Pomimo usilnych starań aby mojego wewnętrznego socjologa usadzić na karnym jeżyku, niestety mi się nie to nie udaje. Nie mam weny aby pisać o czymś innym, niż otaczająca mnie rzeczywistość. Mam dwa projekty do pokazania, jeden swój jeden nie swój. Oba czekają na zdjęcia. No nie ma weny. Wena jest tylko na to co poniżej. Świat dookoła jest po prostu zbyt ciekawy.
Otóż parę dni temu wdałam się w dyskusję z moim dobrym kolegą z liceum, który na Fejsbuku zamieścił takie oto ogłoszenie. Dodam, że ogłoszenie nie było jego, tylko jego znajomego, który poszukuje ludzi do pracy. Rzecz dzieje się w czasie rzeczywistym w Świnoujściu.
Treść ogłoszenia:
Firma XX zatrudni mężczyznę do prac serwisowych – naprawa i montaż anten, wymagane prawo jazdy kat ‘B’, oraz kobietę do obsługi w sklepie klientów Cyfrowego Polsatu. Dodatkowym atutem będzie znajomość języka Angielskiego, Niemieckiego. Oferujemy miłą atmosferę, stałe godziny pracy, zatrudnienie na pełny etat. CV proszę składać w sklepie przy ul. XX.
Moja reakcja zaczepno-obronna wobec kolegi była ‘O matko!’. Trochę koledze zajęło czasu zanim ‘zatrybił’ o co mi chodzi. A potem… przeszedł nad tym do porządku dziennego. Zupełna olewka, że przecież tak jest i że to jest normalne!!! A mnie lekko wbiło w fotel. Czy mnie się już naprawdę w pupie poprzewracało od tej zachodniej poprawności politycznej, że mnie to dziwi i szokuje?
I największy szok nie bierze się z tego, że ktoś napisał ogłoszenie, które może i jest ‘normalne’ jak na Polskie standardy (o tym za chwilę) ale dlatego, że jest ono nielegalne, niezgodne z konstytucją, seksistowskie a mój kolega (i koleżanka kolegi, która podpięła się pod dyskusję) absolutnie nie widzieli w tym nic złego. Normalka!!!! Mało tego, to mnie się ‘oberwało’, że w ogóle na takie coś zwracam uwagę.
Fakt, może i normalka. Wystarczy wpisać w google ‘Zatrudnię kobietę’ i ‘Zatrudnię mężczyznę’ aby wyświetliły się setki ofert. Kobiety zazwyczaj zatrudnia się jako sprzedawczynie, opiekunki, sprzątaczki, kucharki, pracownice biurowe. Czasem w ofercie, nie tylko szukają kobiety ale jeszcze o ‘miłej aparycji’ i nierzadko pojawia się przedział wiekowy (do 30 lat!!!!! albo 50+ pewnie ze względu na wykorzystanie funduszy unijnych). Natomiast panów zatrudnia się do ochrony, prac ziemnych, budowlanych, rolniczych. W przypadku pracy dla mężczyzn nie wspomina się o ‘miłej aparycji’ ale co ciekawe tężyzna fizyczna też nie jest wymagana (już widzę jak taki Jacyków kopie rowy ;). Muszę przyznać, że naprawdę się zdziwiłam, że istnieje aż tyle ogłoszeń tego typu. Owszem, są to zazwyczaj ogłoszenia drobne, lokalni przedsiębiorcy w małych miejscowościach (zresztą właśnie jak autor ogłoszenia powyżej). Wiadomo, że żadna korporacja z rozbudowanym działem HR nie pozwoli sobie na coś takiego. Ogłoszenia napisane są prostym językiem, często z błędami albo tak, że w zasadzie nie wiadomo o co chodzi.
