Bardzo często na blogu opisuję Wam jak się żyje w Wielkiej Brytanii i często porównuję to z życiem w Polsce. Z tym życiem, które pamiętam sprzed 14 lat ale też z tym życiem, które obserwuję teraz odwiedzając Polskę, czytając polskie gazety, śledząc polski Internet czy dyskutując z Wami. Były więc posty o tym ile trzeba wydać na pampersy albo o statystykach aborcyjnych. Na tyle na ile mogę staram się być obiektywna, jasne gorzej mi to wychodzi ze stroną Polską ale jeśli chodzi o Wielką Brytanię uwierzcie nie mam potrzeby aby wciskać Wam jakiś kit :).
Czytając ‘Politykę’ czasem trafiam na artykuły, gdzie życie w Polsce porównuje się do Zachodu a na liście zachodnich krajów często pojawia się Wielka Brytania. No i jak sobie czytam, to czasem oczom nie wierzę. Te artykuły często napisane są na zasadzie kontrastu, czyli w Polsce są jakieś problemy (np. restrykcyjne prawo aborcyjne), a zobaczcie jak to pięknie jest rozwiązane w Wielkiej Brytanii (aborcja na życzenie i bez żadnych utrudnień). Albo, że dostęp do znieczulenia przy porodzie w Polsce jest fikcją, podczas gdy Wielkiej Brytanii podają epidural zanim jeszcze pojawiają się skurcze ;). (Chociaż słyszałam od pewnej douli, że w prywatnych klinikach w Londynie podaje się epidural i oksytocynę w tym samym czasie, aby poród być szybki ale totalnie bezbolesny, ale tak to pewnie rodziła Victoria Beckham).
Tak, uważam, że w Wielkiej Brytanii żyje łatwiej i przyjemniej a państwo jest lepiej zorganizowane. Jak nikt się nie kłóci o rozliczanie ‘komuchów’, o to kto kogo zabił pod Smoleńskiem ani nie walczy się z ideą Tęczowego Piątku to zostaje trochę więcej czasu i siły na to, aby porozmawiać o przyziemnych sprawach, które dotyczą każdego obywatela (no chyba, że traci się energię na bezproduktywne negocjacje z EU w sprawie Brexitu). Nie zmienia to jednak faktu, że ‘Polityka’ (i pewnie nie tylko oni) malują jakiś przekolorowany obraz Zachodu.
Szczególnie utkwił mi w pamięci artykuł okołoświąteczny o tym co i gdzie Polacy kupują na Święta do skonsumowania. Autor napisał, że ‘biedny Polski lud’ idzie do Lidla czy Biedronki bo rzucili homary albo comber z zająca. I o te homary nadwiślańscy zubożali inteligenci się biją i, że dla przeciętnego Polaka to jest przejaw gastronomicznego luksusu. No czy coś w tym temacie. Autor również utrzymywał, że w Lidlu czy Aldiku w Wielkiej Brytanii zaopatruje się wyłącznie klasa robotnicza (i to ta gorszego sortu ekonomicznego) oraz beneficjenci pomocy społecznej. Jednym słowem tego typu sklepy to Anglii sklepy ‘dla biedoty’ podczas gdy w Polsce kupują tutaj aspirujący smakosze.
W Świnoujściu nigdy nie było Almy. Jak przyjeżdżam do domu to zakupy robię w Lidlu i bardzo sobie chwalę. Szczególnie tematycznie imprezy z cyklu np. tydzień Hiszpański czy Grecki bo w Świnoujściu czasem trudno nawet przyzwoity parmezan kupić (taki w kawałku a nie zmielony na proszek w torebce), a tu i Iberico i Chorizo i właściwie całkiem dobre.
Pomyślałam sobie, że ten facet naprawdę nie wie o czym pisze. Chciałabym aby zobaczył jak w Wielkiej Brytanii wyglądają świąteczne reklamy Lidla i Aldika i jakie gwiazdy promują te sklepy (absolutnie nic nie ujmując tutaj Pani Wellman). Jakie produkty można tam kupić i jaki postrach te tanie sieci sieją wśród innych supermarketów. Raz na zajęciach z jogi dla mamy z dzieckiem spotkałam Panią, która chwaliła sobie, że odkąd tygodniowe zakupy robi w Aldiku to stać ją na panią do sprzątania (a na jogę przyjechała Land Roverem). O tym artykule już wcześniej tutaj pisałam. Ale w ostatniej ‘Polityce’ ukazały się aż dwa artykuły, które obudziły we mnie podobne odczucia.
