Ha to wcale nie będzie taki post o jakim myślicie. Otóż będziemy mieli kolejnego dzidziusia! W rodzinie ;). Moja szwagierka jest w ciąży, Haroldo będzie miał brata/siostrę a małe Pimposhki będą mieć nowego kuzyna/kuzynkę. W okolicach lipca.
Między starszą P. a Haroldem są zaledwie trzy miesiące różnicy więc szwagierka i ja niejako razem byłyśmy w pierwszej ciąży. Haroldo urodził się przez cesarskie cięcie ze wskazań medycznych bo był ułożony pośladkowo. Pamiętam, że próbowano go odwrócić ale był uparty. Skończyło się to więc cesarką elektywną, zalecaną w takim przypadku przez tutejszą służbę zdrowia.
Kiedy byłam w ciąży ze starszą P. było mi w zasadzie wszystko jedno czy będę miała cesarkę czy będę rodziła naturalnie. Nie myślałam nigdy o cesarce ’na życzenie’ ale gdyby były ku temu wskazania medyczne to bym się im poddała. Natomiast kiedy byłam w ciąży z młodszą P. już bardzo ale to bardzo cesarki nie chciałam bo po prostu nie chciałam przeżywać tego i tego. Skoro już raz rodziłam naturalnie to po co mi jeszcze blizna na brzuchu? Uważałam też, że gdybym za pierwszym razem miała cesarkę to wg. tej samej logiki przy drugim porodzie wybrałabym cesarkę ‘na życzenie’.
Ale potem przeczytałam rzeczowy i merytoryczny artykuł, w którym lekarz ginekolog wyliczyła wady i zalety porodu naturalnego i cesarki. I co? Poród siłami natury ma szereg zalet i wad zarówno dla matki jak i dla dziecka (oczywistość). Ale cesarka chociaż ma zalety i wady dla kobiety tak dla małego człowieka nie ma żadnych zalet! Oczywiście poza oczywistą oczywistością jak ratowanie życia czy uniknięcie niepotrzebnego ryzyka (jeśli dziecko jest duże a matka drobna, jeśli jest ułożone pośladkowo, jeśli jest to ciąża mnoga itd.). Jednym słowem cesarka ‘na życzenie’ bez wskazań medycznych nie ma ŻADNYCH zalet dla dziecka a wady jednak ma.
I kiedy to przeczytałam to pomyślałam sobie, czy gdybym miała za pierwszym razem cesarkę to czy zdecydowałabym się za drugim razem na poród naturalny wiedząc, że taki będzie lepszy dla dziecka? Czy jednak zdecydowałabym się na drugą cesarkę co byłoby poniekąd ‘wygodniejsze’ dla mnie (relatywnie, wiem, że cesarkę trudno nazwać wygodną). Wiecie co? Nie znam odpowiedzi na to pytanie, nie wiem jakbym się zachowała. A Wy?
p.s. uprzedzając pewne komentarze chodzi mi tutaj tylko i wyłącznie o taką sytuację, w której pierwszy poród odbył się przez cesarskie cięcie jako cesarka elektywna (czyli nie wtedy kiedy poród naturalny kończy się awaryjną cesarką) ze wskazań medycznych, których nie ma już przy drugim porodzie (jak np. ułożenie pośladkowe). Moje dywagacje nie odnoszą się również do kobiet, które rodziły naturalnie ale było to złe przeżycie i przy drugim porodzie zdecydowały się na cesarkę elektywną.
p.s. dam Wam znać jaką decyzję podjęła szwagierka.
Gosiu, lekarz podjął decyzję,że 10 lat od cesarski, mogę rodzić normalnie. No to urodziłam 😀
Tinki
Tinki, a dlaczego za drugim razem zdecydowałaś się na poród naturalny?
Theli, statystyki różnią się bardzo pomiędzy krajami co myślę ma wiele wspólnego ze standardem opieki okołoporodowej. W Wielkiej Brytanii około 25% porodów do cesarki (w Polsce już chyba nieco ponad 50%). W tym około 10% to cesarki planowane ('na życzenie' bądź ze wskazań medycznych) a 15% to cesarki 'emergency' czyli takie ratujące życie bądź zapobiegające poważnym powikłaniom. Także jak widać należy się tylko cieszyć, że mamy takie możliwości jak cesarskie cięcie. Z drugiej strony, gdyby cesarka była taka super to pewnie porody naturalne odeszłyby na margines praktyk medycznych jak ziołolecznictwo 😉
To ciekawe i warte zapamiętania.
