Dwujęzyczność

Ponieważ widzę, że temat bardzo Was zainteresował to chciałam Wam dziś więcej napisać co robimy aby mała P. była dwujęzyczna.
Jesteśmy dość pragmatycznymi rodzicami a do wychowywania dziecka staramy się podchodzić instynktownie i po prostu zdroworozsądkowo. Póki co, odpukać, z mężem nie różnimy się zasadniczo w naszym podejściu do wychowywania małej P. (co prawda Jon cały czas powtarza, że mała P. może zacząć chodzić na randki dopiero po trzydziestce ale trochę mu nie wierzę ;).
Co za tym idzie, nie przeczytaliśmy więc praktycznie żadnych książek na temat wychowywania dzieci, informacji i porady szukamy wtedy gdy coś nas niepokoi, ale zazwyczaj okazuje się, że jest to ‘zupełnie normalne’.  Póki nasze dziecko ładnie się rozwija i jest szczęśliwe nie mamy zamiaru stosować żadnych konkretnych ‘metod wychowawczych’.
Tak samo jest z nauką języka Polskiego. To nie była jakaś tam ‘decyzja’. Po prostu od samego początku wiedziałam, że dzieci będę wychowywać na dwujęzyczne i generalnie na dwukulturowe.  Przykładowo mała P. od urodzenia ma dwa paszporty i co za tym idzie podwójne obywatelstwo. Uważam, że nie tylko jest to niesamowicie ważny kapitał na przyszłość ale znajomość dwóch, tak różnych języków, musi również pozytywnie wpływać na jej rozwój w innych dziedzinach. Przykładowo, w przyszłości może jej być łatwiej z kolejnymi językami.
Od urodzenia mówię do małej P. wyłącznie po Polsku. No dobra, teraz może w 98% bo czasem wymsknie mi się jakiś Angielski zwrot (szczególnie jeśli ona odpowiada po Angielsku) ale szybko się poprawiam. Muszę przyznać, że na początku, kiedy była takim zupełnym maluszkiem było to dla mnie trudne ‘Mówił dziad do obrazu, a obraz ani razu’. Potem dodatkową trudnością stało się mówienie po Polsku do dziecka w Angielskim towarzystwie. Ja musiałam pokonać tą barierę a znajomi i rodzina po prostu przyzwyczaić. Czasem automatycznie tłumaczę co do małej P. powiedziałam, czasem mnie zapytają. W mózgu mi się już zakodowało, że ‘mały człowiek’ = ‘mówienie po Polsku’. Czasem więc zaczynam gadać po Polsku do innych dzieci co zazwyczaj spotyka się z obojętnym wyrazem twarzy. Tak zresztą ‘odkryłam’, że mała P. faktycznie rozumie wszystko co do niej mówię.
Z mężem oczywiście porozumiewam się po Angielsku więc mała P. kuma, że mama również zna ten język. Kiedy jesteśmy we trójkę i Jon do niej coś mówi to ja zawsze staram się powiedzieć do niej to samo, tylko po Polsku. Np. Jon pyta się ‘Would you like a satsuma?’ a ja zaraz powtarzam ‘Chcesz mandarynkę?’.
Mała P. ogląda też Polskie bajki ale chyba nie aż tyle, ile bym chciała (tzn. więcej ogląda jednak po Angielsku). Generalnie telewizor, tablet czy telefon nie są zakazanymi sprzętami w naszym domu jednak staramy się aby nie spędzała przed nimi godzin dziennie. Mała P. lubi Polskie bajki, które ja oglądałam w dzieciństwie oglądamy więc Reksia, Porwanie Baltazara Gąbki i Rumcajsa aczkolwiek nie oferują one wiele pod względem językowym – Reksio przecież nie mówi (nie mówiąc już o tym, że treść praktycznie nie przystaje do dzisiejszych standardów społecznych). Z każdego pobytu w Polsce przywożę trochę Disnejowskich bajek w Polskiej wersji językowej jednak Disneja mała P. ogląda głównie w oryginale. Czasem nowsze bajki wydawane tutaj na płycie BluRay mają Polską ścieżkę dźwiękową więc staram się zwracać na to uwagę przy zakupach.
