Edit: dzisiejszy wpis ma problem z niektórymi zdjęciami, postaram się to naprawić do końca dnia.
Usiądźcie wygodnie. Zróbcie kawę. Dzisiejszy wpis składa się z dwóch części. Celowo nie odpowiedziałam na komentarze pod poprzednim wpisem, bo chcę odpowiedzieć zbiorczo. Ale zanim to nastąpi to coś nieco innego.
W Brytyjskiej telewizji jest całkiem spory wybór programów, w których amatorzy z pasją konkurują między sobą w ulubionej ‘dyscyplinie’. Oto subiektywny przegląd Pimposhki:
Masterchef
Pewnie program, który znacie najlepiej bo doczekał się polskiej wersji, nawet w kilku odmianach. W Wielkiej Brytanii doczekał się wersji ‘normalnej’, dla dzieci, celebryckiej i takiej dla profesjonalistów. Ostatnio program znalazł się pod obstrzałem, gdy jego wieloletni prezenterzy zostali wyrzuceni z BBC z hukiem za nieodpowiednie zachowanie. W ogóle ostatnio w brytyjskiej telewizji (nie tylko w BBC) panuje wielka czystka i polowanie na białych mężczyzn w średnim wieku. To jednak temat na zupełnie inny wpis.

The Great British Bake-off
To program, który również doczekał się polskiej wersji ‘Bake off – ale ciacho’ ale chyba nie zachwycił polskich widzów? Brytyjczycy mają na jego punkcie fioła, my też chętnie oglądamy. Każdy odcinek ma inny temat przewodni np. chleb, ciastka, francuskie wypieki itd. Są trzy konkurencje: wypiek popisowy (signature), wypiek techniczny (to jest niespodzianka dla uczestników, nie mogą się do niego przygotować) oraz wypiek łał (showstopper). W każdym odcinku odpada jedna osoba, a ta która poradziła sobie najlepiej dostaje tytuł gwiazdy odcinka (star baker). Parę lat temu jednym z uczestników był Polak, Janusz Domagała, zaszedł dość wysoko i nawet zachwycił jurorów wuzetką. ‘Bake off’ jest kręcony w bardzo słynnym namiocie.



Poza programami kulinarnymi jest też sporo programów rękodzielniczych. Na przykład:
All that glitters
Program o amatorach robiących biżuterię. W tym programie uczestnicy biorą udział w dwóch konkurencjach. Produkt komercyjny (bestseller) i produkt na zamówienie (bespoke). W każdym odcinku pojawia się gość, który pragnie mieć jakąś wyjątkową biżuterię i wybiera spośród tych wykonanych przez uczestników. Program jest kręcony w dzielnicy złotników (jewelerry quarter) w Birmingham.

Great pottery throwdown
Program o amatorach garncarzach. W każdym odcinku są dwie konkurencje, a tematem przewodnim jest jakaś konkretna technika: toczenie na kole (throwing), budowanie z wałeczków (coil building), budowanie z płatów (slab building), japońskie raku, drapanie czyli włoskie sgrafitto itd. Uczestnicy wykonują serwis do kawy, zegar na ścianę, toaletę, umywalkę itd. Oprócz tego jest zadanie techniczne, które jest niespodzianką. Może to być np. praca na kole z zawiązanymi oczami albo jakaś technika zdobienia. Jednym z jurorów jest Keith Brymer-Jones, który jak widzi dobrze zrobioną skorupę to… płacze ze wzruszenia. Program jest kręcony niedaleko Stoke-on-Trent (angielskie zagłębie garncarskie) w muzeum ceramiki Gladstone.




The Great British Sewing Bee
Ah! To zdecydowanie mój ulubiony program. Użytkownicy domowych maszyn do szycia w każdym odcinku stają w szranki w trzech konkurencjach. Najpierw jest ‘pattern challenge’, czyli szycie z wykroju, potem ‘transformation challenge’ czyli jak zrobić wieczorową sukienkę z namiotu albo kostium dla dziecka ze starego ręcznika i wreszcie ‘szycie na miarę’, (made to measure) gdzie należy wcześniej przygotowany projekt dopasować do żywego ludzia. Zwycięzca odcinka dostaje tytuł ‘garment of the week’ – uszytek tygodnia. A zwycięzca programu zostaje ‘wielką brytyjską szyjącą pszczółką’. Program jest kręcony niedaleko Leeds w zabytkowym zakładzie włókniarskim (region Yorkshire to dawne zagłębie włókniarskie).


