Jak wiecie jestem osobą, która ciągle poszukuje rozwiązań ułatwiających codzienne życie. Dzisiaj będę pisać o serwisie Hello Fresh (
klik). Absolutnie nie jest to żadna reklama ani współpraca z tą marką.
Nie przepadam za gotowaniem (o czym pisałam na blogu już wiele razy) ale niestety gotować trzeba. Zakupy spożywcze robię głównie online i chociaż jest to dużo wygodniejsze niż weekendowa wyprawa do supermarketu to jednak i tak uważam to za przykry obowiązek (to trochę tak jak z przejściem z ręcznego zmywania do zmywarki, zmywarka jest dużo wygodniejsza ale i tak trzeba cholerę opróżniać :). Ponieważ zakupy robimy dwa razy w tygodniu muszę wymyślać menu na cały tydzień bo nie ma u mnie czegoś takiego, że wpadam do sklepiku po produkty na dzisiejszą kolację w drodze z pracy do domu.
Zakupy online to świetna rzecz ale zazwyczaj kupuję dokładnie te same produkty, dużo trudniej jest też dostrzec nowości. A jak system się pyta ‘Pimposhko, wędzoną makrelę kupiłaś ostatnio 30 razy, czy aby napewno nie zapomniałaś jej dodać do koszyka tym razem? No i makrela ląduje w koszyku po raz 31szy. Tym samym utknęliśmy nieco w rutynie wieczornych posiłków i jemy w kółko to samo.
Drugim problemem, z którym się zmagamy to wysokie rachunki za jedzenie i marnowanie jedzenia. Chociaż planuję posiłki to jednak moje planowanie jest na podstawowym poziomie. Oznacza to, że jeśli gotuję jedną potrawę i np. wykorzystuję pół paczki szpinaku to raczej drugie pół się zmarnuje bo nie mam w planach drugiej potrawy ze szpinakiem w tym samym tygodniu. Takie zaawansowane planowanie posiłków zabierałoby mi zbyt dużo czas. Nie da się ukryć, że wiele dobrych intencji umiera u nas w lodówce.
W Wielkiej Brytanii jest conajmniej pół tuzina firm, które dostarczają zestawy do samodzielnego gotowania w domu. My wybraliśmy Hello Fresh z prostego powodu, w naszej miejscowości znajduje się ich pakowalnia. Ok, to teraz jak to działa.
Nasze dzieci nie za bardzo jedzą jeszcze to co my więc wybraliśmy opcję trzech posiłków tygodniowo dla dwóch osób. Kurier dostarcza nam paczkę w poniedziałki bo wtedy jestem zazwyczaj w domu (ale jeśli nikogo nie ma to pudełko jest zostawiane pod drzwiami, w ogrodzie itp.).
W środku są trzy karty z przepisami, trzy papierowe torby ze składnikami (każda do innej potrawy) oraz oddzielna plastikowa torba. W tej plastikowej torbie jest gruba warstwa watoliny i dwa duże bloki z lodem. W tej torbie znajduje się mięso i nabiał, czyli to co powinno być zimne w transporcie. Po rozpakowaniu wrzucam wszystko do lodówki i mam święty spokój.





Posiłki musimy wybrać najpóźniej w środę poprzedzającą poniedziałkową dostawę. Wybieram z listy 18 posiłków za pomocą aplikacji w telefonie, menu zmienia się co tydzień. Są opcje jarskie i mięsne, opcje ‘dla rodziny’, ‘na szybko’ oraz ‘zdrowe’. Jest też opcja ‘de luxe’ i za to danie trzeba nieco dopłacić. Z tego serwisu korzystamy już pięć tygodni i jeszcze nic się nie powtórzyło ale dania są podobne. np. zawsze jest jakaś opcja ‘orientalna’ z nudlami, coś z kopytkami gnocchi, jakiś burger, curry. Jest kurczak, indyk, wieprzowina, wołowina i jagnięcina. Wg. mnie jest za mało ryb. Wybór jest jednak naprawdę duży i na razie nie jesteśmy ani trochę znudzeni.



Muszę przyznać, że wszystkie produkty są dobrej jakości, naprawdę świeże i z długą datą przydatności do spożycia. Porcje są również naprawdę słusznych rozmiarów, najadamy się bez problemu, a ja czasem muszę nawet zostawić. Składniki są odmierzone, nic się nie marnuje ani nie umiera w lodówce więc nie trzeba potem ewakuować gnijących zwłok. Dwa razy zdarzyło się jednak, że czegoś nam w pudełku brakowało. Zadzwoniłam do obsługi klienta i dostaliśmy ‘kredyt’ na konto. Na przykład w ostatnim pudełku zabrakło 120g wołowiny (to był przepis na pulpety wieprzowo-wołowe, wieprzowina była). Dostałam 9 funtów na poczet kolejnego pudełka.



