Hi! I am British! Część Pierwsza

W znakomitej większości przypadków z obywatelstwem (takim czy innym) po prostu się rodzimy i w zasadzie nie przykładamy do niego zbytniej wagi przez całe swoje życie (nie mylić z przynależnością narodową). Moje córki nawet sobie jeszcze nie zdają sprawy, że mają podwójne obywatelstwo i co to dla nich oznacza. To jaki mamy paszport zaczyna mieć znaczenie kiedy mieszkamy poza granicami swojego kraju. Odkąd Polska weszła do Unii nasz paszport zyskał na znaczeniu. Mój pierwszy szef w Anglii był Australijczykiem i aby pracować w Wielkiej Brytanii, musiał uzyskać pozwolenie. A ja nie! Legitymujące się unijnym paszportem piękne blond Polki stały się jeszcze bardziej łakomym kąskiem dla Tureckich chłopców rezydujących na Wyspach. 
Ponieważ paszport unijny w Anglii w praktyce jest tak samo ‘dobry’ jak paszport Brytyjski to nigdy specjalnie nie czułam potrzeby aby ubiegać się o tutejsze obywatelstwo. Z wyjątkiem małego epizodu w Amerykańskiej ambasadzie, kiedy potrzebowałam wizę i okazało się, że paszport Polski jest w takiej sytuacji wart o wiele mniej. Jednakże czasy nieco się zmieniły, nad głową krąży widmo Brexitu i już niedługo paszport Polski nie będzie tak ‘dobry’ jak paszport Brytyjski (a raczej na odwrót). O dokładnych powodach dlaczego podjęłam decyzję aby ubiegać się o Brytyjskie obywatelstwo napiszę Wam w trzeciej części tego postu. Bo ten post będzie trzyczęściowy. Postanowiłam, że opiszę Wam jak wygląda proces ubiegania się o obywatelstwo Brytyjskie – w trzech częściach. Myślę, że temat zainteresuje te czytelniczki, które mieszkają na Wyspach tudzież maja na Wyspach dzieci w takiej sytuacji jak ja.   
Uwaga, to oczywiście nie jest przewodnik autoryzowany przez Home Office 😉 i to są tylko moje doświadczenia. Po oficjalne informacje odsyłam Was do strony Home Office (w tekście są odpowiednie linki). Dzisiaj mam dla Was część pierwszą, bo w tym tygodniu po wielu miesiącach załatwiania formalności złożyłam wreszcie wniosek o naturalizację. A to i tak dopiero półmetek. 
Mieszkam tutaj ponad 13 lat i nigdy nie zrobiłam nic aby jakoś ‘zalegalizować’ swój pobyt. Oczywiście mam pewne dokumenty jak numer ubezpieczenia czy sprawozdania podatkowe czyli dokumenty, które każdy pracujący obywatel normalnie posiada. Ale nic innego nigdy nie było mi potrzebne więc proces naturalizacji zaczęłam jako zupełna świerzynka w tym temacie. No to zaczynamy. 
Krok pierwszy. The Permanent Residence Card (PRC). 
To nic innego jak karta stałego rezydenta. Możemy się o nią ubiegać, jeśli mieszkamy w Wielkiej Brytanii minimum 5 lat. Uwaga, tutaj taki kruczek. Jeśli PRC jest nam potrzebna do wniosku o obywatelstwo to musicie pamiętać, że o takie można się ubiegać dopiero po roku posiadania PRC. Także warto od razu ubiegać się o PRC na sześć lat wstecz a nie pięć. Wtedy możemy się ubiegać o obywatelstwo od razu po otrzymaniu karty. 
PRC to taka niebieska karta, wygląda trochę jak stare prawo jazdy. Aby ją otrzymać należy wypełnić wniosek online a następnie wysłać wydrukowaną kopię wniosku wraz z wymaganymi dokumentami. Generalnie w moim przypadku było to sześć (za sześć lat) sprawozdań podatkowych, czyli dokument P60 (każdy zatrudniony dostaje taki dokument raz w roku od swojego pracodawcy). Jeśli osoba była w tym czasie bezrobotna, samozatrudniona czy studiowała to lista wymaganych dokumentów się wydłuża. Ja miałam o tyle szczęścia, że pracę z Oxfordzie rozpoczęłam trochę ponad 6 lat temu i miałam komplet P60 od jednego pracodawcy więc złożenie takiego wniosku nie było trudne. 
Koszt PRC to 65 funtów za wniosek, plus powiedzmy 5 funtów za zdjęcia paszportowe no i znaczek, aby to wysłać. Dokładamy do tego jeszcze dokument tożsamości (oh jak fajnie, że my Polacy mamy dwa – można wysłać dowód a z paszportem dalej podróżować po całym świecie). Na PRC czeka się do 6 miesięcy, ale moja karta przyszła pocztą po około 2.5 miesiąca. Przyszła pocztą w październiku 2017 i na karcie miałam napisane, że uzyskałam status rezydenta w maju 2016 roku – po 5 latach (czyli w dniu otrzymania karty miałam kartę jakby już ponad rok – tak jak jest to wymagane w aplikacji o obywatelstwo). Do wniosku o naturalizację będziemy potrzebować kartę jak i list z Home Office, z którym została przysłana. 
Więcej informacji na temat całego procesu możecie uzyskać tutaj (klik). 
Krok drugi. Life in the UK test. 
Jednym z wymogów w procesie naturalizacji jest ‘wiedza o społeczeństwie Brytyjskim’. Home Office sprawdza, czy znamy choć w minimalnym stopniu historię i kulturę kraju, którego obywatelami chcemy zostać. Podczas oczekiwania na moją PRC zaliczyłam ten test. O teście krąży wiele legend (nierzadko rodowity Brytyjczyk ma z nim problem), generalnie jest to dość ‘dziwaczny’ test wielokrotnego wyboru. Składa się z 24 pytań i aby go zdać należy poprawnie odpowiedzieć na 17 z nich. Aby przygotować się do testu należy kupić specjalną książkę. Jeśli jako tako opanujemy materiał w książce (np. uważnie ją przeczytamy) to test wypełnimy w ciągu 5 minut! Ja oczywiście do sprawy podeszłam ambicjonalnie. Bardzo fajnie czytało mi się całą historię Wielkiej Brytanii i miałam z tego nawet kolorowe notatki z datami ;). Najmniej podobał mi się rozdział o systemie sądownictwa i miałam problem, aby wbić sobie do głowy tych wszystkich poetów i malarzy. Z ciekawości sprawdziłam, czy aby uzyskać Polskie obywatelstwo również trzeba napisać podobny test. Okazuje się, że nie ma takiego wymogu. Może to i dobrze, bo aż boję się pomyśleć jak taki test na ‘Prawdziwego Polaka’ mógłby wyglądać 😉 
