Dzisiaj piątek, więc zgodnie z zapowiedzią pokazuję Wam nasz nowy podjazd. O co chodzi i zdjęcia stanu przed remontem możecie zobaczyć tutaj (klik).
Przed domem mamy teraz tak:
Wszystko prezentuje się dokładnie tak, jak to sobie wymyśliliśmy. Jestem bardzo zadowolona z fachowców. Byli bardzo mili, słuchali moich życzeń a robotę wykonali bardzo porządnie. Jakby ktoś szukał dobrych kostkarzy w Oxfordshire to proszę dać znać :).
Nam pozostało jedynie zagospodarować ten niewielki trójkąt, gdzie była trawa. W planach mamy posadzić coś totalnie niewymagającego (może jakąś trzmielinę) bo ja w ogóle nie mam ręki do roślin (jakąś wadę trzeba mieć prawda? 😉 a resztę obsypiemy korą. Murek jest własnością sąsiadów.
Jestem pod ogromnym wrażeniem, jak ładnie doczyścił się stary polbruk. Obiecałam sobie, że raz na rok wynajmiemy taką ciśnieniową myjkę i będziemy myć. Człowiek na pierwszym własnym domu dużo się jednak uczy ;).
Zniknęła wreszcie okropna torba z balastem, której sami nie mogliśmy ruszyć i mogę wreszcie wyjechać z ogrodu naszym nowym wózkiem bez siłowania się.
Muszę przyznać, że bez drzewka i trawy wygląda to teraz nieco ‘betonowo’ i sterylnie. Jasne, fajnie mieć trochę zieleni ale o nią trzeba dbać a my nie mamy na to czasu. Ogrodnictwem to może zajmę się na emeryturze. Teraz nie mogę się doczekać, aż przeparkuję tutaj swoje auto (tylko chwilowo nie mam z kim dziecka zostawić).
Osoby, które śledzą moje konto na Instagramie pewnie zauważyły, że od tygodnia jesteśmy na diecie. To 10-dniowa dieta oczyszczająca mająca na celu pomóc zmienić nawyki żywieniowe na stałe. Dzisiaj jesteśmy na ósmym dniu. W niedzielę kończymy i w przyszłym tygodniu napiszę o tym parę słów na blogu:
Do napisania. Życzę Wam miłego weekendu!
Posadziliśmy bukszpan, ale przycięty na kulę więc chyba co jakiś czas będę przycinać. Albo i nie. Życie pokaże 😉
Moja mama posadziła mi trzmielinę w ogrodzie i to jedyna roślina, która mi nie umarła.
Ha ha no widzisz, to dobra dieta 🙂 W tej diecie jest sporo mięska i dużo smakowitych przypraw tylko nabiału nie ma.
ha ha super, tego powiedzonka nie znałam! Bardzo mi się podoba.
Talerz tęczowy ale dieta nie tęczowa. A miejsc parkingowych nigdy nie za wiele. Jak nas odwiedza teściowa to i tak musze przestawić auto na 'stare' miejsce więc przydałoby się jeszcze jedno 😉
Zgadzam się,że trzmielina jest niewymagająca,lubi każde stanowisko-słoneczne,cieniste,wietrzne i osłonięte.Ale lubi się też piąć…Tak samo mało wymagający jest bukszpan i się nie pnie,nie ma tego w naturze.Ja mam i trzmielinę i bukszpan,naprzemiennie i wygląda nieźle i -co najważniejsze, rośliny się nie boczą na mnie za nieregularne podlewanie oraz brak przycinania.
jeśli to warzywno – owocowa to mnie się udało jeden dzień 😉 drugi wymiotowałam wiec praktycznie tez można to uznać za dzień na diecie 😉 a trzeci dochodziłam do siebie, taaaa chętnie poczytam jak Ci idzie
Nie ma czegoś takiego jak zła ręka do roślin. Są tylko nieodpowiednie rośliny 😉 Dlatego namiętnie uprawiam kalanchoe, które wcale nie ma mi za złe, że podlewam je wtedy, gdy mi się przypadkiem przypomni, czyli 2-3 razy na miesiąc 🙂
Piekny efekt, no i luksus posiadania miejsc na parkowanie obok siebie dwóch aut, to jest to 🙂
Aktualnie obserwuje prace remontowe w pewnym bungalow przy naszej drodze spacerkowej, "najsampierw" wyburzyli czesc murka z ogródka przeddomowego i zrobili sobie miejsce na dwa auta, pomimo garazu i jeszcze dwóch miejsc przed nim do zaparkowania.
Talerz to ta dieta teczowa ;D