Zrobione rękami

Żalicie mi się czasem, że szkoda, że na blogu nie ma już nic o drutach. Niestety, odkąd pojawiła się młodsza P. jakoś nie po drodze mi z drutami, leżą spakowane w szafie i czekają na lepsze czasy. Zamiast drutów pochłonęły mnie jednak inne prace ręczne i w związku z tym dzisiaj przygotowałam dla Was wpis o rękodziele. 
Najpierw coś, co już kiedyś widziałyście a mianowicie torty dekorowane lukrem. Sezon tortowy w tym roku miałam nieco dłuższy. Zaczął się tradycyjnie tortem dla starszej P. na początku grudnia. Tort z ekipą Harrego Pottera pokazywałam już tutaj (klik). Potem tort dla młodszej, na początku lutego. Młodsza zażyczyła sobie tort z Oompa Loompa. No to proszę:

A na następny weekend musiałam jeszcze zrobić tort dla Harolda, bo obiecałam jego rodzicom, że na piąte urodziny to już zrobię (do tej pory byłam głucha na wszelkie prośby). Młody zażyczył sobie tort z Batmanem i Robinem. 

Muszę przyznać, że z tego jestem najbardziej zadowolona i właśnie przy tym torcie poczułam się już pewnie, tzn. że już wiem co robię i robię to całkiem nieźle. Już mi tak serce nie wali przy obkładaniu lukrem 🙂. Szczerze mówiąc te dziecinne torty są jednak takie infantylne, kiczowate i jakby staroświeckie. Mam ochotę zrobić tort jak z Instagrama. Dlatego małej Gratce (siostra Harolda) jak się urodziła dałam z prezencie kupon na tort na roczek. I wbrew pozorom nie jest to prezent dla jej rodziców ale dla mnie. Takie małe dziecko nie umie jeszcze poprosić o tort, więc mam wolną rękę ;). No ale to dopiero w lipcu. 
Bardzo wkręciłam się w robienie tortów. Oczywiście mam całe wielkie pudło z różnymi akcesoriami. W tym sezonie tortowym po raz pierwszy nie musiałam jednak kupować nic poza masą cukrową i kilkoma barwnikami. Dla mnie planowanie tortu to duży stres ale i duża przyjemność. Najpierw szukam inspiracji w Internecie, potem szukam tutoriali jak wykonać daną figurkę. Potem robię wielkie zamówienie w moim ulubionym sklepie z materiałami cukierniczymi. No a potem wystarczy ‘tylko’ upiec i ozdobić tort. Myślę, że kiedyś napiszę oddzielnego posta o tym, jak ten proces wygląda bo to jak z robieniem swetra. Tylko efekt jest dużo mniej trwały ;). Ale to pewnie w grudniu przy okazji tworzenia kolejnego tortu dla starszej P. Kto to wie, co sobie zażyczy za rok. 
A teraz o nieco innym rękodziele, któremu bliżej do robienia na drutach. Otóż w zeszłym tygodniu zrobiłam sobie okładkę na terminarz. O moim Hobonichi Techo Cousin już Wam pisałam (klik) ale nie pisałam Wam o tym, że kupiłam sobie również jego mniejszego starszego brata czyli Hobonichi Techo Original. Jest on dużo mniejszy (format A6) i postanowiłam, że ten będzie moim dziennikiem zdrowia (zapisuje w nim co jem, ile wody piję, wagę itd.). Prowadzę ten dzienniczek od Nowego Roku i zdałam sobie sprawę, że wcale nie jem aż tyle warzyw ile mi się wydaje. Zaczęłam się więc bardziej starać ale to temat na inny wpis. 
Na mojego dużego Hobo mam okładkę ale te okładki są bardzo drogie, niektóre nawet bardzo okropnie drogie, dizajnerskie i w ogóle. Okładka o tyle się przydaje, że ma zakładki, które zdecydowanie ułatwiają korzystanie z notesu o bardzo cienkich kartkach. Postanowiłam więc, że okładkę na malucha zrobię sobie sama. Długo myślałam jak to ugryźć, znaczy się skonstruować. A potem dość długo czekałam na okazję aby wybrać się do sklepu z odpowiednimi materiałami. Okazja nadarzyła się dwa tygodnie temu i kiedy już kupiłam materiał, w którym się zakochałam (jak bardzo to zaraz zobaczycie) to mogłam zacząć kupować dodatki typu tasiemki, gumkę, nici itd.
Oto okładka:

