Ale, że nikt nie zauważył? No dobra, może zauważył ale nic nie napisał….?
A to wszystko to wina Gackowej.
Dziękuję Wam ślicznie za wszystkie komentarze pod poprzednim postem. Cieszę się, że i Wam buduar przypadł do gustu choć nie miałam wątpliwości, że osobom z pokrewną rękodzielniczą duszą po prostu musi się podobać ;). I dałyście mi kopa do kolejnych zmian w DAD, może wcale nie jestem pozbawiona jakiegoś szczątkowego talentu do urządzania wnętrz?
Było tyle komentarzy odnośnie Stasia, koloru ścian, oświetlenia, mebli itd. ale ani jednego na temat moich nowych maszyn do szycia!!!! Tak, liczba mnoga nie jest przypadkowa. To dzisiaj napiszę trochę o moim nowym parku maszynowym. Na początku czerwca, kiedy dochodziłam do siebie po operacji wpadła mi chałtura. Ucieszyłam się bardzo, bo trochę się martwiłam, że tą formę dodatkowego zarobku zabiła korona. A jak wpadło trochę gotówki to od razu widziałam na co przeznaczę część honorarium. Na nowego, porządnego overlocka!
Jak pewnie pamiętacie overlocka chciałam mieć od zawsze, znaczy się od samego początku mojej przygody z szyciem ale po prostu nie miałam na niego miejsca. Dużo szyję z dzianin i wiedziałam, że jak będę już miała miejsce to będzie to jeden z pierwszych zakupów do nowego buduaru. Przypływ gotówki sprawił, że mogłam wybierać w modelach z wyższej półki. Tym razem miałam sporo czasu aby wybrać maszynę. Zadzwoniłam nawet do sklepu internetowego z prośbą o poradę. Swoją drogą mogę tutaj szczerze polecić ten (klik) sklep.
Mój wybór padł na Bernette, model Funlock B48 z funkcją coverlocka (czyli mogę nim też podkładać dekolty, rękawy, doły). Bernette to tańszy odłam luksusowej szwajcarskiej firmy Bernina. Overlocka kupiłam i…. w pudełku czekał chyba miesiąc (bo trwał remont) a potem drugie tyle na półce.
Dopiero tydzień temu do niego usiadłam. Na razie udało mi się go nawlec. Overlocki kupuje się już nawleczone ale trzeba zainstalować szpulki z nicią i te nici ‘przeciągnąć’ no i nawlec igły. Przeszyłam też kawałek próbki z dresówki, o tyle:
I na tym na razie koniec. Muszę przyznać, że podchodzę do niego jak pies do jeża. Nie za bardzo jeszcze wiem z czym tego overlocka się je. Na razie rozkminiłam, że to jest zupełnie inna bajka niż zwykła maszyna do szycia (odkryłam Amerykę co?). Nie ma przełącznika na różne ściegi, uzyskuje je się dokładając igły, zmieniając położenie igieł, zmieniając naprężenie nici, poprzez różne nawlekanie ‘zapętlaczy’. Wreszcie przestawienie overlocka na funkcję covera to też nie jest tak hop siup. Także jest z tym sporo zabawy i raczej trzeba sobie dobrze zaplanować szycie (np. zszyć całe ubranie a potem przestawić maszynę na podkładanie dekoltu itd.). Jest jasne, że muszę zainwestować sporo czasu aby się z maszyną poznać i wycisnąć z niej wszystko co może mi zaoferować. Na pewno mam zajęcie na długie zimowe wieczory.
Dużo więcej ‘szczęścia’ miałam do tej pory z moją nową maszyną do szycia. Tak, dobrze czytacie. Moją pierwszą maszynę do szycia kupiłam w kwietniu 2020, ta jest trzecia! To był totalnie przypadkowy, spontaniczny zakup! Otóż upatrzonego overlocka kupiłam w lekkiej promocji i rozochocona, dzień po tym jak Bernette zawitała w moje progi kupiłam Vikinga! To taka nagroda za ostatnie 8 miesięcy stresów związanych z przeprowadzką, perełka w koronie nowego buduaru.
