Dzisiejszy wpis jest jednak pozytywny! Biorąc pod uwagę moje nieprzeciętne zdolności marketingowe w mediach społecznościowych nie sądzę aby byli tu jacyś nowi czytelnicy 😉 ale przypomnę, że MAD to Mały Angielski Domek, który kupiliśmy na początku 2014 roku. MAD ma mniej więcej 72 metry kwadratowe, na dole jest salon połączony z jadalnią oraz kuchnia. U góry są trzy sypialnie, w tym słynny pokój-pudełko oraz łazienka z jedyną toaletą w domu. Mamy też niewielki ogród z Mostkiem Kapitańskim, a z przodu domu trzy miejsca parkingowe co jest absolutnym luksusem. Długo opierałam się przeprowadzce bo dobrze mi w naszym MAD ale nie da się ukryć, że już z niego wyrośliśmy. Jedna toaleta na cztery osoby to jednak mało, dokucza mi brak miejsca na bębnową suszarkę do prania no i fajnie by było mieć jakiś własny, cichy kąt na biuro/szycie. 
Decyzja o sprzedaży MAD zapadła na jesieni 2020 roku, mniej więcej wtedy kiedy z powodu przeciągającej się sytuacji pandemicznej większość narodu zaczęła się rozglądać za większym lokum. Podczas przerwy świątecznej przygotowaliśmy dom do sprzedaży. Przede wszystkim odgraciliśmy dom, pozbyliśmy się większości dużych plastikowych zabawek dziecięcych, wynieśliśmy rodzinne albumy i książki do wynajętej skrytki. Z szaf powyciągaliśmy walizki i zamiast nich schowaliśmy tam rzeczy, które zazwyczaj (z powodu braku miejsca) trzymamy na widoku czyli deska do prasowania, żelazko, osuszacz powietrza, maszyna do szycia itd. Podmalowałam też lekko framugi i poręcz przy schodach, wykonaliśmy kilka małych napraw. Na przykład kiedyś naszej Pani Annie podczas sprzątania ułamała się klamka od jednego z okien. I tak żyliśmy z tą ułamaną klamką chyba z rok albo półtora. A okazało się, że wymiana takiej klamki to koszt 8 funtów i 20 minut samodzielnej roboty. Muszę przyznać, że już po tym odgraceniu zrobiło się w MAD bardzo przyjemnie i od stycznia mieszka nam się w nim dużo lepiej :). Bonus dla nas.
Jeszcze przed świętami zaprosiliśmy do nas agenta nieruchomości, tego samego, który nam sprzedał MAD. Zasugerował cenę za dom, która nam pasowała. Spytałam się, czy trudno będzie ten dom sprzedać, powiedział, że nie. Porozmawialiśmy też z naszym doradcą finansowym (który również pomógł nam kupić MAD) aby sprawdzić czy aby na pewno będzie nas stać na coś większego i czy przeprowadzka ma finansowy sens. Zaraz po świętach przyjechał do nas fotograf przysłany przez agencję aby zrobić fotki. Zdjęcia miały być po południu a rano spadł śnieg! Na szczęście do 13:00 śniegu już nie było. W połowie stycznia MAD trafił na rynek.
Zaczęły się ‘widzenia’. Widzenia są upierdliwe bo trzeba wyjść z domu (a przez epidemię oznacza to wyjście z domu i w zasadzie siedzenie w aucie) a do tego przestawić drugie auto no i zostawić porządek w domu. W styczniu mieliśmy kilka widzeń i jedną ofertę od tzw. inwestora czyli kogoś, kto chce kupić nieruchomość na wynajem. Zaproponowali nam jednak śmiesznie niską ofertę więc z ulgą odmówiliśmy. Oczywiście gdyby nam zaproponowali cenę do przyjęcia to musielibyśmy ją przyjąć ale mając wybór nie chcielibyśmy aby dom trafił na wynajem, także ze względu na naszych sąsiadów. Cały luty w zasadzie nie było żadnych widzeń i zaczęliśmy się martwić. Porozmawiałam z agentem a on w sumie jedyne co zaproponował to obniżenie ceny. Stwierdziliśmy, że na to jeszcze za wcześnie. W połowie marca mieliśmy dwie kolejne wizyty. Daliśmy agentowi miesiąc wypowiedzenia zgodnie z kontraktem bo postanowiliśmy, że chcemy wystawić z inną agencją. Nie, nie dlatego, że nasz agent źle pracował. Otóż w UK w zasadzie wszyscy szukają nieruchomości przez portal rightmove.com, gdybyśmy wystawili dom z innym agentem to nasz MAD wróciłby na początek listy i dzięki temu mielibyśmy więcej wyświetleń. 
