Napisałam ostanio posta ‘marudzącego’ znaczy się wiecie, patriotycznego ale wyszedł mi taki przygnębiający, że nie mam serca publikować go przed samymi Świętami. Więc dzisiaj raczej lekko, przyjemnie i smacznie.
Otóż muszę się Wam do czegoś przyznać, od sierpnia tego roku nie miałam drutów w rękach!!! :(. Niestety ale przy dwójce dzieci i pracy na cały etat jakoś się nie składało. Wieczorami padam, w weekend też nie za bardzo jest czas i tak jakoś wyszło. Podczas niedawnych porządków w salonie postanowiłam spakować mój kącik dziewiarski i całość wylądowała w szafie. Oficjalnie przestałam robić na drutach. Do odwołania.
Ale życie nie znosi próżni a ja jestem osobą dość kreatywną. Przez wiele lat to właśnie druty były katalizatorem mojej potrzeby tworzenia. Ostatnio jednak postanowiłam przerzucić się na coś innego, nieco bardziej praktycznego jeśli ma się w domu dwójkę małych dzieci. Gwoli ścisłości robienie na drutach też jest praktyczne przy dzieciach ale na razie moje tempo dziergania i tempo wzrostu dzieci nie są kompatybilne. Do rzeczy. Otóż wkręciłam się ostatnio w robienie tortów!!!
Ha, no tak naprawdę to mam na koncie tylko dwa torty ale idzie mi nieźle. W Anglii tort urodzinowy to bardzo ważny element każdego przyjęcia. Popularne są torty dekorowane masą cukrową (z masy naprawdę można wyczarować wszystko), które w środku raczej nie powalają smakiem. W Angielskim torcie chodzi przede wszystkim o efekt WOW! wizualny, bo smakowo no to jak przystało na Wyspy mizernie 😉
Wszystko zaczęło się dwa lata temu, kiedy starsza P. obchodziła roczek i trzeba było się zainteresować zamówieniem tortu. Okazało się, że takie ręcznie dekorowane cuda na zamówienie kosztują krocie. Akurat wtedy miałam farta. Zrobiłam na drutach ślubne bolerko dla koleżanki z pracy. A ona w zamian zrobiła dla małej tort. Taka barterowa wymiana talentu. Tort był czekoladowy i bardzo smaczny a na wierzchu miał replikę ulubionej maskotki. Zresztą ten sam królik w dalszym ciągu rządzi.
Kiedy starsza P. kończyła dwa latka postanowiliśmy spróbować swoich sił w lepieniu figurek z masy cukrowej (ja i mąż). Tym razem zamówiliśmy tort w pracowni tortowej ale bez figurek. Za sam tort z napisem i brzegiem ozdobionym liśćmi palmy (tematem tortu był tym razem Król Lew) zapłaciłam 65 funtów. A każda figurka to dodatkowy wydatek ok 20-25 funtów. Ulepiliśmy Simbę, Pumbę i Timona. Simba wyglądał bardziej jak miś a z tego wszystkiego Timon wyglądał najbardziej przyzwoicie. Z Simby zrezygnowaliśmy i na torcie pojawili się tylko Pumba i Timon. Tym razem moja koleżanka również przyszła z pomocą i zrobiła dla mnie Pumbę.
Tort urodzinowy wyglądał tak, tylko Timon był mojego autorstwa.
Niedługo po drugich urodzinach starszej P. poszłam na urlop macierzyński. Ponieważ młodsza P. nie spieszyła się na świat to w Styczniu nieco się nudziłam (ah jakie to były piękne czasy!) Ta nuda zbiegła się akurat z okrągłymi urodzinami mojego męża i sama nie wiem czemu ale postanowiłam zrobić mu tort. Tym razem zrobiłam tort od podstaw łącznie z upieczeniem ciasta a musicie wiedzieć, że ja do pieczenia mam dwie lewe ręce. Upiekłam w sumie cztery ciasta aby wybrać to najlepsze. Obłożyłam ‘tynkiem’ z masy maślanej, pokryłam masą cukrową, którą sama pokolorowałam w Termisiu a na wierzch zrobiłam figurkę Yody korzystając z filmiku na YouTube!
Efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Doszłam do wniosku, że robienie tortów nie jest aż takie trudne a lepienie z masy cukrowej sprawia mi frajdę. Przy okazji robienia tortu z Yodą powstał całkiem niezły park maszynowy. Nieco zainwestowałam planując, że od teraz będę robić torty sama. Oprócz oczywistych korzyści finansowych oraz przyjemności paprania się w lukrze doszedł jeszcze element sentymentalny. Mam nadzieję, że moje dziewczynki będą kiedyś wspominać jakie torty robiła im na urodziny mama.
Na kolejny tort musiałam jednak czekać aż do Grudnia, kiedy nadeszły trzecie urodziny starszej P. Starsza P. jak na fankę Krainy Lodu przystało zażyczyła sobie tort z Elsą no i miał być w jej ulubionym kolorze, czyli niebiskim. Po remoncie kuchni mamy nowy piekarnik i okazało się, że wcale taka zła w tym pieczeniu nie jestem. A tort z Yodą był tak dobrze przyjęty, że zyskałam sporo pewności siebie. Do sprawy podeszłam ambitnie, chciałam aby tort był nie tylko ładny ale i smaczny. No i wymyśliłam sobie tort tęczowy.
Robienie tego tortu ‘zabrało’ mi chyba dobry miesiąc z życia. Próbna Elsa nie wyglądała zachęcająco.
