu, bo jakby mogła to by cały dzień siedziała z nosem w ekranie.
Moja konkluzja jest taka: nie warto zakładać, że unikniemy tematu social media do 13. roku życia. Pojawi się on dużo wcześniej niż byśmy chciały i trzeba mieć tego świadomość. Z drugiej strony jeśli będziemy dzieci edukować, możemy zmniejszyć ten destrukcyjny wpływ na ich psychikę.

1 rok temu

Zgadzam się z Tobą całkowicie, nadmiar bodźców i social media “dostrojone” tak by kraść naszą to naprawdę niebezpieczna sprawa. Sama zorientowałam się w trakcie pierwszej fali, że coś jest ze mną nie tak. Nie byłam w stanie się skupić, cały czas sięgałam po telefon, jak nie czytałam wiadomości w telefonie to odpalałam komputer… To był dla mnie ciężki i stresujący czas, pandemia wybuchła jakiś rok po rozstaniu z mężem i przeszkodziła mojej przeprowadzce do Szwajcarii (ostatecznie tylko ją opóźniła ale wtedy nic nie było wiadomo). Mieszkałam sama (pierwszy raz od dekady) i desperacko chciałam się pozbyć złych myśli i zrelaksować, więc sięgnęłam po książkę.
Po paru nieudanych próbach rozpoczęcia uważnej lektury zorientowałam się, że nie jestem w stanie się skupić. Byłam kompletnie przebodźcowana, sięgałam po telefon po kilku linijkach tekstu, nie wiedziałam co czytam nawet po przeczytaniu strony czy dwóch. Dla osoby, dla której książki od zawsze były mega ważne, było to naprawdę dramatyczne i wstydliwe odkrycie – musiałam nauczyć się na nowo czytać, tyle że w innym wymiarze tego słowa. Wybrałam najkrótszą (sic!) książkę z listy do przeczytania i zaczęłam się “zmuszać” żeby wysiedzieć. Udało się i teraz, dwa lata później czytam z powrotem w dużych ilościach.

Ostatecznie nauczona tym przykrym doświadczeniem, wyłączyłam powiadomienia w tych appkach, które nie są mi niezbędne do kontaktu z rodziną, wiadomości z IG czy FB dostaję tylko jak wejdę w aplikację. Nadałam mamie, siostrze, bliskim mi osobom inny dźwięk dzwonka i wiadomości sms, żeby wiedzieć kiedy pisze do mnie ktoś ważny, zanim sięgnę po telefon. Zaczęłam wyciszać telefon (również wibracje) gdy pracuję lub czytam. Jednak aplikacje cały czas dodają nowe kategorie powiadomień, które pierwotnie są włączone. Np. IG ostatnio dodał osobne powiadomienia o ich bzdurnych rolkach i znów zaczęły mi się wyświetlać powiadomienia push, więc musiałam grzebać w ustawieniach. “Aleksandra, zobacz najpopularniejsze rolki w Szwajcarii…”. A weź spier***, instagramie.

35
0
Would love your thoughts, please comment.x