No ale odkąd daliśmy agentowi wypowiedzenie to nagle potencjalni kupcy zaczęli walić do nas drzwiami i oknami. Nie wiem, czy nagle agent ‘spiął pupę’ czy po prostu rynek się ruszył bo wiosna, bo zaczęto znosić obostrzenia, bo świat stał się odrobinę piękniejszy. Mieliśmy po trzy, cztery wizyty tygodniowo. W końcu pojawiła się oferta, która była sensowna ale w dalszym ciągu poniżej naszych oczekiwań. Oferta przyszła w czwartek, wyszliśmy z kontrofertą, oni z kolejną ale w dalszym ciągu to nie było to. W sobotę mieliśmy kolejną wizytę, po dwóch godzinach dostaliśmy ofertę, która nawet nieco przewyższała naszą oczekiwaną cenę! Bingo! Od razu ją zaakceptowaliśmy. W poniedziałek agent sprawdził papiery nabywczyni (tak, MAD kupiła kobieta mniej więcej w naszym wieku, ale raczej tupotu nowych małych stópek w MAD nie będzie) i oferta została formalnie zaakceptowana, na trzy dni przed datą wycofania MAD z rynku. Oznaczało to, że wreszcie mogliśmy zacząć szukać naszego DAD (dla przypomnienia Duży Angielski Dom). 
Muszę przyznać, że proces sprzedaży domu (do tego momentu) okazał się bardziej stresujący niż się spodziewałam, a do tego szalenie emocjonalny (czego w ogóle się nie spodziewałam!). Po pierwsze wszyscy znajomi, sąsiedzi i rodzina cały czas nam mówili, że dom sprzeda się raz dwa bo taki ładny, bo to super dom startowy, bo cena przystępna itd. To się nie sprawdziło. Jeśli chodzi o potencjalnych kupców to mieliśmy zaskakująco mało takich młodych par myślących o założeniu rodziny (jak my 7 lat temu). Być może dlatego, że to przecież młodzi ludzie najbardziej ekonomicznie ucierpieli przez pandemię. Każdą wizytę i brak oferty przeżywałam niczym odrzucona przez chłopaka nastolatka ‘Ah czemu nikt nie chce kupić mojego ślicznego domu???!!!!!’ 
Mieliśmy panią po pięćdziesiątce, której dom bardzo się podobał ale czekała na pieniądze ze sprawy rozwodowej, mówiąc, że jak tylko dostanie pieniądze to złoży ofertę. Nie złożyła, kupiła inny dom. Była młoda para, dom również bardzo się podobał, mieli umówić się na drugie widzenie ale… kupili inny dom. Wreszcie było małżeństwo, które przyjechało ‘na zwiady’ przed formalną wizytą z agentem i zastało mnie przed domem czyszczącą podjazd myjką ciśnieniową. Miło sobie pogawędziliśmy, opowiedziałam o okolicy, sąsiadach itd. Przyjechali obejrzeć dom, śliczny, cudowny! ale… kupili inny. Te uczucia totalnie mnie zaskoczyły bo choć bardzo lubię nasz MAD to jednak nie jestem z niego jakoś szczególnie dumna, nie wertuję magazynów wnętrzarskich, nie ulepszam go co chwila, nie poświęcam mu aż tyle czasu, energii czy pieniędzy ile potrafią niektórzy. Dodatkowo nie byliśmy w jakiejś podbramkowej sytuacji, że musimy ten dom szybko sprzedać. Nie zmieniliśmy pracy, nie mamy trojaczków w drodze, dzieci nie idą do nowej szkoły od września, nie lało nam się na głowę, nie czekał na nas wymarzony dom, który chcieliśmy kupić jak najszybciej. Pomimo tego, każdy brak oferty mocno przeżywałam. Patrząc z perspektywy czasu powinniśmy ten dom wystawić na sprzedaż w kwietniu, a nie w styczniu. Wtedy chyba faktycznie sprzedałby się w mgnieniu oka. 
No ale nie ma co biadolić. Jakby nie było, MAD sprzedaliśmy w krócej niż trzy miesiące i za cenę, która nas jak najbardziej satysfakcjonuje. A teraz małe wspominki. Kiedy kupiliśmy MAD to skopiowałam sobie zdjęcia domu ze strony agenta nieruchomości. Teraz mam też nasze profesjonalne zdjęcia (kto wie, może to był nawet ten sam fotograf?) i oto co się zmieniło w MAD przez ostatnie 7 lat. Jeśli to nie jest zawsze jasne (nasze zewnętrzne zdjęcia były robione w niemal ekstremalnych warunkach pogodowych) to zdjęcia ‘przed’ są u góry a ‘po’ poniżej.