Jak już mniej więcej opanowaliśmy materiał to możemy zabukować wizytę w centrum testowym. Koszt testu to 50 funtów plus koszt książki (ok 12 funtów). W sieci jest też sporo testów dostępnych za darmo, na których można ćwiczyć. W Wielkiej Brytanii jest ok 60 centrów testujących, ja musiałam się wybrać do Oxfordu (doliczyć należy koszt transportu). Do centrum testującego należy zabrać odpowiedni dokument tożsamości (hurra, że mam paszport, podczas gdy dowód leży gdzieś w Home Office). W samym centrum należy się wylegitymować (przed kamerą), pokazać uszy (że nie ma się w nich żadnych słuchawek z podpowiadaczem) a do pokoju gdzie są komputery nie można nic ze sobą zabrać oprócz paszportu (nawet małego dziecka w wózku). Dostaje się za to kluczyk do małej szafki, gdzie można zostawić swoje rzeczy (nie wiem jak z dzieckiem ;).  
Pytania w teście są wyświetlane losowo, więc nie warto patrzeć sąsiadowi przez ramię ;). Na test ma się chyba 45 minut i na początku mamy kilka pytań ‘rozgrzewających’ aby zaznajomić się z formatem, ale naprawdę wychodzi się po 5 minutach, no 10 maks. Po teście jeszcze trzeba grzecznie poczekać na wynik, bo od ręki dostajemy certyfikat. Certyfikat należy dołączyć do naszego wniosku o naturalizację. Niestety nie podają dokładnego wyniku. 
Więcej informacji na temat testu tutaj (klik
Książka, w którą koniecznie trzeba się zaopatrzyć (klik
Strona z darmowymi testami, z których korzystałam (klik
Krok trzeci. Znajomość języka. 
Tutaj niestety nie mam doświadczenia, bo zostałam miłosiernie zwolniona z tego obowiązku jako posiadaczka dwóch dyplomów studiów wyższych uzyskanych na Brytyjskich uczelniach. Dyplomy z innych krajów anglojęzycznych również są honorowane. 
Więcej informacji o kwalifikacjach językowych można znaleźć tutaj (klik). 
Krok czwarty. Aplikacja AN. 
AN! Tak fachowo nazywa się druczek wniosku o naturalizację. Wniosek, razem z dwoma(!) poradnikami jak go wypełnić ściąga się ze strony Home Office. Aplikację wypełnia się tylko w formie papierowej i szczerze mówiąc, nie jest to aż takie ‘straszne’. Oprócz naszych danych będziemy również potrzebować dwóch referentów, czyli osób, które poświadczą, że na zdjęciu w aplikacji (potrzebujemy jedno zdjęcie paszportowe) to naprawdę my. Taki referent musi spełniać określone wymogi, np. nie może być z nami spokrewniony i musi być tzw. profesjonalistą. U mnie wiąże się to z pewną anegdotą. Otóż poprosiłam zaprzyjaźnioną panią prorektor o tą przysługę. Ostrzegłam ją, że będzie musiała podać kilka informacji o sobie (wiek, adres, numer paszportu) i jeśli to za duży problem to rozumiem. Biedna zadzwoniła do mnie, że jest jej bardzo przykro, ale nie może mi pomóc, bo to jednak zbyt dużo informacji musiałaby zebrać. Okazało się, że pomyślała, że to ona musi wypełnić całą aplikację (i nawet dostarczyć swoje zdjęcie ;). Na szczęście wytłumaczyłam jej, że musi wypełnić tylko jakieś pół strony dedykowanej referentowi i było po problemie. Drugą referentką była moja szefowa.
Z ‘ciekawszych’ informacji, które należy podać we wniosku to na przykład wszelkie pobyty poza Wielką Brytanią przez ostatnie pięć lat. Jeśli tak jak ja, jest się małżonką autochtona to ten okres skraca się do trzech ostatnich lat. Jest wymóg, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy dopuszcza się tylko 90 dni nieobecności i jest też limit nieobecności za cały trzy bądź pięcioletni okres. Home Office dopuszcza wyjątki, domyślam się dla osób, które muszą dużo podróżować zawodowo. Dla mnie nie było to trudne zadanie, bo mając dwójkę małych dzieci nie podróżowałam aż tak dużo a daty wylotów/przylotów spokojnie odnalazłam w telefonie dzięki geolokalizacji zdjęć. 
W aplikacji należy też podać dane pracodawcy oraz historię zatrudnienia w ciągu ostatnich 10 lat. Jeśli ktoś często zmieniał pracę to może to być faktycznie ból głowy. Ja w tym czasie miałam tylko dwie prace i studia więc nie było źle. Do aplikacji należy dołączyć cały szereg dokumentów, m.in. paszport/dowód osobisty, paszport małżonka (aby potwierdzić, że mamy za męża autochtona), akt małżeństwa (u nas z tłumaczeniem bo braliśmy ślub w Polsce), PRC, certyfikat Life in the UK test, dyplom ze studiów (potwierdzenie znajomości języka), P60 oraz odcinki od pensji, które mają potwierdzić, że byliśmy na miejscu w ciągu ostatnich 3(5) lat, no i…. czek na 1282 funty! 
Aplikację AN wraz z instrukcjami można pobrać tutaj (klik). 
Krok piąty. Złożenie aplikacji. 
Jeśli czujemy się na siłach to pakujemy to wszystko w wielką kopertę i poleconym wysyłamy do Home Office. Biorąc pod uwagę, że wniosek jest dość skomplikowany a ilość wymaganych dokumentów nietrywialna postanowiłam skorzystać z serwisu ‘Nationality check’ w lokalnym urzędzie stanu cywilnego. Taka usługa kosztuje dodatkowo 80 funtów, ale myślę, że warto zainwestować jeśli na aplikację wydaje się prawie 1300 funtów. 