Oczywiście można przerwać dostawy w każdym momencie, można też zrobić sobie przerwę, jeśli na przykład jedziemy na urlop. Z menu wybieramy zazwyczaj to co lubimy ale umówiliśmy się, że nie modyfikujemy przepisów. Więc jeśli mamy danie ze świeżą kolendrą, to choć za nią nie przepadamy nie omijamy jej z przepisu. I okazuje się, że później jesteśmy mile zaskoczeni. Odkryłam też kilka ciekawych sposobów na przygotowywanie np. ryżu czy kopytek właśnie.


Ile to kosztuje? Nasz zestaw kosztuje 30 funtów, czyli wychodzi 10 funtów za posiłek dla dwóch osób (praktycznie każda firma oferuje pierwsze pudełka w jakiejś promocji na zachętę). Jak zamawiamy pizzę to wydajemy 20 funtów (no ale nie musimy gotować). Tak jak pisałam na jedzenie wydajemy dużo (nie robimy zakupów w trzech różnych sklepach bo tu jest tańsze to, a tam tamto) i muszę powiedzieć, że na pewno nie wydajemy teraz więcej a może nawet nieco mniej? Serio! Ale ja naprawdę nie jestem ekonomiczną gospodynią domową. W każdym razie wydaje mi się, że nasze wydatki na jedzenie na pewno nie wzrosły. Monzo tak mówi. Zestawy zawierają wszystko co jest potrzebne do przygotowania dania oprócz oleju, wody, pieprzu i soli.
Póki co jesteśmy bardzo zadowoleni. Żałuję, że tak długo czaiłam się na ten serwis. A jak znudzi nam się Hello Fresh to mamy przynajmniej kilka innych firm do wypróbowania.
Zalety:
- Nie trzeba ciągle myśleć ‘co na kolację’
- Rzadziej robimy zakupy online
- Jemy bardziej zróżnicowane potrawy
- Jon pomaga mi w kuchni (!)
- Składniki są świeże i z długą datą przydatności
- Dania są bardzo smaczne a porcje duże
- Przepisy nie są skomplikowane
- Nie marnujemy jedzenia (i pieniędzy)
- Nie trzeba być w domu i czekać na dostawę
- Dostawa jest możliwa 7 dni w tygodniu
Wady:
- W menu jest za mało ryb
- Jeśli coś jest nie tak to trzeba dzwonić, nie ma adresu mailowego
Ewentualne wady, które nam nie przeszkadzają
- To nie jest program dietetyczny, dania mają około 600 kalorii
- Nie ma opcji dla osób z alergiami np. bez glutenu, bez laktozy
Zastanawiałam się czy taki serwis jest dostępny w Polsce i okazuje się, że tak. Znalazłam dwa firmy, jedna dostarcza na terenie całej Polski, druga w kilku największych miastach. Patrząc na ceny…. są bardzo podobne do Hello Fresh z tą różnicą, że poszczególne dania mają różne ceny. Przykładowo cordon bleu z ziemniakami i sosem pieczarkowym dla dwóch osób kosztuje 46 zł czyli 9 funtów ale polędwiczka stir fry to już tylko 37zł więc nieco taniej, szaszłyki z kurczaka z ananasem to koszt 39 zł. Biorąc pod uwagę różnice w zarobkach między krajami Polska oferta jest chyba jednak mniej atrakcyjna.
Jak wdepniesz do Walii to możesz jajka dostać od nas lol
Może jest i zdrowszy, ale jeśli traktujesz wspólny posiłek jako spotkanie rodzinne przy stole, to przy obecnym trybie życia zostaje ci tylko jedzenie wieczorem.
Ja naprawdę nie pamiętam, jak to było, gdy my chodziliśmy do szkoły, teraz nie dałabym rady podać dzieciom ciepłego, świeżego obiadu wcześniej niż o 17.
No to chyba jesteście żarłoki ha ha 😉 chociaż jak zamówiliśmy opcję 'zdrową' z rybą i soczewicą to faktycznie porcja była znacząco mniejsza. W Anglii jest 'Mindful chef' i tam są opcje vegańskie i bez glutenu, nieprzetworzone białko, nie serwują makaronu czy chleba ale i ceny są odpowiednio wyższe.
To co jedzą dziewczyny? Hmmm może napiszę, ale szczerze mówiąc nie ma się czym chwalić. Starsza jest potwornym niejadkiem ale obiecałam sobie, że nie będę jej gonić bo mnie gonili i to największa trauma z dzieciństwa. Póki ma siłę się bawić i nie choruje mam w nosie, że nie je brokułów. Pomyślę nad takim postem. 🙂
Oh jak ja chciałabym mieć w pobliżu jakąś stołówkę albo bar mleczny. Niestety takie wynalazki do Anglii nie dotarły. A szkoda 🙁 liczyłam na to, że polscy emigranci coś takiego zainstalują na obcej ziemi ale niestety nie.
