Bye bye MAD – część 2

Zgodnie z obietnicą dzisiaj trochę więcej o DAD. Tak jak już pisałam, właściciele DAD znaleźli sobie nowy dom, który stoi pusty i tym samym łańcuszek nam się zamknął. Nie mam pojęcia co dalej, ale myślę, że teraz sprawy już nieco przyspieszą i przy odrobinie szczęścia za kilka miesięcy będziemy się przeprowadzać. Nie chcę zapeszać i jeszcze Wam DAD nie pokażę ale opowiem Wam jak go znaleźliśmy. 

 

Otóż mogliśmy zacząć oglądać domy dla siebie dopiero jak zaakceptowaliśmy ofertę od kobiety, która kupiła MAD. Całe doświadczenie było frustrujące, bo już od dawna obserwowaliśmy rynek nieruchomości i obserwowaliśmy domy, które nam się podobały jak pojawiają się na rynku i jak się sprzedają a my mieliśmy związane ręce. Podobno czas kiedy szuka się nowego domu jest najfajniejszy w całym procesie przeprowadzki. U nas nie trwał długo. Jak szukaliśmy MAD to w ciągu jednego dnia obejrzeliśmy trzy domy, MAD był trzecim jaki widzieliśmy i złożyliśmy ofertę. Szukając DAD obejrzeliśmy…. dwa domy! 

 

Otóż bardzo lubimy dzielnicę, w której mieszkamy i chcieliśmy w niej zostać. Do centrum można dojść na piechotę, podobnie do stacji kolejowej, jesteśmy bardzo blisko wyjazdu na autostradę, szkoła i przedszkole bardzo nam odpowiadają, mamy kilka osiedlowych sklepików pod nosem i spore centrum handlowe z M&S i McDonaldsem (rodzinne priorytety 😉 również niedaleko, jest kilka placów zabaw. W naszej dzielnicy bardzo rzadko tworzą się korki (tylko jak są jakieś remonty dróg). Jest tylko jeden problem. Nasza dzielnica nie jest zbyt…. ładna! 

 

Większość ulic w naszej dzielnicy to rzędy wiktoriańskich szeregowców. Wygląda to tak:

 

Takie domki są bardzo urocze i mają klimat ale zupełnie nie nadają się do nowoczesnego rodzinnego mieszkania. Domki są wąskie i wysokie, kuchnia i łazienka znajdują się zazwyczaj w dobudówkach na tyłach domu (łazienka często za kuchnią, w wersji wypas w dobudówce na pierwszym piętrze) a pokoje często rozłożone są na trzech poziomach. Nie zazdroszczę nikomu nocnego spaceru z samej góry na sam dół do zimnej łazienki (przez kuchnię). To jedno. Drugie to ulice są wąskie, domy nie mają podjazdów więc parkuje się na ulicy (zaparkować dwa auta to jest duży problem) a dojazd do domu jest utrudniony bo trzeba bawić się w slalom z autami nadjeżdżającymi z naprzeciwka (podczas gdy samochody są zaparkowane po obu stronach jezdni). No i po trzecie to pandemia sprawiła, że na szeregowce spadł jakby popyt podczas gdy wzrósł na domy wolnostojące. 

 

Nasze osiedle to domki wybudowane w latach pięćdziesiątych (tak, MAD ma ponad 70 lat!). Nasza okolica wygląda już nieco (z naciskiem na ‘nieco’) lepiej:

 

W naszej dzielnicy jest tylko kilka ulic – małych osiedli, które wyglądają lepiej niż te wiktoriańskie domki czy bliźniaki z lat pięćdziesiątych. Poza tym większość domów to domy z trzema sypialniami a my chcieliśmy cztery. Jednym słowem wybór mieliśmy bardzo ograniczony. Kiedy więc zaczęliśmy poszukiwania to na rynku były tylko dwie opcje. Pierwszy dom, który obejrzeliśmy był niemal idealny! Znajdował się na dość nowym osiedlu (domy mają tam maksymalnie 20 lat) i jest to dość ciekawe osiedle, bo domy były tam projektowane na amerykańską modłę czyli nieco większe niż przeciętne nowe budownictwo ze sporą liczbą łazienek. 

 

Dom wyglądał tak. Miał ponad 140 metrów kwadratowych (czyli dwa razy większy niż MAD). Na dole bardzo duża kuchnia, duża jadalnia, ogromny salon, bawialnia/biuro, toaleta i pomieszczenie gospodarcze. U góry cztery sypialnie (każda ‘podwójna’) i trzy łazienki. Łazienka przy głównej sypialni była rozmiaru niemal naszej obecnej sypialni, z wanną i osobnym sporym prysznicem. Była też dodatkowa łazienka z prysznicem pomiędzy dwoma kolejnymi sypialniami (super układ dla dwóch dorastających dziewczynek) plus łazienka ‘rodzinna’. Do tego osobny podwójny garaż i ogromny podjazd nawet na cztery auta. Całkiem przyjemny dom, aczkolwiek zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno potrzebne są nam aż trzy łazienki u góry i kto to będzie wszystko sprzątał. ‘Na szczęście’ dom miał jedną ogromną wadę i długo nie musieliśmy się zastanawiać czy go kupić.