No i oczywiście mamy Polskie książeczki. Kiedy Polska rodzina pyta się, co mają kupić małej P. na prezent zawsze proszę o Polskie książki dla dzieci. Oczywiście są to głównie klasyki ale proszę też o coś bardziej ‘nowoczesnego’ i na czasie. Czytanie przed snem uprawiamy naprzemiennie, więc do drugi wieczór ja czytam małej P. bajkę. Zawsze po Polsku. Kiedyś czytałam jej ‘Przygody Misia Paddingtona’ teraz rządzi Mama Mu (szczególnie ta, gdzie Mama Mu nabija sobie guza). W kolejce, jak będzie trochę starsza czekają Muminki, mam też serię ‘Poczytaj Mi mamo’. Na święta mała P. dostała w prezencie słownik obrazkowy 1000 słów i bardzo go lubi, codziennie to niego zaglądamy. Dostała też dwie książeczki ilustrowane przez Lutczyna z wierszykami w wersji Polskiej i Angielskiej. Więc raz mogę czytać ja, a raz tata.  Również fajny prezent, który dostała to zestaw 10 kartonowych pudełek, z których można ułożyć piramidę. Na pudełkach są różne zwierzątka i ich nazwy napisane po Polsku i Angielsku. Bardzo lubimy się tym bawić i codziennie układamy taką piramidę. Chociaż ‘dzik’ również znany jako ‘wild boar’ i tak jest Pumbą ;). Mam też kilka CD z Polskimi piosenkami dla dzieci ale te jakoś nie są na razie w użyciu.
To czego mi brakuje to Polskich aplikacji na ajpada czy ajfona typu kształty, literki, kolory, cyferki. Czy możecie mi coś polecić?
Jakie są efekty? Tak jak pisałam mała P. wszystko rozumie po Polsku (i po Angielsku oczywiście też). Jeśli chodzi o mowę to wg. pań ze żłobka jest trochę do tyłu względem innych dzieci. Cały czas mieści się ‘w normie’ i nie jest to problem, wszyscy powtarzają, że to właśnie ze względu na dwujęzyczność. Nie jest jednak niemową, dużo mówi po swojemu i generalnie całkiem sprawnie się komunikuje.
Obecnie jest na etapie składania zdań z trzech słów (w 98% po Angielsku) ale z pewnością nie należy do tych dwulatków, które recytują wierszyki. Powoli zaczyna też wchodzić w fazę powtarzania. Mam nadzieję, że to oznacza, iż częściej będzie powtarzać po mnie Polskie słówka. Na przykład wczoraj chciała mnie uczesać więc mówi ‘mummy hair, mummy hair’ a ja no to ‘mamy włosy’ i powtórzyła ‘włosy’ :D. Potrafi się też ze mną kłócić, na przykład oglądamy książkę i na zdjęciu jest sowa. Pytam się ‘co to jest?’ a ona ‘owl’  ja na to „tak, to sowa’ a ona ‘no mummy, OWL!!!!!’ a ja na to ‘No tak, po Angielsku owl a po Polsku sowa’ J.  
W chwili obecnej to by było na tyle. Na przyszłość mam następujące plany. Dzięki urlopowi macierzyńskiemu chcę dwa miesiące spędzić z dziewczynkami w Polsce. Mam nadzieję, że ‘zanurzona w Polsce’ mała P. zacznie wtedy również mówić po Polsku. Chcę też posłać ją w tym czasie do Polskiego przedszkola. Nie wiem, czy nie będzie to zbyt duży szok kulturowy ale zobaczymy jak wyjdzie w praniu. Mała P. jest bardzo niezależnym (także emocjonalnie) dzieckiem więc mam nadzieję, że Polskie przedszkole przypadnie jej do gustu.
Jak skończy trzy lata to chciałabym zabierać ją w soboty do Polskiej ‘szkółki niedzielnej’ jest taka nawet w naszej miejscowości bo mieszka tu przecież bardzo dużo Polaków. Poza tym uważam, że każde wakacje będą spędzane u dziadków. Nie dla nas egzotyczne wyprawy 😉 na szczęście Świnoujście nie jest złą destynacją.
Jeszcze jedna rzecz, która jest dla mnie ważna. Bardzo się staram aby małej P. nie zmuszać do czegokolwiek. Nie poprawiam jej, nie udaję, że nie rozumiem, jak mówi do mnie po Angielsku (ale zawsze odpowiadam jej w moim ojczystym języku). Na tyle na ile mogę staram się aby ten Polski język był obecny w jej codziennym życiu a później także Polska kultura i historia. Początki nie były łatwe, ale fakt, że ona wszystko rozumie a teraz nawet czasem wymsknie jej się coś po Polsku daje mi niesamowitą radość i satysfakcję. No i nie oszukujmy się, na tym etapie mówienia wiadomo, że małe dziecko powie ‘on/off’ zamiast ‘włączyć/wyłączyć’.  Czyż język Polski nie jest piękny?
Muszę przyznać, że czasami martwię się, czy mała P. będzie mówiła ładnie po Polsku. Kilka z Was opisało przypadki dzieci, które pięknie równolegle prowadzą rozmowę z mamą i tatą w ich ojczystych językach. W chwili obecnej jakoś trudno mi to sobie wyobrazić ale kto wie. Myślę, że mamy jeszcze sporo czasu ale też nie chciałabym przegapić jakiegoś ważnego rozwojowo okresu, w którym małe dzieci są najbardziej chłonne i kiedy dokonują się największe zmiany. 
Ufff, no to tyle z mojej strony. A jak to było u Was? Macie jakieś doświadczenia, które mogłyby mi pomóc?

