Jest 5 marca 2004. Na dworze jest zimno, w końcu to Rosja. Sankt Petersburg wygląda zupełnie inaczej niż go pamiętam. Ostatni raz byłam tutaj w 1991, tak wiele się zmieniło. Ulica 5ya Sovetskaya, numer 12. Wzdłuż zabytkowej kamienicy ciągnie się kolejka Rosyjskich petentów. W drzwiach stoi słusznej postury ochroniarz. Podchodzę prosto do niego, podaję mój Polski paszport. Pan ochroniarz jest bardzo miły, pyta mnie o cel wizyty*, zaprasza do środka. Jeszcze za plecami słyszę ‘Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin Pani Pimposhko!’ Spostrzegawcza bestia :). Mija godzina, po spotkaniu z konsulem jem obiad. Pierogi, przygotowane przez jego żonę. Z mięsem. Moje ulubione**.
To był pierwszy raz kiedy poczułam, że Polski paszport coś znaczy, że w ogóle paszport może coś znaczyć. Że to było takie cholernie miłe, znaleźć kawałek najprawdziwszej Polski w zupełnie obcym kraju i poczuć tą przynależność do…. państwa. Kawałek tak bardzo znajomej rzeczywistości, do której biletem wstępu jest mała bordowa książeczka. Dwa miesiące później weszliśmy do Unii. Dobrze to pamiętam. W Świnoujściu na parkingu ‘po Niemieckiej stronie’ (teraz już nie ma stron) był koncert ‘Ich Troje’, o północy na stalowej linie zawieszonej nad granicą przejechał na monocyklu akrobata z Unijną flagą. Podniesiono szlabany. Jeszcze się wzruszam kiedy o tym piszę.
A potem wyjechałam z kraju. Promotorką mojej pracy magisterskiej była Polka, która miała Amerykańskie obywatelstwo. Jej ojciec, profesor na UW i Żyd wyemigrował z rodziną z Polski w 1968. Zdziwiłam się, bo ona aby pracować w Wielkiej Brytanii potrzebowała specjalnego zezwolenia, ja jako obywatelka Unii nie. Podobnie mój szef w pierwszej pracy po studiach. Był Australijczykiem, również musiał ubiegać się o wizę. Ja nie. Taka jest siła paszportu.
W związku z powyższym bardzo długo byłam zadowolona z mojego Polskiego i Unijnego paszportu. ‘Do szczęścia’ nie był mi potrzebny żaden inny. Do momentu kiedy potrzebna mi była Amerykańska wiza. Okazało się, że za oceanem obywatele Unii traktowani są różnie. Ja musiałam swoje odstać w ambasadzie przy Grosvenor Square w Londynie i nie było to zbyt przyjemne doświadczenie. W tym samym czasie mój mąż, posiadacz Brytyjskiego paszportu wypełnił jakiś wniosek w Internecie, zapłacił 20 dolarów i już był gotowy do wyjazdu. To był pierwszy raz gdy poczułam, że Polski paszport jednak nie otwiera wszystkich drzwi.
Drugi raz to słynne referendum w sprawie Brexitu. W głosowaniu mogli wziąć udział jedynie obywatele Wielkiej Brytanii. Byłam już wtedy mamą Starszej P. (która od urodzenia ma dwa paszporty) i było mi bardzo przykro, że nie mogłam wziąć udziału w tej decyzji, która ma takie poważne konsekwencje zarówno dla mnie jak i dla moich dzieci. Trzeba było coś z tym zrobić.
Ah byłabym zapomniała. Jest jeszcze trzeci powód. Pan Kapitan i mama zasponsorowali mi (co nie ukrywam przyśpieszyło decyzję o ubieganiu się o obywatelstwo) główną opłatę za złożenie aplikacji. Pan Kapitan mnie ponaglał, mówiąc, że jak już będzie miał dość ‘dobrej zmiany’ to wyemigruje do mnie i woli abym w tej sytuacji miała jednak obywatelstwo. Tak, muszę przyznać, że początkowo Panu Kapitanowi zależało chyba bardziej niż mnie, wytrącił mi więc argument z ręki, że wolę mieć nowego ajfona niż nowy paszport.
