MAD czyli nasz Mały Angielski Domek. MAD to skrót nieprzypadkowy, ‘mad’ po Angielsku oznacza ‘szalony’ bo jest coś szalonego w tym, że to niby dom ale jednak domek i często jest mniejszy od standardowego mieszkania w Polsce. (Oczywiście jest to szalone dla kogoś, kto pochodzi z Polski Anglicy uważają to za całkiem normalne ;).
W naszym MAD mieszkamy już prawie trzy lata. To jest nasz pierwszy własny dom i wprowadziliśmy się do niego pod koniec stycznia 2014 roku. Od tego czasu zamontowaliśmy nowy piec do ogrzewania, wymieniliśmy trzy grzejniki na nowe (w tym jeden zmienił miejsce) i zainstalowaliśmy zdalne sterowanie ogrzewaniem, odmalowaliśmy i urządziliśmy dwie sypialnie u góry (naszą i małej P.) oraz salon i jadalnię na dole. Wyremontowaliśmy łazienkę, postawiliśmy szopę w ogrodzie, wymieniliśmy rynny i postawiliśmy nowy płot:) A i byłabym zapomniała, na górze poprzenosiliśmy włączniki światła na ‘normalną’ stronę (nie wiedzieć czemu poprzedni właściciele mieli je za drzwiami).
Kiedy dowiedzieliśmy się, że powiększy nam się rodzina przez chwilę kontemplowaliśmy zmianę adresu. Dla przypomnienia nasz MAD ma dwa poziomy, każde po 38 metrów kwadratowych (wow prawda?) czyli w sumie 76 metrów. Na tych metrach na dole mamy przedpokój, salon i jadalnię (połączone) oraz kuchnię. U góry są trzy sypialnie, dwie ‘duże’ i jedna malutka tzw. pokój pudełko oraz łazienka.

Ponieważ jest to MAD ’emigrancki’ ważnym elementem w naszym domu jest pokój dla gości. Póki mała P. jest malutka pokój-pudełko jej w zupełności wystarcza a jedna z ‘dużych’ sypialni służyła jako pokój gościnny z podwójnym łóżkiem. No ale dwójki dzieci do ‘pudełka’ już nie zmieścimy. Dlatego pierwsze co nam przyszło do głowy to kupno większego domu. Myśleliśmy przynajmniej o domu z trzema (ale dużymi) sypialniami albo o domu z czterema sypialniami aby każdy miał swój pokój. Obejrzeliśmy kilka domów, w naszym miasteczku obecnie dużo się buduje a te nowe domy, choć ceny mają mocno zawyżone to deweloperzy oferują dość atrakcyjne warunki zakupu a i rząd nieco się jeszcze dokłada (takie trochę ‘mieszkanie dla młodych’ tylko, że tutaj akurat dla każdego).
Podjęliśmy jednak decyzję, że na najbliższe dwa/trzy lata pozostaniemy w naszym MAD. Złożyło się na to kilka czynników. Po pierwsze to rata kredytu od stycznia zmniejszy nam się o 1/3. Gdybyśmy kupili nowy dom to rata byłaby nieco większa niż teraz. To duża różnica, szczególnie, że w przyszłym roku planujemy wymianę samochodów. Po drugie, jak wymierzyłam nasz pokój-pudełko to okazało się, że uda nam się tam zmieścić podwójne łóżko (!!!). Zainteresowani czyli dziadkowe wyrazili zgodę na taką aranżację i zgodzili się, aby podczas wizyt spać w pudełku dla gości. W związku z tym pokój gościnny zostanie w najbliższym czasie zamieniony na królestwo małej i mniejszej P. 🙂 A po trzecie to tak zupełnie zwyczajnie bardzo lubię nasz MAD i po prostu nie jestem jeszcze gotowa aby się z niego wyprowadzić. Myślę, że kiedy mała P. ruszy do szkoły poczujemy, że już faktycznie wyrośliśmy z MAD i wtedy na poważnie będziemy szukać większego lokum.
W związku z powyższym rozpoczęliśmy poważną rekonfigurację MAD, a konkretnie pierwszego piętra. Chcemy się z tym uwinąć w ciągu najbliższych sześciu tygodni zanim stanę się już naprawdę duża no i chcemy przeprowadzić małą P. do jej nowego pokoju zanim na świecie pojawi się jej siostra (która na początku i tak będzie spać z nami).
Dzisiaj chciałam Wam pokazać zdjęcia ‘przed’ (stan już lekko nieaktualny).
To jest nasz pokój gościnny. To jest ostatni pokój, poza kuchnią, w którym nie zrobiliśmy nic od czasu odebrania kluczy. No i właśnie tak wygląda, nudne ściany, przypadkowe meble i zasłony. Zrobił nam się z niego trochę taki magazyn.
Rekonfigurację zaczęliśmy jednak od naszej sypialni:
Na tym zdjęciu widać zdjęcie ściany ‘przed’. Pozbyliśmy się regału, zamontowaliśmy półki i wstawiliśmy jeszcze jedną komodę. W najbliższym czasie czeka nas opróżnianie i pozbycie się WSZYSTKICH! mebli z pokoju gościnnego, następnie malowanie, nowy dywan itd. Aż wreszcie skręcanie nowych mebli i wielka zamiana pokoi z małą P. w roli głównej. Przy okazji mamy w planach wymianę wszystkich drzwi na górze. Obecnie drzwi do pudełka są tak wypaczone, że się nie zamykają. Małej P. to nie przeszkadza ale goście to co innego. (Niestety przedpokój będzie musiał jeszcze poczekać na kompletny remont).