A jak nie zacznę rodzić to następny post również pozostanie w tematyce ‘wychowawczej’ J
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
8 lat temu

Jeszcze miałam napisać, że fajne do słuchania są bajki http://www.publio.pl/najpiekniejsze-bajki-swiata,s335.html nie wiem, czy małej dziewczynce się spodobają, ale jej mamie pewnie tak 🙂

8 lat temu

Taka pozytywna sytuacja z tego weekendu:
Poszlismy cala rodzina na plac zabaw na osiedlu obok, wszystcy sie swietnie bawimy, gadamy do Malucha. Po chwili przyszly dwie dziewczyniki, takie na oko 8-10 lat i jedna do nas mowi od razu "dzien dobry!". My jej odpowiedzieliemy i od razu do Malucha "o, zobacz, tu jest taka dziewczynka, ktora tez mowi po polsku, mozemy jej powiedziec >>czesc<<…", a ona nas bardzo kulturalnie i piekna polszczyzna przeprosila i powiedziala, ze jest z holenderska kolezanka, ktora nie rozumie po polsku 🙂

8 lat temu

Dzieci wszystko chyba biorą z powietrza 🙂
Mój Hugo (lat 4) uwielbia w samochodzie słuchać https://www.youtube.com/watch?v=Oiqx0MonOHU tylko i wyłącznie, od chyba kilka miesięcy to tłuczemy. Prawie za każdym razem pyta, kto to śpiewa, ale że wydawało mi się, że nazwa jest trudna jak na jego słowiańskie ucho [1], to mówię, że śpiewa pan Frankie, a na gitarze gra pan Johnny. Kilka dni temu biegał po domu i ,,śpiewał'' te piosenki, w pewnym momencie powiedział: mama, tak śpiewa the Rumjacks :0 więc jednak łapie 🙂
[1] Jolly executioner to dla niego ,,kikisze'' 😉

8 lat temu

Po pierwsze podziwiam cie za konsekwencje w stosowaniu OPOL, u mnie to roznie bylo i bywa.
Mieszkamy w USA, moj maz jest Amerykaninem, mieszkamy z moim amerykanskim tesciem.
Jak sie corka urodzila to bylam z nia 3 lata w domu i mowilam do niej wylacznie po polsku. Maz do niej mowil po angielsku i rozumiala go ale odpowiadala raczej po polsku. W kazde wakacje wtedy 4 miesiace spedzalam z nia w Polsce u rodzicow.
Po skonczeniu jej 3 lat poszlam do pracy, maz zmienil swoja i byl z nia 2 tygodnie w domu a potem poszla do przedszkola. Bardzo szybko rozgadala sie po angielsku, ale ja staralam sie nadal do niej mowic wylacznie po polsku. Kiedy miala 5 lat poszla do zerowki w polskiej szkole, ta sama placowka organizacyjnie co u wila2.Polska szkole kontynuuje nadal, aktualnie jest w III gimnazjum.
Od kiedy poszlam do pracy nie moglam juz na tak dlugo z nia jezdzic do Polski, tylko na 2 tygodnie, ale najpierw przyjechal jej chrzestny w wakacje na miesiac, potem w zimie moi rodzice na 2 miesiace (poszla juz wtedy do amerykanskiej zerowki). Od 6 roku zycia przez 4 lata na wakacje zapraszalismy z Polski corke przyjaciolki, ktora mieszkala sobie u nas za darmo i spedzala z mala czas mowiac do niej po polsku, zwiedzajac i uczac sie angielskiego. Cos niby jak au-pair ale nie przez agencje i bardziej na zasadach czlonka rodziny niz niani. Po kazdych takich wakacjach mloda mowila do mnie prawie wylacznie po polsku, im dalej od wakacji tym bardziej dominowal angielski.
Od kiedy slonczyla 10 lat jezdzi z mezem do Polski i zostaje tam u dziadkow na cale 2 miesiace po czym ja ja odbieram.
Mowi biegle, prawie bez akcentu, czasami tylko jej skladnia bywa dziwna np kiedys slynne: "Co ty szukasz za?" ale teraz juz to sa takie niuanse, ze mozna je wziac za taka jej maniere mowienia. Ma kontakt z rowniesnicami, bo moj brat ma corki w jej wieku i one nie odczuwaja kompletnie tego, ze mowi inaczej. Wiem, ze np na jakichs uroczystych imieninach znajomych, na ktore pojechala z rodzicami wiele osob, ktore nie wiedzialy czyja jest corka nie domyslilo sie, ze to dziecko wychowane w USA. Ma duzy zasob slownictwa, takze takiego wspolczesnego, mlodziezowego. Zna polskie zwyczaje, kulture (dziadkowie!!!) podrozowala bardzo duzo po Polsce z moim mezem i rodzina. Dzieki poslkiej szkole zna ogolnie historie i geografie, literature, gramatyke.Niestety jesli chodzi o pisanie i czytanie to jest tak dwa lata nizej niz mowienie ale radzi sobie, chociaz ani czytac ani posac po polsku nie lubi.
Polskiej szkoly nie lubi, jakby mogla to by nie chodzila, ale nie zostawiamy tego w jej gestii. Bywalo, ze prace domowe, czytanie lektur to byla droga przez meke. Nie myslalam, ze bedzie to az takie trudne, chociaz z perspektywy absolutnie nie zaluje i dumna jestem z niej i z siebie niesamowicie.
Mam calkowite wsparcie mojego meza, ktoremu bradzo zalezalo na jej dwujezycznosci i dwukulturowosci, mloda ma podwojne obywatelstwo. Mloda, juz teraz w liceum bardzo juz docenila swoja dwujezycznosc, dotarlo do niej, jak bardzo ja to wyroznia, bo okazuje sie, ze mowienie po polsku w USA jest o wiele bardziej cool niz po hiszpansku czy francusku (jezyki jakich tutaj najczesciej ucza w szkolach). Aktualnie wrecz czasem sie popisuje przed kolezanakmi mowiac do mnie po polsku np przez telefon w szkole.
Podsumowujac uwazam, ze warto bylo, jestem dumna, ze mi sie udalo wychowac dwujezyczne dziecko, dla mnie samej to tez super sprawa, ze moge z wlasna corka porozmawiac w moim ojczystym jezyku a i przyadje sie w sytuacjach, kiedy nie chce aby ktos rozumial co mowie. Tez sobie nie wyobrazalam, ze mialaby nie moc porozmawiac z moja mama czy nie moz w Polsce isc do sklepu na zakupy sama (co uwielbia bo w Stanach raczej jej sie nie zadrza bo mieszkamy na suburbiach i wszedzie sie jezdzi samochodem, nie da sie "pojsc do sklepu na osiedlu").
Zycze ci wytrwalosci i cierpliwosci i mam nadzieje, ze od czasu do czasu bedziesz robic update jezykowy dzieci 🙂

