Skąd się biorą samotne kobiety?

Miało być o angielskiej szkole ale miałam inne natchnienie. Od razu uprzedzam, że post jest uogólniający i tendencyjny. Takie było jego zamierzenie bo chodziło mi o opisanie typowego mechanizmu powstawania samotnych kobiet, i to według Pimposhki. 
Od jakiegoś już czasu zastanawiam się, jak to jest, że jak para z dłuższym stażem się rozstaje to mężczyzna częściej dość szybko układa sobie życie z nową partnerką a kobieta częściej zostaje sama? Widziałam to wśród znajomych więcej razy niż mogę zliczyć. Para z długim stażem, bez ślubu, bez dzieci. Rozstanie! On po roku już jest czyimś mężem a po następnych sześciu miesiącach oczekuje narodzin swojego pierwszego dziecka. Ona dalej sama. Albo para, która zna się od liceum. Rodzina naciska, w końcu biorą ślub. Rozwód po niecałym roku bo to jednak ‘nie to’. Ona w szoku i wprowadza się ponownie do domu rodziców, on po dwóch miesiącach ma już pocieszycielkę. Małżeństwo z problemami, żadne nie chce się przyznać do błędu. Plasterkiem okazuje się kolejne dziecko, ale jak dorobili się trójki to dłużej udawać już się nie dało. Rozwód, oboje znajdują nowych partnerów, ona z trójką dzieci ponownie staje na ślubnym kobiercu. Tak, happy endy się zdarzają ale wyjątek potwierdza regułę. 
Abstrahuję od sytuacji, gdzie powiedzmy mąż jest świnia i zostawia żonę z małymi dziećmi albo w dodatku z dzieckiem niepełnosprawnym bez środków do życia. Wtedy to wiadomo, kobiecie włącza się instynkt przetrwania, trzeba znaleźć lepiej płatną pracę albo dodatkowe zlecenia, trzeba utrzymać dom, wychować dzieci. Tu nie ma specjalnie miejsca na szukanie nowego partnera. Ale takie sytuacje. Powiedzmy para 35 latków rozwiązuje związek, który trwał wiele lat. Ona od 10 lat nie była na randce, on zresztą też nie. Nie ma dzieci, może jest wspólny kredyt na mieszkanie, albo biznes. Są cywilizowani, dogadują się w sprawie podziału majątku. Ich drogi po prostu się rozchodzą. I druga sytuacja, dzieci już nastoletnie albo wyfrunęły z gniazda, wiek 48-52 lata. Oboje dochodzą do wniosku, że uczucie się wypaliło. Nie ma dramatów, rozwód za porozumieniem stron. On po sześciu miesiącach prowadza się po mieście z nową partnerką, ona jest jeszcze w fazie ‘staram się pozbierać po rozwodzie’. 
Ostatnio, czytając posty pewnej mojej ulubionej blogerki, która właśnie rozstała się z długoletnim partnerem olśniło mnie, dlaczego być może kobiety w takiej sytuacji rzadziej niż mężczyźni wchodzą w kolejny poważny związek. Otóż mężczyzna wychodząc ze związku skupia się na zalezieniu innej kobiety, która uwije mu nowe przytulne gniazdko. Za to kobieta wychodząc z długoletniego związku skupia się… na sobie. 
Wiadomo, że będąc w związku, nawet partnerskim, oboje idziemy na kompromisy. Ale też natura kobieca jest taka, że to właśnie my częściej idziemy na większe kompromisy, to my bardziej poświęcamy się w związku, czy to dbając o dom, czy urządzając nowe mieszkanie, czy to opiekując się dziećmi itd. Jednym słowem kiedy kończy się związek to jakby my kobiety tracimy na tym bardziej i więcej. Taka karma. Wydaje mi się, że genetycznie jesteśmy słabszą płcią nastawioną bardziej na dawanie i opiekę. Kiedy tracimy partnera to tak jakbyśmy traciły cząstkę siebie, musimy się znów poważnie zastanowić na to kim jesteśmy, czego chcemy. Znam panią, która po rozwodzie poszła do terapeutki, a ta zasugerowała aby kobieta zmieniła swoje imię. Odtąd przyjaciele, rodzina i znajomi mieli się do niej zwracać zupełnie inaczej, to miało być symboliczne odcięcie się od przeszłości i początek nowego. Założę się, że jej były mąż w dalszym ciągu jest Piotrem. 
Bardzo często w kobiety po rozwodzie/rozstaniu wchodzi nowa energia, wiele z nich dostaje skrzydeł. Kupują nowe mieszkanie, albo choćby nowe łóżko. Malują ściany, przestawiają meble. ‘On nigdy nie lubił tego obrazu. Teraz mogę go sobie powiesić nad kominkiem w salonie i nikt mi nie powie nic złego’. Często swoją energię wkładają w pracę, może awans, może własny biznes, o którym zawsze marzyły ale brakowało im odwagi? Znam takie kobiety na pęczki! Pewna Pani po 50tce z mojego rodzinnego miasta, zwolniła się z etatu, założyła własny biznes, zatrudnia ludzi, kupiła sobie fajne auto, jeździ na szkolenia. Były mąż ma nową żonę, ona jest sama, nie ma czasu na amory bo jest biznesłumen. Jeśli rozstaje się kobieta, która ma już dorosłe dzieci, to dochodzi jeszcze ‘przez całe życie troszczyłam się o innych: męża, jego karierę, dzieci to teraz czas abym wreszcie zatroszczyła się o siebie’. Fryzjer, pilates, joga, wizyty u dietetyka, egzotyczne wakacje może nawet z jakimś romansem w tle, czas na czytanie książek, kurs malarstwa, nordic walking ale w domu w dalszym ciągu czeka jedynie kot. 
Być może to dlatego, że skoro już ‘wyzwoliłyśmy się’ z jednego nieudanego związku, skoro już nie musimy prać czyiś skarpet ani konsultować gdzie pojedziemy na wakacje to nie spieszy nam się do ‘zaadoptowania’ kolejnego samca. Być może dlatego nasi byli tak łatwo wiążą się z młodszymi partnerkami, one nie mają jeszcze takich doświadczeń, chętniej wchodzą w związki z panami ‘po przejściach’. A kobiety ‘po przejściach’ bardziej cenią sobie wolność, życie na własnych warunkach, nieograniczone możliwości, z których nowy związek jest tylko jedną z opcji, niekoniecznie tą najbardziej atrakcyjną. 
Każdy kij ma jednak dwa końce. Po kilku latach takiego życia, skupianiu się na sobie i własnych potrzebach (umówmy się, nie ma w tym nic złego) dużo trudniej jest się otworzyć na nowy związek, dużo trudniej jest wpuścić do naszego świata kogoś ‘obcego’ i dużo trudniej jest znów zacząć iść na kompromis. Jeśli kobieta przegapi ten moment, to nagle okazuje się, że jest ‘za późno’ bo ona nie wyobraża już sobie aby jej tu jakiś obcy facet mieszał w życiu. I to jest moja prywatna teoria na to, skąd właśnie biorą się samotne kobiety. Amen. 