Pierwszy jest o kobiecej sterylizacji. W Polsce jest ona prawnie zakazana i artykuł opisuje Polki, które jeżdżą podwiązywać jajowody do klinik w Niemczech czy Czechach. I oczywiście autor pisze, że sterylizacja jest wolno dostępna w krajach zachodnich w tym w Wielkiej Brytanii. Jeszcze jakaś biedna dwudziestoparolatka bez instynktu macierzyńskiego przeczyta, że oto w Wielkiej Brytanii zabieg jest dostępny od ręki i zabukuje sobie pierwszego Ryanaira do Londynu.
Otóż oczywiście sytuacja wcale tak nie wygląda. Owszem. Sterylizacja jest dostępna jako metoda antykoncepcji i jest legalna ale jest ona raczej oferowana kobietom po trzydziestce, które mają już dzieci i zakończyły plany prokreacyjne. Poza tym, jeśli taka kobieta przyjdzie do lekarza po pigułki/implant/spiralę to ten nie walnie nam tekstu ‘a nie myślała Pani aby się wysterylizować?’.
Sterylizacja nie jest rekomendowaną metodą, nie jest zalecana kobietom młodym, które jeszcze nie rodziły. Skierowanie na zabieg może być poprzedzone rozmową z psychologiem włączając w to partnera (aczkolwiek bardzo wątpię aby pan doktor powiedział, bez zgody męża nic nie zdziałamy :). Lekarz może również odmówić skierowania na zabieg. Także niestety ‘Polityko’ Wielka Brytania to nie kraj, w którym można wpaść do lekarza rano a po południu mieć to z głowy. W artykule wypowiada się Pani, która poddała się sterylizacji z Wielkiej Brytanii i opisuje cały proces jako lekki, łatwy i przyjemny ale jak można wydedukować z artykułu jest po trzydziestce i ma dzieci.
Drugi artykuł to ten o ‘lojalkach’ w szpitalach i pogarszającej się w związku z tym sytuacji kadrowej. I tutaj ‘Polityka’ rozpisuje się o tym, jak to młodzi lekarze uciekają z Polski, Gdzie? No oczywiście, że do Wielkiej Brytanii gdzie warunki pracy są o niebo lepsze a zarobki nieporównywalnie większe. Nie wiem, może autor nie słyszał o książce ‘Będzie bolało’ napisanej przez, tak, tak, brytyjskiego lekarza rezydenta (który zresztą zrezygnował z zawodu) ani o wielomiesięcznych strajkach rezydentów w Brytyjskiej służbie zdrowia, które miały miejsce niecałe dwa lata temu? A może nie słyszał o tym, że lekarki w Wielkiej Brytanii popełniają samobójstwa statystycznie dużo częściej niż kobiety w innych grupach zawodowych? Tego być może nie piszą agencje pracy w swoich folderach zachęcających lekarzy do wyjazdu.
Ja wiem, że pisanina do gazety ma swoje prawa, ma być kontrast, ma być trochę kontrowersyjnie no i wiadomo, u sąsiada trawa zawsze jest trochę bardziej zielona. Ale jeśli interesują Was sprawdzone informacje na temat życia w Wielkiej Brytanii to czytajcie Pimposhkę a nie ‘Politykę’. Też na P. 😉
***
Dobra passa i forma blogowa u mnie trwa. Dziękuję Wam bardzo za przemiłą i kulturalną dyskusję pod poprzednim postem, szczególnie, że temat wcale nie jest łatwy. W Listopadzie możecie spodziewać się postu o tym jak zaginam czasoprzestrzeń (albo jak ogarniam moją kuwetę), kilka słów o tym co przygotowuję sobie do zjedzenia w pracy oraz obiecany post o karmieniu małych Pimposhek. No i pewnie coś innego też się wkradnie. Szykuję też ‘naprawdę bardzo fajny post’ ale on dopiero ukaże się w końcówce Grudnia jako świąteczny prezent.
Mam kilka znajomych ktore sa pod 50 ke, i szczerze mowily, ze zwlekaly z decyzja o sterylizacji do 45 r. Zycia, kazda ma dwoje czy troje dzieci. Zwlekaly dopiero po pierwszej wizycie u lekarza, ktory wyglaszal rozne scenariusze jakie ewentualnie moglyby sie przydarzyc typu pozar, wypadek i strata narodzonych dzieci, tylko takie argumenty je powstrzymywaly aby wykonac zabieg od razu, tak jakos do 45 ki sobie zostawialy czas. Pozdrawiam serdecznie. Tez lubie Lidla w Naszym Swino, ale ogolnie we Francji to kicha zakupy robic w Lidlu hihi
Co do zakupów taniej. Od dawna jest publiczna tajemnicą, ze firmy markowe produkują i na ten tańszy rynek, czyli ze proszek do prania Tandil ma recepturę Persilu, i tak dalej. Zresztą nasz Aldi od jakiegos czasu stawia na ekskluzywność za nieduza cenę. To juz nie jest ten sklep sprzed 30 lat, gdy sprzedawano tanio, bo z palet. Teraz sprzedaje taniej. Podobnie Lidl, czy Netto. Tesco w Niemczech nie ma, znam jedynie z pobytów na Węgrzech, gdzie osobiście uważam sklep za stosunkowo drogi.