8 lat temu

Droga Pimposhko a raczej drogie Pimposhki(3), nie wiem czy pomoge, ale napisze jak to jest u nas, czyli francuski tatus, polska mamusia, syn 9 lat i corka 6,5 roku. Z mezem rozmawiamy po francusku , dzieci uczeszczaja do francuskojezycznej szkoly, a wczesniej przedszkola i zlobka. Jestem jedyna osoba w ich otoczeniu mowiaca po polsku. Od samego poczatku zakladalam ze dzieci beda mowily po polsku, no nie bylo innej opcji.
Nie wyobrazalam sobie, ze jedziemy do Polski, do dziadkow, prababci, wszystkich ciotek i kuzynow, i ze dzieci nie potrafia sie z nimi porozumiec, to tak jakby mnie tez nie rozumialy.
Powiedzmy, ze zastosowalam metode OPOL-one parent one language-pol na pol z matczyna intuicja 🙂 Jesli zwracam sie tylko do mojego dziecka-mowie po polsku, wyjatkami sa np wizyta u lekarza lub kiedy zwracam sie do dzieci i ich kolegow w tym samym czasie. Wszyscy wokol, nauczyciele w szkole czy nasza rodzinna lekarka wiedza, ze dzieci sa dwujezyczne. Musze przyznac, ze nie spotkalam sie z negatywna opinia na temat ich dwujezycznosci. Powiedzialabym, ze wrecz przeciwnie, kazdy zachwala zalety znajomosci dwoch jezykow u dzieci. Nie ukrywam, moje matczyne serce rosnie z kazdym cieplym slowem.
Na poczatku, powiedzmy w wieku 3-4 lat, dzieci odpowiadaly mi po francusku, nie poprawialam,tylko powtarzalam po polsku to co uslyszalam po fracusku, cos w stylu: Naprawde, Emilia dostala pieska?…. A jak on ma na imie… itd.. Teraz szkolne newsy juz sa nadawane po polsku, z malymi wyjatkami, jesli brakuje znajomosci danego slowa po polsku, ale i to szybko nadrabiamy.
Przelomem byly wakacje kiedy na 2 tygodnie zostawilam je u dziadkow w Polsce. Poradzily sobie spiewajaco i od tego momentu odpowiadaja mi po polsku. Nie krepuja sie mowic po polsku wsrod kolegow czy podczas francuskich spotkan rodzinnych.
Nie ukrywam, mamy polska telewizje. Zdecydowalam sie na nia specjalnie dla dzieci. Nie jemy posilkow przed telewizorem, uwazam ze dawkujemy ja rozsadnie i moim zdaniem nie wyrzadzam dzieciom krzywdy.
Chcialam, aby moje dzieci potrafily rowniez czytac i pisac po polsku. Dlatego tez syn chodzi do polskiej szkoly. To sie nazywa Szkolny Punkt Konsultacyjny przy Ambasadzie Polskiej. Placowka podlega polskiemu Ministerstwu Edukacji. W mlodszych klasach dzieci ucza sie tylko jezyka polskiego, w starszych dochodzi historia i geografia Polski. Zajecia sie odbywaja raz w tygodniu i to jest szkola uzupelniajaca, oprocz tego dziecko musi uczeszczac do szkoly w miejscu zamieszkania. Syn jest w 2ej klasie, corka wystartuje we wrzesniu tego roku – bedzie miala 7 lat. Mam nadzieje miec dosc sily i samozaparcia, aby dzieci skonczyly przynajmniej szkole podstawowa ( te 8-letnia)
Nie brakuje nam rowniez polskiej literatury czy polskiej muzyki, poki co dzieciecej. Bardzo czesto czytamy te same historie po polsku i po francusku, pomaga to utrwalic polskie slownictwo. Aby zachecic dzieci do polskich czytanek i wierszykow, kupilam im ksiazke z 'niegrzecznymi' wierszykami w stylu 'Pan Pierdolka spadl ze stolka…' Jednym z pierwszych polskich wierszykow syna bylo ' Jedziemy na wycieczke, bierzemy misia w teczke, a misiu fiku-miku…' Radochy mial po pachy jak to recytowal, a ja razem z nim.
A teraz sie pochwale 🙂 – naszym ostatnim 'jezykowym' wydarzeniem jest polska wymowa 'rr', takiego terrrkoczacego po polsku, ktorego nie ma w jezyku francuskim.

8 lat temu

This comment has been removed by the author.

8 lat temu

🙂

8 lat temu

Oj tak, mam takich znajomych. To ciekawe, ale mam wrażenie, że dzieciaki język danego kraju normalnie z powietrza biorą.

8 lat temu

Dokładnie, nie wiem czy jest to potwierdzone naukowo czy to opinia raczej potoczna ale właśnie dzieci, które mają styczność z dwoma językami zaczynają później. Jednak nie mamy powodów do zmartwień. Cieszę się natomiast, że Ella chodzi do żłobka to tam jednak mają oko na jej rozwój na wypadek gdyby działo się coś niepokojącego. A tak swoją drogą to mam koleżankę, która ma córeczkę i Angielskiego męża, mała nie chodzi do żłobka, jest w domu z mamą, która mówi do niej cały czas po Polsku a jej pierwszym językiem i tak jest Angielski.