 

Tak tak, po drugiej stronie wysokiego drewnianego płotu jest czteropasmowa wylotówka z miasta! Dom dosłownie ‘wisi’ nad drogą. W domu ruchu tak nie było słychać, ale jak się wychodziło do ogrodu to czułam, że muszę podnieść głos bo był hałas (nie mówiąc o ciągłym wdychaniu spalin). 

 

Następnego dnia poszliśmy oglądać DAD. Otóż DAD znajduje się według mnie na najładniejszej ulicy w naszej okolicy. Wygląda tak:

 

Chyba widać różnicę prawda? Na tym osiedlu ulice są szerokie, a domy mają duże podjazdy więc nie ma nagminnego parkowania na krawężniku. DAD jest siedem minut spacerem od naszego obecnego domu a ma się wrażenie, że to inny świat. Poza tym te siedem minut jest w odpowiednim kierunku czyli bliżej szkoły. I robi to ogromną różnicę bo oznacza, że do szkoły będziemy teraz chodzić pieszo. DAD został wybudowany na początku lat dziewięćdziesiątych więc to taki dorodny trzydziestolatek. Sam dom wystrój ma nieco retro bo mieszka tam obecnie starsze małżeństwo ale to kwestia kosmetyczna i umeblowania bo same ściany są gładkie, nie ma połaci boazerii czy innych historycznych mało modnych dodatków do zrywania. 

 

DAD jest nieco mniejszy niż ten pierwszy dom, ma około 110 metrów kwadratowych plus garaż 20 metrów, który jest integralną częścią domu. Tak jak ten pierwszy dom, jest domem wolnostojącym bez dzielenia ściany z sąsiadem. Na dole jest salon połączony z jadalnią (tak jak w MAD) oraz oranżeria. Do tego spora kuchnia, toaleta i pomieszczenie gospodarcze gdzie jest miejsce na suszarkę do prania!!!!! U góry są cztery sypialnie. Główna sypialnia jest naprawdę spora i ma łazienkę z prysznicem. Druga co do wielkości sypialnia (nad garażem) będzie moim królestwem i będzie pełniła funkcję biura/pokoju do szycia/pokoju dla gości. Do tego są jeszcze dwie sypialnie dla dziewczynek (jedna ‘podwójna’ i jedna ‘pojedyncza’ ale większa niż nasz pokój ‘pudełko’) i osoba ‘rodzinna’ łazienka. Wszystkiego jest w sam raz. Nie za dużo, nie za mało. Osobny ‘buduar’ dla mnie, który pomieści wszystkie moje hobby, miejsce na suszarkę do prania i trzy toalety z pewnością poprawią nam jakość życia porównując z MAD. Mamy też całkiem spory ogród, ładnie nasłoneczniony a przed domem podjazd na trzy auta. Dom jest fantastycznie zadbany i totalnie do zamieszkania od zaraz ale oczywiście z czasem będziemy go urządzać po swojemu i tym razem nie wykluczam nawet przestawiania ścian. 

 

Na dzisiaj to tyle. Jak się coś nowego wydarzy w sprawach mieszkaniowych to dam Wam znać. No i mam nadzieję, że już niedługo zaproszę Was na wycieczkę po DAD. A w przyszłości na pewno możecie liczyć na mnóstwo zdjęć ‘przed’ i ‘po’.

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
4 lat temu

🙂

4 lat temu

Dokładnie. Nawet jedna ulica, jeśli długa z jednej strony może wyglądać inaczej niż z drugiej (i co za tym idzie ceny też są inne).

4 lat temu

Nooo kochana, w Notting Hill to są szeregowce gregoriańskie a nie wiktoriańskie, to spora różnica (są duuuużo większe) no i kosztują kilka milionów funtów. Mnie się też podobają ale po prostu nie są praktyczne dla młodej rodziny z kilkoma pojazdami.

4 lat temu

Dzięki! Miło mi 🙂

4 lat temu

Ja też! W tym tygodniu mamy w planach jeszcze raz odwiedzić DAD i trochę dokładniej się porozglądać i trochę pomierzyć.

4 lat temu

Super 🙂

4 lat temu

No to co? Czekamy na przed i po. Masz rację że dzielnice miastowe to czasem kwestia paru metrów i wyglądają inaczej. Wolno stojące domu z świetne no i czekam na nową pracownię. Hey, będzie się działo wygląda na to.

4 lat temu

Przed i po zawsze są super. Mnie tam wąskie domy się bardzo podobają, ale największą styczność z nimi miałam oglądając Notting Hill, więc pewnie na żywo są mniej atrakcyjne :))
Pozdrawiam!!

4 lat temu

przyzwyczaiłam się do Twoich poniedziałkowych wpisów, super są!!

4 lat temu

Cudnie.Nie mogę się doczekać.

By Pimposhka
0
Would love your thoughts, please comment.x