A jakie jest Wasze zdanie? 
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
5 lat temu

A mój Stary sobie ze mnie żartuje, że ziemniaki znów młode, a Ty nadal nie 😀

5 lat temu

podsumowując on odszedł do młodszej a ona żeby nie wiem co robiła młodsza nie będzie.Wiem tylko jedno i mogą się wszyscy tu na mnie obrażać ,że kobieta zawsze musi dbać o swojego partnera i o siebie .On jest zawsze czuły na swoim punkcie i musi czuć,że jest najnaj .No taka już ich natura i tu nie chodzi o to żeby dywan przed nim rozkładać ale żeby w związku pamiętać,że on jest a nie tylko dom i dzieci.No tak to już jest a wiem co mówię.Pozdrawiam Krystyna

5 lat temu

Ależ dokładnie, kobiety mogą sobie teraz na to pozwolić i to nawet spokojnie, bez napinki co mnie bardzo cieszy. Natomiast to z kim chce, kiedy chce itd. to jest chyba trochę przereklamowane a czasem czysto teoretyczne. Mam przyjaciółki, które teoretycznie mogą wszystko, i choć bardzo chcą być z kimś w związku to okazuje się, że to nie jest takie łatwe. Niestety, nie wystarczy tylko chcieć być z kimś w związku. Ale zgadzam się z Tobą, to nie jest problem każdej kobiety, która jest pojedyncza a nieudane związki raczej kobietom 'obrzydzają' następne związki a nie mężczyznom. Generalizując oczywiście, to zgadzam się z wieloma wpisami powyżej, że to kobieta więcej traci na byciu w związku, szczególnie w dzisiejszych czasach.

5 lat temu

Ależ oczywiście, że kobieta, która jest sama wcale nie musi być samotna, ja pisałam o tych samotnych, czyli takich, które nie są same z wyboru, tylko dlatego, że przegapiły okazję, i teraz już im jest bardzo trudno się z kimś związać. Oczywiście są też tacy panowie. Przeczytałam raz wywiad z Kubą Wojewódzkim, z okazji wydania jego autobiografii i wydał mi się bardzo samotnym człowiekim, który jednak nie potrafi być w związku. Gonera w wywiadzie też raz napisał, że niestety nie wraca do domu, w którym czeka na niego rodzina i że jest to jego życiowa porażka. A co do Twojego syna to gratuluję 🙂 Ma bardzo mądrą mamę.

5 lat temu

No właśnie widzę po wpisach, że nie każdy ma takie doświadczenia jak ja. A to że kobiety rzucają się w wir kariery to właśnie też związane jest z ekonomią. Na pewno wielu kobietom standard życia się obniża, bo generalnie panowie zarabiają więcej więc wcale się nie dziwię, że muszą nagle zacząć pracować za poważne pieniądze aby się utrzymać a nie tylko na waciki.

5 lat temu

Nupkowa 🙂

5 lat temu

Zdaje mi sie, ze dlatego jest tyle kobiet samych (nie samotnych!), bo po prostu moga sobie na to pozwolic, i same swietnie daja sobie rade, nawet lepiej niz obarczone mezczyzna 😉
Do tego dochodza rózne doswiadczenia z najczesciej nieudanych zwiazków- jasne, neiudanych, udane zwiazki nie rozpadaja sie przeciez.. i kobieta po prostu daje sobie spokój z takim ponownym zaprzezeniem sie w kierat. Bo po co jej to? Gdy moze robic co chce i keidy chce, a takze z kim chce.

