Ponadpodstawówka

Nie mogę uwierzyć, że jest już połowa października. Póki co, ten miesiąc jest tak samo zalatany jak wrzesień, tylko nie zaczął się od kąpieli w tropikalnym basenie. No cóż, nie można mieć wszystkiego. Dzisiaj chciałam Wam napisać o moich wrażeniach z ostatnich wizyt w szkołach ponadpodstawowych. Na początek krótka powtórka z angielskiej edukacji wczesnoszkolnej.

W UK dzieci idą do szkoły we wrześniu, po swoich czwartych urodzinach. Czyli jeśli dziecko urodziło się w sierpniu, to szkołę zaczyna de facto jako czterolatek. Szkoła podstawowa trwa 7 lat. Najpierw zerówka tzw. reception, która wygląda mniej więcej jak polskie przedszkole. Takie dzieci mają osobny ‘wybieg’ a ‘klasa’ faktycznie bardziej wygląda jak sala przedszkolna niż szkolna (nie ma w niej ławek itd.). W naszej szkole dzieci z zerówki nie muszą też nosić do szkoły marynarek jak starszaki, a zamiast koszul mają białe koszulki polo, reszta mundurka wygląda tak samo. Jeśli się nie mylę zerówka jest dla dziecka opcjonalna, ale koszty opieki na dzieckiem w UK są tak horrendalnie wysokie, że osobiście nie znam nikogo, kto by nie posłał dziecka do zerówki.

Pierwsza klasa, tzw. Year 1 w naszej szkole też jest osobno wydzielona. Dzieciaki również mają osobną przestrzeń na dworze ale klasy wyglądają już bardziej jak szkolne, dzieci mają tam ławki i krzesełka ale sporo nauki odbywa się na dywanie. ‘Być na dywaniku’ w angielskiej szkole oznacza więc coś zupełnie innego niż w polskiej hi hi.

Ostatnią klasą podstawówki jest klasa szósta – Year 6 (czyli siódmy rok w szkole). Szkoły różnią się nieco zasadami, ale w naszej szkole dzieci w szóstej klasie mogą wracać do domu same i mogą przynieść do szkoły telefon. Telefony są konfiskowane rano i oddawane po lekcjach. Starsza Pimposhka właśnie wczoraj dostała swój pierwszy telefon. Wypadałoby napisać o tym osobny wpis.

W UK dzieciaki idą więc do szkoły średniej w wieku 11 lat. Szkoła średnia trwa minimum 5 lat (Year 7 do Year 11). Szkoła kończy się egzaminami GCSE (taką jakby małą maturą). Po ukończeniu takiej szkoły dzieciaki mają kilka opcji. Mogą opuścić szkołę w wieku 16 lat co jest generalnie uznawane za opcję hardkorową. Ostatnio stało się modne wśród ministrów Partii Pracy szczycić się tym, że wywodzą się z klasy pracującej i zakończyli edukację w wieku szesnastu lat.

Generalnie dzieciaki zostają w szkole na kolejne dwa lata w tzw. Sixth Form czyli Year 12 i Year 13. Mogą to zrobić w swojej szkole (większość szkół ma swój Sixth Form) albo mogą iść do innej szkoły. Dodatkowe dwie klasy kończą się egzaminami A-levels (tutejsza matura), a wyniki liczą się do przyjęć na studia (GCSE też się liczą, gdyż w momencie rekrutacji wyniki matur nie są jeszcze znane, szczególnie w takich miejscach jak Oxford). Szesnastolatki mają też inne opcje, w tym pójście do koledżu zawodowego, gdzie mogą się uszyć fachu na fryzjera, budowlańca, mechanika itd. Tutaj nie jestem jeszcze ekspertem, więc o tym napiszę Wam za pięć lat ;). Ciekawostka, w Sixth Form już nie obowiązują mundurki (no chyba, że mówimy o jakimś Eton albo Harrow – czyli ekskluzywnych prywatnych szkołach, tam na śniadanie przychodzi się we fraku).