A co teraz? Po zaakceptowaniu i formalnym potwierdzeniu oferty w zeszły poniedziałek zaczęliśmy szukać DAD i w piątek DAD kupiliśmy! Znajduje się on 7 minut spacerem od MAD, ale okolica to jakby inny świat (lepszy ma się rozumieć). Na razie nie chcę o nim pisać szczegółowo, bo cała sytuacja jest dość napięta. DAD ma przydomek ‘dom retro’ i kupujemy go od starszej pary, która była w siódmym niebie, że w ich domu będzie mieszkać ‘młoda’ rodzina ;). Teraz oni muszą znaleźć sobie nowe lokum, miejmy nadzieję, że bez właścicieli, którzy muszą sobie znaleźć nowe lokum…. itd. Niestety, w Anglii tak właśnie działa kupno-sprzedaż. To jeden duży ciąg domina i wszystko może się zdarzyć. Wystarczy, że jedna osoba się wycofa czy zmieni zdanie i wszystko runie. Także czekamy, trzymamy kciuki i mam nadzieję, że nasz ‘łańcuszek’ nieruchomości szczęśliwie się dopełni. Teraz to już zadanie dla naszych prawników i notariuszy no i agentów nieruchomości. Prawda jest taka, że każdy ma zapłacone dopiero wtedy, kiedy wszystkie formalności się dopełnią więc wszystkim zaangażowanym w ten proces zależy aby wszystko skończyło się pomyślnie. Jak będziemy mieć szczęście, to może od września będziemy mieszkać w nowym domu. Jeśli nie, to może na Święta. A jak będziemy mieć pecha to będziemy musieli wszystko zaczynać od początku. Czas pokaże. Tylko spokój może nas uratować. To moja mantra na nadchodzące miesiące.





















Kupowaliśmy trzy razy, raz odziedziczyliśmy dom po teściach. Stres był zawsze duży. Ostatnio byliśmy nawet bezdomni od 9 do 16. Bo sprzedaliśmy dom w Anglii, ale pieniądze doszły do Szkocji dopiero po południu. Taka międzyregionalna sprzedaż to jest hardcore. Ale było warto. Niewiele mogliśmy zrobić gdyż dopiero od dziś mogą oficjalnie pracować w domu fachowcy, a i czekaliśmy na zaszczepienie. Życzę powodzania i trzymam kciuki!
Kupowaliśmy trzy razy, raz odziedziczyliśmy dom po teściach. Stres był zawsze duży. Ostatnio byliśmy nawet bezdomni od 9 do 16. Bo sprzedaliśmy dom w Anglii, ale pieniądze doszły do Szkocji dopiero po południu. Taka międzyregionalna sprzedaż to jest hardcore. Ale było warto. Niewiele mogliśmy zrobić gdyż dopiero od dziś mogą oficjalnie pracować w domu fachowcy, a i czekaliśmy na zaszczepienie. Życzę powodzania i trzymam kciuki!
Kupowaliśmy trzy razy, raz odziedziczyliśmy dom po teściach. Stres był zawsze duży. Ostatnio byliśmy nawet bezdomni od 9 do 16. Bo sprzedaliśmy dom w Anglii, ale pieniądze doszły do Szkocji dopiero po południu. Taka międzyregionalna sprzedaż to jest hardcore. Ale było warto. Niewiele mogliśmy zrobić gdyż dopiero od dziś mogą oficjalnie pracować w domu fachowcy, a i czekaliśmy na zaszczepienie. Życzę powodzania i trzymam kciuki!
Dziękuję! Nasze wnętrza są przede wszystkim funkcjonalne ale tym razem chciałabym trochę 'zaszaleć' i sprawić, żeby były ciekawsze. Tylko nie chcę skończyć z domem jak z Instagrama. No i na pewno będziemy urządzać powoli i z rozmysłem. MAD urządzaliśmy około 5 lat, DAD na pewno zajmie dłużej.
Oj tak, na pewno szybko się sprzeda bo tak jak piszesz, ludzie chcą mieć kawałek ogródka a poza tym rzadziej będą jeździć do pracy.
Dzięki! Ja najbardziej cieszę się na mój 'buduar', teraz mogę sobie planować i oszczędzać kasę na moją prywatną przestrzeń.