A dlaczego Viking? To wszystko wina Gackowej, bo tak ładnie napisała o swojej Lily (klik), że jak tylko przeczytałam to wiedziałam, że moją następną maszyną będzie właśnie Husqvarna. Oczywiście nie planowałam zmiany maszyny tak szybko, mój nowy Brother (znany również jako nowa, nowa maszyna) ma wszystko czego mi potrzeba i służył mi naprawdę dzielnie. Chciałam się jeszcze trochę na nim podszkolić zanim kupię jeszcze bardziej wypasiony model. No ale wyszło, jak wyszło. Oto mój Viking:
Model to Opal 670. Od Brothera różni go to, że ma po prostu więcej bajerów. Np. sam obcina nitki, informuje, że kończy się nitka w bębenku, ma wiele artystycznych ściegów i umie pisać. To tak w skrócie. Ma też jedną sporą wadę w porównaniu z duuuuużo tańszym Brotherem. Nawlekacz jest taki sobie. Brother ma naprawdę świetny, w pełni automatyczny nawlekacz. No i nie podoba mi się, że Viking ma szufladkę na przydasie z tyłu maszyny. Ale to mały problem bo mam tyle miejsca na przydasie w buduarze, że nie muszą one mieszkać w maszynie. Sukinsyn jest bardzo ciężki, więc mam nadzieję, że w środku ma dużo metalu (niestety nigdzie nie znalazłam informacji co dokładnie ma w środku). Na nowej maszynie uszyłam już maseczki i kostkę sensoryczną także pierwsze projekty mamy za sobą, teraz czas na coś bardziej ambitnego. Za tydzień wybieramy się z Marzeną na rajd po Londyńskich pasmanteriach (nie mogę się doczekać)!
W związku ze zmianami w parku maszynowym muszę się rozstać z moją nową, nową maszyną. Chcę ją w najbliższym czasie wystawić na eBayu bo przed Świętami maszyny sprzedają się ponoć jak ciepłe bułki. Ale pomyślałam sobie, że może któraś z czytelniczek, które mieszkają w UK (do Polski jej nie wyślę) chciałaby ją ode mnie kupić? Dla przypomnienia model to Brother 16, o taki (klik).
Używana jakiś rok z okładem (ostatni raz używałam jej w czerwcu tego roku), ile na niej uszyłam same wiecie najlepiej z bloga. Stan super, nie miałam z nią żadnych problemów i poradzi sobie nawet z jeansami (bo raz skracałam mężowi). Cena £250 (nowa kosztuje £340), dorzucę też kilka przydasi np. stopkę kroczącą Brother i zestaw stopek no name (znajdą się też bębenki) plus oczywiście wszystko to, co było w oryginalnym zestawie. Ah maszyna jest na gwarancji do maja 2023. Jeśli ktoś byłby zainteresowany to proszę o kontakt na maila w tym tygodniu.
jasne, nie ma pośpiechu, na razie i tak nie mogę pojechać do GB,może dopiero latem ale ciekawa jestem Twoich (Waszych)doświadczeń
Napiszę, napiszę. Może nawet będzie jakiś wpis nadprogramowy w przyszłym tygodniu bo jutro to…. wpis z cyklu zawleczka i granat! Ale trudno, musiałam to napisać i nic na to nie poradzę.
Dzięki! Chyba się faktycznie na taki kurs skuszę, tylko poczekam do piątku, może będą mieli jakąś promocję?
Nie jesteś sama. Wiele osób kupiło overlocka (bo na przykład był w promocji) a potem leży w pudle bo się boją. I ja mam tak samo, ale podobno jak już się człowiek za to zabierze, to się dziwi jak mógł szyć bez overlocka. Ja na razie jeszcze jestem w tej pierwszej grupie ale zobaczymy, może faktycznie zapiszę się na jakis kurs online jak sugeruje Oschinka? Widziałam Twoje postępy z dresówką! Zdecydowanie możesz inwestować w park maszynowy, nie zmarnuje się.
No bez nawlekacza wiadomo, że da się żyć. Trochę byłam zdziwiona, że nie znalazłam informacji z czego jest wykonana. Składana w Chinach niestety, Husqvarna już nie składa w Europie. Nawet na Bernette na tabliczce znamieniowej lakonicznie napisane, że wyprodukowano dla ale już nie napisano gdzie… eh. Nowym sprzętem się cieszę, wyzwoliło to we mnie wydanie fortuny na różne materiałki.
Oj tam oj tam, uszyjesz! Tak, mama ma tylko jedną maszynę 🙂 poczciwego Łucznika.
Świetnie! Niestety to teraz zły czas na wszelkie remonty z udziałem fachowców, my od stycznia ponownie będziemy działać ale głównie sami i głównie farbą 😉
Juki to bardzo dobra firma, w sumie to jest bardzo mały wybór overlocków z funkcją covera, Ci co dużo szyją sugerują aby jednak mieć dwie osobne maszyny także wszystko przed Tobą.
No wiesz, Bernina to jak kostium od Chanel to dla wnuków. Nie powiem, dla mnie osoby w dalszym ciągu początkującej maszyna elektroniczna to ogromne ułatwienie.