Jestem nazat 😉 dzisiaj mialam dzien zajety praniem i doksztalcaniem w pracy.
Powracajac do tematu sterylizacji na zyczenie, w Niemczech. Jest to od wielu lat i ponad pokolenia jedna z metod zapobiegania ciazy, i dostepna nie tylko dla mezatek z pewna iloscia dzieci. W sumie dwójka starcza. Od 2004 roku nie jest jednak oplacana przez kase chorych, co jednak nie zminiejsza jej popularnosci, koszty okolo 500- 1000 euro u kobiety, 300- 500 euro u mezczyzny.
Ja w swoim czasie jeszcze przeszlam przez kase chorych, i nie bylo problemu, ze tylko jedno dziecko i bezmezna. Po prostu moja decyzja i koniec. Do tego doszlo, ze z moimi uszami ani nie moglam stosowac antykoncepcji hormonalnej, a i lepiej nie zachodzic w ciaze. Tak wiec, decyzja byla juz sensowna. Ordynatorka oczywiscie przeprowadzila ze mna rozmowe przedoperacyjny, potem bylo jeszcze wazne, który dzien cyklu, zeby nie bylo po operacji ciazy pozamacicznej, i to wszystko. Zadnych moralów.
Akurat wczoraj obejrzalam na ZDF- ie swietny film o aborcji w roku 1971, w czasach, gdy w Niemczech kobieta/ matka nawet nie mogla sama zadecydowac o szkole, do której chce wyslac dziecko, bo o takich sprawach decydowal ojciec- maz. W 1971 roku w Niemczech aborcja byla nielegalna i karalna wiezieniem do 5 lat, tak wiec podziemie kwitlo, ze wszystkimi skutkami ubocznymi, przy czym z pewnoscia trafiali sie lekarze i pielegniarki, którzy mieli wystarczajaco wyrozumienia dla kobiet w takich sytuacjach, ze krawawienie poaborcyjne "diagnozowali" i dokumentowali jako np krwawienie spowodowane miesniakami macicy. W tych latach tutejszy i terazniejszy paragraf 218 dopiero sie ksztaltowal, jego brzmienie bylo wtedy kompletnie inne.
Mario, bardzo mi miło 🙂
W Świnoujściu jest Biedronka, która ma największe przychody w kraju. Koło domu mam Biedronkę ale nie mogę tam chodzić ledwo mieszczę się sama a co dopiero z dziciakami w wózku. Ten sklep to koszmar. Za to Lidla bardzo lubię. I nawet nie wiedziałam, że Tesco jest nawet w Malezjii.
Najpierw będą lunchboxy a o karmieniu Małych to chodzi o karmienie piersią (z perspektywy Brytyjskiej), takie życzenie wyraziła czytelniczka.
Czekam z utęsknieniem. Bardzo lubię Cię czytac☺☺☺
Jest wiele rzeczy, które mi się w Polityce obecnie nie podobają ale to rodzinna biblia I nie moge zrezygnować, bo by mnie Pan kapitan wydziedziczył (a na razie jest z czego 😉 Z Guardianem się nie lubimy, bo lubią obsmarowywać Oxford (a akurat cyferki na temat Oxfordu mają bardzo dużo wspólnego osobiście ze mną). I choć Polityka jest szalenie tendencyjna to jednak młody Szacki ładnie podsumował ostatanie wybory a Passentem też nie pogardzę.Dzięki, że mi przypomniałaś o Tygodniku Powszechnym, muszę go znów zaprenumerować.
Zgadzam się z Tobą to tylko czubek góry lodowej. Ile ja widziałam tabelek na Fejsbuku pokazujących porównanie rzekomych średnich zarobków w Europie. ja uwielbiam Lidla.