A masz konkretne badania, na ile cesarki przyczyniły się do zmniejszenia śmiertelności niemowląt (intuicja mi mówi, że taka zależność jest).
Nie sama wada wzroku ale problemy z siatkówkami mogą być przeciwskazaniem do wysiłku fizycznego.
Jeśli chodzi o dziecięce porażenie mózgowe, to od 40 lat nie zmniejszyła się jego częstość. A ilość cesarek wzrosła diametralnie. Wniosek nasuwa się sam: nie ma związku z rodzajem porodu.
często porody tych dzieci są "gorsze, bo zaburzenie powstaje perinatalnie i dlatego jest gorszy. A nie dlatego, dziecko ma porażenie mózgowe, że poród był ciężki. Czytałam artykuł dot. tego problemu przed egzaminem, musze go odnaleźć.
Rodzilam w UK ale się musiałam naprosic o proud domowy jako późna mama. Po porodzie położne umyły małego a ja Miami czas na kąpiel.
Urodziłam 2 razy…20 lat temu w Pl przez cesarskie cięcie…mała się nie ruszała i była ułożona pośladkowo…
I 10 lat temu drugie we Fr siłami natury :p plus kleszcze 😉
Między dziećmi różnicy nie widzę…w chorobach…w odporności.
Natomiast ja cierpię po cesarce do dzisiaj(zrosty + endometrioza)
A po porodzie sn zdemolowane mam podwozie 😀
Z biegiem czasu pamięta się tylko moment pojawienia się małego człowieka…reszta to bajka
Tinki
Logiki bym w to nie mieszała, to czysta demagogia 😉
Ja jestem idealnym anty-przykładem na większość argumentów przeciwników cesarki. Starszy urodzony sn miał problemy z napięciem mięśniowym i mam wrażenie, że pewne jego zachowania do tej pory są z tym związane. Trochę za późno zorientowałam się, że te jego lekkie zaburzenia można poprawić terapia sensoryczną. Sam poród to była dla mnie masakra fizyczna i psychiczna, a jego efekty odczuwam do tej pory.
Z kolei drugi – cesarka – to była wręcz bajka. Luzik pod każdym względem. Mam co prawda bliznę i to dużą, ale traktuję ją jak trofeum 😉 nie wstydzę się i nie mam z nią problemów. Mały świetnie się rozwijał, jadł z piersi jak szalony i dopóki nie poszedł do żłobka, to nie chorował. Potem rzeczywiście zaczął często chorować, zwłaszcza płuca i oskrzela, ale czy ma to związek z cc? Nawet jeśli, to wolę to, niż dziecko wymagające rehabilitacji. Każdą jego chorobę dało się pokonać w warunkach domowych w ciągu kilka dni, a czasami nie choruje nawet przez pół roku. Znam dzieciaki urodzone sn, które podobnie chorują.
Tak naprawdę ciężka jest znaleźć jakieś dziecko, któremu nic nie dolega, chyba każde mi znajome ma przynajmniej alergię na coś, niezależnie jak się rodziło.
Z
O rany! napisałaś tak jakbyś siedziała w mojej głowie, mam dokładnie takie same przemyślenia. Raz pewna popularna blogerka parentingowa (taka z tych 'lepszych' i mądrzejszych) napisała, że do tej pory nie poruszała kwestii swoich dwóch naturalnych porodów bo wspomina jest bardzo dobrze i się tego… wstydziła!!!!!! Czaisz? To wstyd mówić i dobrym i fajnym porodzie naturalnym, należy na maksa wystraszyć wszystkie kobiety dookoła. Dramat! Dlatego ja przy kazdej okazji ewangelizuję i z premedytacją mówię, jak dwa fajne porody miałam choć dość różne. Pamiętam jak w Ninką w 35 tygodniu ciązy leciałam do Polski i bardzo nie chciałam 'rodzić po ludzku'. Myślę, że to czego kobiety się najbardziej boją to chyba właśnie ten brak szacunku i wystawienie na łaskę lekarzy i położnych w sytuacji kiedy są najbardziej uzależnione od pomocy innych. Ból szybko się zapomina, chamstwo i poczucie bezsilności zostaje z nami na dłużej.
