Dawno temu, pewna blogerka znana z zamiłowania do minimalizmu, ładnych kadrów i wyważonych wpisów, pokazała na swoim Instagramie zlew, w którym piętrzyły się brudne naczynia. Jejku! Zepsuła tym zdjęciem Internet. Fanki normalnie oszalały, że one też mają taki zlew i w ogóle jak fajnie, że ona pokazuje coś normalnego. Pod wpisem znalazła się rekordowa liczba serduszek i komentarzy. I tak się wtedy zastanawiałam, skoro te normalne wpisy mają takie zasięgi, to czemu 95% treści na Instagramie jest taka wymuskana? Chcesz mieć serduszka i lajki? Pokaż swoje brudy…. albo napisz o tym, czego nie ogarniasz :).
Niestety nie jestem w stanie odpisać na wszystkie komentarze pod poprzednim postem. To znaczy jestem w stanie, ale albo nowy poniedziałkowy wpis albo indywidualne odpowiedzi. Domyślam się, że jednak wolicie wpis, który jest niemal w całości odpowiedzią na Wasze komentarze.
Moje dwa ulubione, to te autorstwa Magdaleny. W moim wpisie faktycznie bardziej chodziło o to, że 'nie ogarniam’ niż o to, że 'nie ogarniam, pomocy!’. Trochę już się pogodziłam z tym, że tak samo jak osoby, które ciągle się spóźniają, ja nie będę drugą Nigellą. Co nie znaczy, że Wasze rady nie dały mi do myślenia. Faktycznie. Są osoby, które kupują co chwila nowe notesy i terminarze z nadzieją, że oto zaczną ogarniać. Ja tak kupuję książki kucharskie. Chyba faktycznie zbyt usilnie staram się wdrażać przeróżne techniki organizacji do kuchni. Za dużo, za bardzo, zbyt skomplikowanie. Z pewnością wiele rad wezmę sobie do serca i pomyślę, jak to wszystko uprościć. Tylko parku maszynowego nie oddam. Wbrew pozorom nowych maszyn nie kupuję z nadzieją, że oto skończyły się moje problemy z tym co na obiad. Każdy nowy sprzęt jest dobrze przemyślany, ma konkretne zastosowanie i jest używany. Tylko wyciskarka do soków nie. To luksusowy model, które w sklepie kosztuje ponad 300 funtów, a ktoś sprzedawał za 20, więc same rozumiecie…
Podoba mi się rada Gackowej (którą zainspirowałam do nowego wpisu na blogu klik) aby zwiększyć nieznacznie repertuar dań, które jedzą wszyscy i za bardzo nie wydziwiać (Agato, tak przy okazji to warto byłoby przypomnieć czytelniczkom Głowiznę!). No i tak jak napisała Magdalena, nie wszystko czemu poświęca się mnóstwo uwagi, rozwija się zgodnie z naszymi oczekiwaniami. To mnie zaskoczyło i dało do myślenia. Nie zgadzam się z Krystyną, która nie lubi pracy zdalnej. Różne tryby pracy mają swoje wady i zalety. Mnie osobiście praca zdalna daje więcej pozytywów niż negatywów, ale faktycznie muszę znaleźć zastępstwo dla moich obowiązkowych spacerów z czasów Oxfordu. Za to wyobraź sobie Krystyno, że ja wstaję o szóstej po to aby spokojnie wypić sobie kawę w ciszy i….. przy okazji przejrzeć telefon i tak jak piszesz, patrzę głównie na głupoty. A mogłabym w tym czasie pomachać nóżką. To faktycznie trzeba zmienić. No i pudełka. Jak jadę do biura to w dalszym ciągu zabieram jedzenie w pudełkach, ale głównie śniadanie, bo teraz firma stawia mi lancz więc motywacja jakby mniejsza. Ale nie da się ukryć, że więcej czasu w domu to i mniej pudełek.