I to są właśnie trzy powody, dla których zdecydowałam się zalegalizować mój związek z Wielką Brytanią. Poddaną Królowej Elżbiety zostałam formalnie 12 Kwietnia tego roku. Czy coś się od tego czasu zmieniło? Zmiany porównałabym do takiej, kiedy wchodzi się w związek małżeński. Jeśli razem mieszkacie przed ślubem to ślub tak naprawdę niewiele zmieni, choć wszyscy mówią, że zmienia się ‘to coś’. Już nie jesteś narzeczoną, konkubiną, nie mieszkacie ‘na kocia łapę’ a Wasze dzieci nie będą hmmm… ‘nieślubne’. Jeśli druga połowa wyląduje w szpitalu to masz prawo być informowana o stanie zdrowia pacjenta.
I tak to jest mniej więcej ze mną. Nie wyglądam jak Brytyjka, nie mówię jak Brytyjka. Ba, nie jestem Brytyjką. Jestem Polką z Brytyjskim obywatelstwem. Być może mam więcej takiego wewnętrznego spokoju, że mnie nikt stąd nie wygoni. I nie, to nie tak, że bałam się, że mnie ktoś wygoni. Zawsze śmiałam się, jak znajomi mówili, ‘No ale Ciebie to chyba nie ruszą, masz w końcu męża Anglika i dzieci?’. Zresztą strzeliliby sobie w stopę biorąc pod uwagę, że Brytyjski rząd wydał około 60 tysięcy funtów na mój doktorat.
Odkąd zamieszkałam w Wielkiej Brytanii zawsze pracowałam albo się uczyłam. Zawsze płaciłam podatki, nigdy nie korzystałam z pomocy społecznej. Po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii musiałabym najpewniej wysłać jakieś papiery i ubiegać się o pozwolenie na pracę. Uznałam to za uwłaczające. Teraz jestem już nietykalna. I jeszcze to, co jest dla mnie najważniejsze. Mam wreszcie pełny głos i mogę decydować w demokratycznych wyborach o wszystkim co dotyczy mnie i moich dzieci.
Skutek uboczny? Podczas naszej ostatniej wizyty w Polsce wielokrotnie łapałam się na tym, że mówię ‘A u nas to jest tak….’ do tej pory mówiłam ‘A w Anglii to jest tak….’. Nie lubię tego. Zawsze mnie to drażniło u innych. Będę z tym walczyć.
Nie miałam jeszcze okazji skorzystać z mojego Brytyjskiego paszportu. Na wakacje my dziewczyny poleciałyśmy na Polskich paszportach. W Październiku wybieram się w kolejną podróż i tym razem będę podróżować na Brytyjskim paszporcie. Jest coś szalenie dekadenckiego w posiadaniu dwóch paszportów. Zawsze wydawało mi się, że to przywilej zarezerwowany dla szpiegów, ambasadorów i attaché. Kiedy wracaliśmy z Oxfordu po ceremonii nadania obywatelstwa mówię do Jona:
– Będę miała dwa paszporty. Będę jak Jason Bourne.
– Jason Bourne miał więcej niż dwa paszporty
– Od czegoś trzeba zacząć…
* na trzecim roku studiów pracowałam jako koordynator badania ‘Open Borders’ sponsorowanego przez Fundację Batorego. Zadaniem projektu było zbadanie jak obywatele Rosji, Białorusi i Ukrainy są traktowani w Polskich konsulatach, kiedy ubiegają się o Polską wizę. Ruch wizowy został wprowadzony kiedy nasza granica miała stać się zewnętrzną granicą Unii.
** dzisiaj preferuję z kapustą i grzybami.
i like so much…Thanks for sharing the good information!
เว็บ แทง บอล
Wydaje mi się, że to dlatego iż Brytyjczycy nie mają dowodu, a nie każdy ma prawo jazdy więc paszport jest tak naprawdę jedynym dowodem tożsamości więc trudno by było wymagać od nich innego dokumentu, natomiast w przypadku Polaków bardziej 'liczy się' chyba dowód. To oczywiście dość pokręcona logika, tak jak Polska biurokracja ;).
