Od pięciu tygodni prowadzę ‘Bullet Journal’. Jeśli się nie mylę to określenie to nie ma Polskiego odpowiednika. Bullet journal to po prostu zeszyt (zazwyczaj ma kartki ‘kropkowane’ w kratkę), który zamieniamy na nasz dziennik/planner/kalendarz/pamiętnik/album/niepotrzebne skreślić.
Bullet journal wymyślił niejaki Ryder Carroll (klik) a hasło, które ma opisywać jego wynalazek to ‘Analogowy system w cyfrowej dobie’. Wynalazł Bullet journal bo nie mógł dostać w sklepie terminarza, który spełniałby jego oczekiwania w 100%. Po prostu go sobie narysował!
Bullet journal można wykorzystywać na tysiące sposobów. Może być bardzo minimalistyczny albo bogato zdobiony. Można spędzić nad nim pięć minut albo pięć godzin. Wszystko zależy od nas i to właśnie mi się w tej idei podoba.
W Bullet Journal można zapisywać dosłownie wszystko. Najczęściej jest to kalendarz/planner ale może służyć nam do dokumentowania (na przykład):
– spis urodzin i rodzinnych rocznic
– wykaz książek/filmów, które przeczytaliśmy/obejrzeliśmy (albo chcemy to zrobić)
– dokumentacja godzin snu/nastroju/cyklu/pogody/treningów a nawet pogody
– planowanie większych projektów
– przygotowanie do egzaminów
– itd. itp.
Internet pełen jest inspiracji jak takie Bullet Journals – w skrócie ‘Bujo’ mogą wyglądać. Są Bujo monohromatyczne i minimalistyczne:
Zdjęcia z Instagrama z następujących kont: deskgraphy, supermassiveblackink, flyingpaperwords
Są bardziej kolorowe:
cpstudies, rycreations, bujo_blossoms, bujobeyond
Albo takie, które są gdzieś z pogranicza scrapbookingu:
double rainbows.sg, focusing, archived study, sleepy.bujo
I pewnie myślicie sobie, jejku kto ma na to czas! No właśnie, ja też tak myślałam…
Otóż ja zaczęłam prowadzić służbowy Bullet Journal. To przede wszystkim mój notes, który zabieram ze sobą na spotkania aby robić notatki. Ale brakowało mi w takim zwykłym notesie tygodniowego poglądu. Nie chodzi o terminarz bo cały kalendarz mam w telefonie, który synchronizuje się z moim kalendarzem w pracy. Chodzi mi o taki pogląd nad czym będę pracować każdego dnia (trzy główne cele na każdy dzień), co trzeba zamknąć w danym tygodniu oraz listę rzeczy do zrobienia.
To właśnie powód, dla którego sięgnęłam po formułę Bullet Journal. W poniedziałek rano nakreślam sobie plan tygodnia (zajmuje mi to około 20 -30 minut). To fajny rytuał rozpoczęcia tygodnia, chwila aby zaplanować cały tydzień, ustalić priorytety, upewnić się, że nic nam nie umknęło. A potem już korzystam. Dla mnie osobiście takie super przyozdobione Bujo to trochę przerost formy nad treścią ale przecież nie tylko o planowanie chodzi. Dla mnie też wykreślanie Bujo jest fajną, kreatywną zabawą i relaksem.
A oto moje tygodniowe rozkładówki:
To mój pierwszy tydzień z Bujo. Nie był to produktywny tydzień w pracy bo w środę po południu dopadła mnie choroba (i nie wróciłam do pracy dopiero do wtorku) ale po wypełnieniu wyglądał tak:
A to mój drugi tydzień. Nauczona doświadczeniem tym razem nakreśliłam inaczej dni tygodnia (i to jest to, Bujo można dowolnie dostosować do swoich potrzeb). Ten format pozostał ze mną przez kolejne tygodnie, tylko zwiększałam obszar na listę zadań 🙂
Muszę przyznać, że taki format świetnie się u mnie sprawdza. Mam większy porządek w głowie i łatwiej skupić mi się na najważniejszych zadaniach w pracy a dodatkowo mogę być kreatywna. Jedyny minus to taki, że Bullet Journal zastąpił u mnie Trello, którego używają moi koledzy z pracy. Jak się szefowa dowie to będę miała kłopoty ;).