Dziękuję, już nie anonimowej, Marii za poprzedni komentarz, który był inspiracją do tego wpisu. Marzena za to dała mi nadzieję, że i ja kiedyś będę miała szafę z ubraniami, zrobionymi własnoręcznie. Chociaż szycie dla małych Pimposhek nieco spowalnia to faktycznie, nie muszę się nigdzie spieszyć. Zgadzam się też z Ewą, że przecież każdy ma problemy i nie każdy lubi się z nimi obnosić. Im więcej doświadczenia życiowego nabieram, tym bardziej zdaję sobie sprawę, że nawet najpiękniejsi, najbogatsi i najbardziej wypływowi ludzie na świecie mają baboki, które ich męczą. Od dłuższego czasu staram się pisać na blogu tak, aby było głównie pozytywnie a może nawet cukierkowo. To antidotum na całe zło tego świata, które wylewa się z mediów. To oczywiście nie oznacza, że nie mam swoich baboków.
No i nie byłabym sobą, gdybym nie wywołała do tablicy apelu o więcej pokory. Tego nigdy nie rozumiałam i raczej nigdy nie zrozumiem. Oczywiście, że zdaję sobie sprawę, że los jest przewrotny. Dziś nie mam problemów, jutro mogę mieć ich całe mnóstwo. Ale co ma do tego pokora? Że jeśli nie będę się za bardzo wychylać z moją zajebistością, to zmniejszam prawdopodobieńtwo, że jutro będę miała wypadek i stracę nogę? Wątpię. Zresztą z jedną nogą też będę zajebista.
Co do rzekomego wirusa na blogu to niestety nie wiem co się dzieje. Mój służbowy komputer, który jest bardzo czuły na takie afery nie ma z moim blogiem żadnego problemu. Ale pogadam z moimi opiekunami bloga.
Na koniec zajawka nowych płaszczyków dla małych Pimposhek. Premiera za kilka tygodni, bo mam nadzieję być w fajnej miejscówce na sesję fotograficzną.
Życzę Wam miłego tygodnia!
Dodałam przycisk z lajkiem. Można go nacisnąć i dać mi znać, że ‘jestem’, ‘przeczytałam’, ‘dobra robota’, ‘fajnie, że jesteś’, ‘doceniam to, że piszesz’. Dla mnie jest to znak, że ktoś tam po tej drugiej stronie jest i czyta. Umawiamy się, że naciśnięcie tego przycisku nie oznacza, że koniecznie zgadzacie się z treścią wpisu, ok?
Oooo, to nie wirus, tylko nieaktualne poświadczenia bezpieczeństwa, których Orange nie kupuje, zgłaszałam to już na insta, bo cierpię, jak nie mam co w poniedziałek u Pimposhki poczytać….
Dobrze, dzięki za info. Będę działać.
Kochana ty na swoim blogu jesteś prawdziwa i to cenię sobie bardzo .Opisujesz swoje życie takie jakie jest a że przy okazji znasz swoją wartość to super. Tak trzymaj.Pozdrawiam serdecznie Krystyna
Dziękuję! 🙂
Kurteczki są świetne – jestem pewna po tym co widać. 🙂 A co do zajebistości, pokory, dystansu do siebie, to według mnie pełno tego w Twoich wpisach. Jestem dużo starsza od Ciebie, a kurcze uczę się tego od Ciebie. Z wielu spostrzeżeń skorzystałam. Z wielu pomysłów na robótki skorzystałam. U ciebie znalazłam link do Filozofii Smaku i … przepadłam. Żaden człowiek nie jest idealny, ma swoje niedoskonałości. Najważniejsze co z nimi robimy. Tak samo co robimy z tymi doskonałościami:-)
Ja czekam już na kolejny wpis. Dobrego tygodnia:-)
Magdalenka
Bardzo fajnie to napisałaś, żeby robić coś ze swoimi niedoskonałościami ale i doskonałościami.!!!
cześć, to ja pisałam o niebezpiecznej stronie. Mój program antywirusowy daje mi takie ostrzeżenie ”Raport zagrożeńTo jest znana niebezpieczna strona internetowa. Zalecamy, aby jej NIE odwiedzać.”.
