Nasz MAD jest teoretycznie szeregowcem, ale my jesteśmy ostatni w szeregu w związku z czym sąsiadów mamy tylko po jednej stronie. Rok temu, do domu obok wprowadziła się para niewiele młodsza od nas i bardzo sympatyczna. A potem okazało się, że Laura pracuje dla tej samej firmy co ja :). Bardzo lubimy naszych sąsiadów i dobrze z nimi żyjemy. Już za chwilkę urodzi im się córeczka. Z tej okazji postanowiłam więc zrobić im prezent.
Otóż jak urodziła się starsza P. to przede wszystkim dostaliśmy dużo ubranek. Niestety w większości były to różowe, poliestrowe sukieneczki. Totalnie niepraktyczne przy noworodku. Kupowały je głównie leciwe ciocie, które albo dzieci nie miały albo miały je tak dawno, że zapomniały jak niepraktyczne (choć urocze) są takie ubranka.
Ja potem musiałam te ubranka prać, segregować, ubrać małą chociaż raz (do fotografii) a potem zutylizować. Było z tym strasznie dużo roboty. Podejrzewam, że moich sąsiadów czeka podobny los dlatego na prezent wybrałam coś innego.
Wpadłam na pomysł aby przygotować im kosz z naszymi ulubionymi produktami. Coś taka mini wyprawka. Może im się coś spodoba i też będą długoletnimi fanami jak my? Oto przygotowany przez mnie kosz:
Sam kosz może być później praktyczną ozdobą pokoju dziewczynki. A oto co znalazło się w koszu:
- Jednorazowe maty do przewijania. Są duże i doskonałej jakości (i oczywiście nie używamy ich na raz, tylko do momentu kiedy się zabrudzą). To są nasze ulubione, a opakowanie z trzema sztukami kosztuje jednego funta w sklepie Poundland.
- Mata TUTIG z Ikei. Każda mama zna, chyba nie trzeba jej przedstawiać.
- Gryzak Matchstick Monkey, świetna alternatywa dla żyrafy Zosi.
- Gąbka do mycia noworodka z kształcie łezki z John Lewis.
- Skarpetki dla noworodka (również John Lewis); te są wyprofilowane jak ‘dorosłe’ skarpetki dzięki czemu lepiej trzymają się na małych stópkach. I mają bardzo fajne, niebanalne wzory i kolory.
- Krem do pupy Weleda z nagietkiem. Uwielbiam ten krem!!!! Ma super prosty i naturalny skład, pachnie obłędnie i doskonale spełnia swoje zadanie.
- Chusteczki nawilżane WaterWipes. Kultowe chusteczki, które zawierają 99.9% wody! Nie mają zapachu za co je uwielbiam. Używamy tylko tych, chyba że jesteśmy w Polsce (w Polsce są trudno dostępne i super drogie) i wtedy przerzucamy się na Huggies Pure, które też są niezłe. Niczego innego się nie dotykam.
- Smoczki MAM wraz z klipsami. Ten model jest tyci tyci w sam raz dla noworodka. Lubię te smoczki, bo mają różne modele, które można dopasować do wieku dziecka oraz mają model, który świeci w ciemności (genialne).
- Zabawka ‘jajka’ TOMY. Rany, nie wiem co takiego jest w tej zabawce ale to jest po prostu ‘the zabawka’. Zarówno Starsza jak i Młodsza potrafią się nią bawić zaskakująco długo i często.
- Zawieszka do wózka firmy SkipHop.
- No i outfit (Next), bo outfit to jednak musi być 😉
Mała ma się pojawić w okolicach 9 lutego i już się nie mogę doczekać przytulasków z takim maluszkiem. Mam nadzieję, że prezent przypadnie młodym rodzicom do gustu a Was może zainspiruje do stworzenia własnego kosza dla jakiegoś malucha w Waszym życiu?
Dziękuję Pimposhko za inspirację i za klasę.
Olga, może i trochę rozumiem taką furię… Ale nie, nie rozumiem jednak. Gdybym była Twoim kolegą z pracy czy członkiem rodziny to byłoby mi po prostu przykro.
Jak to dobrze mieć fajnych sąsiadów – pozdrawiam!
Bardzo ładny prezent, na pewno sprawi przyjemność obdarowanym!
Wspaniały kosz, trafiony w stu procentach, dzięki za inspirację. Rozglądam się teraz za jakimś "dzieckiem w drodze", bo już bym chciała podobny prezent kompletować!
hej, gratuluję pomysłu! Mój termin też niebawem (dzień przed sąsiadką;)) i już się obawiamy zasypania, przepraszam za określenie, wszelkiego rodzaju gównem. Bo tego nie da sie inaczej określić. "Urocze" poliestrowe ubranka ostatnio zostały jednak poprzednim razem zdominowane przez przekoszmarne zabawki- brzydkie, źle (niebezpiecznie, z luźnymi elementami małymi) wykonane z materiałów, których nie dałabym dziecku do ręki, nie mowiąc już o wkładaniu ich do buzi. Przepraszam za ilość złości, ale w ostatnich dniach przerzucałam całą masę takich rzeczy po pierwszym dziecku (a i tak gros wyrzucaliśmy/oddawaliśmy na bieżąco). I nawet mogę jakoś odpuścić kolegom z pracy, czy innym "przygodnym" prezento-dawaczom, ale rodzinie, która wie o moim ekologicznym hoplu, ciężko mi wybaczyć, zarówno ilość (bo jak powszechnie wiadomo noworodek musi mieć fuuurę zabawek, bo tak bardzo ich potrzebuje, prawda?), jak jakość.
Kupowanie dzieciom sprawdzonych kosmetyków o dobrych składach zawsze cenie, bo czasem po prostu cieżko jest je samemu znależć.
BTW Weleda nagietkowa u nas tez rządzi, choc szczęśliwie nie czesto w użyciu.
Gratuluje pomyslowosci, piekny kosz!
Ja "od zawsze" nowonarodzonym sasiadom, wnukom kolezanek z pracy itp. wreczam na okazje torebeczke z wydzerganymi przee mnie skarpetulami, kremem do pupci i herbatka na wzdecia od 1. tygodnia zycia 😉