Ah lae masz fajnie. Własne kury to moje marzenie, bo w takim domu się wychowałam. Może kiedyś… niedługo jedziemy na urlop ale myślę, choćby z ciekawości, że jak wrócimy to spróbujemy zamówić z innych firm. Chociaż naprawdę z Hello Fresh jesteśmy zadowoleni, no i chyba w zasadzie są jednymi z tańszych.
ps. paczki są dostarczane przez DPD na terenie całego kraju więc pewnie i do Ciebie dojdzie.
Pudło w którym przychodzi paczka plus papierowe torby i 'watolina' idą na recykling. A reszta, hmmm chyba nie ma większej różnicy czy kupisz w sklepie czy masz od nich bo śmieciowo raczej podobnie. Chociaż na przykład przyprawy są w małych pojemniczkach, a jakbyś kupowała do domu to pewnie raczej z szklanym słoiku albo większej torebce. Ale nadprodukcji śmieci specjalnie nie zauważyłam.
Tak, Hello Fresh to firma w zasadzie globalna. Cenowo widzę, że podobnie. Ciekawa jestem czy będziesz zadowolona. Powodzenia!
Ja czasem mam taki tydzień, gdzie faktycznie jakoś tak nic mi się nie zmarnuje, lunchboxy są zsynchronizowane z kolacjami. Ale kurczę, wymaga to ode mnie takiego mentalnego wysiłku, że jednak rzadko to się zdarza i cześciej to jednak mi wszystko w lodówce więdnie 🙁
Tutaj też są takie boxy z warzywami, i z mięsem, rybami itd. ale wg. mnie to nie to samo co zestaw do gotowania bo trzeba i tak wymyśleć co z tego ugotować, co dokupić itd. Widzę, że to mi naprawdę oszczędza dużo czasu i zachodu w czynnościach 'około gotowaniowych' ;).
Ah tak sobie myślę, że Polski sposób jedzenia jest zdrowszy niż Angielski. Tutaj jest lekki lancz i porządna ciepła kolacja w sam raz przed spaniem. W Polsce duży obiad ale kolacja skromniejsza i tak powinno być. No i chyba faktycznie łatwiej ogarnąć życie rodzinne jak w ciągu tygodnia nie gotujesz. Ah moje życie byłoby prostsze!
Nasz zamrażalnik jest dość mały. Wcześniej mięliśmy lodówkę i zamrażarkę pod blatem. I choć szczerze nienawidziłam tej lodówki to osobny zamrażalnik to było to.
ech wychodzi na to, ze z nas sa niezle zarloki;) Albo Hello Fresh oszczedza w Holandii. Choc mam jeszcze jedna hipoteze i to jest moj glowny zarzut do wszelkich tego typu serwisow- zwykle wybor opcji wegetarianskich (nie mowiac juz o weganskich) jest niewielki. Czesto sa to rowniez potrawy opisane jako dietetyczne (a my jestesmy po prostu wege zarloki;). Choc widze, ze oferta Hello Fresh troche sie zmienila od kiedy zamawialismy je 3 czy 4 lata temu- wtedy nie wybieralo sie dan, tylko dostawalas w ciemno to, co bylo. Wtedy byla tez albo opcja 2 osobowa, albo 2+2, teraz mozna zamowic na dowolna ilosc osob, moze na 3 osoby u nas by zagralo, skoro nasz syn jez z nami, ale jednak troche mniej niz my 😉
Na nie-marnowanie na pewno pomaga (moj fis, idzie nam coraz lepiej), choc mnie bardzo uwiera ta ilosc opakowan…
Swoja droga, masz ochote opisac w takim razie co i jak jadaja dziewczyny? Jak to funkcjonuje w Waszej logistyce domowej?
Fajna opcja. Kiedyś lubiłam korzystać z ciast w opakowaniu – wszystko w pudełku, podzielone, z instrukcją i listą dodatkowych składników do kupienia.
Obecnie prawie nie gotuję, jak chyba połowa moich sąsiadów 😉 Blisko mamy restaurację, gdzie dwu-daniowy obiad kosztuje 11 zł, na miejscu lub na wynos. Rozleniwili nas 🙂
Hoduję szok ortograficzny!