Starsza Pimposhka jest właśnie w szóstej klasie i do końca października musimy złożyć podanie o przyjęcie do szkoły średniej. Mamy dodatkową komplikację, bo szkoła, która nam się najbardziej podoba jest w województwie obok, ale będziemy próbować. Jak nie drzwiami, to oknem.

Wybór szkoły jest poprzedzony wizytami, bo wszystkie szkoły organizują dni otwarte dla uczniów i rodziców. Taki dzień otwarty zazwyczaj zaczyna się od krótkiej prezentacji dyrekcji. Każda szkoła ma jakieś tam motto, wizję itd. Potem czeka nas wycieczka po szkole (często w towarzystwie jej uczniów) gdzie można obejrzeć klasy i sprzęt jaki uczniowie mają do dyspozycji. I to jest właśnie to, co mnie ogromnie zaskoczyło w angielskiej ponadpodstawówce. Dodam, że każda szkoła, którą widzieliśmy, to zwykła szkoła państwowa.

Każda szkoła oferuje standardowy program nauczania czyli angielski, matematykę, nauki przyrodnicze (fizyka, geografia, biologia), nauki humanistyczne (historia), języki obce (hiszpański, francuski, niemiecki), informatykę. Starsze roczniki mogą też uczyć się na przykład psychologii czy socjologii. Pod tym względem taka szkoła nie różni się niczym od liceum do jakiego ja chodziłam (minus ta socjologia; jakbym miała w liceum socjologię, to nie spędziłabym semestru na studiach inżynierskich na AGH).

Gdzie robi się ciekawie, to każda szkoła oferuje również: gotowanie i higienę żywienia, plastykę (w tym fotografię, tekstylia, rzeźbę, grafikę komputerową), projektowanie produktu (obróbka drewna, drukarki 3D, wycinanie laserem), wychowanie muzyczne (gra na instrumencie: pianino, perkusja, gitara, saksofon) oraz wychowanie teatralne (taniec, kółko teatralne). Każda szkoła miała specjalne klasy, gdzie prowadzone są takie warsztaty, każda szkoła miała studio taneczne/teatralne i scenę. Ciekawa jest też oferta sportowa. Każda szkoła miała salę gimnastyczną, boiska do gry, siłownię (bieżnie, sztangi), jedna ze szkół miała nawet tor lekkoatletyczny. W jednej ze szkół widzieliśmy szklarnię, gdzie dzieci uczą się uprawy warzyw, a w drugiej było małe gospodarstwo ze zwierzętami (kury, osiołki itp.). Zdziwiło mnie też jak dobrze wyposażone były sale do nauki chemii, geografii czy biologii. W jednej z nich widziałam uczennicę, która w rękach trzymała… krowie serce. Zapomnijcie o jakiś tam słoikach wypełnionych formaliną.

I żeby było jasne. Nie wszystko jest super. Widziałam studio muzyczne wyposażone w komputery Apple i widziałam bibliotekę, która miała znikome ilości naturalnego światła i porozstawiane dodatkowe grzejniki. Widziałam salę do tańca (taką z lustrami), która stoi nieużywana, bo nie ma tam ogrzewania i widziałam studio graficzne wyposażone w drukarki 3D i plotery. Okazuje się, że na zajęciach z gotowania dzieciaki pieką chleb czy mufinki ale z pewnością nie jest to Le Cordon Bleu. Chodzi mi o fakt, że dzieciaki w szkole ponadpodstawowej mogą rozwijać swoje talenty i zainteresowania w różnych kierunkach, mają styczność z instrumentami muzycznymi, obrabiarką, radio węzłem czy kołem garncarskim. Uważam, że to jest super!

Dodam jeszcze, że wszystkie szkoły mają bardzo duże kampusy. To nie jest jeden budynek ale cała zabudowa, zazwyczaj na terenie jakiegoś parku. Każda szkoła ma też budynki, które się rozlatują, takie, które są ok i takie, które są mocno nowoczesne. Szkoły są duże. Najmniejsza w której byliśmy to 700 uczniów, największa 1,400.