Przeszukując Internet w tym temacie, trafiłam na artykuł o studencie, który zaskarżył do sądu pracodawcę, który koniecznie chciał zatrudnić wyłącznie 40-letnią kobietę (klik). I wygrał! Ciekawa jestem czy jest więcej takich spraw. Czy Ci ludzie nie zdają sobie sprawy, że to jest karalne? Oczywiście nie zrozumcie mnie źle, zdaję sobie sprawę, że są zawody ‘męskie’ i ‘żeńskie’ a całe to ‘równouprawnienie’ ma do przejścia jeszcze długą drogę, nie tylko w Polsce ale i na całym świecie włączając w to kraje wysoko rozwinięte – i to jeśli w ogóle jest możliwe (wg. mnie nie jest). Ale naprawdę wystarczy napisać w ogłoszeniu ‘zatrudnię OSOBĘ’ a aplikanci w 90% sami się zweryfikują. A jeśli okaże się, że na stanowisko montera anten zgłosiła się jakaś dziarska dziołcha z klubu wspinaczkowego to chyba nikt nie zabroni jej pracować?
Ale moja dyskusja z kolegą (i jego koleżanką) uświadomiła mi, że są ludzie w Polsce (i jest ich pewnie więcej niż tylko ta dwójka), którzy absolutnie nie widzą problemu w takim stawianiu sprawy. Dla nich to normalka. I w takim razie nie dziwię się wcale, że w ogłoszeniach o pracę nie podaje się zarobków (normalka), że tam gdzie powinna pojawić się umowa o pracę pojawia się ‘śmieciówka’ (normalka), że pracownik nie wykorzystuje należnego urlopu w obawie przed utratą pracy (normalka), że pracę dostaje się głównie ‘po znajomości’ (normalka), że młodą kobietę na rozmowie o pracę można zapytać o plany prokreacyjne (normalka) wreszcie kobiety boją się rodzić dzieci, bo nie będą miały do czego wracać (również normalka). Otóż żadna z opisanych sytuacji nie jest normalna. Każda jest zła i patologiczna. Ale mój kolega tego nie widzi. Jak więc może dokonać się zmiana, jeśli nas to nie razi, jeśli pokornie przyjmujemy do wiadomości, że tak po prostu jest?
Mam wrażenie, że Polska zatrzymała się gdzieś w połowie piramidki potrzeb Maslowa. Przeciętny Polak w dalszym ciągu stara się przede wszystkim zaspokoić potrzeby niższego rzędu: potrzeby fizjologiczne (jak zapewnienie sobie dachu nad głową) i potrzeby bezpieczeństwa (zabezpieczenie przed chorobą czy utratą pracy, żeby dzieci było za co wykształcić i jakoś im pomóc stanąć na własne nogi). Potrzeba szacunku i uznania? Potrzeba samorealizacji? A co to jest? Do czego to komukolwiek jest potrzebne? Że niby kobiety i mężczyźni są równi? Że niby jest jakaś dyskryminacja? A to nie wolno śmiać się z ‘pedałów, ‘żydów’ i ‘arabów’??? Jest mi realnie przykro, że młodzi, mądrzy fajni ludzie totalnie wzruszają ramionami na takie seksistowskie ogłoszenia o pracę. Bo zmiana bierze się ze zmiany mentalności, a ta faktycznie chyba tkwi w średniowieczu (u niektórych ma się rozumieć).
O dyskusji z kolegą opowiedziałam mężowi przy kolacji. Jeszcze nie skończyłam opowiadać, kiedy ten powiedział – Przecież to nielegalne?. No właśnie. Dla mojego męża to było normalne, że coś takiego nie powinno mieć nigdy miejsca. Może faktycznie ja już za długo żyję na Zachodzie. W pupie się przewraca od tego ‘dobrobytu’, przepraszam ‘normalności’.
Głównie bazuję na "Kobiecie w czasach katedr" Régine Pernoud. Najgorsza sytuacja kobiet (mam na myśli Europę) to antyk, ale wcale nie biblijny antyk (w Biblii jest naprawdę mnóstwo pięknych, dzielnych, odważnych i kochanych kobiet), tylko niestety grecki i rzymski. A o średniowieczu myślimy bardzo stereotypowo, wręcz przysłowiowo – że brud (nieprawda), że ciemnota (nieprawda), że szaro i buro (też nieprawda).