Ja lubię gotować. Przygotowuję niektóre wy i mrożę (szczególnie potrawy indyjskie) ale i gotuję świeże potrawy dziennie. Spróbuj abel&cole, mają ryby wixh recipe box. Ja swojego czasu zamawiałam warzywa bio. No ale teraz mieszkam na wsi i sama choduję warzywa i mam własne kury i sąsiadów farmerów od których kupuję mięso. Pozdrawiam
Pomijajac kwestie samego jedzenia- wyglada bowiem apetycznie i dlaczego wlasciwie nie- przy watpliwosci, czy na mojej prowincji jest taka opcja- chyba raczej nie- tak wiec powracajac do tego, co wlasciwie chcialam powiedziec ;)… takie zboczenie gospodarcze- czy z tego jest duzo smieci, znaczy z tych paczek i opakowan? Bo z tym musialabym sie liczyc, przy 40 litrach na 4 osoby na dwa tygodnie, smieci sa bowiem u nas stosunkowo drogie.
Az sprawdzilam – hello fresh dziala tez w US. zamowilam. do tej pory sie wahalam, bo corka ma alergie na orzechy, ale teraz ma tyle roznych zajec, ze i tak jadamy co innego i o innych porach. dla porownania – family plan dwa razy w tyg na 4 osoby $43
pozdrawiam!
To prawda, ceny tych zestawow w Polsce sa wysokie. A i tak musze sama ugotowac☺. Ale ja gotowac lubie, gorzej ze sprzataniem po. U nas ostatnio mniej sie marnuje, bo bardziej zaczelam o to dbac i planowac posilki. Poza tym mamy psa…. to zdecydowanie pomaga. Nad jest piecioro i babcia do pomocy, wiec jest komu jesc. A do tego skutecznie korzystam z porad Malwiny i widac to w urozmaiceniu potraw i sposobach na wykorzystanie resztek☺ Super temat ! Magdalenka
W tygodniu moja rodzinka jada w "placówkach"- mąż i ja w pracy, a dzieci w świetlicy., za to w weekendy celebrujemy wspólne gotowanie. Zakupy staram się robić raz w tygodniu w drodze z pracy- w przeciwieństwie do Ciebie bardzo to lubię. Jedyny minus to jak już wspomniałaś- tendencja do kupowania zawsze tego samego. Zastanawiałam się nad zamówieniem pakietu bio warzyw na podobnej zasadzie jak hello fresh, przynajmniej mielibyśmy inspirację do nowych przepisów, ale zawsze wygrywa moje skąpstwo, bo to jednak sporo droższe od zakupów w sklepie.
Fakt, że 5 funtów za obiad/ciepłą kolację u was to całkiem rozsądna cena, a ponad 20zł u nas to już trochę przydużawo. Za tę cenę masz normalny lunch w barze/restauracji, ja w stołówce studenckiej zwykle mieszczę się w 12, a za 15-17 masz porządny obiad z pudełka (np.moje ulubione Sport Food)
Ja, tak jak przedmówczyni gotuję praktycznie tylko w weekendy, czasami w tygodniu coś dla odmiany upichcę na następny dzień, a nadwyżki też często mrożę.
Ano widzisz, zamrażalnik najlepszym przyjacielem człowieka 😉 Fakt, ze przy większym zamrażalniku łatwo popłynąć, ponieważ np. w zeszłym roku byliśmy na wakacjach, gdy wywaliło nam prąd w domu i po powrocie musiałam skrobać zamrażalnik z lekko zatęchniętych resztek. Albo znajduję w nim rzeczy, których nie umiem zidentyfikować (nie opisuję oczywiście) tak dawno tam wylądowały.
Ps. Ja znalazłam jeszcze CookUp Box, ale działają tylko w Warszawie i okolicach.
Ange76
No wiesz, że ja nie wpadłam na to aby mrozić szpinak!!!!!!!!??????? My jemy tylko ciepłe kolacje ale w Anglii tak się je, to znaczy lancz to raczej właśnie kanapki a kolacja to taki Polski obiad. JustChopped a druga to UgotujSam 🙂
Fajna opcja, ale zgadzam się, ze w Polsce, wychodzi to trochę mniej korzystnie patrząc na zarobki. Ja znalazłam JustChopped, a jak się nazywa ta druga firma?
Wszystko zależy od rutyny. My nie jadamy ciepłych kolacji, dzieci jedzą obiad w szkole, a my z mężem radzimy sobie na własną rękę. W zasadzie przygotowuję tylko dwa pełne (ale czasem bez zupy) obiady w tygodniu tj. w sobotę i niedzielę.
Faktem jest, ze nadal marnuje nam się trochę jedzenia, ale wynika to bardziej z tego, że albo zrobię czegoś za dużo, na co nikt po dwóch dniach nie ma ochoty, albo mąż przygotuje wielki gar ryżu z mięsem, którego nikt poza nim nie je, a on po zjedzeniu pierwszej porcji już więcej się za to nie bierze. Niby mogłabym coś z tego wykombinować, ale ileż można jeść ryżu? 😛
A jak mi zostanie pół paczki szpinaku, to wrzucam do zamrażalnika, ponieważ robimy regularnie koktajle, w których takie zielone resztki lądują.
Ange76