8 lat temu

U Ciebie jest po prostu inaczej. Dla samej idei to też nie wiem czy by mi się chciało. Wydaje mi się, że i tak Twój syn ma całkiem niezły kontakt z Twoją ojczyzną i to jest fajne. Nie wiem jak ja będę stała z Polski za 18 lat (to wtedy stuknie mi 30stka w Anglii). W dalszym ciągu Polska bardziej mnie interesuje niż Angliia tzn. sytuacja społeczna itd. Bardziej identyfikuję się z Polską niż z Wielką Brytanią. Pisanie bloga po Polsku to też jak wiesz moja metoda aby być z językiem na bierząco. Na razie widzę, że coraz mniej kumam osoby pojawiające się w Polskiej TV. Nie znam tych młodych aktorów, czytam u Babci 'Życie na gorąco' i nie mam pojęcia kim jest połowa wystepujących tam 'celebrytów'.

8 lat temu

Dzięki Czajko! Szok kulturowy? No! Chodziło mi o to, że w Polskim przedszkolu jest więcej dzieci na jedną panią no i obiadki są nieco inne. Mała nie za bardzo lubi typowe obiadki w stylu ziemniaczek i mięsko. Ona raczej dania jednogarnkowe więc z tym może być problem. To zresztą taka moja bolączka. Tak się skupiłam aby dziecko dobrze spało (i faktycznie Ella super śpi), że na wychowanie o jedzeniu zabrakło czasu. To jest jedna rzecz, na którą zwrócę szczególną uwagę przy mniejszej P. 🙂

8 lat temu

Dzięki Krystyno! Mam zamiar byc konsekwentna w swoich wyborach. Jestem pewna, że to zaprocentuje w przyszłości.

8 lat temu

Dziękuję! Faktycznie w Australii na pewno jest dużo trudniej niż tutaj, gdzie Polski jest jednak dość powszechny.

8 lat temu

Dzięki za rekomendacje, na pewno sprawdzę te nagrania. 🙂

8 lat temu

I chyba w tym wszystkim o to chodzi.Życzę powodzenia.

8 lat temu

Dziękuję Mario! Jeśli chodzi o Jona to on po Polsku zna tylko grzecznościowe zwroty, których używa w obecności mojej rodziny jak jesteśmy w Polsce. Natomiast odkąd w naszym domu jest więcej Polskiego za sprawą Elli to okazuje się, że on też dużo rozumie, głównie zwroty, których używam najczęściej. I widzę, że automatycznie robi to co ja czyli jeśli ja zapytam Ellę 'Zjesz zupę" to on powtarza 'Would you eat soup?' itd.

8 lat temu

No właśnie, Wy oboje mówicie po Polsku. A Ella jest w Angielskim żłobku i z Angielską Babcią. Co do bajek to może i bym pilnowała aby były tylko po Polsku ale w domu jest ktoś, kto nie mógł się wprost doczekać oglądania Disneya razem z córką ;).
Wytrwałość i konsekwencja na pewno mi się przydadzą, na szczęście jestem w tym całkiem dobra ;). Dzięki!

8 lat temu

Pimposzko kochana ! Mam prośbę. Czy mogłabyś podać tytuły tych książeczek z ilustracjami Lutczyna i wierszykami w wersji polskiej i angielskiej ? Słownik 1000 słów już znalazłam w jednej z księgarni internetowych i zamówiłam , by dotarł przed przyjazdem córki z wnuczką . My mamy taką sytuację o jakiej pisze theli .Mama mówi po polsku , tata po portugalsku , między sobą mówią po angielsku no i wnusia chodzi do angielskiego przedszkola , a do tego to mała miejscowość z nielicznymi Polakami i nie znamy rodzin z dziećmi …
Za te tytuły z góry dziękuję i serdecznie pozdrawiam

8 lat temu

Ha, a co powiecie, gdy mama i tata mówią różnymi językami, a mieszkają w kraju, w którym mówi się trzecim? 😉 I wygląda, że dla dzieci to nie jest problem.

8 lat temu

Ja dziecię dwujęzycznych nie posiadam, ale mam bliskich znajomych, którzy sprowadzili się do Polski z UK jakieś 2 lata temu. Mają 8-letniego syna i dwie córeczki – 5 lat i 4 miesiące. Mówią dokładnie tak jak Wy – mama po polsku, tata po angielsku. I też nic na siłę, wszystko naturalnie. Kiedyś rozmawiałyśmy właśnie na temat dwujęzyczności i wiem, że akurat te dzieci później zaczęły mówić i pisać. I ponoć to normalne. Ale mówią bardzo płynnie w obu językach i w polskiej mowie nie ma żadnego akcentu. A poza tym mój syn ma 7 lat i tak na prawdę zaczął mówić grubo po skończeniu 2,5 roku, a dwujezyczny nie jest 🙂 A teraz buzia mu się nie zamyka…