Ho ho ale postęp w mechanizacji :)) tempo rozwojowe szyciowego hobby masz imponujące! Wypasiony overlock – no i fajnie, jeśli są takie możliwości to czemu nie, zwłaszcza, że dla dziewczynek będziesz mogła mnóstwo rzeczy samodzielnie przygotować. Poza tym jaka frajda w wybieraniu tkanin i dodatków c'nie? 🙂 Napisz koniecznie jakie pasmanterie udało Wam się znaleźć/odwiedzić bo mimo, że od lat jeżdżę do Londynu to zawsze mam problem ze znalezieniem fajnych stacjonarnych "haberdasiów" (oprócz tych ekskluzywnych) W zasadzie ograniczam się do Hobbycraft i miałam taką fajną metę na przy South Wimbledon Station ale przenieśli ten sklep i mi teraz nie po drodze… A przez covid to już się całkiem przeniosłam do sieci tylko, że cała przyjemność grzebania w tkaninach ucieka niestety. Widziałam już na Insta, że torba po zakupach wypchana, ciekawe co tam jest ? :)Powodzenia w nowych projektach.
pojechałaś po całości z tym nowym parkiem:) ale rozumiem Cię – sama szyję hobbystycznie, głównie dzianiny i overlock to naprawdę przydatny sprzęt – oszczędza czas i nerwy Ja niedawno dokupiłam samego covera tylko do wykańczania dołów i dekoltów i nie żałuję wydanych pieniędzy bo zaoszczędza mi mnóstwo czasu a majtki szyte na nim ohh – spróbuj sama – zszywasz na overlocku i wszywasz gumę na coverze Szybko, łatwo i przyjemnie i już nie chcesz majtek ze sklepu Jeśli potrzebujesz ogarnąć teorię overlocka to polecam kurs online na ultramaszynie – naprawdę dobrze wydane pieniądze
Na pierwszy rzut oka wydaje mi się dość skomplikowana ta maszyna znaczy overlock. Też mam ochotę kupić, ale mnie lekko przeraża, że nie ogarnę.
Waga Vikinga to gwarancja jakości. Nie łazi po stole przy szyciu, to sprzęt na całe życie. Ja żyję bez nawlekacza i choć okulary mam coraz grubsze, da się z tym żyć. Natomiast pewność że po oczyszczeniu i prawidłowym nawleczeniu maszyna funkcjonuje bezproblemowo nie da się na żaden nawlekacz zamienić. Ciesz się nowym sprzętem. Gratuluję!
Hyhy, ja tam najlepiej się orientuję w maszynach Twojej mamy, których jest chyba jedna 😀
A w Twoich to przyswoiłam tylko nową nową – normalnie masz takie tempo kupowania maszyn do szycia, jak ja miałam w kupowaniu drutów na żyłce 😀
Omatko, jak szkoda, że mieszkasz tak daleko, bo jak już przejdziesz na profesjonalne szycie, to bym się do Ciebie zgłosiła z moimi zdobycznymi zabytkowymi materiałami (towarami jak się u nas mówiło) po teściowej. Nie wiem jak w UK, ale na przykład w Zgierzu wszyscy krawcy wymarli. I wymarzoną sukienkę na golf albo spodnie na gumkę będę musiała chyba sama uszyć a nie mam ani buduaru ani overloka (ani miłości do szycia).
Pozdrawiam Cię serdecznie i czekam na kolejne odcinki. 🙂
no niezły upgrade! A wnętrzarsko masz wszystko – funkcjonalność i estetykę we właściwej kolejności, to mój ulubiony sposób wykańczania wnętrz. Aż się zmotywowałam i przemyślałam rozwiązanie, żeby skończyć salon u siebie. Ale faktycznie wybór mebli w PL jest rewelacyjny, uwielbiam to, że można sobie wynaleźć jakieś małe indie firmy, które robią super rzeczy z porządnego drewna, teraz tylko mam nadzieję, że mnie wycena nie wykończy 😀
Przyznaję bez bicia – nie zauważyłam overlocka. Jak przeczytałam twój opis poczułam się lekko zazdrosna, bo kupiłam ostatnio overlocka Juki, bez funkcji coverlocka, a to taka fajna funkcja. Bardzo dobre zakupy, na pewno szycie zdejmie z ciebie trochę stresu – super wydane pieniądze. A talentu do urządzania masz dużo. Dziękuję, że się pochwaliłaś parkiem maszynowym!
O boginie! Jakie cuda!
Nie zdawałam sobie jakoś sprawy, że i w świecie maszyn do szycia odbywa się postęp. Moja Bernina, starszawa Pani, jest całkiem mechaniczna, a tu komputery, wyświetlacze i miliony ściegów i jeszcze wyjaśnienia od razu, co z czym.
Niech Ci służy dobrze Twój sprzęt!