Wysłałam zapytanie o dokładniejsze info nt zagrożenia. Czekam na odpowiedż. Pozdrawiam, Iwona z Warszawy. Sorry za duże litery, jakoś tak się wbiło.
Dzięki. Jakbyś miała więcej info to daj znać. Jak blog był na bloggerze to się zawirusował ale to było dawno i od tego czasu strona powinna już być w bezpiecznych. Ale to się i tak jakoś ciągu zmienia a dla mnie to czarna magia.
już jest ok. Dostałam info że mój antywirus coś wyłapał, ale pisze mi, że teraz nie ma zagrożenia. No i fajnie. 🙂
Ja bardzo lubie Cie czytac, to jest taki moj przysmaczek do kawy, po powrocie z pracy. Czasem zapomne w poniedzialek, mam wtedy niespodzianke innego dnia. Ja wielu rzeczy tak do konca nie ogarniam, ale kompletnie mi to nie przeszkadza. Juz dawno pozbylam sie checi, aby byc idealna (przyszlo z wiekiem). U nas w domu, moj maz wiele ogarnia, czasem mi sie wydaje ,ze wiecej niz ja. No ale dziecko mamy juz dorosle. Juz nieraz pisalam, ze nie lubie gotowac i malo tez gotuje. U nas w domu wszyscy gotuja to ,na co maja ochote. Jedynym mankamentem takiej sytuacji jest kuchnia tak do konca „niedosprzatana”.
Chcialam jeszcze skomentowac „te pokore”. Ja zupelnie tego nie rozumiem ,ze nie wypada mowic dobrze na swoj temat. Myslalam ,ze to juz przeszlosc, ze czasy sie zmienily. Pamietam, jak moja mama niewiele nas chwalila, siostre i mnie. Kiedys ja o to spytalam, to skomentowala, ze nie chce nas zepsuc pochwalami, poza tym przeciez wiadomo ,ze cos dobrze robimy. Pol zycia bylam jakas niedowartosciowana, na szczescie wyroslam z tego.
Pimposhko jestes super kobitka i mow na ten temat, bo lubie to czytac i sie inspirowac, ze potrafisz cos zaplanowac i te plany zrealizowac. U mnie to roznie z tym bywa.
No właśnie, z tą pokorą. W sumie to nawet nie wiem do czego ta pokora czy skromność jest w ogóle potrzebna. No poza tym aby ktoś nas chciał kontrolować. Ja już jestem trochę młodsze polskie pokolenie ale i tak pokora była w cenie, siedź cicho w kącie i czekaj grzecznie aż Cię może ktoś zauważy. Na zachodzie jest inaczej.
No ale czy my musimy wszystko ogarniać?? Trzeba znaleźć swoje mocne punkty i na tym się skupiać. Ja nigdy chyba nie nauczę się ubierać i gotować. No i co zrobić? Mój syn świetnie gotuje, być może dlatego, że w dzieciństwie zdarzało mu się jeść zupki chińskie. Nie spełnię chyba tego mitu o babcinym jedzeniu, że najlepsze na świecie. Ale książkę to umiem kupić dobrą. No i tego się trzymam. 😀
Uściski
No właśnie. A gdzie Ty byłaś tydzień temu co? 😉 Tak jak napisała Magdalenka u góry, trzeba znać swoje dobre i złe strony.
To nie wirus blokuje mi dostęp do Twojego bloga, tylko…. Uwaga! Uwaga! Wi-fi! Korzystając z pakietu internetu w telefonie mogę czytać to, co tutaj zamieszczasz, jeśli tylko przełączę się na wi-fi to tracę dostęp. I tyle w temacie. Pewnie jakieś ustawienia sieciowe czy coś, nie wiem, na tym się nie znam.
Z przyjemnością nadrabiam zaległości, bo u mnie jest tak, że jak siądę do robótek, to zapominam o całej reszcie świata, więc jeszcze w łóżku będąc surfuje sobie u Ciebie, bo żadne wi-fi mi nie będzie tego zabraniać!