Właśnie! Mam wrażenie, że niektóre kobiety totalnie ignorują fizjologiczny aspekt porodu. Nie interesuje ich co mogą zrobić aby rodzić naturalnie i przyjemnie (tak, przyjemnie). Nastawienie kobiety jest kluczowe przy porodzie. Ja jak sobie trochę na ten temat poczytałam to bardzo nie chciałam rodzić w szpitalu. Za pierwszym razem się nie udało (ale poród i tak dobrze wspominam) za to drugim poród był juz w domu porodowym i był dokładnie taki jak chciałam. Wiem, że to nie zawsze jest możliwe ale myślę, że są kobiety, które same sobie nie chcą pomóc i czepiają się tej cesarki na życzenie jakby to było nie wiadomo co. Choć oczywiście każda ma wybór, tylko mam wrażenie, że w Polsce nie za bardzo się jeszcze kobiety o tym wyborze informuje.
Dla mnie nie ma wątpliwości, który poród jest 'lepszy' dla dziecka i matki ale obie formy porodu mają swoje wady i zalety jak i szereg potencjalnych powikłań. Opinia jaką ma opieka okołoorodowa w Polsce też nie nastraja pozytywnie. Pamiętam jak czytałam wywiad z podobno jakąś super Polską położną-legendą do której kobiety chcą wracać i przychodzą z własnymi córkami (wiekowa już jest)i ona w wywiadzie mówi, że 'stara się' aby dziecko urodziło się w czasie jej dyżuru. Pomyslałam sobie, broń mnie Panie Boże przed taką położną. W innym artykule czytałam rozmowę z panią ginekolog-położnik o tym jak się przygotować do porodu. Mówiła o wyborze szpitala, wyprawce itd. ale ani słowem, żeby sobie kobieta poczytała o fizjologii porodu. Dla mnie to skandal. Potem idą takie kobiety do szpitala jak na rzeź, co ciekawe od kilku koleżanek słyszałam, 'ja nie muszę nic wiedzieć, od tego jest lekarz'.Serio? Lekarz za Ciebie nie urodzi!
Oczywiście, że nie ma reguł, są tylko statystyki. Statystycznie dzieci z cesarki mają więcej problemów ze zdrowiem niż te rodzone naturalnie, ale to nie znaczy, że każde dziecko z cc będzie miało jakiś problem. A czemu zdecydowałaś się na cesarkę za drugim razem? Jakie było przesłanie?
A rodziłaś w UK? Bo tu jednak sytuacja jest chyba nieco inna niż w Polsce? Wydaje mi się, że właśnie poród w domu sprawił, że masz dobre wspomnienia. Statystyki mówią wyraźnie, że ryzyko powikłań wzrasta w momencie przekroczenia drzwi szpitala czyli np. ta sama kobieta rodząc w domu może mieć gładki poród ale gdyby rodziła w szpitalu ten sam poród mógłby się zakończyć kleszczami czy awaryjną cesarką.
Nie jestem pewna. Powiedzmy, że kobieta boi się porodu naturalnego więc 'załatwia' sobie cesarkę. Strach pzed porodem może być traktowany jako jednostka chorobowa aczkolwiek chyba nie jest tak w każdym przypadku.
ja też mam w rodzinie przypadek chłopca z komplikacjami okołoporodowymi i też bałam się. Ale że sie tak wyrażę, w Anglii panuje 'inny klimat' nie ma takiego straszenia porodem i wydaje mi się, że ta opieka okołoporodwa jest na innym poziomie. Np. jeśli z dzieckiem dzieje się coś złego to zaraz jest cesarka a nie 'poczekamy, popatrzymy' bo ordynator 'nie jest zwolennikiem cesarek'.
Kiedy przed porodem (pierwszym) byłam u okulisty to mówiłam mu o koleżance, która będzie rodzić przez cc ze względu na oczy. Okazało się, że on nie słyszał nigdy o tym aby jakakolwiek wada była przeciwskazaniem do porodu naturalnego. Co kraj to obyczaj 😉 A kto wie, może nawet zmienisz zdanie? ja np. na początku byłam pewna, że chcę rodzić w szpitalu i chcę znieczulenie a im bardziej wgłebiałam się w temat tym bardziej wiedziałam, że od szpitala będę się trzymać daleko. I cieszę się, że tak zrobiłam.
Ha! Ja też wolałam mój drugi poród bo był dokładnie taki jaki chciałam, Ninka urodziła się w wodzie no i bez znieczulenia. Ale pierwszy poród również dobrze wspominam.