Teraz muszę się tylko postarać, aby starsza P. wylądowała w szkole, która zrobiła na nas najlepsze wrażenie. Czy nam się udało, będziemy wiedzieć 2 marca. Wszyscy uczniowe z klucza dowiadują się o przyznanym miejscu w tym samym czasie.

Pod spodem kilka zdjęć z różnych szkół, które odwiedziliśmy w ciągu ostatnich dwóch tygodni.

Koła garncarskie
Studio ceramiki, za drzwiami piec.
Pracownia plastyczna
Technologia żywienia.
Klasa muzyczna
ZPT
Biblioteka

Ciekawa jestem co o tym myślicie. Życzę Wam miłego tygodnia.


Dodałam przycisk z lajkiem. Można go nacisnąć i dać mi znać, że ‘jestem’, ‘przeczytałam’, ‘dobra robota’, ‘fajnie, że jesteś’, ‘doceniam to, że piszesz’. Dla mnie jest to znak, że ktoś tam po tej drugiej stronie jest i czyta. Umawiamy się, że naciśnięcie tego przycisku nie oznacza, że koniecznie zgadzacie się z treścią wpisu, ok?

Subscribe
Powiadom o
3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Alicja (ta z Walii)
10 godzin temu

Fajnie widzieć rozne szkoły w twoim regionie. Widziałam parę i w paru pracowałam. Masz rację jeśli chodzi o różnorodność. Można faktycznie rozwijać talenta. Ciekawe jest ze czasem dziecko totalnie zmienia zainteresowania gdy zaczyna szkołę średnią. Tak stało się z moim synem. Dodam że są również szkoły katolickie, znane z dyscypliny i świetnej reputacji akademickiej ( pracowałam w takiej). Ciekawe jest to że jest spora ilość uczniów z różnych religii, poprzez właśnie świetna reputacje. Są szkoły muzułmańskie, jak i szkoły tylko dla chłopców (pracowałam) czy dziewczyn jak i tzw. community college gdzie masz bardzo duża mueszankę kultur ( pracowałam w takiej z dużą ilością dzieci cygańskich). Są też szkoły państwowe z prywatnym internatem, nie każdy uczeń mieszka w internacie ale ma opiekę i wyżywienie. Jest to świetne rozwiązanie dla pracujących rodziców ponieważ mogą odbierac dzieci bardzo późno. Pracowałam i mieszkałam w Royal Alexandra and Albert school. Bardzo ciekawa szkoła z historia.
Na koniec, są szkoły językowe gdzie głównym językiem nauczania może być każdy język. Mój syn jest w szkole walijskiej od podstawówki i teraz w średniej, uczy się po walijsku, ja również mówię, czytam i pisze w tym języku, choć nie tak dobrze jak mój syn. Mieszkam w Walii i tutaj większość szkół ma wybór nauki po walijsku albo angielsku.
Jest sporo oferty pracy gdzie język walijski jest tzw. desired i przekłada się to na dobrą płacę.
Dodam że koledże nie są tylko zawodowe. Jest bardzo duży procent kursów akademickich, dla tych co nie chcą studiować psychologii czy socjologii jako głównych przedmiotów obok wybranych chyba w każdej 6th form w UK.
To chyba tyle, przed tobą przygoda ze średnia szkoła. Nigdy nie wiesz, możesz distance szkołę która wybrałaś jako pierwszą.
Ciekawa jestem również szkoły którą wybrałaś jako 2gą.
Telefon w 6 klasie podstawówki? To dla mnie nowość!
Miłego poniedziałku.