8 lat temu

Nie ma tutaj polskiej enklawy, do "polskiej szkoly", czyli tego przy misji katolickiej, musialabym jezdzic ponad 50 kilometrów przez prerie, do tego pracuje regularnie w weekendy, wiec te soboty moglam zapomniec. Po prostu nie chcialo mi sie, dla samej idei. Mój syn umie tyle, co sie osluchal przy kawie i ciescie, i okazuje sie, ze mu to wystarcza. W wieku nastoletnim przyszedl na parafie polski ksiadz, bo tutaj z powolaniami krucho; wymyslil wkrótce wyjazdy mlodziezy do Polski, podczas których mój syn niezle sie dogadywal. Oczywiscie nie w szpitalu, gdy kumpel- cukrzyk wpadl w spiaczke hyperglikemiczna, tu trzeba bylo ksiedza do tlumaczenia. Ale wszystko inne, nieskomplikowane, codzienno- zyciowe.
Potek ksiadz umarl i byla przerwa, az odkryl Przystanek Woodstock i postanowil pokierowac brygada. Dal rade i zameldowaniu, i zakupom, i mniej skomplikowanym pytaniom. Jego polszczyzna jest fatalnie gardlowa, nie potrafi zmiekczac ani "szeleszczec", szesc to szeszcz, a Mircia to Mirczja. Jedyne, co mniej wiecej zalapal, to – sama akurat wyszukalam w necie, jak temu bedzie po polsku, a wiec: spółgłoska drżąca dziąsłowa, dla mnie krótko i wezlowato: rollendes r. Ale chrzaszcze brzmiace w Szczebieszynie w trzcinie mozna zapomniec, za to nie ma problemu z "tschechisches Streichholzschächtelchen", czyli czeskie podeleczko z zapalkami 😉
Oczywiscie dalsza rodzina byla zdania, ze "powinnam"… bo moze bedzie chcial czy mial kiedys dziewczyne z Polski; dziadki bowiem nie byly tematem. Dziewczyna z Polski jakos mu sie do tej pory nie przytrafila, wiec to mozna chyba juz odfajkowac, a co kontaktów do dalszej rodziny w Polsce, no cóz, ze mna kontakty sa bardziej niz luzne, a bez fb nie byloby ich chyba wcale 😉 i watpie, ze komus brakuje kontaktów z moim synem, i ze nie moze sobie porozmawiac z nim w literackiej polszczyznie, czy nawet z nim korespondowac.
Oczywiscie mój syn nie ma "umiejscowionego" aktu urodzenia, czyli nie ma drugiego, polskiego obywatelstwa, bo po co, zreszta wtedy, a i jeszcze kilka lat temu trzeba by bylo wychodzic z podwójnego obowiazku sluzby wojskowej. Teraz znowu moze byc, ze Antoni wezwie do broni, i co wtedy? Byl w Bundeswehr- rze, Afganistanu mu odmówilam, i niech sie juz tak zostanie. Ja tam pewne sprawy biore na powaznie.
Sama nie widze powodu, w ramach wyborów decydowac o kraju, który opuscilam 30 lat temu- dlaczego mialby decydowac o nim mój syn, który o Polsce ma tyle pojecia, co widzial w Kostrzynie czy wczesniej na Slasku w ramach wypadów. Moim zdaniem, po ilus tam latach pobytu- stalego- za granica, powinno byc odebrane prawo do glosowania w Polsce.
Tak wiec kiedys, na stare lata, bede sobie czytac po raz wtóry moje przywiezione wtedy z Polski ksiazki, wnukom ich nie zapisze w testamencie 😉 ale… emocjonalnie mnie to nie rusza.

8 lat temu

U nas historia potoczyla sie inaczej. Zaczynajac od tego, ze nie mam w Polsce blizszej rodziny, w sensie rodziców, rodzenstwa, czyli nikogo, do kogo mozna by pojechac bez skrepowania na swieta czy wakacje. Cala rodzina tutaj, i wszyscy wladaja niemieckim, wiec nie ma problemu, zeby dzieci uczyly sie specjalnie dla dziadków po polsku. Takie fakty. Oczywiscie starsza czesc rodziny posluguje sie swobodnym polskim, ale prof. Miodek i tak by rece zalamal, tej kolumny nie powinnam czytac, bo mnie doluje. Przy tym wychodze z zalozenia, ze z nich wszystkich, to ja wladam jeszcze najpoprawniejsza polszczyzna, chociaz nie ta wspólczesna i czesciowo archaiczna, z lat osiemdziesiatych ubieglego wieku, gdy bylam nastolatka. Dokladnie jak pisze Olga w pierwszym poscie- w pewnym momencie cos sie zatrzymuje, co jest sztucznie podtrzymywane przy zyciu, w moim przypadku brakuje mi wiele polskich slów, zwiazanych z moim zawodem, a list urzedowy bezproblemowo napisze po niemiecku, po polsku to juz dla mnie wieksze wyzwanie, wiecej myslenia nad sformulowaniem, brakuje mi tez okreslen w sensie, ze nie czekaja u mnie w glowie na przelanie ich na papier, ale czytane gdzies indziej, oczywiscie je rozumiem, chociaz ostatnio przelknelam nad polskim prawen spadkowym i "dobrodziejstwem inwentarza", bo na serio myslalam, ze chodzi tu o bydlo i inne króliki.
Ale powracajac do dwujezycznosci mojego wkrótce 28- letniego syna. Urodzil sie juz tutaj, i wszyscy zagadywali do niego po niemiecku. Ja mam jakos tak wpojone, ze w towarzystwie mówi sie jezykiem, który wszyscy rozumieja- polski nie jest jezykiem, którym wlada cala rodzina, pomijajac przyszywana babcie, która mniemala ze mówi po polsku, ale faktycznie mówila jakims przedwojennym nieludzkim narzeczem z okolic Guttentaga, znanym teraz jako Dobrodzien. Zmarla w wieku prawie 100 lat i w tym przeswiadczeniu mówienia po polsku, bo jej nie korygowalismy.
Z moimi rodzicami czesto mówimy po polsku, chociaz czesciej wlasna gwara- zlepkiem dwóch jezyków ze slaskimi wstawkami, aby bylo szybciej. Przy tym jako ciekawostka, moja mama pochodzi z Kielecczyzny, ale jakos na Slasku weszla w to godanie.
Z poczatku miewalismy odwiedziny z Polski, które powoli sie wykruszaly- bo odwiedzajacy sie starzeli i nie byli juz tacy mobilni, czesc zmarla, druga czesc sie zestarzala, kontakty przysypialy; jak to z dalszymi krewnymi bywa. Wtedy mój maly i przedszkolny syn podciagal sie w jezyku polskim, bo odwiedzajacy mówili jedynie po polsku. Przed samym rozpoczeciem szkoly bylam z nim 3 tygodnie w Polsce i wtedy bawiac sie z innymi dziecmi niezle sie z nimi dogadywal, oprócz córki mojej slaskiej kuzynki, z która sobie w piasku swobodnie szprechali (zasluga i dziedzictwo ich zyjacej wtedy jeszcze prababci).
Poza tym, niemieckie przedszkole, niemeicka szkola, mieszkamy od 30 lat w tym samym miejscu i domu, ludzi z Polski i rodziny na palcach jednej reki moge policzyc. Notabene ich dzieci tez silniejsze w gebie w niemieckim, ale cos tam mówia po polsku, jedno dziecko wiecej, drugie mniej, miedzy soba tak czy inaczej po niemiecku. Normalka.