5 lat temu

A ja trochę z innej strony. Mam dorosłego syna (24 lata), studiuje, pracuje i mieszka z nami. Od jakiegoś czasu rzadziej bywa w domu, bo pomieszkuje u swojej dziewczyny. Nie piorę mu i nie prasuję (jego dziewczyna również), ugotować sam potrafi, sprząta po sobie. Zrobiłam wszystko, aby jego partnerka nie musiał go obsługiwać. A wracając do meritum – moja siostra ro temu rozwiodła się po 25 latach małżeństwa, dzieci są pełnoletnie. Ma przyjaciela, jednak nie chce się wiązać na stałe. Wiele włożyła w swoje małżeństwo, bardzo ją kosztował ten związek. Do tego stopnia, że po rozwodzie wróciła do panieńskiego nazwiska. Jej codzienność nie jest łatwiejsza, bo zostawiła wszystko, czego razem z mężem się dorobili, jednak emocjonalnie odżyła. Twierdzi, że nie chce wracać do tamtego życia. A to, że kobieta jest sama nie oznacza wcale, ze jest samotna. Pozdrawiam

Anonymous
5 lat temu

Na szczescie jest juz in vitro, zaplodnienie pozaustrojowe itd.:) Po malu wiec kobiety blisko 50-letnie maja rowniez jeszcze szanse na dziecko (p. Rozenkowa/Majdanowa, czy Weronika Marczuk ktora w wieku 48 lat urodzila wlasnie swoja pierwsza corke 🙂
Ale z naszych rozwazan tu wychodzi mi jeszcze jedno: kobiety mocniej odczuwaja rozstanie, dluzej sie zbieraja w calosc – po i dluzej sa solo, niz mezczyzni. Rowniez bardziej same sobie wystarczaja w zyciu. Lepiej sobie radzimy:) Jak ktos wyzej pisze: czesc facetow wchodzi w nowy zwiazek, bedac jeszcze ze stara partnerka! Zabezpieczaja sobie tyly! Kobietom tez sie to zdarza, ale rzadziej? Jesli zajete sa rodzina, zwiazkiem, domem i tysiacem spraw – ciezko znalezc jeszcze chwile, na przemyslenie, ze relacja sie sypie i chodzic na randki z innymi facetami… Mezczyznom to nie przeszkadza! A w oczach innych kobiet taki facet jeszcze niecalkiem wolny to czesto "lakomy kasek" do zdobycia.

Pimposzko: nie sadze, zeby Twoj maz chcial sie z Toba rozstac:) Mysle, ze zna Twoja wartosc 🙂 a w razie gdyby… to masz dobra prace, za chwile dziewczynki podrosna… poradzilabys sobie:) I nie sadze, ze bylabys zbyt dlugo sama 🙂 To tak na pocieszenie 🙂
Nupkowa

in.
5 lat temu

…iiii jak patrzę wokół, to jednak więcej mężczyzn niż kobiet tworzy związki "na zakładkę". tzn. tkwiąc jeszcze w czymś starym, zaczyna coś nowego. oczywiście to jest jakiś procent, ale ma wpływ na to, o czym napisałaś.

5 lat temu

No wiesz coś w tym jest. Ale to chyba throchę tradycyjne społeczeństwo tak ma. Trudno to określić. Ja też jestem późną mamą choć z wyboru. Obracam się w towarzystwie informatycznym bo sama jestem programistką więc sporo samotnych facetów. Sporo programistów to fajni faceci ale nie zawsze z zajawką towarzyską.
Znam w sumie więcej kobiet (UK) które od razu szukają kogoś bo sobie nie poradzą….. Inna bajka

5 lat temu

No tak, w takim środowisku to faktycznie można trochę 'zdziczeć'. Absolutnie nie bronię mężczyzn, ale kobiety (chyba bardziej w Anglii niż w Polsce szczerze mówiąc) też potrafią 'zerwać się z łańcucha' jak mąż nie patrzy. A co do wyższości mężczyzn, dopiero to odkryłam, jak zostałam mamą. Jak tutaj ktoś trafnie napisał u mnie w komentarzach (nie pod tym postem) że równouprawnienie kończy się tam, gdzie zaczyna macierzyństwo.
Ja też pracuję w męskim środowisku ale moje chłopy są łagodne jak baranki.

5 lat temu

No ja właśnie też znam, tak jak opisałam. Tak sobie myślę, że gdybym się rozstała z moim mężem to nawet nie wiedziałabym od czego zacząć. A swoją drogą tak sobie pomyślałam, że znalazłam wadę późnego macierzyństwa. Gdybym teraz miała szukać nowego partnera to mam małe dzieci a jakbym je miała wcześniej to byłabym całkiem atrakcyjną czterdziestką z odchowanymi dziećmi. A tak to lepiej o męża dbać 😉

5 lat temu

Jasne, nie każdy ma takie rozkminki jak ja. Może teraz zaczniesz to zauważać? Albo za parę lat. Że tak powiem jeszcze młodzi jesteście, jak ktoś ma np. 28 lat i zakończy związek to jeszcze nie jest 'tragedia', jest jeszcze w fazie szukania. Ja tak myślę, że inaczej zaczyna to wyglądać gdzieś w wieku 35 plus. Nie uważam, że faceci to ciapy, ale samotnego faceta rozpoznam na kilometr 🙂 a jak mój współpracownik nagle zszedł się, ze swoją byłą to od razu było to po nim widać (wreszcie przestał nosić do pracy jeden jedyny sweter w dodatku z dziurą). Środowisko akademików jest bardzo podobne do informatyków (tylko mniej zarabiają). 🙂 A swoją drogą jesteś już którąś osobą, która pisze, że ma w koło singli a nie singielki. Także chyba faktycznie zależy to od środowiska.