No wałaśnie, mam wrażenie, że w Polsce cesarkę traktuje się nie tylko jako alternatywę dla porodu naturalnego ale wręcz łatwiejszą i lepszą opcję.
Pierwsze dziecko rodziłam w wieku 37 lat przez cc z uwagi na ułożenie pośladkowe. Drugie w wieku 42 lat. Wskazań do cc nie było, ale miałam cesarkę po znajomości, czyli na życzenie. Świadomie. Dzieci (teraz 10 i 5 lat) urodziły się zdrowe i są zdrowe jak byczki 😉 Ze szpitala wychodziłam szybko bez powikłań, blizny prawie nie widać. Dzieci nie chorują częściej niż inne a nawet rzadziej. Ostatnio byłam u lekarza z synem, bo złapał w przedszkolu jelitówkę i potrzebowałam zwolnienia. Córka w 2018 w ogóle u lekarza nie była. Antybiotyki dzieci przyjmowały po 2 razy w życiu. Wniosek z tego taki, że nie ma reguły w kwestii wyższości cesarki nad porodem naturalnym albo odwrotnie.
Cesarka jest regulkana operacja brzucha, ze wszystkimi konsekwencjami. Nie nalezy brac jej jako zabieg kosmetyczny, bo takie sie ma zyczenie.
Dzieci z cc maja jednak gorszy, bo niefizjologiczny start w zyciu. Zaczyna sie od tego, ze urodzone "sterylnie", nie maja pierwszego naturalnego kontaktu z bakteriami jelitowymi matki, które reguluja krzepliwosc krwi np.
Bez "przecisniecia" przez kanal rodny, nie jest fizjologicznie usunieta reszta wód plodowych z ukladu oddechowego dziecka, co czesto pózniej okazuje sie r´znymi problemami z ukladem oddechowym.
Dla mnie sa to dwa wazne kryteria, dlaeczego preferuje poród naturalny.
Oczywiscie, w sytuacjach koniecznych, cc nie da sie ominac, i dobrze, ze jest.
Ale na zyczenie???
Ok, ja urodzilam syna po tak zwanemu w Polsce "ludzku", z empatyczna polozna, pod koniec w asyscie tureckiej lekarki, która byla bardziej jak matka, niz lekarka dla rodzacych, taka miala opinie w okolicy.
Tak wiec, dobrze mi gadac 😉
Moja mama rehabilituje Panie w Twoim wieku bo blizna po cesarce spowodowala ból pleców. Życzę Ci aby zrosty nie za dużo odrosły.
Moje spostrzeżenia są obarczone odmiennością:
-rodziłam 28 i 27 lat temu, bezpośrednio po skończeniu studiów (medycznych) – wcześniej w szpitalach klinicznych patrzyłam na rodzące w trakcie tzw. internatów, brałam udział w urodzeniu córeczki mojej przyjaciółki w zastępstwie męża – nie wolno było mu wejść na oddział! a w szkole rodzenia było tylko miejsce dla mamy… To były jednak trochę inne czasy.
Sama w ciąży postarałam się na staż na położnictwie, żeby wszyscy wiedzieli, że jestem lekarką – co świadczy o moich wnioskach dotyczących opieki okołoporodowej. Rozumiem różne "zabiegi" przygotowawcze…, przecież chodzi o życie dziecka.
Oczywiście rodziłam sn, byłam drobna (przed ciążą 44 kilo), urodziłam 4 -o kilogramową córę jako pierwszą i jestem z tego dumna, druga to już była łatwizna. Wiem, że bardzo ważna jest świadomość własnego ciała – to "słychać" we wszystkich powyższych wypowiedziach, ale doskonale zdaję sobie sprawę, że można się bać porodu i zagrożenia dla dziecka. Myślę, że każda sytuacja wymaga indywidualnego podejścia i wiem, że to nadal jest często niemożliwe.
Gorąco pozdrawiam.
