To nie był zwykły brak prądu

Po ostatnim poście, który wyszedł dość krótki mam niedosyt. W związku z tym mam dla Was post bonusowy. 
Zauważyłam już dawno, że w Polskich mediach dużo pisze się o Wielkiej Brytanii. Na topie (oczywiście) jest Brexit oraz rodzina królewska. Nie jest to dziwne, bo przecież oba kraje są mocno związane, niemal każdy Polak zna kogoś na emigracji na Wyspach, wiele osób wróciło do Polski ale lubi trzymać rękę na pulsie. Dziwię się natomiast, że często pisze się o tym, jak biedna Meghan Markle kichnęła w ostatnią środę niezgodnie z protokołem królewskim a nigdzie nie zauważyłam wzmianki o przerwie w dostawie prądu, która całkiem poważnie wstrząsnęła krajem. 
Otóż w piątek 9 sierpnia o godzinie 17:00 weszłam do domu i… wyłączyli prąd.  W domu padło wszystko. Zajrzałam pod schody ale korki w porządku. Telefon stacjonarny kaputt, telefon komórkowy pokazuje brak zasięgu jakiegokolwiek. To wtedy po raz pierwszy pomyślałam, że to chyba jakaś poważna awaria. Wyszłam więc z domu i pukam do sąsiada. Sąsiada nie ma, bo… sam chodzi po sąsiadach, akurat wychodził od kogoś innego. Pytam się, czy u niego też nie ma prądu. On na to, że prądu nie ma cała dzielnica a na skrzyżowaniu nie działają światła. 
Przez pół godziny nic nie mogłam zrobić. Byłam totalnie odcięta od świata. Nie mogłam nigdzie zadzwonić, nie miałam dostępu do żadnych wiadomości. Dzieci jeszcze były w Polsce, ale gdyby były w domu to pewnie nie mogłabym ich odebrać z przedszkola bo tam nie tylko domofon pewnie nie działał ale i drzwi są otwierane automatycznie. W tym czasie Wielką Brytanię mogłyby atakować zombie albo Rosjanie, mogliby zrobić szybki Brexit i nie miałabym o tym bladego pojęcia.  Pierwsze co pomyślałam, to jak ja zrobię kolację i że będzie trzeba zamówić pizzę. A potem zdałam sobie sprawę, że pizzy nie zamówię, bo tam też nie ma prądu więc zostają kanapki (i ucieszyłam się, że w drodze z pracy kupiłam świeży chleb). Z braku laku usiadłam więc na kanapie z zaległym numerem ‘Twojego Stylu’ i (jeszcze) zimnym napojem. 
Po pół godzinie prąd wrócił. Przez cały wieczór spływały do nas wiadomości co się tak naprawdę wydarzyło. Otóż w przeciągu dwóch minut (zaraz przed godziną 17:00) od głównej sieci energetycznej odłączyły się dwie elektrownie. Jedna wiatrowa i jedna węglowa. Sprawiło to, że wydolność całej sieci spadła o 5% (!) i w efekcie duże połacie kraju zostały bez prądu. Na przykład my, spora część Londynu, Manchester itd. Teściowie, którzy mieszkają 40 minut na południe od nas byli zupełnie nieświadomi zaistniałej sytuacji. 
Tam gdzie zabrakło prądu, zabrakło go na całej linii. Awaria nałożyła się na wzmożony piątkowy ruch na drogach i w środkach komunikacji. Przestała działać sieć komórkowa, bo wieże i przekaźniki padły. Nie było świateł na drogach więc ulice momentalnie się zakorkowały. Stanęły pociągi. Niektórzy w pociągach pozostali uwięzieni nawet osiem godzin podczas gdy jedzenie i napoje w ‘Warsie’ skończyły się po dwóch a toalety szybko stały się niezdatne do użycia. Tablice informacyjne na stacjach kolejowych przestały wyświetlać jakiekolwiek informacje, przejścia podziemne w Londynie pogrążyły się w ciemnościach.  Niektóre lotniska również pogrążyły się w chaosie, samoloty nie mogły lądować. W szpitalach zadziałały awaryjne agregaty. Black out trwał 20-40 minut w zależności od regionu. Ze stacji King’s Cross w Londynie pierwszy pociąg na północ kraju wyjechał dopiero po 23:00, podróżni rezerwowali pokoje w okolicznych hotelach. 
W telewizji mówili, że to był niesłychany zbieg okoliczności, ale niektórzy sugerowali próbę cyberataku. To niesamowite ile szkód wyrządziła taka krótka przerwa w dostawie prądu i jak wyeksponowani byli obywatele kraju sami poruszający się jak dzieci we mgle. Jakby tak sobie to przeanalizować to przez chwilę było bardzo strasznie. 
p.s. Mój mąż był totalnie nieświadomy zaistniałej sytuacji. U niego w pracy prąd był, a zanim dojechał do domu to korki zdążyły się już rozładować. 
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
6 lat temu

