Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje

Ostatnio wpadła mi w ręce książka pt. ‘My morning routine’ (klik) czyli ‘Moja poranna rutyna’. Książka to zbiór wywiadów ze znanymi i mniej znanymi ludźmi sukcesu o tym jak zaczynają swoje poranki. Wywiady ułożone są w rozdziały np. co rano jesz, albo poranki osób, które ciągle podróżują albo poranki… rodziców małych dzieci (o tym za chwilę) itd. Każdy rozdział kończy się pewnymi wskazówkami jak można wpleść elementy poruszone w danym rozdziale do własnego poranka. Książka jest amerykańska, oprócz niej istnieje także blog (klik) pod takim samym tytułem. 
Muszę przyznać, że to ciekawy temat i czytało mi się bardzo przyjemnie. W książce znajduje się wiele inspirujących historii i doświadczeń ale co ciekawe widać bardzo wyraźnie wspólne wątki, czyli:
  • ludzie sukcesu wstają wcześnie rano (zazwyczaj między 5-7 rano). 
  • ludzie sukcesu jedzą śniadanie (i to zazwyczaj dość zdrowe)
  • ludzie sukcesu zaczynają dzień od szklanki wody 
  • a potem piją duuuuużo kawy 
  • ludzie sukcesu rano się gimnastykują (joga, bieganie, rozciąganie)
  • ludzie sukcesu rano medytują/modlą się
  • ludzie sukcesu prowadzą dziennik 
  • ludzie sukcesu mają rano czas ‘dla siebie’ zanim zacznie się całodzienny kierat
  • większość ludzi sukcesu rano nie sprawdza telefonu i nie odbiera/czyta poczty elektronicznej
  • ludzie sukcesu przed snem czytają książkę, która nie jest związana z ich pracą 
Są to rzeczy, które wbrew pozorom można naprawdę łatwo zaadoptować do swoich potrzeb, zwyczajów i możliwości czasowych. Z drugiej strony czytając ta książkę wkurzało mnie, że:
  • ludzie sukcesu nie mają małych dzieci 
  • ludzie sukcesu nie dojeżdżają do pracy bo posiadają domowe biuro 
  • ludzie sukcesu mają zazwyczaj partnerów, którzy parzą im kawę, przygotowują śniadanie itd. 
W książce był jednak rozdział poświęcony rodzicom więc myślę sobie, Ha! No to tutaj będzie kopalnia pomysłów. Zonk!
Otóż ludzie sukcesu, którzy są rodzicami:
  • z samego rana bawią się z dzieckiem a następnie przychodzi do domu niania a oni udają się do swojego domowego biura
  • mają partnerów, którzy odwożą dzieci do szkoły
Trochę zazdroszczę tym ludziom sukcesu, że nie muszą dojeżdżać do pracy, ale może na tym polega sukces? Poza tym, wiele z tych osób, które udzieliły wywiadu (np. Marie Kondo) wykonują dość wolne zawody. Jednym słowem ludzie sukcesu nie spędzają ośmiu godzin za biurkiem. A to pech 🙂 No a poza tym książka jest amerykańska więc wiadomo, że znajdą się tam jakieś ‘czubki’ np. mężczyzna, który połyka dziennie 120 tabletek różnych suplementów bo chce dożyć 180 lat (ten pan wymyślił coś co się nazywa bulletproof coffee). 
Książka nie zawiera nic odkrywczego ale uświadamia jak ważne jest aby dobrze zacząć dzień i wydaje mi się, że recepta na świetny poranek jest dość uniwersalna. 
Życzę Wam udanego tygodnia! 
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
6 lat temu

No właśnie, wszystko zależy od definicji sukcesu. Nawet gdybym dawała radę wstawać wcześnie, nie miała męża, dzieci ani innych tego typu zobowiązań, to i tak nie byłabym prezesem firmy, bo się nadzwyczajniej w świecie do tego nie nadaję 🙂 nie umiem zarządzać ludźmi, nie podejmuję niepotrzebnego ryzyka, lubię stabilizację.
A jak pomyślę, to sporo mam w życiu mniejszych i większych sukcesów 🙂 głównie prywatnych, ale przez to równie ważnych.

6 lat temu

Można! wstaję, od razu ścielę łóżko, lece do lazienki, toaleta, szybki makijaż (krem bb i kreska), w kuchni nasypuję jedzenie psu, wrzucam w pasztet leki i lecimy siku. Jak on drepcze na dół ja ubieram się na schodach w płaszcz i kurtkę. wracamy razem, on idzie jeść, a ja do pracy 😉 da sie! Ale czas mam wyliczony co do minutki, +/- 6 minut 🙂 lubię wczesnie wstawać, zwłaszcza w sezonie letnim, jak słysze ptaki za oknem )

6 lat temu

No tak, w idealnym świecie, gdzie nie jadę wiecznie na deficycie snu, to pewnie – chętnie bym sobie wstała wcześniej i zrobiła taki rozruch :). Wiadomo, że mogłabym się kłaść z dzieciakami o 20:30, ale jednak na tym etapie życia dużo bardziej cenię sobie to wieczorne półtorej godziny z mężem. Ale kto wie, jak dzieciory podrosną, mój plan jest taki, żeby ich budzić raz na jakiś czas o piątej i dziwić się, że nie mają chęci się ze mną bawić :D.