Theli, poruszyłaś kilka ciekawych zagadnień. Z logiki jesteś pewnie lepsza niż ja więc pewnie znasz odpowiedź na to pytanie. Chyba nie ma mozliwości aby dziecko z cesarki urodziło się niedotlenione (nie mówię o cesarce ratującej życie), ani na przykład nie ma ryzyka złamania kości obojczyka czy uszkodzenia nerwów splotu barkowego. Ale nie wiem czy logicznie wada porodu naturalnego jest automatycznie zaletą cesarki. Z drugiej strony autorka tego zestawienia napisała, że wadą/powikłaniem porodu naturalnego jest 'ewentualna demolka podwozia' a w zaletach cesarki dla kobiety napisała, że nie ma ryzyka 'ewentualnej demolki podwozia. Więc chyba faktycznie do zalet cesarki powinna napisać, brak powikłań, które są jedynie możliwe przy porodzie naturalnym. Mój chrześniak miał bardzo zły poród, miał chyba 3 Apgar i ma uszkodzony nerw barkowy, jedną rękę mniej sprawną. Dużo o tym myślałam, decydując się na poród naturalny (a poza tym moja mama czasem pracuje z dziećmi z porażeniem mózgowym). Tak jak piszesz, każda sytuacja jest inna. Myślę, że chodzi tu o skalkulowane ryzyko. Chciałam znaleźć jakieś statystyki odnośnie przypadków niedotlenienia ale nie mogłam nic znaleźć. Te będą i tak znacznie różnić się od kraju a nawet szpitala. Np. w Anglii są ogromne różnice w standardach opieki okołoporodowej pomiędzy szpitalami. Pewna pani doktor, która sama rodziła przez CC (ze wskazań medycznych) powiedziała mi, że 100% (!) dzieci z cesarki ma zaburzenia rozwojowe. Mogą być bardzo subtelne albo dość znaczne, wymagające terapii. Wybór między CC a SN może tez być kwestią tego, czego najbardziej się boisz. Np. mając w rodzinie dziecko z porażeniem możesz wybrać CC i wtedy np. potencjalna obnizona odpornośc dziecka nie będzie grała roli itd.
Mysle, ze temat jest bardzo wielo-aspektowy i nie ma prostego za lub przeciw. Na pewno nakladaja sie rozmaite kwestie, jak chociazby:
* opieka medyczne nad ciezarnymi w Pl wciaz niedomaga. Nie wiem na ile faktycznie brakuje wiedzy medycznej bardziej, niz w innych krajach, ale na pewno brakuje poszanowania godnosci osobistej rodzacej.
* Uwielbiemy historie grozy i licytowanie sie kto mial starszniej. Z luboscia opowiadamy sobie o okropnych porodach z powiklaniami, zas nad tymi normalnymi przechodzimy bez zajakniecia sie. To buduje klimat grozy i nie dziwi mnie, ze wiele mlodych kobiet boi sie porodu. Media bardzo podsycaja ten klimat.
* cala opieka ciazowa w Pl jest rozdmuchana do granic mozliwosci, skoro ciaze traktuje sie jako "stan wyjatkowy" wymagajacy wyjatkowych srodkow, to nie dziwi mnie, ze i porod traktowany jest jako "operacja dla sluzb specjalnych". W Holandii zarowno ciaza, jak i porod prowadzone sa ze znacznie wiekszym luzem (wynika to rowniez z roznic w dwoch powyzszych punktach), wiec latwiej uwierzyc, ze to stan fizjologiczny i naturalny.
* ogolnie ludzkosc w ostatnich latach odsunela sie od tego co naturalne i fizjologiczne. Bo naturalne i fizjologiczne jest zwykle niezbyt piekne i czasem brzydko pachnie, a ma byc sniezno-biale, prosto na Instagrama. Z trudnoscia akceptujemy rzeczy trudne. (A CC z pozoru wydaje sie latwiejsze, choc chyba wcale takie nie jest).
* Pewnosc dotepu do znieczulenia wielu kobietom pozwolilaby myslec spokojnie o porodzie sn. Nawet nie samo skorzystanie z niego, ale pewnosci, ze bede mogla, jesli bede potrzebowac.
* Wielu lekarzy, bojac sie pozwow, decyduje sie na cc "na wszelki wypadek". Z tego rozniez wynika coraz miejsze doswiadczenie w bezpiecznym prowadzeniu nieco bardziej skomplkowanych porodwo sn (np w Holandii mozna rodzic dzieci ulozone posladkowo w szpitalu specjalistycznim, oczywiscie plan B jest zawsze gotowy i kobiety chyba maja pewnosci, ze zostanie wdrozony, jesli tylko bedzie taka potrzeba).