Dlaczego warto skorzystać z tego serwisu:
– wprawne oko sprawdzi nasz wniosek i upewni się, że jest prawidłowo wypełniony
– specjalista sprawdzi, czy dostarczyliśmy wszystkie wymagane dokumenty (u mnie np. okazało się, że brakuje kilku odcinków od pensji więc doniosłam je na drugi dzień)
– wszystkie dokumenty zostaną skopiowane a kopie potwierdzone przez urzędnika. Dzięki temu wszystkie oryginały (w tym paszport i dowód zostają z nami). Gdybyśmy chcieli wysłać dokumenty ‘prywatnie’ to trzeba by wysłać oryginały.
– Urząd wysyła wniosek w naszym imieniu więc kuriera i kopertę mamy w cenie serwisu. Dostajemy maila z numerem przesyłki i wiem, że mój wniosek dotarł bezpiecznie do Home Office :). 
Ważna rzecz, przez którą podobno najwięcej aplikacji zostaje odrzuconych. Jeśli składamy wniosek np. 16 stycznia 2018 to wymagana jest nasza fizyczna obecność w kraju 3(5) lat wcześniej, czyli w moim przypadku 16 stycznia 2015. To chyba najdziwniejszy wymóg o jakim słyszałam. 
Wiele osób pyta mnie, a co jak będzie odrzucony w końcu to tyle pieniędzy. Otóż Home Office nie odrzuci naszego wniosku, bo w podpunkcie 6a wniosku nie wstawiliśmy krzyżyka. Jeśli okazuje się, że zapomnieliśmy o jakiś dokumentach to Home Office najpierw napisze nam list z prośbą, aby je dostarczyć, wydłuży to czas rozpatrywania aplikacji ale nie sprawi, że zostanie ona odrzucona. Nasz wniosek zostanie odrzucony, jeśli nie spełniliśmy wszystkich wymogów stawianych przez Home Office. Proste! Generalnie jestem dobrej myśli, bo mój przypadek jest raczej mało skomplikowany. 
No a teraz czekanie. Tak jak napisałam, to w zasadzie półmetek. Zakładając, że moja aplikacja będzie rozpatrzona pomyślnie czekają mnie takie atrakcje jak podanie moich danych biometrycznych (znaczy się odcisków palców), ceremonia nadania obywatelstwa i wniosek o paszport. Ale o tym napiszę Wam w drugiej części, pewnie za jakieś pół roku. Jeśli ktoś z Was myśli o uzyskaniu Brytyjskiego obywatelstwa to namawiam, aby zrobić to wcześniej niż później. Opłaty za wniosek AN zwiększają się co roku (zazwyczaj w Kwietniu) i taniej raczej nie będzie. Ktoś przecież musi sfinansować Brexit. Poza tym po wyjściu z UE proces może się jeszcze dodatkowo skomplikować. 