Gosia :O
Aż nie wiem co powiedzieć! No rozwaliłaś mnie totalnie:) Dziękuję! I pozdrawiam ciepło!
PS zdecydowanie tylko "troszkę" 🙂
Moja droga, Ciebie nie pytają o wiek bo tak młodo wyglądasz. Dziwię się, że Cię nie pytają kiedy planujesz dzieci 😉 Ocena Brexitu już wisi. Ciężkie czasy przed nami. Cieszę się, że ten post Ci się spodobał.
Dokładnie, trzeba o tym pisać i głośno krzyczeć.
Czajko zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości. Nie wiem czemu równouprawnienie kobietom kojarzy się z tym, aby być jak mężczyźni. Z tego naprawdę nie przyszło nam nic dobrego. Nie jestem tylko pewna tego średniowiecza? Na czym bazujesz pisząc, że kobiety miały dużo praw?
Wiem, że zabrzmi to teraz cholernie pretensjonalnie, szczególnie że jesteś tylko troszkę młodsza ode mnie (no dobra, może trochę a nie troszkę) ale chciałabym aby moja córka wyrosła na taką mądrą i świadomą własnej wartości kobietę jaką jesteś Ty. 🙂
I bardzo dobrze. Fakt, że w Google pojawia się wiele takich ogłoszeń nie oznacza, że są one w większości. Zresztą są tak napisane, że ja bym długim kijem takiego pracodawcy nie dotknęła. Cieszę się, że Ty masz inne doświadczenia.
Gosiu, nie wiem ile pokoleń musi wymrzeć skoro ludzie młodsi ode mnie w moim rodzinnym mieście mają takie a nie inne poglądy.
Hmm no wiecie dziewczyny z tym Adamem i Ewą to tak naprawdę nie wiadomo i to mogą być tylko plotki. W końcu Biblię napisali faceci pijący wino i palący zioła. Takim nie można przecież ufać ;).
a czy ktoś jeszcze pamięta, dlaczego Ewa była
po Adamie? bo sobie sam biduleniek nie mógł ze
wszystkim poradzić i musiał dostać pomysłową,
empatyczną, zaradną i konsekwentną duszyczkę
do pomocy – tyle tylko, że to "pomaganie" szybko
wypaczono i tak z równorzędnego partnera ta
przysłowiowa Ewa stała się niestety posługaczką…
Może gdyby Pan Bóg stworzył najpierw Ewę, a potem Adama, sytuacja wyglądałaby inaczej?
Ja myślę, że nie ma szans, aby kobiety (na świecie) przestały stać schodek niżej od mężczyzn.
Małgosiu, pozdrawiam:)
Przepraszam, powinno być…Wyjścia Wielkiej Brytanii z Uni Europejskiej…
Kilka dni temu byłam w polskim sklepie na zakupach. Stoję sobie przy stoisku z wędlinami a na przeciwległej ścianie wisi sobie takie ogłoszenie…." Poszukuję do pracy KOBIET w charakterze CLEANERA….Osoby tylko z poważnym podejściem do pracy…do lat 40…" Skróciłam trochę, bo za długo by było. Ale co mnie tak rozsierdziło? To to, że już napisanie, że poszukują sprzątaczki to za dużo…bo jeszcze nie daj Boże jakaś pani nie będzie wiedzieć o co chodzi a poza tym "sprzątaczka???" Przecież tu się jest CLEANEREM… Druga rzecz, KOBIETY do 40??? Co to jest? Czy te po 40 to już ślepe, głuche, schorowane i do niczego się nie nadają???
Uwierzcie mi lub nie, byłam na kilku spotkaniach w sprawie pracy ( kiedyś tam, bo teraz to już nie muszę :)i na szczęście nie w polskich agencjach, i nigdy nikt nie zapytał mnie o wiek a mam ponad 40. Ja kompletnie tego nie pojmuję i wnerwia mnie jak widzę takie ogłoszenia. Żywcem przeniesiona rzeczywistość z ojczystego kraju, gdzie tylko po studiach, ze znajomością 5-ciu języków, doświadczeniem, aparycją i wiekiem -25 lat.