Aby prowadzić Bullet Journal nie potrzeba wiele. Wystarczy zwykły zeszyt (najlepiej w kratkę albo kropki), linijka oraz cienkopis. Ale słusznie myślicie. A gdzie zabawa?
Prowadzenie Bullet Journal to świetna okazja aby pobuszować w sklepach papierniczych, a kto się potrafi oprzeć takiej okazji prawda?
Na co dzień chodzę do pracy z taki zestawem:
Notes, którego używam to oficjalny Bullet Journal wyprodukowany przez znaną firmę LEUCHTTURM1917. W notesie piszę moim wiecznym piórem firmy TWSBI tuszem w kolorze Pruski Błękit :).
Dodatkowo noszę ze sobą jeden z cienkopisów MICRON (0.3 mm). Na stronach gdzie mam notatki ze spotkań rysuję nim pionową linię, która oddziela notatki od listy zadań wynikających ze spotkania. No i oczywiście linijka.
W domu kiedy wykreślam sobie tydzień mam nieco większy arsenał:
Do wykreślania stosuję cienkopisy MICRON (mam zestaw różnych grubości) oraz mazaka do kaligrafii Tombow.
A do upiększania mam pastelowe zakreślacze Staedtlera, samoprzylepne zakładki (Sigel) oraz taśmę Washi (to tylko część mojej kolekcji, taśma Washi porafi porządnie uzależnić).
Do akcentów kolorystycznych używam pisaków Triplus Fineliner Staedtlera. Mam też kilka pisaków do kaligrafii Tombow i PITT Faber-Castell. Kolorowe pisaki i cienkopisy miałam dużo wcześniej bo korzystam z nich przy albumie Project Life.
A tak to wygląda w całości:
Jeśli rajcują was fajne artykuły piśmiennicze to polecam sklep Cult Pens (klik), który ma bardzo przyzwoity asortyment i bardzo szybką wysyłkę. Uwielbiam sklepy Internetowe, które prowadzą pasjonaci :).
Ja inspirację do Bullet Journal (i tego jakie Japońskie pisaki sobie kupić 😉 czerpię głównie z Instagrama ale jeśli chcecie wiedzieć więcej na ten temat po polecam Wam te dwa posty na blogu Worqshop (klik) oraz (klik). Zbieżność przydasiów do Bujo totalnie przypadkowa.
Moje rozkładówki możecie oglądać co tydzień (w poniedziałek ma się rozumieć) na Instagramie. Miłego tygodnia!
Zajefajne 🙂 Ja od lat szukam pomysłu na organizację swojej pracy.
Ale podejrzewam że zaraz dziewczyny zaczną sobie od Ciebie mazaki pożyczać 🙂
Ups, jestem ignorantka, ja po prostu zapisuje w notesie, co mam zaplanowane na dany tydzien badz miesiac, zwyklym piórem wiecznym (uwielbiam pisac atramentem…), a co zalatwie, po prostu znacze haczykiem. Dla usprawiedliwienia 😉 notes jest obleczony czerwonym plótnem, i zamykany na gumke. Czyli jednak cos nie calkiem zwyklego. Do tego mam kalendarz, w którym zapisuje rózne terminy. Niespektakularny, kalendarz dostaje bowiem bezplatnie w banku. Ale ma fajnie podzielony tydzien, i bezproblemowo daja sie w nim te terminy zapisywac, do tego dyzury, nadgodziny, i tak dalej.
Ale Twój pomysl podoba mi sie, jest po prostu elegancko- sliczny.