Asia
10 godzin temu

Temat bardzo bliski mojemu sercu, chociaz moje dziecko juz dawno skonczylo szkole srednia, studia i pracuje juz pare lat. Niemniej jednak zylismy tym tematem bardzo dlugo. Tutaj w Autralii system jest podobny, chociaz nie mamy tej tzw.malej matury i kazda szkola srednia ma zazwyczaj 6 klas od 7 do 12. Zerowka to tzw.prep i jest generalnie obowiazek poslania dziecka juz do zerowki po skonczeniu lat 5(niektore dzieci tez ida wczesniej), potem jest 6 klas szkoly podstawowej i 6 klas szkoly sredniej, razem 13. Zarowno szkoly podstawowe i tzw. srednie roznia sie jak kolosalnie. NIe mowie o szkolach prywatnych, ale mam na mysli szkoly panstwowe. My wlasciwie kupilismy dom w dzielnicy, gdzie jest jedna z najlepszych szkol srednich panstowych. Zazwyczaj aby sie dostac do takiej dobrej szkoly trzeba mieszkac w regionie tej szkoly. My “wcisnelismy” naszego syna, tam gdzie chcielismy zarowno do podstawowki jak i do szkoly sredniej(2tysiace uczniow) mimo ze nie mieszkalismy w rejonie tej szkoly. Szczegolnie szkola srednia jest zdominowana przez Azjatow i jak mowi moja przyszla synowa(Chinka z pochodzenia),ze ta szkola dlatego jest taka dobra, bo poziom ustalaja rodzice tych dzieci, a nie nauczyciele. Niewatpliwie jest to prawda. Prawie wszystkie dzieci chodzily na dodatkowe zajecia ,czyli na korepetycje, nawet male geniusze. Po czterech latach tej szkoly syn dostal do tzw. selective school ,gdzie trzeba bylo zdawac egazminy. To byla szkola meska ,czteroletnia, z ogromnymi tradycjami, oczywiscie rowniez zdominowna przez Azjatow. No i wtedy sie okazalo ,ze nasze genialne dziecko z czolowki poprzedniej szkoly spadlo ponizej przecietnego ucznia w nowej szkole. Zajelo mu to wlasciwie dwa lata zeby podgonic czolowke . Szkola sie miescila w centrum miasta i sam dojezdzal pociagiem. Bardzo sie usamodzielnil. Szkola dysponowala fantastycznym zapleczem. Procz pracowni naukowych, byl basen, silownia, sale gimnastyczne, boiska, korty tenisowe, sala teatralna i wiele innych pieknych rzeczy. Oplata za szkole byla znacznie wyzsza anizeli w normalnej sredniej szkole. Na przyklad w szkole funkcjonowalo pare orkiestr(syn gral na saksofonie). Organizowane byly koncerty, wystawiane tez byly sztuki teatralne(wspolpracujac ze szkola zenska). Gdy pierwszy raz uslyszalam, jak te orkiestry graja, to czulam sie jak na prawdziwym koncercie. Wszyscy uczniowie musieli spiewac w chorze i raz do roku podczas koncertu konczacego rok szkolny, tysiac mlodych ludzi spiewalo pare piesni i oczywiscie hymn szkoly. Jakiez to bylo piekne przezycie. Z perspektywy patrzac na nasze starania, starania dziecka plus pieniadze wydane na rozne korepetycje, godziny spedzone na sprawdzaniu poziomu wiedzy, mysle ze warto bylo. Dla nas przynajmniej. Ale wiem ,jak to byl stres.
Zycze Wam Pimposzko powodzenia. My pisalismy do szkoly sredniej dodatkowy list, aby uzasadnic dlaczego chcemy aby syn dostal sie do szkoly, ktora lezala poza naszym rejonem( rejon konczyl sie na domu sasiadow). On procz dobrych wynikow w nauce, trenowal plywanie, gral na saksofonie, szkoly lubia takich uczniow, szczegolnie te szkoly “kujonskie”.

Lena
6 godzin temu

A co jeśli dziecko nie dostanie się do wybranej szkoły? Jest jakaś dodatkowa rekrutacja?

By Pimposhka
3
0
Would love your thoughts, please comment.x