O dzięki za wskazówkę, Elli to faktycznie będę musiała wymienić jak będziemy następnym razem z Polsce bo muszą być oboje rodzice.
Kiedy odnawiałam paszport w PL przemiła pani urzednik powiedziala ze z wymiana paszportu nie trzeba czekac do momentu az mija jego waznosc. Mozesz to zrobic w kazdej chwili, bo np. cytuje pania urzednik "nie podoba mi sie zdjecie paszportowe".
I jeszcze z ciekawostek paszportowych – kiedys w banku polskim zdziwilo mnie, ze na polski paszport nie moge otworzyc konta ale gdybym miala paszport brytyjski to tak – bez problemu…
O rany!!!! Musisz mi napisać jak skończyła się ta historia. Pewnie był jakiś nadgorliwy celnik. Ale to ważna lekcja, że zawsze trzeba mieć oba paszporty, a jak mieszka się poza Polską to chyba wcale to nie jest takie łatwe odnawiać go co dziesięć lat. A mnie to czeka potrójne (a paszporty dziewczynek są ważne 5 lat).
Alez zbieg okolicznosci- dzisiaj moja znajoma miala wyleciec z Polski do Australii po przeszlo trzech miesiacach pobytu w Europie (glownie w POlsce) i jej nie wypuscili z Warszawy na australijskim paszporcie. Przeszla cala odprawe i celnicy dopiero ja zatrzymali. Samolot odlecial bez niej, nie wiem, co sie bedzie dalej dzialo.
This comment has been removed by the author.
Ja mam potrojne obywatelstwo, procz polskiego- australijskie i nowozelandzkie. U mnie ,a raczej u nas (maz i syn tez maja tak samo) to troche na zasadzie- od przybytku glowa nie boli. Najpierw bylo oczywiscie polskie, potem nowozelandzkie. Dlugo nie staralismy sie o australijskie, ale w koncu stwierdzilismy, ze dobrze jest miec takie samo obywatelstwo jak dziecko, ktore sie juz w Australii urodzilo.
Najtrudniej bylo przebrnac przez gore papierow w sprawie potwierdzenia obywatelstwa polskiego dla syna. Moze to dlatego ,ze ten paszport otwiera wiele innych granic z Europie.
Zazwyczaj podrozujemy na paszportach australijskich, ale zwykle przylatujemy tez do Niemiec, a potem dopiero przemieszczamy sie do Polski. Niemniej jednak bedac obywatelem polskim nalezy okazywac sie dokumentami polskimi, czyli przylatujac do Polski musimy pokazywac polskie paszporty. W innym wypadku moga nam odmowic wjazdu.
Hmmm a ja nie wiem. Kocham Wielką Brytanię, Polskę kocham bardziej. Ale tak naprawdę u siebie nie czuję się chyba ani tu ani tu. Jakoś mi to nie przeszkadza. To 'a u nas' kojarzy mi się negatywnie bo znam osoby, które wyjechały 'na 5 minut' i już zapomniały skąd są. Pewnie masz rację, że skoro moje 'centrum interesów życiowych' jest w Anglii (i to od 14 lat) to faktycznie nie ma nic złego w mówieniu 'u nas czyli w Anglii' ale mimo to jakoś tego nie lubię.
Oo! No właśnie, paszport dyplomatyczny. To Twój mąż jest dyplomatą? Mam przyjaciół (ona Niemka, on Włoch) na stałe mieszkają w Anglii ale ich córka urodziła się w Szwajcarii (bo akurat tam wtedy Domenico pracował) zagdaka, jaki paszport ma dziecko? Ma dwa Niemiecki i Włoski! Ja bym tam starała się o Szwajcarski.