Zrobiłam więc risercz czego się używa do lepienia takich małych figurek (do tej pory bazowałam na wiedzy od koleżanki), odkryłam cały świat technik cukierniczych, sklepy hobbystyczne, gadżety, kanały instruktażowe na YouTube, profile na Instagramie, grupy na Fejsbuku, kolorowe czasopisma, całą paletę różnych past cukrowych, jadalnych farb, proszków i brokatów, poznałam nowe techniki. Jednym słowem przepadłam na amen. Mój park maszynowy rozrósł się wykładniczo, a za to co wydałam mogłabym pewnie kupić dwa torty z Elsą w pracowni tortowej (choć z pewnością nie tęczowe w środku). Ale co się nauczyłam to moje a mój drugi tort w życiu ponownie przeszedł moje najśmielsze oczekiwania.
Wrzuciłam zdjęcia na kilka grup na Fejsbuku i dostałam dwa pytania, które szczególnie poprawiły mi humor. Pierwsze, to gdzie kupiłam figurki 😉 a drugie czy mieszkam w Warszawie i czy zrobię taki sam na zamówienie ;). Ta dam! Normalnie osiągnięcie życia haha.
Ledwo skończyłam Elsę a już obmyślam następnty tort, tym razem na roczek młodszej P. (za jakieś 6 tygodni) a może i teściowi coś zrobię, bo tydzień po wnuczce będzie obchodził okrągłe urodziny.
I tak oto mam nowe hobby 🙂 Podobnie jak z robieniem drutów, w życiu bym siebie o to nie podejrzewała. Ale życie jest pełne niespodzianek. Ale to nie jedyne hobby, które ostatnio pojawiło się w moim życiu. Od jakiegoś czasu prowadzę też rodzinny album ze zdjęciami Project Life. Ale o tym w następnym odcinku.
Nie wszystko, to co zostaje 'węglem' skrzętnie ukrywam ha ha. Nieprawda, żartuję u mnie wszystko jak na dłoni ;). Dziękuję Ci za miłe słowa. A już niedługo Ninka ma urodziny i Teściu, w ten sam weekend im zrobimy więc czekają mnie dwa torty!
O rany, ile komplementów. Dzięki! Myślę, że jak coś się robi z pasji to po prostu musi wyjść.
Eee tam, a jakie fajne torty można robić na osiemnastkę 🙂 tylko synowi Elsy nie zrób 😉 Dzięki za miłe słowa.
Oj tak, masz rację w 100%. Trochę się czułam 'winna' po spakowaniu drutów ale masz rację, wrócą pewnie szybciej niż się spodziewam. Dzieci trochę podrosną, będą wymagać mniej uwagi to i znów będą latać w ręcznie robionych swetrach.
Dzięki! Ten tort akurat trafiłby też smakowo w Polskie gusta ale co ja się nagimnastykowałam aby jakoś lukier i lodówkę pogodzić.
Dzięki! Na zamówienie nigdy nie dziergałam i wątpię abym robiła na zamówienie torty. To nie na moje nerwy.
Oj coś czuję, że jak będę robiła kolejne to uśmiechnę się do Ciebie po jakieś przepisy. Polskie torty często są na bazie śmietany a te trzeba trzymać w lodówce, z którą lukier się nie lubi. Dlatego widzę, że popularniejsze jest ozdabianie masą maślaną a nie cukrową.
Wow! Boskie! Kolejny raz okazało się, że czego się nie dotkniesz zamieniasz w diament 🙂
Pozdrawiam i spokojnych Świąt!
Jesteś ambitna,i przy tym niezwykle pracowita a przede wszystkim zdolna i dlatego takie efekty osiagasz. Zadroszczę Ci trochę, no ,ale pokazuj te Twoje dzieła, bo są piękne.
Zdolniacha .Podziwiam zaparcie. Pozytywnie troszkę Ci zazdroszczę. Mam już dorosłych synów (18 i 21 lat). Twoje Córunie na pewno zawsze będą pamiętały taaakie torty.
Wszystkiego dobrego i Wesołych Świąt.
Baaajeczne! Oprócz Yody (cudny!) bohaterowie są mi wprawdzie z oczywistych względów (dzieci brak) nieznani, ale niewątpliwie kunsztowne wykonanie budzi mój szczery podziw. A druty pewnie wrócą – miewałam nawet kilkuletnie przerwy w dzierganym szaleństwie (i bez dzieci może dopaść człowieka taki młyn, że czasu na hobby brak). Zwykle te nowe pasje i hobby podpowiada nam tzw. życie (mnie dopadły dekoracje z szyszek z powodów nieporównywalnie smutniejszych niż Ciebie torty). Ale najbardziej mi się w tych nowych "funkcjonalnościach" podoba to, że od razu się zastanawiamy, kogo by efektem aktualnej twórczości uszczęśliwić. Czyż świat nie jest od tego piękniejszy? Dla wszystkich!
Czapki z glow! Chyle czola przed twoim geniuszem 🙂 I oblizuje sie ukradkiem, bo slinka cieknie….
Potwierdzam- torty w UK tylko dobrze wyglądają 🙂 za to efekty Twojej pracy są rewelacyjne! Elsa w obu figurkach wyglada jak… Shrekowa Fiona za dnia i w nocy 🙂 piękna wyszła ta dzienna Elsa 🙂 rokuje Ci karierę, jak się rozniesie ze oprócz dobrego wyglądu Twoje torty są tez pyszne, to nie opędzisz się od zamówień wśród znajomych
no kochana, zazdro.. ja robie mega smaczne torty..znikają w okamgnieniu, za to mam problem z ozdabianiem, także chylę czoła. Czego się nie robi dla dzieci co nie?