6 lat temu

Wiesz, tylko ja jestem przeciwna demonizowaniu telefonu jako takiego. Jeśli rano służy mi do sprawdzenia pogody, korków i newsów, to czym to się różni od włączenia tv i kupienia gazety? Ważne tylko, żebym rano nie zaczynała od służbowych maili.
Niestety czasu nie rozciągniesz, jeśli i sukces i dzieci wymagają go dużo, to coś musisz wybrać.

6 lat temu

Mój budzik dzwoni o 5:40, wstaję 5:50 o 6:20 wychodzę z łazienki, potem ubieranie, suszenie włosów i szczątkowy makijaż. Z domu gotowa wychodzę o 6:40, 6:54 mam pociąg. Śniadanie i kawę już załatwiam przy biurku w pracy (około 7:30).

6 lat temu

I to jest właśnie sukces, bo sukces jest bardzo indywidualny

6 lat temu

No tu jest jeszcze takie pytanie. Czy ten pan co łyka 120 tabletek dziennie jest człowiekiem sukcesu czy raczej ofiarą własnego sukcesu. Myślę, że sukces naprawdę zależy od człowieka. Moja kuzynka jest bankierem, ma super robotę, mercedesa, sekretarkę i cztery apartamenty a zazdrości mojej mamie tego, że ta ma własny gabinet i może go sobie zamknąć czy otworzyć kiedy chce.

6 lat temu

A ja z sukcesem wstaję o 5:40, pociąg do pracy mam 6:54 ale w domu jestem o 17:00 albo wcześniej (17:00 to jak na brytyjskie warunki wcześnie). I nawet to lubię, choć fakt czasem jestem nieco sfrustrowana ale nie wiem czy to akurat przez to wczesne wstawanie.

6 lat temu

Ha ha ha ha 🙂 człowiek sukcesu w tej książce zazwyczaj medytuje albo rozciąga się czekając aż czajnik zagotuje wodę. To nie do końca jest tak, że rano wpada do niego jakieś guru i sobie razem robią 'ooooohm' przez dwie godziny. Także masz jeszcze szansę.

6 lat temu

Mnie ratują poniedziałki, kiedy pracuję z domu i jestem w nim sama. To jest prawdziwy błogostan! Ja jak byłam na studiach to też raczej byłam nocnym markiem ale teraz wstaję w tygodniu o 5:40.

6 lat temu

Ha ha nie. Ale wiesz w tej książce Ci 'ludzie sukcesu' byli też chyba ciut starsi od nas, tzn. to w większości byli ludzie, których dzieci już dorosły i się wyprowadziły, albo ludzie bezdzietni (szczególnie kobiety, to smutne ale kobiety sukcesu chyba statystycznie rzadziej są matkami). W poście nie chodziło mi raczej o to aby naśladować ludzi sukcesu ale czerpać z dobrych wzorców zaczynania poranka (np. unikanie telefonu z samego rana to dobra rada niezależnie od poziomu sukcesu w naszym życiu).

6 lat temu

Ha ha ale poranki masz za to wzorcowe 🙂

6 lat temu

ha ha nie wiem czemu ale widzę z komentarzach, że chyba za dużo napisałam o 'ludziach sukcesu'. Chodziło mi raczej o to jak fajnie zacząć poranek. Ja widzę po sobie, że jak nie zaglądam do telefonu przez pierwszą godzinę od pobudki to lepiej się czuję i dzień też jest jakiś lepszy.
Jeśli chodzi o dzieci, to my należymy do szczęśliwców gdyż budzą się w okolicach 7:30

6 lat temu

Jestem w malym szoku, jak sie mozna wyszykowac w 24 minuty ( w porywach do 22) i jeszcze z psem wyjsc na sikanie?? Ja potrzebuje przynajmniej 15 minut, zeby sie obudzic, a gdzie reszta??? Dobrze ze zaczynam prace o 12 i jade samochodem 10 minut bez korka. Zreszta unikam wszelkiego wczesnego wstawania- wiem nic z sukcesu nie bedzie .