Jestem w niej super zadowolona! A zrobiłam to tak. Kupiłam arkusz grubego kartonu do akwareli o gramaturze 425gsm (był w sam raz, nie za cienki, nie za gruby). Przycięłam prostokąt nieco większy od małego Hobo. Karton z obu stron okleiłam sztucznym filcem aby okładka była nieco grubsza i miękka. Po wewnętrznej stronie grzbietu zainstalowałam dwie zakładki z wąskiej tasiemki (za pomocą zszywek) oraz gumkę do zamykania terminarza. Gumkę i tasiemki zamawiałam online. Potem całość obłożyłam materiałem, który umocowałam za pomocą dwustronnej taśmy klejącej. W grzbiecie zrobiłam dziurę, przez którą przeciągnęłam gumkę. Wewnętrzną stronę okładki zabezpieczyłam taśmą ze skosu (również na taśmie dwustronnej) a następnie obszyłam górę i dół ręcznie. Wisienką na torcie są drewniane koraliki na końcu zakładek. 
Jedyne co bym zmieniła to gumkę. Trzeba była kupić trochę cieńszą. Znalazłam sklep, który się w takich specjalizuje, różne grubości i kolory. Ta ma 3mm, myślę ze 2mm byłoby w sam raz. I pętla mogłaby być odrobinkę dłuższa bo czasem mi się okładka marszczy. Ale to są naprawdę drobiazgi, poza tym to dopiero moja pierwsza okładka. Coś czuję, że będzie więcej.  
I na koniec kilka słów o materiale. Dość długo rozglądałam się po sklepie w poszukiwaniu fajnego wzoru. Zobaczyłam te mewy i się zakochałam. I kiedy pani cięła materiał kontem oka zauważyłam, że jest dostępna również cerata w taki wzór. No to….

I to by było na tyle. Życzę Wam miłego tygodnia :).  
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
5 lat temu

To jak się ten cały bajzel skończy to może faktycznie coś zrobimy 🙂

5 lat temu

Chętnie się umówię na jakieś wymiany, nie wiem, jak tam poczta będzie funkcjonować, ale może książki dla dziewczyn? Bookdepository ma sporo fajnych tytułów po polsku 🙂

5 lat temu

A wiesz, jakoś tak o tym nie myślałam, ale masz rację, fajne mają zainteresowania. Tutaj moda na takie torty ma już wiele lat. I mam koleżanki i przyjaciółki zupełnie dorosłe, które dobrze pamiętają i z rozrzewnieniem wspominają swoje urodzinowe torty. Więc i ja mam nadzieję, że moje dziewczyny będą pamiętać.

5 lat temu

Ha ha dziękuję Ci bardzo. Każde prace ręczne so wszak pikne, nieprawdaż?

5 lat temu

Dzięki! Muszę zrobić porządek w moim 'domowym biurze', i chyba będę miała jakieś fajne notesy na zbyciu? Napisz mi maila, to jak chcesz trafią do Ciebie. Po kosztach wysyłki.

5 lat temu

Agato, Twój komentarz nie jest zbyt elegancki, bo niefajnie jest wypominać komuś jak spędza swój wolny, prywatny czas. Trochę niefortunnie to zrobiłaś, szczególnie biorąc pod uwagę, że większość tutejszych czytelniczek to hobbystki 'tracące czas' na zupełnie niezrozumiałe (dla niektórych) czynnościach rękodzielniczych wszelkiej maści. To już wyjaśniły Ci moje przedmówczynie. Z drugiej strony jednak bardzo dobrze rozumiem Twój sentyment i zgadzam się, że w dzisiejszych czasach gonimy niepotrzebnie za perfekcją. Postanowiłam więc po Twojej wypowiedzi zadedykować Ci następny post, bo podobne myśli krążą mi po głowie.