O zmianach będę Wam oczywiście meldować na blogu (i pokażę resztę pomieszczeń na górze). A i tak to jeszcze nie wszystko. Ponieważ podjęliśmy decyzję, że pomieszkamy tu jeszcze parę lat, to na wiosnę, jak tylko ogarniemy się nieco z mniejszą P. zamierzamy wreszcie rozprawić się z kuchnią!!! Mamy też w planach powiększenie podjazdu przed domem. No ale to już zupełnie inna historia. Coś czuję, że po tych wszystkich zmianach w ogóle nie będzie nam się chciało stąd ruszać 🙂
CDN…
Może i nie tak mało ale pokaż w Polsce dom, który ma 76 metrów? 😉 A co do Irlandii, no faktycznie nie potrafię sobie wyobrazić trzech sypialni na tym metrażu. Ale pod wynajem też właściciele jakoś mniej się starają (zresztą tak jak w Polsce). Trudno trafić na naprawdę fajne lokum, chyba że wcześniej mieszkali tam właściciele. Nam się raz tak udało. W sypialniach były wełniane dywany, fajne oświetlenie, duże lustra w łazienkach, zasłony z jedwabiu (o czym się dowiedziałam, jak zabrałam je do pralni), obudowy na kaloryfer itd. A potem wynajęliśmy identyczne mieszkanie w bloku obok, które było kupione na wynajem i to była zupełnie inna bajka. Obyś więc długo na tym zesłaniu nie musiała być 🙂
No tak, goście nie są non stop ale teściowa regularnie śpi u nas raz w tygodniu, a rodzice jak są to nawet są dwa tygodnie więc raczej zależy nam aby było w miarę wygodnie. Właśnie, podobnie jak Ty pomyślałam, że nawet pudełko ale z podwójnym normalnym łóżkiem będzie lepsze niż rozkładana sofa w salonie.
Yvonne, naprawdę?! Nawet w tej graciarni? Ha ha ha, poczekaj aż będziemy mieć gościnne pudełko, może nawet bardziej Ci się będzie podobać.
Zmiany oczywiście pokażę na blogu 🙂
Ho ho ho żadnego przesuwania ścian! Czasem się zastanawiam czemu angielskie domki często wyglądają tak samo i są 'na jedno kopyto' i już wiem. Tutaj zmienia się miejsce zamieszkania dużo częściej niż w Polsce, wydaje mi się, że średnio ma się w życiu 3-4 domy więc nawet ja sobie przy remoncie łazienki mówiłam 'To moja pierwsza łazienka, nie ostatnia' więc nie było napinki. I tak jest ze wszystkim. Ściany będę przestawiać w moim ostatnim domu 🙂
Ho, ho – 76 metrów to wcale nie tak mało.
Uroczy jest zresztą i dość chyba wygodny.
Przebywam na czasowym "zesłaniu" w Irlandii i w starych częściach miasta domki są zdecydowanie mniejsze. I to sporo 🙂 Moja koleżanka wynajmuje taki domek z klocków. Całość…49 metrów. A są to trzy (!!!) sypialnie i całe dwa piętra (dochodzi więc klatka schodowa). Biny na śmieci ma ten domeczek na zabetonowanym kompletnie, równie mikroskopijnym "yardzie". Aby te kubły raz na jakiś czas wystawić przed dom… trzeba przejechać przez salono-kuchnię i wąziutki korytarz aby wygramolić się z nimi na zewnątrz.
Pojęcie "komfort" przywiezione z Polski, dość szybko zderzyło się z wyspiarską rzeczywistością. Całe szczęście, że zazwyczaj widzę pełną połowę szklanki bo byłoby mi tu ciężko.
Pozdrawiam z uroczej skądinąd Irlandii.
Mysle, ze i w czwórke w nim sie zmiescicie. Goscie nie sa przeciez non stop, i tez mi sie wydaje, ze osobny pokój, niezaleznie jakiej wielkosci, do przenocowania im wystarczy. Nie musi dysponowac szafa i biurkiem i fotelem przy zgrabnym stoliku, bo to nie hotel. Niezrecznie jest, gdy trzeba goscia w pokoju dziennym, na kanapie nocowac, to ogranicza zycie osobiste rodziny. Ja gosci klade w dawnym pokoju mojego syna, gdzie oczywiscie jest jeszcze duzo jego rzeczy, od ubran przez ksiazki po rozmaitosci w jednym kawalku.
Szalenie mi się u ciebie podoba 🙂
Jak dla mnie domek na wielkość w sam raz. Po takich remontach raczej będzie szkoda go opuszczać. Chętnie zobaczę domek po zmianach. Pozdrawiam
Fajnie, że wpuszczasz nas do siebie i pokazujesz, jak mieszkacie 🙂
Twój dom ma bardzo praktyczny rozkład i myślę, że to jest podstawa do wygodnego mieszkania. Co do mikro-pokoju – zawsze można pomyślec o przesunięciu ściany żeby go odrobinę powiększyć, no ale to już większa impreza i koszty też…