5 lat temu

Odpowiedziałam, bo zależy mi na fajnej dyskusji pod tym postem, liczyłam na to. Zgadzam się z Tobą. Uważam, że w dzisiejszym nowoczesnym społeczeństwie mężczyzna zdecydowanie ma mniejsza rolę do spełnienia wobec kobiety. I zgadzam się, my kobiety mamy w sobie wszystko. A co do związków, no cóż być może znajdziesz kogoś, kto będzie do Ciebie idealnie pasował, albo… znajdziesz kogoś, dla kogo będziesz się chciała zmienić. Nie, nie zmuszać się, ale chcieć. Także opcje są dwie.

5 lat temu

Mam takie przemyślenie odnośnie samodzielnych kobiet, które w okolicach wieku dojrzalszego (powiedzmy ok. 40-tki) "wychodzą" z wieloletniego, bezdzietnego związku – mówię tu o bezdzietności "z wyboru", o której ostatnio głośno w internetach. Mianowicie biologia jest przeciwko nam, kobietom. Dwudziesto, trzydziestolatka może wybrać bezdzietność, dla czterdziestolatki to już często konieczność (generalizując). Mężczyzna czterdziestoletni jest tak samo zdolny do bycia ojcem jak dwadzieścia lat wcześniej i zdarza się niestety tak, że zmienia zdanie. Można to nazwać kryzysem wieku średniego, ale nowa, młodsza partnerka i dziecko to jednak poniekąd jest "druga młodość". Kobiety takiej opcji nie mają. Znam to z otoczenia, kiedy wieloletnie bezdzietne pary się rozstały i nie minęło dużo czasu a mężczyzna był w nowym związku i z dzieckiem w drodze.

Anonymous
5 lat temu

Może rzeczywiście mój komentarz jest troszkę wykrzywiony, tzn. zbyt dobitny, ale na swoje usprawiedliwienie dodam, że pracuję na budowie i w moim bezpośrednim otoczeniu są sami mężczyźni. Do tego ciągła delegacja, która wiąże się z tym, że mieszkam z kolegami z biura budowy. Moje dosyć nieprzyjemne doświadczenia nie wynikają z kontaktu ze środowiskiem robotniczym, tylko z wykwalifikowaną "elitą" umysłową – kierownikami, inżynierami, inspektorami, projektantami itd. To czego się nasłuchałam przez kilka lat, wywarło na mnie bardzo negatywny wpływ, ale po kilku wewnętrznych załamaniach, podczas których straciłam wszelką wiarę w męski gatunek, nie chcąc wpaść w skrajną mizoandrię (przecież tak gardziłam mizoginią – nie chcę być taka jak oni!), jakoś się otrząsnęłam i na prawdę STARAM się dostrzegać tych mężczyzn, których poziom, kultura i zachowanie, świadczą o tym, że nie każdy facet to świnia. Nie chcę tu przytaczać wszystkiego czego się nasłuchałam i opowiadać jak bywam traktowana (pewnie każda kobieta to przeżywa w mniejszym lub większym stopniu), ale muszę napisać jedno – wielu mężczyzn ma "drugą" twarz, z czego nie zdają sobie sprawy ich żony czy partnerki życiowe. Często przechodzi mi przez głowę myśl: "gdyby one tylko wiedziały….". Trzymam kciuki za te wszystkie normalne związki, za zdrowe relacje i za facetów, którzy potrafią rozmawiać. Dobrze jest wiedzieć, że to gdzieś funkcjonuje "w przyrodzie", tego staram się trzymać i o tym pamiętać.
Padło tu wiele nawiązań do systemu patriarchalnego – i słusznie Panie stwierdzają, że mimo tego, że jako kobiety niby możemy wszystko, to w praktyce wyższość mężczyzny jest bardzo powszechna. To może być dobry temat na odrębną dyskusję.
Pozdrawiam!

5 lat temu

Nie mam żadnej swojej teorii, więc nie będę się tu rozpisywać. Nie wiem co sądzić o tym co napisałaś, zupełnie, mimo że obserwuję różne sytuacje w swoim środowisku – bardzo skrajne i nie dające się skategoryzować.
Na pewno nie podoba mi się mówienie, że kobieta to jest taka super zaradna, a facet to jednak niekompletny i wybrakowany (przeczytałam w komentarzach) 😉 Ludzie są przeróżni, bez względu na płeć. Nie lubimy gdy mężczyźni nam umniejszają (jesteś babą, nie znasz się!), ale chętnie robimy to w drugą stronę…
Znam kobiety niezaradne życiowo, potrzebujące pomocy męża w najprostszych sytuacjach (i zależne od nich tak bardzo, że chyba by zniknęły po rozstaniu) i oczywiście znam mężczyzn, którzy nie wiedzą jak oddychać bez żony.