Ha! A ja gdzieś wyczytałam, że moje pokolenie to ostatnie, które umrze śmiercią naturalną. Moje dzieci zabierze jakaś katastrofa ekologiczna. W takich chwilach wolę być ignorantem, już mam w głowie posta na ten temat (o ignorancji, nie o ekologii).

6 lat temu

Mam kuchenkę gazową więc wodę też ugotuję. Z ogrzewaniem gorzej. Tata mądry!

6 lat temu

Łał! To nieźle jesteście przygotowani. Ale mnie w całej tej sytuacji zabolał brak komunikacji i dostęp do jakichkolwiek informacji a na to generator raczej nie pomoże. Ja tam aż taka ekologiczna nie jestem aby dociekać na co ten generator. Ale naprawdę jestem pod wrażeniem Twojej samowystarczalności.

6 lat temu

U mine też wszystko na prąd, poza kuchenką gazową. Ale wiesz, najgorszy to właśnie był ten brak komunikacji, zero komórki, ani smsa anie telefonu (nie mówiąc o internecie) i to właśnie był ból. I tak sobie myślę, że to właśnie brak komunikacji chyba szybciej by nas wykończył niż głód i zimno. Tzn. w przypadku gdyby faktycznie od prądu odciął nas jakiś wróg i zaczął w ten sposób wojnę.

6 lat temu

Przezywałam już odcięcia od prądu nawet całodniowe (a w domu wszystko na prąd), choć bez utraty sygnału z komórki i mam bogatą wyobraźnię. Tak wiec to, co piszesz potwierdza tylko moje podejrzenia, że bez prądu będzie więcej niż ciężko 🙁

6 lat temu

A widzisz, jak mieszkałam na południu Londynu to wielu się nabijało że mamy generator. Aż raz było takie właśnie cięcie prądu ale trwało około 4 godzin. W tym czasie sąsiedzi pukali i pytali jak to że my nie odcięci. A my dawaliśmu właśnie na generatorze. Zanim powiedz że to jedzie na ropie (diesel) to p powiem że tylko trochę bo reszta to olej który używamy w domu (smażenie, frytkownica etc) i filtrujemy.
Teraz mieszkam w Walii na wsi. To mamy cięcia nest to 8 godzin czasem (nie często ale długo). I my możemy cały czas funkcjonować bez problemu.
Poza tym mamy domową turbinę i panele słoneczne więc w ciągu dnia (baterie w nocy) i wietrznych nocy mamy energię.
The day after tomorrow może się zdarzyć ………

6 lat temu

Z tego powodu na jakis prezent urodzinowy, mój tato zazyczyl sobie butle gazowa i takiz piecyk, jak w 1960 roku w Polsce mial 😉 przynajmniej zebysmy w razie czego mieli i cieplo, i na czym wode zagotowac 😀

6 lat temu

Parę lat temu czytałam książkę "Blackout". Uświadomiła mi ta książka, że nie przetrwamy bez prądu. Jest to przerażająca perspektywa. Trzeba mieć tylko nadzieję, że będziemy mądrzy i dzięki temu my i nasze przyszłe pokolenia będziemy mieli gdzie żyć. Choć coraz więcej we mnie wątpliwości. I z tym optymistycznym stwierdzeniem pozdrawiam ciepło:)))

By Pimposhka
0
Would love your thoughts, please comment.x