Świetny, doskonały post Małgosiu…
Czekam na Twoją ocenę Brexitu 🙂
Wiadomo, w Polsce też jak pojawia się europejska partia socjaldemokratyczna, to się ją wyzywa od komuchów ;). Byłam wczoraj świadkiem podobnej wymiany komentarzy na fb, gdzie któraś z moich znajomych zwróciła uwagę w komentarzach pod ogłoszeniem o pracę, że formułowanie ogłoszeń w oparciu o płeć jest łamaniem prawa — usłyszała w odpowiedzi, że jak się nie podoba, to może sobie pójść, a pozdrowienia są przeznaczone dla wszystkich aplikujących mężczyzn.
Wierzę jednak, że im więcej osób zwraca na to głośno uwagę – a widzę to coraz częściej i sama się też odzywam coraz częściej – tym bardziej powoli, powoli ta świadomość zacznie trafiać do ludzi.
A ja jestem za średniowieczem! Chociaż może to nie jest najlepsza epoka, bo w średniowieczu kobiety miały dużo praw, pogorszyło się dopiero później.
Otóż bowiem zmęczyłam się pogonią za mężczyznami. Tak mi to zmęczenie przyszło po pięćdziesiątce. Jestem kobietą i w młodości dałam się wkręcić – jestem inżynierem energetykiem (bo co, że niby kobieta nie może?), cały czas pracuję w zawodzie, a więc nie w drogerii i daję radę, nawet dobrze daję radę, bo kobieta inżynier musi dużo bardziej się starać, żeby się utrzymać w "męskich zawodach". No i po wielu latach dyskryminacji (w 98% jestem brana w pierwszym momencie za sekretarkę), walki, doszłam do wniosku, że to nie o to chodzi. Oczywiście – prawo powinno być równe. W ogłoszeniu nie powinno być określonej płci. Ale ja nie chciałabym pracować w pocie czoła montując antenę na dachu ani z łopatę wykonując roboty ziemne. To nie o to chodzi, żeby kobieta dostała doceniona wtedy dopiero, kiedy jest energetykiem wspinającym się w deszczu na słupy albo mechanikiem samochodowym upapranym smarem albo kopaczem czyli operatorem koparki. W mojej osobistej opinii chodzi o to, żeby docenić kobietę również w sekretariacie (bo naprawdę jest bardziej poukładana) albo jako pielęgniarkę, albo jako panią domu. W przeciwnym razie pozostaniemy skazane na ściganie facetów. Dlaczego? Bo oni są tacy fajni. Uważam, że my też jesteśmy fajne.
Gosiu, przeleciałam to ogłoszenie i w zasadzie ciekawiło mnie co napisałaś dalej, więc nie zatrzymałam się na nim zbyt długo. Ale jak tylko napisałaś, że coś tam nie gra, wiedziałam o co chodzi.
Zgadzam się z Tobą w 100%. Oczywiście wiem, że są zawody, w których statystycznie lepiej radzą sobie mężczyźni/kobiety, ale to nie oznacza, że osoba o odmiennej płci nie może tego robić. Generalnie ja mam swoją firmę, a Mateusz pracuje w firmie programistycznej. Na szczęście on i ja robimy to co lubimy. Ja sama sobie dyktuję warunki, a Mateusz ma naprawdę "zachodnią" pracę. I mi chyba też się w pupie poprzewracało.
Bo jak wpadam z wizytą do Ustki, do moich kuzynek, które są moimi prawie rówieśniczkami, i słyszę przy jakieś tam rozmowie pytanie, które od razu sugeruje, że to ja gotuję w domu (jadacie na mieście, czy gotujesz w domu? zrobiłaś Mateuszowi obiad jak wrócił z pracy?") to mnie lekko ściska. Tak, to ja gotuję, ale nie dlatego, że jestem babą, ale dlatego że umiem i lubię. A Mateusz myje gary 🙂 Te same osobistości uważają, że jak tylko wyjdę za mąż to powinnam urodzić dzieci. Bo taka kolej rzeczy. Co innego mam do roboty?
