Miało być o moich planach robótkowych, ale życie jest nieustanną inspiracją i dzisiaj o obyczajach. Nie wiem na ile śledzicie wydarzenia w polityce, ale może obiło Wam się o uszy, że w czwartek Wielka Brytania wybrała nowego premiera. Po dwunastu latach u władzy Torysi ponieśli sromotną klęskę, Rishi Sunak stracił urząd, a na jego miejsce przyszedł Sir Keir Starmer, reprezentujący Laburzystów.
Ja obowiązki wobec każdej mojej ojczyzny biorę na serio, także całą rodziną (podobnie jak w polskich wyborach) udaliśmy się do urny, całkiem małej urny ale o tym za chwilę. To moje drugie wybory parlamentarne odkąd mam brytyjskie obywatelstwo, ale dopiero tym razem zauważyłam jak bardzo wybory w Wielkiej Brytanii różnią się od tych w Polsce. No to zaczynamy.
- Wybory zawsze odbywają się w dzień powszedni, a lokale wyborcze są otwarte od 7:00 do 22:00
- Nie ma czegoś takiego jak 24 godzinna cisza wyborcza, wszystkie partie agitowały do ostatniego momentu przed wyborami, ale…
- Jako producentka oficjalnych danych statystycznych miałam założony kaganiec przez cały okres 'przedwyborczy’ czyli od momentu ogłoszenia daty wyborów, do momentu podania ich wyników. Wszystkie rządowe agencje miały w tym czasie zakaz publikowania jakichkolwiek nowych raportów, które mogłyby zostać użyte w kampanii wyborczej przez partie biorące udział w wyborach.
- Lokale wyborcze czasem znajdują się w przedziwnych miejscach: publiczna pralnia, przyczepa kempingowa, krematorium, klub sportowy, salon fryzjerski, pole golfowe no i oczywiście pub….
- Tradycyjnie jednak, większość lokali wyborczych znajduje w tzw. village halls czyli małych dzielnicowych salkach, które na co dzień służą lokalnym społecznościom jako miejsce spotkań (można tam trafić zarówno na spotkanie AA jak i kinderbal czy klub grubasa).
- Karty wyborcze są bardzo małe, mają format A5.
- Urny wyborcze również są małe (mniej więcej wielkości skrzynki z piwem). To dlatego, że po zamknięciu lokali wyborczych urny są przewożone do większych centrów (np. lokalnej sali gimnastycznej) do liczenia, więc muszą być na tyle kompaktowe i lekkie aby mogła je przenieść jedna osoba.
- Wlot na głosy jest dość mały i nawet kartę wyborczą o rozmiarze A5, trzeba złożyć dwa razy. Rozkładanie tych kart podczas liczenia musi dostarczać niekończącej się rozrywki.
- W tych wyborach po raz pierwszy w historii głosujący musieli wylegitymować się dokumentem ze zdjęciem. Doprowadziło to do kilku problemów. Media opisały przypadek pewnej 80-letniej pani, która nie posiadała ani paszportu, ani prawa jazdy ani nawet karty autobusowej ze zdjęciem, bo akurat mieszkała w takim miejscu, gdzie nie było autobusów. Nie mogła zagłosować.
- Nie pamiętam jak to było ostatnim razem bez tego wymogu, ale chyba można było głosować 'na gębę’.
- Na liście wyborców nie składa się podpisu przy odbiorze karty do głosowania.
- Dla wyborców w lokalu były przygotowane… ołówki.
- Stawka za siedzenie w komisji wyborczej to £200, a za całonocne liczenie £270.
- Podobno w wielu domach tradycją jest całonocne oglądanie 'nocy wyborczej’.
- Rano wyniki są już znane ale oczywiście są jeszcze cząstkowe. Rotacja na 10 Downing Street jest za to błyskawiczna i to zanim wszystkie głosy zostaną podliczone (!).
- Plan dnia w piątek, czyli w dniu ogłoszenia wyników wyborów wyglądał mniej więcej tak:
- O 11:00 Rishi Sunak wyszedł po raz ostatni z 10 Downing Street, wygłosił krótkie pożegnalne przemówienie po czym wsiadł do samochodu i pojechał do Pałacu Buckingham złożyć rezygnację u Króla.