A jeśli chodzi o mój notatniczek. No cóż. Być może gdyby był on prowadzony jako 'sztuka dla sztuki' to miałabyś rację. Ale prowadzę go ze względów medycznych (a nie mojego widzi mi się), ozdabianie jest formą hobby i 'wyżycia się artystycznego' a pisanie piórem na papierze jest doskonałą formą terapii – udowodnione naukowo. Jak widzisz, mój notatniczek nie jest jedynie barkowym przerostem formy nad treścią ale szalenie efektywnym narzędziem, które spełnia wiele funkcji na raz w celu……. oszczędzania czasu, którego faktycznie mam niewiele. 🙂

5 lat temu

Za to torty to musiałabym chyba liczyć w złocie tyle ile ważą. Nawet jak robię sama dla siebie to wcale nie wychodzi to tak tanio. Fakt, w cukierni jeszcze drożej. I powiem nieskromnie, że moje figurki są ładniejsze. A wiem co mówię, bo w Oxfordzie jest taka cukiernia co robi wszystko w lukrze, nawet makiety koledży i można ich nawet podejrzeć przez okienko jak pracują. Dziękuję Ci za komplementy!

5 lat temu

Lukier królewski to wcale nie takie proste medium, podobnie tylki. Potrzeba dużo czasu oby osiągnąć niezły poziom. Ja z pieczeniem jestem na bakier. Chciałabym aby ktoś napisał książkę o pieczeniu dla takiego totalnego leszcza jak ja. Bo jak mam napisane 'ubić pianę na sztywno ale uważać żeby nie przebić' to się wkurzam jak nie wiem co, bo nie mam pojęcia, czy moja już ubita, czy może już przebita. Grrr! większość przepisów w internecie tak ma.

5 lat temu

Rumienię się, dziękuję!

5 lat temu

Dzięki! Ale to są produkty na potrzeby własne (zarówno torty jak i okładka). Na życie zarabiam gdzie indziej a to ma być hobby. Wiesz, jak zaczynasz to robić dla innych za pieniądze to przestaje to być takie zabawne i zaczyna być obowiązkiem.

5 lat temu

Oh jakie źródło inspiracji! 🙂

Anonymous
5 lat temu

Pieknie ujelas w slowa, to co sobie pomyslala czytajac powyzszy komentarz. A poniewaz traktuje wpisy Pimposhki jak wyklady – sprawdzone informacje, brak wymadrzania, brak narzucania czytelnikowi czego kolwiek. To kopalnia inspiracji dla chetnych:-))A przy perfekcyjnej organizacji jak widac mozna wiecej niz inni. To chyba zazdrosc sie ujawnila, nieprawdaz? Magdalenka

Anonymous
5 lat temu

Cudenka!!! A patrzac na torty,ktore sobie Twoje dziewczyny zamowily na urodziny-fajne zainteresowania maja male Pimposhki:-)Pozdrawiam,Ania

5 lat temu

Gosiu te prace ręczne "tyż pikne", pozdrawiam

5 lat temu

Ale ekstra okładka! Zaraziłam się definitywnie notesowaniem od Ciebie, teraz bez notesu jak bez ręki w pracy :D.

Rewelacyjne torty!

5 lat temu

Każdy ma inny sposób na życie. Ja mam dwa kalendarze ale nie mam weny do wykreślania więc moje so bardzo proste. Niektórzy relaksują się przy telewizorze , za szklanką wina w ręce, a inni piszą pamiętniki, wyklejają, robią na drutach, piszą programy komputerowe. Krytyka skrupulatnego planowania jest nie na miejscu. Planowanie to klucz to ogarnięcia rzeczywistości. Ja zpisuję ile wydaję; czy to przesada? Może, ale dzięki temu mam oszczędności. Na marginesie, Barok to okres działalności artystycznej i literackiej, obejmujący nie tylko style ale i filozofię i ssocjologie (społeczeństwo). BArok to bardzo bogate znaczenie historyczne; więc to chyba był niezamierzony komplement z tym barokowym spektaklem. Oj, mogłabym dłużej na tym….