Wow! Super! Gratulacje! Teraz rynek nieruchomości przeżywa boom. My w sumie mamy mało śmieci. Owszem, jest ciasno bo ja mam za dużo hobby ale nie mamy np. garażu czy szopy wypełnionych starymi gratami dzieci itp. W zasadzie wątpię abyśmy się wielu rzeczy pozbyli przy przeprowadzce. To przynajmniej pozytyw małego domku, nie ma miejsca na zbyteczne bambetle.
Dzięki! Ja też. I będzie dużo postów wnętrzarskich bo to większy dom do urządzania. Co prawda urządzanie zajmie nam dłużej ale mam nadzieję, że to już będzie dom na lata.
Dzięki! Ja też mam nadzieję, że wszystko pójdzie w miarę gładko. Ale na razie to jedna wielka niewiadoma. No ale nam się nie spieszy za bardzo. Zobaczymy jak się sytuacja rozwinie.
Oj będzie się działo, będzie. Dzięki 🙂
ps. a jakie masz doświadczenia z łańcuszkami? czy wszystko w miarę szło gładko? Ja nie mam pojęcia czego się spodziewać.
Na pewno będzie bardzo dużo wnętrz jak już ruszy machina.
Dzięki! Masz rację, taka przeprowadzka jest łatwiejsza, zresztą zawsze wiedzieliśmy, że chcemy zostać w okolicy, dlatego tak szybko kupiliśmy DAD bo w okolicy były tylko dwie opcje dostępne.
Dzięki! No właśnie nie wiem, czemu jest takie domino. No ale musimy to jakoś przeżyć, ostatni tydzień to wypełnianie stert dokumentów ale mam nadzieję, że za jakiś czas to się uspokoi. Tak naprawdę to nie wiem co nasz czeka.
Będę tęsknić za tym domem, ale z nowego też jestem zadowolona.
Ha ha dzięki! No mam nadzieję, że tak się dalej będziesz czuła bo jak zwykle wszystko będzie opisane na blogu 🙂
Oglądając zdjęcia przed i po, uważam, że zrobiliście kawał dobrej roboty. Dzięki jasnym ścianom, dodaliście światła i jakości. Bardzo mi się podoba, co razem zdziałaliście. Teraz czekam na nowy Wasz dom i na posty pokazujące jak się zmienia. Lubię takie opowieści, choć nie przepadam za zmianami u siebie:)))
Gratuluję! Ciekawa jestem Waszego DAD. Tak się złożyło, że również sprzedaję dom, w którym mieszkaliśmy na początku naszego małżeństwa (dom rodzinny męża). Później poszliśmy na swoje, teściowie zmarli i dom stoi pusty. Nasze dzieci nie są zainteresowane, bo są na "swoim", więc pozostała nam sprzedaż. Mam nadzieję, że uda się w miarę szybko sprzedać, mamy wycenę, teraz tylko wystawić w agencji. A sprzedaż domów z działkami ruszyła. W pandemii ludzie chcą mieć kawałek swojego ogródka, a w tym przypadku to 2,5 tyś. metrów pięknej zalesionej działki. Pozdrawiam i trzymam kciuki, abyś szybko zamieszkała w swoim nowym domu.
Wspaniale :)gratuluję! Trudny czas przed Tobą ale bardzo ciekawy i na pewno będziesz tez miała dużo uciechy z projektowaniem, nowymi nabytkami, kompletowaniem wszystkiego zgodnie ze swoimi pomysłąmi. MAD po Waszych przeróbkach prezentuje się nowocześnie i gustownie a w DAD będzie więcej pola do popisu 🙂 Powodzenia i pisz koniecznie.
Gratuluje! Szczegolnie mnie to interesuje, bo tuz przed BozNar zlozylismy oferte na domek (transakcja gotowkowa, konkurencja do domku byla w tzw chain i cos im marnie organizowanie kredytu szlo), 26 lutego juz byl nasz. Teraz dopiero jest jazda z remontami, uzupelnianiem mebli (polowe zostawilismy w starym), zmianami, organizowaniem ogrodka, etc etc. Jeszcze nie jestesmy rozpakowani. A stary dom, po 35 latach, zostal opuszczony, wypucowany i na zdjeciach agenta poznalam tylko dwa pomieszczenia jako moj dom. Wystawiony w sobote, bylo cos 5 wizyt od inwestorow, tez oczywiscie za glupia cene, no i nie moglabym tego ukochanej sasiadce robic. ALE agent zostawil najlepsze na koniec. W srode przyszla rodzina mloda dosc (dzieci 6 i 9) i po godzinie zaoferowala pelna cene wywolawcza. A ja sie nastawialam na targowanie sie ostre, bo cena byla wygorowana! Chca! podoba sie! a my czekamy na rozwoj sytuacji, bo pospiechu nie ma. Nie uwazasz, ze przeprowadzka to swietna okazja na super czystke nagromadzonych smieci? 😉
Gratulacje! Trzymam kciuki by wszystkie elementy tej układanki jak najszybciej wskoczyły na swoje miejsce. Już się cieszę na nową serię postów z urządzania DAD 🙂
To się będzie działo 🙂
Powodzenia !!!