8 lat temu

O, świetnie, że polecasz te bajki! Na pewno jest też dostępny "Czerwony kapturek" z Kwiatkowską i Hańczą jako wilkiem – świetny. 😀

8 lat temu

Myślę, że masz świetne podejście (zwłaszcza z tym niezmuszaniem). Najlepszy okres językowy dla dziecka jest właśnie teraz – do pięciu lat. (Tak wyczytałam).
Moje doświadczenia są takie, że kiedy starszy syn miał około sześciu lat zaczęłam go nauczać angielskiego (poprzez zabawę właśnie). Trwała to jakieś trzy lata i było dosyć intensywne. Młodszy (miał wtedy dwa lata albo trochę więcej) nie uczestniczył w tych naszych zabawach angielskich, ale zawsze był obok w swoim świecie. Pamiętam mój szok, kiedy powiedziałam do starszego po angielsku – idź umyć zęby, a młodszy (po polsku) – ja też chcę umyć zęby. Okazało się, że nie zwracał uwagi, ale wszystko rozumiał.
Po tej angielskiej "indoktrynacji" w dzieciństwie bardzo łatwo przyswoili angielski, chociaż poziom nauczania niegdyś był beznadziejny.

Ja też jestem pewna, że małe Pe będą obie mówić w obu językach. Pozdrawiam serdecznie.
PS. Ten szok kulturowy mnie rozbawił trochę – od razu mi się przypomniały plotki o niedźwiedziach na ulicach. 😀

8 lat temu

co do płynnego mówienia to ma jeszcze czas.Każde dziecko jest inne-moja córka mówiła już jak miała roczek a syn jak miał 3 latka.Martwiłam się o niego(chociaż wszystko rozumiał)a tu proszę skończył trzy latka i zaczął mówić pełnymi zdaniami.To po pierwsze a po drugie mam znajomych do ,których przyjeżdżają już dorosłe wnuki i wogóle nie mówią po polsku.To jest straszne bo niby rodzina a zupełnie obce osoby.Proszę tak dalej trzymać a ja trzymam kciuki bo to jest bardzo ciężka i wymagająca konsekwencji praca.Pozdrawiam serdecznie Krystyna

8 lat temu

Moje dziecko jest juz duze- 17 lat, mowi po polsku, ale ma spory akcent. Chodzil przez chwile do polskiej szkoly, ale po jakims czasie stwierdzilismy, ze to strata czasu. Uczylismy go sami w domu z polskich ksiazek. Duzo czytalismy ksiazeczek i ogladalismy bajek polskich.
Mieszkamy w Australii, wiec najczesciej raz w roku jestesmy w kraju. Wtedy zdecydowanie jego jezyk sie poprawia. W domu zawsze mowimy po polsku, no chyba ze pomagam mu w zadaniu domowym ,wtedy mowimy po angielsku. Zawsze po wszelkich wakacjach nawet spedzonych tutaj, jezyk polski sie rowniez poprawia, duzo wtedy rozmawiamy i spedzamy ze soba czas.
Co najwazniejsze, moje dziecko nigdy nie bylo przeciwne, aby porozumiewac sie z nami po polsku. Mysle, ze to kwestia wielokulturowej Australii, tutaj dwujezycznosc nie jest wyjatkiem. Pamietam kiedys taka sytuacje, powiedzialam do niego cos po angielsku przy kolegach z klasy. Dziecko sie bardzo zdziwilo- mamo dlaczego mowisz po angielsku a nie po polsku??Poza tym moj syn uwielbia wyjazdy do Polski i wszystko co polskie musi byc super w jego mniemaniu. Miedzy innymi jest to spowodowane tym ,ze nie mamy tutaj rodziny i nasze przyjazdy do kraju sa zawsze szczegolnie traktowane przez dziadkow i wszelkie ciocie i wujkow.
Syn zaczal pozno mowic, bo dopiero po skonczeniu dwoch lat i faktycznie latwiej bylo mu powtarzac slowa po angielsku niz po polsku. Na poczatku szkoly podstawowej (od 5 lat) mial leciutkie opoznienie w angielskim, ale to sie wszystko wyrownalo.
Jestem pewna, ze uda Ci sie Pimposhko nauczyc swoje dziewczynki pieknej polszczyzny, szczegolnie ,ze macie blisko do Polski i bedziecie tam spedzac wakacje i swieta.

