Dzisiaj kolejny post z cyklu, no powiedzmy, wnętrzarskiego :). Pokój dziewczynek przechodzi ostatnie zmiany ale dziś chciałabym Wam napisać o początku naszej rekonfiguracji czyli naszej sypialni. W zasadzie post powinien być zatytułowany ‘Minimalizm w skali makro!’.
Otóż jak już pisałam nasz gościnny pokój to był jeden wielki magazyn. W naszym domu nie ma specjalnie garderoby, pawlaczy, szaf wnękowych itd. W pokoju gościnnym były dwie szafy, trzy komody, miejsce pod łóżkiem plus ‘zwietrzała szafka’. Większość tych mebli musiała zostać totalnie opróżniona i prawda jest taka, że większości tych rzeczy musiałam się pozbyć. Aha, w przedpokoju były dwie drewniane ‘kostki’ z Ikei, które również musiały wyjść (trzymałam z nich ubrania pozasezonowe). Wyobraźcie sobie, że w krótkim czasie musicie dosłownie przejrzeć wszystkie pawlacze w Waszym domu/mieszkaniu i zredukować ich zawartość o jakieś 80%.
Ten element rekonfiguracji był chyba najtrudniejszy. Spędziłam naprawdę wiele weekendów przegrzebując te hałdy rzeczy. A było tam wszystko, nawet kask którego używałam okazjonalnie podczas wizyt Pana Kapitana w porcie (a było ich trzy w ciągu ostatnich dziesięciu lat, no ale kask musi być ;). Z dwóch szaf w pokoju dziewczynek zrobiłam jedną. Pozbyłam się wielu ubrań, przede wszystkim sukienek wizytowych bo po wielu ślubnych sezonach miałam ich naprawdę pokaźną kolekcję. Potem pozbyłam się prawie wszystkich ubrań sprzed pierwszej ciąży. Po urodzeniu małej P. w zasadzie nabyłam nową garderobę, stare ubrania trzymając, wiadomo, z nadzieją, że kiedyś się w nie znowu zmieszczę. Nie wiem, czy to się faktycznie kiedyś wydarzy ale jeśli uzyskam rozmiar sprzed dwóch ciąż to z radością pójdę na zakupy, zamiast wbijać się w garderobę sprzed pięciu lat!
Ubrania, które były w bardzo dobrym stanie i generalnie były dobrej marki zawiozłam do sklepów, które zajmują się sprzedażą używanych rzeczy na cele charytatywne. To popularne ‘czarity szopy’. Ubrania, które do niczego już się nie nadawały wrzuciłam do pojemników na używaną odzież. No a poza tym wiele rzeczy trzymanych ‘na zaś’ i wszelkich przydasiów trafiło po prostu do śmieci.
Jednak choćbym nie wiem jak się starała, to w pokoju gościnnym mieszkały wszystkie moje ubrania i choć wiele zawisło w szafie to potrzebna mi była choć jedna komoda na całą resztę (bielizna, piżamy, ubrania, które nie wiszą na wieszakach itd). W związku z tym naszą rekonfigurację zaczęliśmy od rekonfiguracji naszej sypialni aby część rzeczy z pokoju gościnnego miała jakiś nowy dom.
To zdjęcie, już Wam pokazywałam. Przed zmianami nasza sypialnia wyglądała tak:
W tej komodzie dwie szuflady należą do męża a jedna do mnie, w której trzymałam bieliznę. Nie była to jednak bielizna ‘bieżąca’ bo druga szuflada z bielizną jakoś sama stworzyła się… oczywiście w pokoju gościnnym. Plan był taki, że musimy pozbyć się regału i w jego miejsce wstawić drugą komodę. Na regale znajdowały się głównie książki mojego męża, do których jest bardzo przywiązany. Muszę powiedzieć, że on nie posiada zbyt wiele ‘gratów’ więc szukaliśmy sposobu aby książki miały swoje nowe miejsce. Po rekonfiguracji nasza sypialnia wygląda tak:

Nad komodami zamontowaliśmy nowe półki. Są to półki z Ikei, Hemnes wykonane z tego samego drewna i w tym samym kolorze co reszta mebli w sypialni. Pojawiła się też druga komoda. Większa komoda należy w całości do mnie i mieszczą się tam wszystkie moje ubrania poza tymi, które wiszą w szafie i dwoma workami próżniowymi z ubraniami letnimi i okazjonalnymi. W mniejszej komodzie, w górnej szufladzie trzymamy teraz leki (które również wcześniej miały miejsce w pokoju gościnnym).
Szafa w sypialni, w której Jon trzyma swoje ubrania też przeszła małą metamorfozę. Jej dolna część wypełniona była głównie moimi zapasami włóczkowymi, a co się z nimi stało to już dobrze wiecie 🙂 Tym samym znalazło się tam miejsce na odkurzacz, który wcześniej mieszkał w ‘zwietrzałej szafce’ przed metamorfozą. W sypialni pojawił się też kosz na pranie, który wcześniej mieszkał w przedpokoju. Tymczasowo trafił do nas i jakoś tak się wpasował, że chyba tam już zostanie.