Zastanawiacie się może, dlaczego Wam o tym piszę? Otóż kiedy ‘pszczółka’ pojawiła się na ekranach telewizorów, mnie się jeszcze nawet nie śniło, że kiedyś moim ulubionym zajęciem będzie szycie. Byłam wtedy głęboko w fazie robienia na drutach. I myślałam sobie, że telewizyjnego programu o robieniu na drutach to na pewno nie będzie, bo przecież jak to zrobić?
Ha! Otóż tydzień temu pojawił się nowy program hobbystyczny, w którym uczestnicy…. robią na drutach! Tak, dobrze czytacie. Na drutach! Dodam, że na grubych drutach i z grubej włóczki, ale jednak. Program nazywa się:
Game of wool – Britain’s best knitter
Czyli gra o włóczkę – najlepszy brytyjski dziergacz. I jak na program o włóczce przystało, kręcili go w stodole, w Szkocji.

Prezenterem programu jest Tom Daley. To dość ciekawa postać. Tom ma 31 lat, jest wielokrotnym olimpijskim medalistą w skokach do wody, a teraz już na sportowej emeryturze. Ma męża i dwójkę dzieci (od surogatki jakby ktoś chciał wiedzieć). Podczas pandemii zaczął robić na drutach i totalnie go to pochłonęło. Często robił na drutach czekając na swoją kolej w skokach albo na treningach.

A to jurorki programu. Nie znam ich, ale jestem pewna, że są bardzo słynne w dziewiarskim światku. Trochę szkoda, że obie prezentują się jako stereotypowe dziergające babcie (przepraszam tutaj wszystkie stereotypowe dziergające babcie, ale wszak nie tylko babcie robią na drutach). Być może producenci programu doszli do wniosku, że jeden nietypowy dziergacz (znaczy się Tom) wystarczy? Mam wrażenie, że obie panie były raczej poza swoją strefą komfortu w tym programie. Na przykład oceniały bezrękawnik, który miał jedną pachę wykończoną, a drugą nie. I pytają się zawodniczki ‘Jaki miałaś plan na wykończenie pach?’ Na to ona ‘Tak jak ta wykończona pacha’. Mam jednak nadzieję, że się wyrobią.
No dobra, to na czym polega konkurs? Na razie wyemitowano tylko pierwszy docinek ale są dwie konkurencje. Pierwsza to projekt indywidualny. Druga, to projekt zbiorowy. Pierwszym projektem indywidualnym było wykonanie bezrękawnika wzorem Fairisle. Robiony był z grubej włóczki (druty 10mm) i uczestnicy mieli 12 godzin na jego wykonanie. Nie podano szczegółów, ile mają przerw itd. Wyglądało to, jakby siedzili na kanapie i dziergali non stop.
Przegrał ten projekt:

A wygrał ten:


Jeśli Wam się podoba, to można go kupić w postaci gotowego zestawu do samodzielnego dziergania (włóczka plus wzór) na stronie Rowana (klik). Kosztuje między 100 a 120 funtów w zależności od rozmiaru. Oprócz zwycięskiego modelu są jeszcze dwa inne wzory, które również zrobiły na jurorkach wrażenie.

Potem uczestnicy zostali podzieleni na dwie grupy i każda miała 10 godzin aby ubrać kanapę. Oto efekty:

Wygrała kanapa po prawej. Drużynę od kanapy po lewej pokonał zbyt ambitny plan, aby zrobić ‘zachód słońca’ metodą intarsji.
Na koniec odcinka jeden uczestnik pożegnał się z programem, czyli został ‘ściągnięty z drutów’ – cast off. Osobiście mam mieszanie uczucia. Nie jest to ani pszczółka, ani bakeoff i nie jestem pewna czy robienie na drutach to faktycznie telewizja premium. Ale w sumie oglądało się fajnie i myślę, że będę dalej oglądać. Dziergając na drutach ma się rozumieć.