NO coz gratuluje i czekam na nowe opowiesci. Troche dziwny ten system sprzadazowo-nabywczy. Tutaj zazwyczaj dom przechodzi w rece nowego wlasciciela od miesiaca do trzech miesiecy, do uzgodnienia. Ale jesli decydujesz sie na kupno, to podpisuje sie umowe, z ktorej nie bardzo mozna sie wycofac, a jesli juz to konsekwencje moga byc dosc kosztowne. Umowa moze zawierac klauzule, dotyczaca pozyczki bankowej lub tez technicznego przegladu domu, ale to jest raptem pare dni, a nie miesiecy. Jest tez pare dni (zwykle 4)od podpisania kontraktu,podczas ktorych mozna sie wycofac. W Australii czesto sie zmienia domy i wiekszosc szybko sie sprzedaje. Kupujesz dom i musisz miec pewnosc, ze bedzie twoj. Nikt specjalnie sie nie przejmuje tym ,ze wlasciciel moze nie znalezc nowego lokum. Jak nie znajdzie w odpowiednim czasie, to moze mieszkac w wynajmowanym dopoki czegos nie kupi. Do naszego domu wprowadzilismy sie w miesiac po podpisaniu umowy.
Gratuluję sprzedaży. Oj, wiem coś o tych łańcuszkach jako że przeprowadzałam się dość sporo w UK 🙂 Trzymam kciuki żeby właśćicileka DAD znalazła swoje lokum etc. Szkoda że w Anglii nie ma tak jak w Szkocji gdzie oferta jest legalnie wiążąca dla kupującego i sprzedającego no ale cóż, trzymajmy kciuki. Tak jak Marzena, czekam na nowe wnętrza do obejrzenia. Pozdrawiam
gratuuje i trzymam kciuki, zeby jak najszybciej wszystkie formalnosci byly za Wami i zabyscie mogli zajac sie planowaniem logostyki. Przeprowadzka "na wyciagniecie reki" jest pod tym wzgledem swietna i odpada Wam polaowa problemow z nowa szkola, znajdowaniem od nowa "swoich miejsc" itp! Powodzenia!
Gratulacje! Współczuję, że to jest takie dziwne domino, mam nadzieję, że sprzedająca DAD znajdzie szybko nowe lokum.
MAD bardzo zyskał w Waszym posiadaniu 🙂 Tym bardziej rozumiem emocjonalne reakcje. Ja już nienawidziłam naszego mieszkania w pewnym momencie, ale odwiedziłam je ostatnio przedremontowo i jednak mnie trochę wzięło – w końcu przynosiłam tam dzieciaki ze szpitala i urządzałam pierwsze gniazdo rodzinne.
Gratulacje! Nie moge sie doczekac,zeby zobaczyc Wasz DAD 🙂 czuje sie tak, jakbym sie miala przeprowadzac razem z Wami 😀
Gratulacje Gosiu! Ekscytujący czas przed Tobą (czyli obie nie będziemy się nudzić, ale ciiii :)) i wiem, że mimo trudności i stresu spokojnie dasz radę!
Absolutnie nie dziwię się Twoim uczuciom, potrafię sobie wyobrazić ten stres i niepewność (a nawet nie muszę wyobrażać, wszak kupowałam mieszkanie 6 lat temu:P).
Pisanie o tym na pewno Ci pomoże wszystko poukładać w głowie i na spokojnie przemyśleć – ja jestem tym człowiekiem, który musi mieć plan do robienia planu czy też listę działań, które trzeba przedsięwziąć do zrobienia listy działań w danej sprawie 😉 (cały dysk mam zapełniony arkuszami pod tytułem "do zrobienia w tym tygodniu", "do zrobienia przed wyjazdem" itp).
Nie mogę się doczekać by zobaczyć jak wygląda kandydat na Wasz nowy dom, okropnie lubię oglądać wnętrza.
Trzymam kciuki, żeby poszło sprawnie, szybko i bez najmniejszych problemów.
Pozdrawiam!