* porod cc "na zimno"- z ustalona data jest bardzo wygodny i pasuje do dzisiejszego stylu zycie- wpisany w kalendarz, a nie, trzeba czekac 3 tyg, az dziecko samo zdecyduje, ze to juz;)
* do sn po cc warto sie przygotowac- musi minac odpowiednia ilosc czasu od poprzedniego porodu, warto zadbac o kondycje i nie przytyc zbyt duzo w ciazy (znow- wielu lekarzy boi sie prowadzic takie porody, patrz 2 punkty wyzej;)
* Wciaz w oczekiwaniu na dziecko znacznie wiekszy nacis, jako spoleczenstwo, kladziemy na wybor koloru scian do pokoju, a maly na douczenie sie o porodzie. Dokladne zrozumienie mechanizmow sn i cc pozwoli dobrze sie przygotowac do porodu, a to pomoze go przejsc znacznie lepiej.
* jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kase. W Pl wmowiono kobietom, ze ciaze trzeba prowadzic prywatnie (a sluzba zdrowia panstwowa wykorzystala te okazje do obnizenia lotow), z drogimi wizytami (i koniecznie USG) co chwile. Jednym z motorow napedzajacych to, jest strach kobiet i chec zapewnienia sobie "swojego" lekarza i wlasnie ewentualnego papiera do CC.
Przepraszam za przydlugi elaborat. Sama rodzilam 2 razy, oba w domu, bez znieczulenia i nie odebralam bolu porodowego, jak cos zniewalajacego. Moze to kwestia moich nautralnych cech (odpornosc na bol??), ale w duzej mierze przypisuje to dokladnemu rozumieniu co dzieje sie z moim cialem, pelnej zgodzie na to i niesamowitej radosci, ktora mi w tym towarzyszyla. No i partnerowi, ktory podzielal moje podejscie, madrze wspieral i byl zapewne najbardziej wyedukowanym w kwestii porodu facetem w promieniu wielu kilometrow.
Zawsze staram sie opowidac o moich dwoch pieknych porodach (prosze nie mylic slowa "piekny" z "latwy") i wiekszosc ludzi jest zaskoczona, ze mozna miec pozytywne wspomnienia:)
Lol poród nie proud i porodu a nie prostu.
Ja mam tylko jedno dziecko więc nie mam porównania między porodem naturalnym (jak u mnie) a cesarką. Jestem późną mamą ale rodzilam w domu bez żadnych spowalniaczy bólu ale za to ze wsparciem dwóch świetnych położnych. Ja psychicznie się nastawiłam, przekonując swoją psychikę że to naturalny proces i dam radę. Ja miałam przyjemny proud i wspominam dobrze ale słyszałam wiele horrorów i nie sądzę wyboru kobiety, trudno powiedzieć czy cesarką na życzenie (tak, istnieje coś takiego) to podtwierdzenie tego, że stajemy się coraz słabszym gatunkiem, czy też prawo kobiety do decydowania jak ona chce przeżyć poród (albo nie pamiętać i cieszyć się dzieckiem). I niech nikt nie mówi że tata też ma prawo do tej decyzji bo panowie generalnie są bezużyteczni w ciągu tzw prostu rodzinnego a gdyby ktoś powiedział im że albo masz 12 godzin bólu krocza albo można to szybciej załatwić, ja wiem jak by wybrał każdy z nich.
Zakradł się chyba jakiś błąd. Nie ma czegoś takiego jak cesarka na życzenie ( przynajmniej oficjalnie ). CC powinno być tylko ze względów medycznych.
Skąd w Polsce cesarka na życzenie? Z braku dostępu do dobrej i bezpiecznej opieki podczas porodu. Moja znajoma rodziła w szpitalu, gdzie ordynator nie lubi CC, zatem pierwiastka w wieku 42 lat rodziła siłami natury dziecko, które było ułożone pośladkowo i miało szyję owiniętą pępowiną. Efekt jest taki, że ma dziecko opóźnione w rozwoju z porażeniem mózgowym. Drugie urodziła przez cc załatwiając sobie po prostu wcześniej cesarkę w innym szpitalu. Ja rodziłam naturalnie, ale to było przed urodzeniem się dziecka mojej znajomej. Gdybym rodziła po niej, to pewnie za wszelką cenę załatwiałabym cesarkę bojąc się, że moje dziecko też nie otrzyma na czas odpowiedniej pomocy.