No dobra. A teraz słów kilka na temat swetra z poprzedniego wpisu (klik). Bardzo Wam dziękuję za wszystkie wskazówki. Otóż oczywiście macie rację, korpus jest robiony na lewo. Nie wiem jak ja to przegapiłam!? Chociaż nie powiem, trochę się zmartwiłam, bo jednak nie lubię robić lewych. Tutaj na próbce wyraźnie widać różnicę między francuzem a ‘wywrotem’:

Zrobiłam próbkę i stanęło na drutach 6.5mm. Ani za luźno, ani za ciasno. Po raz pierwszy chyba zmierzyłam próbkę nie tylko wrzesz ale również wzdłuż, bo od jej długości zależy szerokość swetra. Jeszcze go sobie dokładnie nie rozliczyłam, ale wymierzyłam inny sweter aby mieć orientacyjne wymiary.


Dzięki za komentarze odnośnie skosów w ramionach. Tego też nie zatrybiłam. W mojej głowie ten sweter ma mniej więcej taki kształt:

Kilka z Was napisało, że ciekawi Was co też zejdzie mi z drutów. Ja też jestem ciekawa. Na razie w trybie pilnym kończę chustę (już niewiele mi zostało) i zabieram się za to cudo. Myślę, że na efekty nie będzie trzeba długo czekać. Obym się nie myliła.
I na koniec, gdyby kogoś interesowało, czy będę oglądać najnowszy hit Netfliksa:

Jak to mówią Anglicy, ‘too close for comfort’. Życzę Wam miłego tygodnia.
Dodałam przycisk z lajkiem. Można go nacisnąć i dać mi znać, że ‘jestem’, ‘przeczytałam’, ‘dobra robota’, ‘fajnie, że jesteś’, ‘doceniam to, że piszesz’. Dla mnie jest to znak, że ktoś tam po tej drugiej stronie jest i czyta. Umawiamy się, że naciśnięcie tego przycisku nie oznacza, że koniecznie zgadzacie się z treścią wpisu, ok?

Heweliusza obejrzałam, właśnie w ten były weekend. Mój partner interesuje się tematyka więc siedział i dzielnie czytał. Zatrzymaliśmy sie sporo bo tłumaczyłam również polskie realia. Polecam.
Telewizji nie oglądam, pszczółkę nagrywam (przypomniałaś mi że muszę obejrzeć bo totalnie zapomniałam !). Kiedyś był też fryzjerski, ale nie doczekał się kontynuacji. Czasami wydaje mi się że te brytyjskie programy czegoś robienia są trochę takie na siłę i cel nie jest jasny.
Fajnie, że jest taki program o dzierganiu, ale nie przewiduję mu długiego życia. Nie ma w dzierganiu za dużo życia, nie można pokrzyczeć, robota jest żmudna. Dopiero po zsztciu widzi się efekt. Nuda, pani, nuda!
Przegrał ten, wygrał ten, efekty kanapy. Niestety nie widzę tych fotek. A Wy? Pozdrawiam, maria2
Też nie widzę……
“Heweliusz” jest bardzo, bardzo warty obejrzenia. Ale po kawałku. Nie dałam rady obejrzeć na szybko. Mnie pochłonął. I poraził.
Programy o gotowaniu to nie moja bajka. O pieczeniu już tak.
Gdyby był o dzierganiu to na 200 % bym obejrzała.
Nie żebym była upierdliwa:) ale części zdjęć nie ma
Witam ! Wpis super ale niestety nie widać zdjęć, zarówno kanapy jak i samego sweterka- tego ostatniego. Życzę cudownego tygodnia i weny w dzierganiu…..
Niestety pszczółek w Polsce oglądać nie bardzo się da. Kiedyś były jakieś sezony, ale skończyły się dawno temu.
Chyba, że znowu coś jest dostępne, a ja nie jestem na bieżąco
Gotowanie i pieczenie jakoś mnie nie wciągnęło, ale bardzo lubiłam oglądać “Francuskie wędrówki Julie” (w oryginale “Les carnets de Julie”) – kulinarne zwiedzanie Francji, trochę zwyczajów.
Oprócz garncarzy (fajne to ) byli też “stolarze”, jeden czy dwa sezony. I coś o tkaczach było, zakochałam się wtedy w tkactwie. Kiedyś kupię sobie krosno
Lubię Master Chef i ten Back of czy jak mu tam o pieczeniu też lubiłam, było kiedyś Sztrykowanie na ekranie ale chyba na regionalnym.Pozdrawiam .