Ja też gdzieś czytałam, że Polska rodzina wracała do Anglii z dzieckiem, które miało Polskie obywatelstwo ale tylko Brytyjski paszport i nie wypuścili. Ja miałam za sobą wszystkie siedem paszportów a ponieważ lecieliśmy do Goleniowa to dlatego na Polskich właśnie. Na wszelki wypadek. Ale z drugiej strony nie wiem czy ten przepis ma sens. No bo jeśli Wielkia Brytania miałaby takie same zasady to znaczy, że z Londynu musiałabym wyjechac na paszport Brytyjski a do Polski wjechać na Polski. Hmmm. Paszport nie jest aż taki ciężki, lepiej mieć więc wszystkie ze sobą (no i jeszcze dowód też ;).
Wiem natomiast, że w każdym kraju, którego mam paszport jestem traktowana tylko jako obywatelka tego kraju. czyli na przykład będąc w Polsce nie mogę prosić o pomoc ambasady Brytyjskiej. Ale za to będąc np. w Tajladnii mogę koszystać z obu 😉
Hej! Widzę, że postanowienie o komentowaniu trzyma się mocno. Ja też się staram :). To był dobry pomysł. Ciekawa jestem co Cię tak frustruje, pogadamy sobie na priv :).
Ojej! Bardzo mi przykro z powodu śmierci Twojego męża. Ja czasem sobie myślę, że na emeryturę pojedziemy z Jonem do Polski, tylko nie wiem co by się z nim stało jeśli ja umrę pierwsza.
Szczerze mówiąc nie zastanawiałam się co będę czuła. W sumie to ciekawa jestem 🙂
Zrobiłaś mi smaka na pierogi z kapustą…
Jeśli czujesz się w Angli jak u siebie i mieszkasz tam już dłużej to czemu nie mówić " a u nas…" mając na myśli właśnie twój aktualny dom? Ja tak robię w odniesieniu do Niemiec. Mieszkam tu, tu pracuje, tu moje dzieci chodzą do szkoły i jak najbardziej tu właśnie jest moje "a u nas…"
Jak to jest z podrozami miedzy UK a PL jak sie ma dwa paszporty? Na jakiejs grupie (przyznaję ze niekoniecznie jest ona "jakosciowa" pod wzgledem prawdziwosci informacji tam zamieszczanych) pisano ze Polacy z brytyjskim obywatelstwem musza miec ze soba dwa paszporty. Chodzilo o podrozowanie samolotem. Nie pamietam dokladnie jak to tlumaczyli ale ze sluzby celne danego kraju moga odmowic wjazdu/wyjazdu jesli nie masz ichniego paszportu. Zdziwilo mnie to bardzo bo zabieranie 2 paszportow przy podrozy UK PL to troche dziwne…
Też mam dwa paszporty, tylko, że ten drugi jest dyplomatyczny. I tan drugi na ogół ułatwia odprawy na lotniskach. Na ogół, bo czasami Panowie i Panie nie bardzo wiedzą jak nas odprawić na stanowisku emigracyjnym i stoimy o wiele dłużej niż pozostali pasażerowie.
Dobrze, że masz podwójne obywatelstwo, że możesz w pełni uczestniczyć w życiu kraju, w którym pracujesz, gdzie płacisz podatki.
Pozdrawiam ciepło:)))
Zazdroszczę Ci dwóch paszportów. Ja nie mam żadnego, bo nie po drodze mi do urzędu ;). Co raz bardziej frustruje mnie życie w Polsce i co jakiś czas mam chęć wyjazdu.
No tak, od czegos trzeba zaczac… piekne! Ja tez mam nadzieje predzej niz pozniej zostac posiadaczka dwu, z tym, ze moj drugi bedzie amerykanski. Motywacje mam podobne do twoich chociaz u mnie podjecie ostatecznej decyzji spowodowala nagla smierc mojego amerykanskiego meza. Poki zyl zawsze mowil, ze jesli Amerykanie zaczna wyganiac lub zle traktowac Polakow to wyjedziemy cala rodzina bo on nie wyobrazalby sobie nadal mieszkac w kraju, ktory zle traktuje jego zone. Teraz juz starcilam ta "ochrone" jaka daje swiadomosc "posiadania" amerykanskiego meza. Moja corka ma dwa paszporty, tez jest Jason Bourne 🙂 Ciekawa jestem, czy odczujesz jakas roznice kiedy posluzysz sie pierwszy raz brytyjskim paszportem.