Ciekawe jest tylko to, że w moim otoczeniu znam więcej samotnych mężczyzn niż kobiet 🙂 Zgadnij jakie to otoczenie! 😛

Anonymous
5 lat temu

Dzieki za szybka odp:) Skupilam sie na watkach pobocznych i moich obserwacjach, ale chcialam sie odniesc tez do Twoich spostrzezen.

Mianowicie: wg mnie mezczyzni bez kobiety czesto sa niekompletni 🙂 za to kobiety na odwrot (mamy wszystko w sobie). Poniewaz czesto na nas w zwiazkach i rodzinach spadaly najciezsze obowiazki, bylo ich duzo, to taka uwolniona od jarzma kobieta nagle rozkwita! Uczy sie egoizmu! Uczy sie, ze istnieje zycie poza zwiazkiem i jest nawet lepsze niz bylo w zwiazku (jesli miala ten niefart i maz byl niefajny). Faceci glownie na zwiazku korzystaja, maja opedzona chalupe, garderobe, jedzenie, towarzystwo i seks, nie mowiac o zdrowiu (przeciez sami o nie nie dbaja na ogol). Rozrywki i tak moga miec meskie nadal. Romanse tez moga miec. Wiec oni nie maja powodu zeby pozostawac sami. Badania tez pokazuja, ze mezczyzni w zwiazkach zyja dluzej, szczesliwiej i mniej choruja (co nie dotyczy zyskow ze zwiazku u kobiet lub w minimalnym stopniu). Kobiety maja wiecej niekorzysci zatem, obowiazkow, odpowiedzialnosci, obciazen, ale sa tak zsocjalizowane w patriarchalnym swiecie (nadal mocno sie trzyma), ze nie szukaja wlasnej przyjemnosci, wygody, radosci, innej drogi, spelnienia poza rodzina, bogactwa na wlasna reke czy wylacznie kariery zawodowej – na wieksza skale…Zmienia sie to, kobiety juz odkryly swiat biznesu, wlasnych pieniedzy, luksusow, wolnosci itd. Mimo wszystko jednak nadal silna presja spoleczna na kobiety – zeby spelnialy sie w zwiazkach i w rodzinie – przydusza wiele kobiet do takiej roli. Czesc z nich tylko faktycznie tak kocha rodzine, mysle ze czesc po prostu nawet nie przemyslala innych opcji na zycie. Nie odkryla. Moze wtedy bylybysmy rownie egoistyczne co mezczyzni? Moze drastycznie spadlaby ilosc zwiazkow, w ogole?

Mysle, ze mlode kobiety (20stki i 30stki) to pokolenie kobiet swiadomych. I coraz mocniej niezaleznych (ale to nielatwe, bo albo dorabiaja sie same albo musza godzic rodzine z kariera i swoimi ambicjami). I kolejne pokolenia beda jeszcze bardziej wyzwolone? Moze mezczyzni przestana byc nam potrzebni?

Zgadzam sie tez z pktem krytycznym w byciu samej. Jesli dosc szybko nie wejdzie sie w kolejny zwiazek – dystans wobec mezczyzn, wygoda bycia samej i nie wchodzenia w zadne kompromisy zaczyna przewazac. Lub po prostu chec zycia w spokoju, bez wstrzasow, dramatow, niespelnionych pragnien itd. Mnie to wlasnie spotkalo. Zbyt dlugo jestem sama, zeby wejsc w zwiazek. Chcialabym, ale tylko w ten dobry i totalnie satysfakcjonujacy. Innego nie biore w ogole pod uwage, totez przez ost pare lat kiedy sie z kims spotykalam to na krotko – 2-3 mce i po tym czasie wiedzialam, ze nic z tego dalej nie bedzie. Nie chce mi sie. Nie pasuje mi. Nie i juz! Nie widze jednak mozliwosci odwrotu… jako mloda dziewczyna bylam elastyczna az za bardzo (moglam szybciej odsiewac, wybierac i przebierac), wiec teraz juz mi sie zupelnie nie chce. Jestem uksztaltowana. I albo spotkam kogos do mnie pasujacego (z wzajemnoscia), albo bede sama.
Nupkowa

5 lat temu

W moim poście, w zamierzeniu chodziło mi o kobiety, którą były w związku i generalnie w bliżej nieokreślonej przyszłości również chcą być w związku. A utrudniają sobie sprawę przyszłego związku właśnie skupiając się na sobie, nie widzą, że same kręcą na siebie bacik. Osoby pojedyncze z wyboru, czy młode dziewczyny jeszcze 'przed związkiem' to trochę osobna kategoria. Myślę, że partnerski związek 50/50 jest taką samą mrzonką jak książę z bajki. Nasza płeć dość silnie nas określa i nie ma tak, że jesteśmy w 50% partnerami. To widać nawet w parach seksualnych gdzie często jeden z partnerów jest dominujący, np. bardziej męski a drugi bardziej 'zniewieściały'. Zgadzam się z Tobą, że zmiany społeczne idą w dobrą stronę, i raczej 'staropanieństwo' nie jest już niczym szczególnym a kobiety mają naprawdę nieograniczone możliwości różnych życiowych scenariuszy. Jako matka dwóch córek zdecydowanie również kibicuję tym zmianom 🙂 ps. podoba mi się określenie kobieta pojedyncza.