Pimposhko, ja bym polecała dla Małej P i Jeszcze Mniejszej P bajki muzyczne wydawane swego czasu przez Polskie Nagrania (na winylowych płytach). Teraz dostępne w wersjach bardziej nowoczesnych. Pamiętam je z dzieciństwa i wychowywała się przy nich moja córka. Szczególnie bajka "Kot w butach" i piosenka zajączków towarzyszyła dzieciństwu mojej Marci. Do dzisiaj nie oprze się i dokończy odruchowo wers piosenki "My jesteśmy zajączki dwa…". To jest pięknie nagrane, doskonałą polszczyzną (Irena Kwiatkowska, Wiesław Michnikowski, Barbara Krafftówna i inni znakomici polscy aktorzy).
Co do kwestii dwujęzyczności to chyba zawsze jeden język zna się chociaż ciut lepiej. Daje się, choć oczywiście wymaga sporo pracy rodziców i dziecka.
Mojej Marci przyjaciółka, Ayla, urodziła się w Niemczech ale dzieciństwo i okres nastoletni spędziła z rodzicami we Francji. Mówi po angielsku bardzo dobrze …z bardzo wyraźnym francuskim akcentem. Mnie się to wydaje urocze, nie wiem czy jej brytyjskim rodzicom również 🙂 Jej młodsza siostra mówi z pięknym brytyjskim akcentem. Ayla mówi również trochę po niemiecku, czesku i chińsku. Dwujęzyczność na pewno pomaga w nauce kolejnych języków.
Daje się nauczyć dziecko języka polskiego, faktem jest , że to bardzo trudny język i nie ma się co dziwić dzieciakowi, że woli porozumiewać się w języku łatwiejszym o ile go zna. Widzę również, że dzieci w wieku szkolnym rozmawiają tu z rodzicami (Polakami) po polsku ale już podczas zabaw przechodzą na angielski. Wydaje mi się, że najważniejsze aby dziecko znało język przodków i umiało się nim porozumiewać. Pozdrawiam i czekam na wpis z Jeszcze Mniejszą P 🙂

8 lat temu

Czytam Twojego bloga i myślę ,że Ci się uda wychować swoje pociechy w dwujęzyczności. Jesteś konsekwentna w tym , co robisz i na pewno dziewczynki będą świetnie mówiły i znały naszą historię, czego Ci życzę.
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, tak mówią, mnie ciekawi, czy Twój mąż
mówi chociaż troszeczkę po polsku?

8 lat temu

Zgadzam sie absolutnie, ze najwazniejsze, zeby nic nie bylo pod przymusem. U nas sprawa jest troche latwiejsza, bo w domu mowimy tylko po polski, w zlobku tylko po niderlandzku i jakos idzie. Z reszta moj maluch ma jeszcze niecale 2 lata (20mies), wiec troche mniej wygadany. Tez duzo mowi po swojemu, jak cos nam przypomina istniejace slowko polskie, to mu "podpowiadamy". Jesli cos przekreca, to zawsze staram sie powtorzyc po nim poprawie, ale nie oczekuje, ze on powtorzy te poprawiona wersje. A ostatnio wlasnie duzo po nas powtarza, przekreca przy tym, ze mamy cala mase zabawy.
Staramy sie inwestowac w spotkania z dziadkami, wizyty w PL, ale bardzo tez mi zalezy na kontakcie malucha z innymi dziecmi polskojezycznymi. Mamy super kumpli we Wroclawiu, ale tu jest ciezko, wlasnie nam znajomi z dzieckiem w tym wieku uciekli do Polski.
Mamy tez w Belgii rodzine o takim samym ukladzie, jak u Was. Mama mowi do dzieci tylko po PL, tata po NL, zlobek tez NL. Rodzice miedzy soba po angielsku mieszanym z niderlandzkim. Jedyna roznica jest taka, ze mam dba o to, zeby bajki na komp/TV byly tylko po polsku. Dziewczyny dlugo myslaly, ze bajak po niderlandzku nie ma, az starsza w koncu na cos na YT trafila;) ale trzymaja sie polskiego w tym temacie. Mlodsza (2,2 lata) malo mowi, glownie w NL, ale rozumie po polsku, a starsza (4) dopiero ostatnio rozgadala sie zdaniami po PL, po NL mowi plynnie od okolo roku.
Znajomi z pracy twierdza, ze trudno robi sie dopiero ok 8-10-12 lat, kiedy okazuje sie, ze rozwoj jezyka ojczystego sie zatrzymuje na prostych tematach, a w jezyku kraju dzieci poznaja tajniki biologii, przyrody i znacznie bardziej zlozone konstrukcje gramatyczne.
POWODZENIA i duzo wytrwalosci.

By Pimposhka
0
Would love your thoughts, please comment.x