- O 11:01 Rishi złożył rezygnację u Króla i wyszedł z pałacu tylnymi drzwiami.
- O 11:02 Sir Keir pojawił się u Króla, i dostał oficjalne zaproszenie do utworzenia rządu.
- O 11:03 Sir Keir wygłosił nieco dłuższe, powitalne przemówienie przed 10 Downing Street.
- No dobrze, trochę żartuję. Czas rzeczywisty pomiędzy tymi dwoma przemówienia to tak naprawdę… półtorej godziny.
- Na tyłach Downing Street już od samego rana tragarze wynosili dobytek jednego premiera i wnosili dobytek drugiego.
- Mniej więcej o godzinie 20:00 w piątek znaliśmy już skład nowego rządu (w tym samym czasie jeszcze jeden parlamentarny mandat nie był przyznany, bo w jednym obwodzie w Szkocji trwało ponownie liczenie).
- Wieczorem nowy premier rozmawiał już telefonicznie z prezydentem Bidenem, a potem z prezydentem Zelenskym.
- W sobotę rano nowy rząd spotkał się na pierwszym posiedzeniu.
- Rządowe budynki czeka remont i nie chodzi tylko o odświeżenie prywatnych pomieszczeń nowego premiera i jego rodziny przy Downing Street. Po raz pierwszy w historii ministrem finansów (czyli kanclerzem, tzw. chancellor of the exchequer) została kobieta. W budynku ministerstwa finansów kanclerz tradycyjnie ma do dyspozycji osobną, prywatną toaletę. Obecnie jest tam zamontowany…. pisuar.
Dodałam przycisk z lajkiem. Można go nacisnąć i dać mi znać, że ‘jestem’, ‘przeczytałam’, ‘dobra robota’, ‘fajnie, że jesteś’, ‘doceniam to, że piszesz’. Dla mnie jest to znak, że ktoś tam po tej drugiej stronie jest i czyta. Umawiamy się, że naciśnięcie tego przycisku nie oznacza, że koniecznie zgadzacie się z treścią wpisu, ok?
Bardzo ciekawe! Zastanawiam się, czy w Polsce były kiedykolwiek jakieś ciekawe miejsca do głosowania. My od niepamiętnych czasów odwiedzamy pobliskie liceum. Od kilku lat głosujemy na parterze, bo wcześniej w piwnicy, bo w tym budynku są dwa lokale wyborcze dla dwóch okręgów – hol na parterze i sala w piwnicy. Nie wiem, skąd ten awans piętro wyżej, może jest to związane z wybudowaniem kilku nowych bloków, co powiększyło liczebność naszego okręgu i wyprzedziliśmy sąsiednie osiedle.
Jakiś czas temu padła propozycja lokali wyborczych w kościołach i nie wiem, czy zostało to gdziekolwiek zrealizowane.
Nie wiem, jak jest w innych miejscowościach czy krajach, ale u nas na osiedlu wybory przynoszą świąteczną atmosferę. Ludzie przychodzą całymi rodzinami, często z dziećmi, ładnie ubrani i uśmiechnięci. Jeśli zdarzają się kolejki (jak w październiku 2023), wszyscy czekają grzecznie i wręcz radośnie. Znajomi witają się, wymieniają uprzejmości, a po wyjściu pytają spotkanych innych znajomych, czy już głosowali. Powiedziałabym, że atmosfera lepsza niż na niedzielnej mszy, ale właściwie nie mam porównania, bo od wielu lat już nie bywam w kościołach. Może dziś, gdy przychodzi mniej osób, jest tam milej.
Ponieważ wybory w Polsce odbywają się w weekend, szkoły faktycznie są dobrym wyborem. W Świnoujściu też zawsze głosujemy w tej samej szkole, niedaleko domu. Pamiętam, że chodziłam na wybory z rodzicami jako dziecko i dlatego teraz zabieram swoje dzieci. A z ciekawych miejsc? Jak Pan Kapitan jeszcze pływał pod polską banderą to miał obowiązek przeprowadzania wyborów na statku. 🙂
Czyli jednak można bez zadęcia i malowania trawy na zielono… Bardzo ciekawe obserwacje, dzięki za przybliżenie angliczańskich zwyczajów wyborczych.
Ciekawe prawda? Proszę uprzejmie 🙂