5 lat temu

Dopiero odkąd jestem mamą zauważyłam jak mocny jest cały czas patriarchat.

5 lat temu

Oczywiście, że są kobiety, które po rozstaniu zaczynają konsumować na równi z panami. Albo panowie, którzy tak naprawdę wcale nie mają ochoty 'polować' i chcą kolejnej żony a nie zdobyczy. Ale generalizując, a post miał właśnie takie zamierzenie, to zgadzam się z Serpentyną. Mężczyzna częściej po rozstaniu wybierze podboje, i w takiej sytuacji łatwiej jest znaleźć partnerkę, nawet jeśli się po prostu napatoczy.

5 lat temu

Ja wiem gdzie oni są: na wsi, w więzieniu albo bezdomni ;). I faktycznie zależy to chyba trochę od szerokości geograficznej, w takim dużym mieście na przykład jest chyba jednak nadwyżka kobiet, albo masz rację, zależy to od branży.
Z tą słabą płcią to jest tak, że dawno, dawno temu, jak jeszcze nie było patriarchatu to jednak sama kobieta sobie tego mastodonta czy mamuta nie upolowała bo była słabsza. Źródła patriarchatu są właśnie w tych różnicach fizycznych, które teraz już w zasadzie zniknęły a patriarchat sobie trwa. Tutaj akurat pisałam o sytuacji bez dzieci (nie ma dzieci albo dorosłe). Myślę, że rozstanie zaniża nasze poczucie wartości niezależnie od płci. Ale facet aby połechtać swoje ego pójdzie zaliczać, i w takiej sytuacji łatwiej się nowej partnerce wręcz napatoczyć. A kobieta, jednak rzadziej rzuca się w wir przygodnego seksu.
Bardzo się starałam, aby ten post nie wartościował, czy kobieta w związku jest lepsza od kobiety 'pojedynczej'. I zgadzam się z tym co piszesz, można potrzeby związku zaspokajać na wiele różnych sposobów. Nasza kultura jednak chyba premiuje bycie w związku nad bycie singlem. Zresztą tyczy się to zarówno kobiet jak i mężczyzn (np. bykowe).

5 lat temu

Zgadzam się, że wszystkim co napisałaś. Aczkolwiek może nie aż tak dobitnie. Trochę zasmuciło mnie, że w swoim otoczeniu widzisz 'normalnego' faceta czy fajnego męża koleżanki jako wyjątek czy jednostkowy przypadek. Ja raczej widzę dookoła siebie szczęśliwe pary (i tak wiem, że często szczęśliwe pary są tylko na pokaz). Wiadomo, że ja też czasem zazdroszczę tym bezmężnym wolności albo tym bezdzietnym (bezdzietnym bardziej ;). Ale w generalnym rozrachunku wolę swoje życie żony i matki.

5 lat temu

W starszym wieku chyba jednak tych mężczyzn jest mniej więc faktycznie są częściej rozchwytywani.

całkowicie się z tym zgadzam

Anonymous
5 lat temu

Ja bym rozroznila pojedyncze (samotne brzmi jakos tak smutno?) kobiety wiekowo i pod wzgledem posiadania lub nie – dzieci. Ty piszesz glownie o kobietach z rodzina, po przejsciach i rozwodzie. Ale sa jeszcze singielki nie chcace miec rodziny/i/lub dzieci. Sa mlode dziewczyny nie spieszace sie do zwiazku czy zamazpojscia i dojrzale kobiety, ktore biora pod uwage zwiazek tylko je satysfakcjonujacy (a satysfakcjonujacych mezczyzn w ogole jest niewielu, a w "pewnym wieku" tj. powyzej 40stki-50tki znacznie mniej). Coraz wiecej kobiet nie zyje mzonkami o ksieciu z bajki tylko zupelnie swiadomie np. jest w zwiazku partnerskim bez formalnego malzenstwa, zeby zachowac dla siebie czesc wolnosci, takze wolnosci wyboru, gdyby cos sie schrzanilo. W zwiazku nigdy nie wiadomo. Dzis jest swietnie, moze jutro tez, ale pojutrze okaze sie, ze ktoras ze stron nie chce w nim dluzej byc? I kobiety do tego daja sobie prawo, juz nie tylko mezczyzni. Poza tym kobiety przestaja sie poswiecac. Kiedys byly zalezne finansowo i emocjonalnie od mezczyzn, teraz nie musza byc. Poswiecenie jest o kant tylka, bo w razie czego powoduje, ze poswiecajaca sie strona (czasem takze mezczyzna, choc to rzadkosc) zostaje z przyslowiowym niczym. Zwiazek to relacja partnerska. Jesli nie ma partnerstwa z 1 strony to jest przewaga 2giej. I zwykle to sie dobrze nie konczy. Kobiety juz nie chca tak zyc. Zyja tak jeszcze 55-70latki. Mlodsze kobiety sporadycznie (moze na wsiach). Skoro mamy wybor i mozliwosci to korzystamy z nich. I swietnie! Z radoscia kibicuje tym zmianom. Jestem bardzo ciekawa dokad nas zaprowadza:)
Nupkowa

Anonymous
5 lat temu

Oj, nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka. Teraz kobiety też są bardziej wyzwolone. Popatrzmy choćby na portale randkowe, Tindera itp.