Generalnie może to już trochę nie na temat, ale doprowadza mnie do białej gorączki takie typowo męskie sugerowanie, że to wszystko co w ich oczach babskie (obchodzenie rocznicy, planowanie ślubu!, dbanie o uczucia), jest przeze mnie na Mateuszu wymuszane. Tak, dokładnie :). Jak boli mnie brzuch u znajomych i Mateusz mówi, że się zbieramy, to jest czasem zdziwienie, że przecież ja mogę sobie iść jak chcę, nie muszę z niego robić pantoflarza 😀 Agr! Bo coś takiego jak współczucie i chęć pomocy u mężczyzn nie występuje. To tylko silni, pozbawieni empatii faceci, do montowania anten, czy rąbania drewna. Jak widzisz, temat równie bardzo mnie frustruje jak Ciebie.
Ja chętniej zostałabym programistką, niż sprzedawczynią w drogerii. Jak czasem powiem, że absurdalne dla mnie jest, że z góry zakłada się, że kobieta ma się malować, bo dla mnie to jest absurd jakich mało (co najwyżej mogę!) to mężczyźni i kobiety patrzą na mnie jak na dziwadło i są doprawdy zszokowani. Przecież ja muszę chcieć wyglądać perfekcyjnie. A perfekcja to oczywiście 2 godziny spędzone na starannym makijażu. A ja czuję się zwyczajnie bezsilna. To są takie drobne sprawy, które tworzą całą tą nierówność. Kobieta ma być ładna i nie brudzić rąk. Facet ma być silny i pozbawiony słabości.
Jak mieliśmy remont mieszkania to nie widziałam kompletnie niczego dziwnego w tym, że to ja między innymi wiercę dziury w ścianie lub noszę panele, jeśli trzeba. Niestety często praca kobiet ogranicza się do wyboru koloru farby, a potem siedzą i patrzą co ich mąż zdziała :). I byłoby ok, gdyby tak po prostu podzielili się robotą, ona coś tam myje, on maluje. Ale niestety najczęściej jest to właśnie to głęboko zakorzenione przekonanie, że kobiety takich rzeczy robić nie powinny.
Podsumowując, (bo inaczej będę pisać i pisać) temat mnie porusza, porusza mnie to właśnie co jest dla ludzi ważne, a co kompletnie pomijają w codziennym rozmyślaniu. To że ważne jest żeby zjeść i się rozerwać, a brakuje miejsca na coś bardziej wzniosłego. Pozostaje tylko być wytrwałą w przekonaniach i nie odpuszczać gdy próbują udowadniać mi swoje racje 🙂 Nie bez powodu tak bardzo ciągnie mnie na "zachód".
Pozdrawiam ciepło!
Całe szczęście również w Polsce są już miejsca w których jest normalnie. Pracuję w małym mieście w niewielkiej firmie a tego typu ogłoszenie nie miałoby prawa pojawić się gdziekolwiek. Dodatkowo obserwuję moją córkę i wielu jej znajomych, którzy jeszcze studiują ale już stawiają pierwsze kroki na rynku pracy i jestem bardzo dumna bo są młodzi ludzie, którzy widzą, że coś jest nie tak i nie poddają się tego typu "normalności" a postanawiają walczyć.
Ależ Gosiu, masz 100% racji. W Polsce, w dziedzinie zatrudnienia i ogólnie etosu pracy panuje średniowiecze. Szczególnie w małych miastach np. w takim jak ja żyję. Myślę, że to musi wymrzeć pokolenie pamiętające komunizm, bo inaczej dalej będziemy za przeproszeniem w czarnej… (pupie). Poza tym kombinatorstwo i kolesiostwo trzyma się u nas mocno.
Pozdrawiam i zazdroszczę tej zachodniej "normalności" w tej dziedzinie.