Regał, trochę z żalem, sprzedaliśmy. Wystawiłam go na eBuy i Gumtree i muszę przyznać, że było z tym trochę zachodu. Zainteresowanie było duże (wystawiony był za 30 funtów, a takie regały ‘chodzą’ po 50) i co chwila ktoś się zgłaszał. Ale wiadomo, po taki regał trzeba przyjechać odpowiednim samochodem i niby już wszystko było dogadane gdy kolejna osoba wycofywała się w ostatniej chwili. Zdarzyło się to kilka razy zanim wreszcie trafiliśmy na kogoś słownego. Regał zniknął w ostatniej chwili przed kolejnym etapem rekonfiguracji (miejsce po regale w sypialni tymczasowo zajął materac do pokoju gościnnego). W ten sam sposób zestaw stolików retro (które czekały w ‘zwietrzałej szafce’ na lepsze czasy, które nigdy nie nadeszły) również trafił do nowego domu.
Jeśli chodzi o ubrania, to nie osiągnęłam jeszcze ‘szafy minimalistki’ chociaż stan posiadanych ubrań skurczył się przynajmniej o połowę. Po prostu ciąża to nie jest dobry czas aby bawić się w kuratora szafy. Wszak mam ubrania ciążowe, których nie będę już tak długo nosić (oby), mam ubrania ‘do karmienia’, które też mają krótki termin przydatności. Także jeśli chodzi o ubrania i prawdziwą reorganizację szafy to jeszcze wiele przede mną. Między innymi na ten cel odkładam co miesiąc kasę do puszki z napisem ‘fundusz remontowy’ (pociążowy fundusz remontowy :).
Nie wiem tylko jeszcze co zrobić z telewizorem. To pozostałość po czasach, kiedy dzieliliśmy mieszkanie ze współlokatorką i czasem dodatkowy telewizor się przydawał. Nie jest nawet podłączony. Z jednej strony szkoda wyrzucić, z drugiej strony coś będzie trzeba z nim zrobić. Na tej komodzie chcemy w niedalekiej przyszłości urządzić tymczasowy przewijak dla mniejszej P. Może dać dzieciakom do pokoju?
Jedyne z czym nie miałam żadnego problemu ani nie musiałam walczyć podczas rekonfiguracji były… buty! Mój patent na pudełka ze zdjęciami, które mieszkają w wiatrołapie to był jeden z lepszych pomysłów na organizację. W dalszym ciągu jestem nim zachwycona i super się sprawdza. Jeśli chcecie to przypomnę tego posta bo został na starym blogu, chcecie?
To tyle ode mnie dzisiaj. Kolejna odsłona MAD to będzie pokój dziewczynek a potem gościnne pudełko i przedpokój, który doczekał się już nowych drzwi. Nowe drzwi są boskie! Ponieważ odmalowaliśmy już cały dom poza przedpokojem (no i kuchnią) to ten nagle zaczął wyglądać okropnie. Nie zdziwię się, jeśli przed samym rozwiązaniem będę jednak balansować na drabinie z wiaderkiem farby ;).
Życzę Wam miłego tygodnia!
No właśnie, u nas dosłownie w całym 'wielkim' domu został tylko schowek pod schodami. Ale na niego też przyjdzie czas. A co do telewizora to może jednak wstawimy do szopy, mam wrażenie, że jeszcze się przyda.
Dzięki!
Dzięki! No cóż, biorąc pod uwagę, że wykupiłaś jedną trzecią moich zapasów włóczkowych to raczej nie wróżę Ci minimalistycznej przyszłości w najbliższym czasie. No ale mnie mobilizują do tego zmiany w naszej rodzinie, Twoja jest już chyba nieco bardziej ustabilizowana? 🙂
Dzięki Aniu. Pokój już doczekał się odsłony ale chyba wisienką na torcie będzie nowa kuchnia. To dopiero wyzwanie, uff!
Och, czytając Twój post przypomniałam sobie o mojej garderobie/schowku w którym jest dosłownie wszystko – stare notatki ze studiów, stare nieużywalne laptopy, walizki, zapasowe płytki do łazienki, farby z remontu sprzed 4 lat….. Muszę się za to zabrać 😀
Co do telewizora – może sprzedaj albo oddaj? Z doświadczenia wiem, że jeśli nie wiesz co z jakąś rzeczą zrobić to jest ona po prostu zbędna w domu 🙂 A jak Ci się go uda sprzedać za kilka groszy to zasilisz swoją puszkę z funduszem remontowym 🙂
Jestem pełna podziwu 🙂
Fajne zmiany. Chcialabym miec Twoje zaparcie i zminimalizowac swoje zapasy…
widzę ze systematycznie i krok po kroku zmiany następują w całym domu, z półkami miałaś świetny pomysł, lubię podglądać jak zmieniasz się wystrój wnętrz w swoim domu :)niecierpliwie czekam na pokój dziewczynek