5 lat temu

O,o,o! Patriarchat i normy kulturowe- cudny temat! 100 lat temu dostalysmy prawo do glosowania, bo iles "strasznie upierdliwych wariatek i to bardzo niekobiecych" dlugi czas o to walczylo. Taraz nasza kolej przerwac te "normy kulturowe" wychowujac nasze dzieci.
Jestem siostra brata, mam wielu kuzynow – stronniczosc naszych matek jest po prostu obledna. Kobiety staja sie wrogami/sedziami innych kobiet, jakby z podswiadomej zawisci, ze skoro im nie bylo lekko, to dlaczego innej babie ma byc lzej. I podczas gdy ich synek wykazuje podobne zachowania jak jego ojciec, wyciagana jest zupelnia inna miarka z bajecznie inna skala.
Nie wiem, czy mozna to porownac, ale mi sie mocno to porownanie nasuwa: kto jest odpowiedzialny za obrzezanie dziewczynek, nawet w spolecznosciach, gdzie nie ma juz tego okrutnego "obowiazku"?
To tyle na temat skomentowania jednym slowem;-)

5 lat temu

Wszystko co wymienilas, co wymienily komentatorki, plus SEX.
Niestety mezczyznami rzadzi i powoduje ze natychmiast i bez kobiecych zahamowan szukaja nastepnej partnerki.

5 lat temu

To ja zaczne zupelnie od innej perspektywy: arytmetycznej 🙂
W populacji swiatowej proporcje plci sa na tyle zblizone, ze na potrzeby tej analizy mozemy uznac je za grupy podobno/rowno-liczne.
Jesli zatem mamy iles par i iles samotnych kobiet, to jest tez gdzies zblizona grupa samotnych mezczyzn. I mysle, ze to GDZIES jes prawdopodobnie kluczowe. Bo moze po prostu "w naszej bance" jest jednak facetow niedobor? Teoretyzuje tylko. W moim otoczeniu sa albo pary, albo samotni faceci i chyba nawet wiem dlaczego- jako imigranci wyrwani ze srodowiska, w ktorym roslismy, zgromadzilismy niezle grono znajomych, ale w wiekszosc bardziej albo mniej zwiazane z naszymi obecnymi i przeszlymi miejscami pracy. Oboje pracujemy w branzach, gdzie przewaga mezczyzn jest przytlaczacjaca.

A tak troche powazniej. To obawiam sie, ze istaniejace w zwiazkach nierownosci (Ty piszesz o "slabszej genetycznie plci", ja dostrzegam tu glownie lata patriarchatu i wpojonych norm kulturowych) moga znechecac swiadome kobiety do owczego pedu do wiazania sie. Moze faktycznie czesciej jest tak, ze kobiety analizuja i staraja sie pogodzic z rozstaniem, podczas gdy mezczyzni aktywnie szukaja nowych partnerek (bo emocjonalne podejscie do rozstania byloby niemeskie, patriarchat sie klania).
No i jesli jednak jakies dzieci w tym zwiazku byly, to najczescej sa na glowie matki (przynajmniej przez wiekszosc czau), a to nie sa okolicznosci sprzyjajace randkowaniu i dajace duze szanse na staly zwiazek.

A tak z jeszcze innej beczki: czy bycie w zwiazku jest w jakis sposob obowiazkowe? Czy chcemy wartosciowac ludzie po byciu, badz nie byciu, w zwiazku? Uwazam, ze bliskie relacje z innymi ludzmi sa nam, ludziom, bardzo potrzebne, ale sadze tez, ze jest wiele sposobow na realizacje tych potrzeb.

Anonymous
5 lat temu

"najczęściej jestem wdzięczna losowi, że nie muszę tkwić w żadnej dziwnej relacji z jakimś panem" – nikt nie musi. Albo się chce, albo nie chce. I to dotyczy każdej kwestii, nie tylko związków (np. zmiana pracy).