6 lat temu

Wstaje wcześnie. Kiedyś zaczynałam dzień od wody z cytryną, ale okazało się, ze to czas, a ja budze się 6:09, 6:28/30 idę z psem, po toalecie i naszykowaniu mu jedzenia, na siusiu pod dom, a 6:31/33 ide juz do autka i mknę do pracy. Niekoniecznie w międzyczasie robie jogę 🙂 kawy pije jeden kubek, nie gimnastykuję sie, chyba że gimnastykowanie sie w korkach sie liczy (często wtedy pracuja wydajnie też płuca!). Odbieram telefon, maile i siedze 8 h za biurkiem. Nie mam szans na bycie człowiekiem sukcesu 🙁
Ale ktoś musi harować, by inni mogli bimbać 😉

6 lat temu

E tam, wole nie byc kobieta sukcesu, za to organizowac sobie ranki i zycie tak, jak mi najbardziej pasuje 😉

6 lat temu

To chyba jestem na dobrej drodze do sukcesu. Wstaję o 5:20, piję szklankę wody, jem śniadanko i wychodzę z domu za nim reszta się obudzi. Jedynie regularne ćwiczenia ciężko w te 25 minut wcisnąć…
I jak przedmówczyni już napisała, do pełnego sukcesu brakuje mi tylko oddanej żony … 😉
Tylko…. czy sukces ekonomiczny czy naukowy jest równoważnikiem szczęśliwego życia? Często tak myślę, że wolałabym rano się wysypać, wyprawić dzieci do szkoły i potem usiąść w szlafroku, z książką w jednej i kawą w drugiej ręce i nigdzie się nie spieszyć…… ehhhhh….

Anonymous
6 lat temu

Ja już dawno doszłam do wniosku, że do zostania człowiekiem sukcesu niezbędna by mi była szczerze oddana, niepracująca zawodowo… żona. Ale mam na razie męża (i dzieci, co dodatkowo komplikuje sprawę), więc póki co na taką żonę nie mam co liczyć. To i z sukcesem będzie ciężko. To chociaż kawę sobie zaparzę, jak człowiek sukcesu, rzecz jasna.
HP

6 lat temu

NO to nic z tego sukcesu nie bedzie, bo ja nie znosze wstawac rano (miedzy 5-7 godzina), malo tego jestem nieprzytomna rano i nie nadaje sie do zycia, a juz napewno o zabawach z dziecmi mozna zapomiec (na szczescie dzieci malych juz nie mam).
A tak powaznie, to jestem spiochem i cale zycie poranne pobudki wprowadzaja mnie w depresje. Uwielbiam za to zarywac noce i zyje wtedy pelna piersia.
Niemniej jednak mam faktycznie czas dla siebie z niezbyt wczesnego rana, bo zaczynam prace w poludnie. Chodze tez na cwiczenia i glownie zajmuje sie soba przez te pare godzin przed wyjsciem do pracy. Uwielbiam ten czas dla siebie.

6 lat temu

Heh, ostatnio czytałam na jednym z blogów (zabij, nie znajdę) tekst z podobną konkluzją, którą autor wysnuł po książce/wywiadach (?) z wielkimi tego świata (typu szef Amazona). Przekonują oni, że da się w życiu osiągnąć równowagę między pracą o życiem osobistym, tylko trzeba chcieć, medytować itp. Nie wspominają tylko (albo nie ogarniają 😉 ), że to ktoś inny im gotuje, sprząta mieszkanie, zajmuje się dziećmi itp.

Serio ktoś rano przed pracą bawi się z dziećmi? Dziećmi, które same rano ledwo funkcjonują. Oczywiście przed standardowo rozpoczynaną pracą i dziećmi odstawianymi do przedszkola lub szkoły na 8 rano.

Czy z tego, że to wieczorem lubię mieć czas dla siebie, a ćwiczyć a każdej innej porze dnia, byle nie rano wynika, że nie będę kobietą sukcesu?

Anonymous
6 lat temu

Poranki ludzi sukcesu są bardzo podobne do moich, musiałabym jeszcze tylko gdzieś tę jogę wpleść. Zastanowiło mnie wiec, dlaczego ja nie jestem człowiekiem sukcesu. Otóż, mam dzieci, partnera, który zajmuje się tylko sobą oraz spędzam 8 godzin albo więcej za biurkiem (w domu nie umiem pracować, bo za bardzo się rozpraszam). Tak że zdaje się sukces jest poza moim zasięgiem. Spróbuję zwykłego dobrego życia 😉

Ange76

6 lat temu

Tak podejrzewałam, że nie zostanę człowiekiem sukcesu od kiedy mam dzieci :D. Daawno temu lubiłam wstawać wcześniej i mieć trochę czasu na jakiś swobodny start, ale teraz modlę się, żeby dzieciaki długo spały, a i tak rzadko się cieszę, kiedy mnie budzą :D. Budziki u nas są właściwie niepotrzebne, takie nam się trafiły ranne ptaszki.

By Pimposhka
0
Would love your thoughts, please comment.x