Poród jest przed mną. Kiedy? Jeszcze nie wiadomo 🙂
Nie wiem jak jest w innych krajach, ale w Polsce kobiety przechwalają się która miała poród gorszy / trudniejszy / dłuższy itp. zamiast opowiadać przyszłym pierwiastkom, że owszem, lekko nie jest, ale są różne sposoby żeby np. zmniejszyć ból. I jak się tego nasłuchałam, to cieszę się, że jak już nadejdzie pora, nie będę musiała rodzić naturalnie. Już mi okulistka zakazała.
Kasia
Moja serdeczna koleżanka pierwsze dziecko urodziła przez cc, a dwa kolejne sn, z czego ostatni poród bez znieczulenia, wspomina najlepiej. Z tego wnoszę, że nie musi być tak, że pierwsze cc oznacza pozostanie przy tej metodzie w kolejnych porodach. Ja sama rodziłam dwa razy sn. Wydawało mi się, że pierwszy poród był ok, ale z perspektywy drugiego, z krótkim znieczuleniem, temu pierwszemu odbieram przynajmniej połowę punktów.
HP
Ja nie miałam wyboru u mnie CC z każdą ciąża.Nie mam więc porównania bo poród siłami natury nie był mi pisany,chociaz bardzo chciałam. Najważniejsze że dzieci są zdrowe ja szybko doszłam do siebie wiec u mnie plusy.Cesarka to mimo wszystko ingerencja chirurgiczna i nie można jej traktować jako alternatywę dla naturalnego porodu myślę tu o cc na życzenie.
Ja pierwsze dziecko rodziłam siłami natury, bardzo ciężki poród bo synek rodził się trzymając rączkę na policzku. Wymęczona byłam potwornie porodem po kilku miesiącach leżenia w zagrożonej ciąży. Dochodziłam do siebie bardzo długo, wychudzona jak szkielet i z depresja poporodowa. Po dwóch latach na świat przyszła moja córeczka, ciąża również była zagrożona, ale szew na szyjce macicy pozwolił mi funkcjonować poza łóżkiem. Poród przez cięcie cesarskie ze względu na wahania tętna u płodu i skurcz oksytocynowy po przebiciu pęcherza płodowego. Doszłam do siebie w ciągu… 9 dni, następnego dnia po wyjściu ze szpitala wciągnęłam jeansy sprzed ciąży na tyłek (wspaniałe trzymały mi świeża bliznę a ja przytyłam tylko 8 kg w ciąży) i poszłam z moja mama i dziećmi na spacer 🙂 Cesarska oszczędziła mi strasznego wysiłku, ale miałam mniejsza wież z córeczka na początku, zreszta dużo mniej kłopotliwa w obsłudze była niż moj kolkowy synek… z perspektywy lat po CC powiem, ze przysporzył mi on cierpień i bólu, ponieważ miałam zrosty w brzuchu. Od połowy cyklu regularnie miałam bóle brzucha aż do drugiego dnia krwawienia, z biegiem lat nawet seks stał się bolesny, zrosty między jelitem grubym a jajnikiem ciągnęły macice. Kąpiele w zbiornikach naturalnych latem ograniczałam do minimium, ponieważ po wejściu do zimnej wody bóle się nasilały… Rok temu miałam usunięte zrosty laparoskopowo, jest póki co o wiele lepiej, ale zrosty lubią odrastać.
Zalety mojej CC- uratowały moje dziecko i to jest niepodważalne! Dzięki temu moja córeczka wyrosła na zdrowa kobietę 🙂 druga zaleta- jw opisana
Wady- narażenie na zrosty i bóle, które mogą zacząć pojawiać się nawet po upływie 10 lat po zabiegu.
Wniosek- Nie jestem zwolenniczka CC na życzenie.
Dzięki Gosiu, za poruszenie tego tematu
Tak, ale przy cesarkach na życzenie dzieciaki też mają problemy rozwojowe, wynikające z ominięcia kolejnych etapów pojawiania się na świecie. Co by nie mówić, najlepiej jak przy jednym i drugim "rodzaju" porodu rodzi się zdrowe dziecko, a mama bez powikłań szybko dochodzi do siebie. 🙂 Magdalenka
Nie zgadzam się co do braku zalet cesarki dla dziecka. Imo największą zaletą jest mniejsze ryzyko powikłań. Można się kłócić, że nie dotyczy to każdego dziecka i może do końca nie pasuje do definicji korzyści, ale prawda jest taka, że to po porodach naturalnych jest więcej dzieci niedotleniowych i z innymi problemami spowodowanymi porodem.