Anonymous
5 lat temu

i ciąg dalszy:
Napisałaś, że kobiety po rozstaniach bardzo długo dochodzą do siebie, a mężczyźni otrzepują się i niemal od razu wchodzą w nowe związki (wiadomo – są wyjątki, ale nie o nich). Ja widzę to w ten sposób, że kobiety częściej analizują i dogłębnie przeżywają tego typu "porażki" – szukają odpowiedzi na pytanie dlaczego tak się stało, co poszło nie tak, co zrobiły nie tak… Chętniej sięgają po pomoc psychologów i psychoterapeutów. Mężczyźni są niestety bezrefleksyjni i wręcz odpychają od siebie wszelkie niewygodne pytania i emocje. Byleby odciąć się od tego, co dręczy, zapomnieć, nie przeżywać, przytłumić sumienie. Stąd ucieczka w alkohol czy łatwość wchodzenia w nowe związki, które utwierdzają ich w przekonaniu, że są prawdziwymi mężczyznami, że niczego im nie brak, a była partnerka była po prostu zrzędą, która oczekiwała nie wiadomo czego. To smutne, ale najczęściej można usłyszeć od mężczyzn, którzy mają za sobą rozwód czy rozstanie po latach, że ich była to po prostu „pier*** baba!"
Osobiście jestem "samotną" kobietą, ale patrząc na osoby w związkach, przyznam szczerze, że najczęściej jestem wdzięczna losowi, że nie muszę tkwić w żadnej dziwnej relacji z jakimś panem. Czasem myślę nawet, że jestem prawdziwą szczęściarą, bo omija mnie wiele złego – poczucie niezrozumienia, obojętności, niewdzięczności. Oczywiście – trochę zazdroszczę tym kobietom, które trafiły na porządnych mężczyzn, ale mam pełną świadomość, że to są jednostkowe przypadki i nie można ich traktować jako normę.

Anonymous
5 lat temu

Temat jest złożony, ale na pewno można próbować wyłuszczyć główne powody, czy raczej ciągi przyczynowo-skutkowe, które stoją za tym zjawiskiem. Zgadzam się ze stwierdzeniem, że kobieta, która odzyskała wolność, może to odczuć niemal dosłownie. Po tym jak moją siostrę zostawił narzeczony (mieli już dziecko), okazało się, że życie mojej siostry stało się prostsze i lżejsze – mniej do prania, mniej do sprzątania, mniej posiłków do przygotowania. Dzieckiem opiekowała się tak jak i wcześniej, bo narzeczony nie przykładał się także i do tego. Zabrzmi to mało elegancko, ale trzeba to powiedzieć wprost – wiele kobiet żyje z klasycznymi pasożytami, być może nawet nie zdając sobie z tego sprawy, bo ten sam model "podziału" obowiązków funkcjonował w ich rodzinnym domu. Dorzucę od siebie kilka ogólnych spostrzeżeń, które również mogą się wydawać tendencyjne, niesprawiedliwe, stereotypowe czy krzywdzące, ale chodzi mi jedynie o opisanie trendów, które w moim otoczeniu wydają się być najbardziej powszechne.
Normalnych, ogarniętych i do tego wolnych facetów jest po prostu niedomiar w stosunku do "zapotrzebowania" – wręcz jest ich "jak na lekarstwo". A ilu jest maminsynków, "Piotrusiów Panów", milczków, których nic nie interesuje, czy też panów z problemami tj. uzależnienie od alkoholu, czy gier komputerowych? Jeśli trafi się jakiś rodzynek, który potrafi o siebie zadbać, nie trzeba go ciągnąć za uszy, żeby cokolwiek wokół siebie zrobił, a do tego jest komunikatywny i WOLNY – to prawdopodobnie to gej 😉
Mężczyzn, którzy nadal są chłopcami jest znakomita większość. I tu niestety trzeba powiedzieć, że w wielu przypadkach to wina nadgorliwych matek, które nadal dopieszczają swoje "pociechy", które dawno skończyły już 30 lat. A mężczyźni są bardzo wygodni i nie rezygnują sami z siebie z kompleksowych usług około-domowych. Dla nich to po prostu norma, że jakaś baba (matka, a potem żona) za nich pierze, sprząta, gotuje itd.
Rozważmy ogólną sytuację – mężczyzna jest po rozwodzie / rozstaniu. Wg mnie działają tu jednocześnie dwa mechanizmy. Po pierwsze mężczyzna ten, trafia z powrotem do grona "wolnych" i automatycznie staje się obiektem zainteresowania "okolicznych" kobiet. Gość jest po przejściach, ale może to być pewna zaleta – jest nadzieja, że facet jest w miarę ogarnięty, poprzednia partnerka już go trochę "wychowała", a jeśli była zołzą, to może nawet lepiej – teraz chłop będzie wdzięczny za wszystko. Facet po przejściach to osoba, w którą prawdopodobnie poprzednia partnerka włożyła sporo pracy. Nagadała się, napłakała, prosiła, groziła, robiła te wszystkie awantury o wynoszenie śmieci, nauczyła go wieszać firanki itd. Gość coś już powinien umieć. Z drugiej strony, nie oszukujmy się – kawaler z odzysku z pewnością będzie dążył do tego, żeby znowu ktoś się zajął jego skarpetami. A młoda, zakochana kobieta, zrobi wszystko, żeby uszczęśliwić swojego księcia, naiwnie myśląc, że on będzie jej za to wdzięczny i ją doceni. cdn

5 lat temu

A chcialam skomentowac jednym slowem…Uzylas go na zakonczenie 😉

5 lat temu

mocno uogólnione ale bardzo trafne 🙂 Zresztą w przypadku wdów podobny mechanizm – częściej i szybciej wdowiec znajdzie sobie nową partnerkę, niż wdowa nowego partnera, i bynajmniej nie chodzi tu o "silniejsze" przeżywanie żałoby, tylko właśnie o skupienie się na sobie, swoich potrzebach i marzeniach. Wniosek? Nie czekajmy, aż nam się w życiu posypie 🙂

By Pimposhka
0
Would love your thoughts, please comment.x