Niby informację można zweryfikować a fake newsy i manipulacje się szerzą. mamy za dużo informacji, jest byle jaka a w Internecie to już w ogóle, szkoda, że gazety podążają tym trendem zamiast pozytywnie się wyróżniać.
ha ha dzięki. O ogarnianiu będzie już niedługo, jak sama się ogarnę 🙂
Lucy zrobiłaś suspens i co?
Dzięki! Myślę, że dziennikarzom sie nie chce, jest mało czasu a żeby się utrzymać trzeba pewnie trzaskać wierszówkę, w mediach naprawdę widać ilość a nie jakość. Niby ludzie mają dostęp do informacji a jakoś to w dzisiejszych czasach trapia nas 'fake newsy'. Poza tym to jeszcze trzeba znać Angielski i choć Polacy znają języki całkiem nieźle to jednak ja np. Angielski naprawdę poznałam dopiero jak zbratałam się z autochtonem 😉
Kiedy pracowałam w Polsce, przez okno widziałam Biedronkę, sto metrów dalej miałam Lidla. To gzie miałam robić zakupy jak nie tam właśnie. I nie widze w tym nic złego. Tutaj, w Kuala Lumpur mam tylko Tesco i to daleko, więc robię zakupy w tutejszych Delikatesach, z żywnością nie tylko azjatycką. Blisko mojego mieszkania miałam świetny, lokalny, najstarszy mall w mieście. Klimat i produkty, które można tam było dostać były fantastyczne. Niestety, trzy miesiące temu zbużono go, gdzyż powstaje na jego miejscu, kolejna stacja metra. A szkoda.
Pozdrawiam dzisiaj całkiem słomecznie i ciepło:)
Już dawno skończyłam czytać gazety, czasem lepiej poczytać posty. Ja uwielbia lidla 🙂 Pozdrawiam i czekam na post o posiłkach młodych P i oczywiście o twoich przygotowaniach posiłków do lunch box'ie 🙂 Small Megi
Pimposhko, Polityka zeszła na psy i jak chcesz coś mądrego poczytać to został jedynie Tygodnik Powszechny. Sami się sobie nadziwić nie możemy, ze my ateusze to czytamy, ale nic innego się nie nadaje. Masz Economista i Guardiana pod ręką, nie zawracaj sobie głowy głupotami. To ja Gackowa.
Zakłamanie polskiej prasy, szczucie i podsycanie zawiści i nienawiści rzuciło mi się w oczy już wiele lat temu. Wiele jest konkretnych tematów, ktore mogłabym podać jako przykłady, ale mój komentarz wtedy byłby pewnie dłuższy od twojego postu.
Tu pod tanimi discounterami też można mercedesy i bmw wyższej klasy średniej zobaczyć. Sama tam zazwyczaj kupuję, bo nie lubię przepłacać, tym bardziej że jakość produktów nie odbiega od droższych sklepów.
Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.
Przeglądając internet (gazet raczej nie kupuję) coraz częściej odnoszę wrażenie, że "dziennikarze" piszą tylko po to, żeby pisać, a nie po to, żeby przekazać czytelnikom jakąś wiedzę. Szkoda tylko, że nie wzięli pod uwagę, że w obecnych czasach dużo łatwiej jest ludziom zweryfikować te informację, niż kilkanaście lat temu.
Pozdrawiam 😉
Pimposhka lepsza niż "Polityka" 😀 Czekam na post o ogarnianiu dzieci i całej reszty, bo ja chwilowo nie ogarniam…
O tak, to już jest w ogóle irytujące, jakieś tłumaczenie, gdzie lepiej robić zakupy, żebyś nie wyszedł na "biedotę". Co to w ogóle jest za różnica, a kupujcie sobie ludzie, gdzie uważacie.
Ale znałam osoby, które robiły zakupy w Almie, żeby wyjść na jakąś lepszą klasę :D. Obydwie sieci "lepszych" marketów w Pl sobie fatalnie finansowo radzą. To samo Marks&Spencer, przecież się zamykali kompletnie w wielu krajach.
To malowanie trawy na zielono w artykułach o Zachodzie jest po obu stronach politycznych i zupełnie tego nie rozumiem w tych czasach. Ludzie mają dostęp do informacji, mogą sobie poczytać Pimposhkę, czytać wiadomości z BBC, czy Guardiana, oglądać programy satyryczno-polityczne ze Stanów Zjednoczonych, bo każdy ma swój kanał na youtube i wrzuca spore fragmenty (i John Oliver na HBO). Nie rozumiem tylko, czemu polscy dziennikarze nie korzystają z tych źródeł.
Bardzo dziękuję, że tak blogujesz aktywnie. Bardzo przyjemnie się do kawy czyta Twoje wpisy i dyskusje pod nimi ;).