Uff, i pomyśleć, że moje córki po prostu się z tym urodziły…
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
7 lat temu

Oczywiście. Kiedyś jak mieszkałam w Londynie podczas studenckich wakacji (i byłam blondynką) odkryłam, że Polki mają 'niezłe branie' właśnie wśród Turków. Oni lubią blondynki a urody przy okazji naszym rodaczkom nie można odmówić. Zresztą często uczucia są odwzajemniane bo Polki lubią śniadą cerę. No a odkąd mamy unijny paszport to Turcy zaczęli być dodatkowo bardzo chętni do żeniaczki bo dzięki małżeństwu z obywatelką Unii nabierają takich samych praw jak ona.

7 lat temu

Oczywiście, że masz rację. W teście są pytania o 'zwykłe życie' np. jaki to jest tradycyjny posiłek (pieczona wołowina) albo typowe rozrywki w pubie (granie w lotki) ;). Myślę, że jest to kombinacja różnych rzeczy, możesz przecież mieszkać w UK przez 10 lat i w ogóle nie znać języka prawda? Dlatego takiego każdego nowego delikwenta sprawdza się pod wieloma kątami – język, znajomość kultury, czas spędzony w kraju, niekaralność (o tym nie pisałam, bo to sprawa oczywista).

7 lat temu

W Polsce jest wymóg znajomości języka Polskiego. A skoro nasz język jest tak piekielnie trudny to już chyba nic innego nie trzeba haha 🙂 patrzyłam na strony MSW i powiem Ci jedno. Strona Home Office jest bardzo przejrzysta, wszystko jest opisane prostym językiem, klarownie. Strona MSW to żart, wygląda jakby ktoś zeskanował długi dokument, napisany prawniczym żargonem. Serio, jeśli ktoś przez ten dokument przebrnął to powinien dostać obywatelstwo automatycznie ;).

7 lat temu

Trzymam kciuki, powodzenia nam!!! 🙂

7 lat temu

Legitymujące się unijnym paszportem piękne blond Polki stały się jeszcze bardziej łakomym kąskiem dla Tureckich chłopców rezydujących na Wyspach.
To jest cytat z Twojego posta,którego nie jestem w stanie zrozumieć. Możesz coś bliżej na ten temat?

7 lat temu

Zastanawia mnie skuteczność i sensowność takiego testu – można nigdy nie być w UK, a go zdać. Może lepsza byłaby rozmowa z pytaniami ze zwykłego życia, które od razu by odsiały tych, którzy tam nigdy nie byli, np. jaki sos zawsze w knajpach stoi obok keczupu 🙂

7 lat temu

Wow nie jest to takie proste.Nie wiem jak w Polsce ale łatwe nie jest.
W Twoim przypadku powinno być ok.
Pozdrawiam serdecznie

7 lat temu

Trzymam kciuki! Tez po 16 latach w USA zdecydowalam sie teraz ubiegac o obywatelstwo (z powodow troche innych niz twoje choc nie ukrywam ze Trump i jego stosunek do emigrantow to tak jak wasz Brexit) i wlasnie czekam na wezwanie na decydujaca rozmowe-egzamin. Tutaj proces wyglada troche inaczej chociaz zasady sa te same (ale jest taniej). Powodzenia i tobie i mnie:)

By Pimposhka
0
Would love your thoughts, please comment.x