Takie planowanie działa dla Pimposhki i tym się dzieli na blogu. Barokowe bogate zdobnictwo i styl – brawo:-)

Anonymous
5 lat temu

Kobieto, Ty masz chyba nadmiar wolnego, skoro znajdujesz czas na prowadzenie różnych dzienniczków, zapisków na temat tego, co jesz, ile pijesz, itp., itd! Do tego wyklejanie, podkreślanie, ozdabianie…. Ciągle musisz się koncentrować na notowaniu, zapełnianiu kolejnych stron ślicznych notatniczków! Z całym szacunkiem, ale dla mnie to jakiś obłęd. Zwyczajne, codzienne sprawy urastają do rangi barokowych "spektakli" dworskich. Dodam, że sama nie lubię żyć w chaosie, ale wydaje mi się, że takie skrupulatne planowanie, analizowanie by uczynić swoje życie doskonałym, jest zmorą naszych czasów. Mamy wrażenie całkowitego panowania nad rzeczywistością i uwielbiamy słowo "idealny".
Agata

5 lat temu

Znasz ten blog http://www.cakewrecks.com/ ? Na co dzień pokazuje to, co wskazuje nazwa, ale za to wpisy niedzielne… zajrzyj sama 😉

5 lat temu

No nie mogę, ale masz talent do tych tortów. Ja piec umiem and tak dekorować to już nie. Nawet zwykłym lukrem Mogłabyś robić to jako biznes.
Strasznie podoba mi się twoje okładka. Nie tylko wyszła co pięknie ale również jest jedyna i oryginalna.
Utalentowana jesteś Pimposhko

5 lat temu

NO tak kobieto- talentow masz wiele i co tu duzo mowic, za cokolwiek sie nie zabierzesz, to bedzie Ci wychodzic perfekcyjnie. Torty sa piekne. Ja uwielbiam piec rozne slodkosci, ale takich dekoracji nie potrafie. Umiem operowac lukrem krolewskim, ale nie masa cukrowa.

Anonymous
5 lat temu

Oj, tam oj tam, skromna jesteś i tyle. Piękne rzeczy tworzysz, bez względu na to za co się weźmiesz. A zaangażowanie, z planowaniem i przemyśleniem, to zawsze daje świetne efekty, które możemy podziwiać – bardzo dziękuję, że się z nami nimi dzielisz.
Magdalenka

5 lat temu

Pieknie Ci wychodza te torty. Pewnie z tego powodu wszyscy chca bys je robila – i nikt inny tylko TY. Az szkoda kroic i jesc.
Okladka bardzo pomyslowa, zawiera wszystkie elementy do oslony i praktyczna tez. W zyciu bym nie wymyslila a ze stylistycznie dobralas to nastepna sprawa. I starannie wykonana. Wiesz co? Mozesz zaczac produkowac na wieksza skale i sprzedawac – niejedna fortuna zaczela sie od jednego pomyslu i egzemplarza.
Jestes niezmiernie utalentowana.

5 lat temu

Oompa Loompa pochodzą z bajki Charlie i Fabryka Czekolady o ekscentrycznym właścicielu znanym jaki Willy Wonka. Oompa Loompa to jego pracownicy. Jestem z niego bardzo zadowolona bo musiałam dość znacznie zmodyfikować wzór na figurkę, z którego korzystałam. Tak jak przy dzierganiu, korzystam ze wzorów na figurki, niestety sama jeszcze mam za mało doświadczenia aby wymyślić figurkę od podstaw.

By Pimposhka
0
Would love your thoughts, please comment.x