Post statystyczny – sequel

Przepraszam, że jeszcze dzisiaj trochę poprzynudzam o statystyce ale komentarze pod ostatnim postem nie dają mi spokoju. Zamiast odpowiadać indywidualnie postanowiłam jeszcze trochę podrążyć temat bo czuję się trochę niezrozumiana. 

 

Chciałabym aby było jasne. Uważam, że statystyka zdecydowanie zyskała na znaczeniu we współczesnym świecie bo świat zrobił się ogromny i mocno skomplikowany i aby go ogarnąć potrzebna jest nam właśnie statystyka. Rozumiem jednak, że statystyka nie jest dla każdego, że dla przeciętnego obywatela jest nudna i niekoniecznie trzeba jej ufać, a dla przeciętnego studenta jest kursem, który trzeba albo ‘zakuć, zdać, zapomnieć’ albo omijać szerokim łukiem. Nie uważam, że każdy powinien się znać na statystyce. Nie uważam też, że jeżeli ja potrafię przeczytać to: 

 


to mam jakąś intelektualną wyższość nad polonistą czy politologiem. Uważam jednak, że każdy powinien mieć jakąś podstawową umiejętność interpretowania prostych danych w postaci tabeli czy wykresów tak jak każdy powinien umieć czytać, pisać i wygooglować co trzeba. To po prostu umiejętność bardzo przydatna w dzisiejszym świecie zdominowanym przez liczby, trendy i wskaźniki. Oczywiście nie trzeba tego lubić i można unikać. Można przecież spokojnie żyć bez rocznika statystycznego, komputera, Internetu, telefonu komórkowego a nawet bez odkręcanych drutów na żyłce i maszyny do szycia ;). 

 

Tutaj muszę się zgodzić z Theli (statystyk zawsze dogada się z matematykiem, matematyk to nie ekonomista), że właśnie ruchy antyszczepionkowe tudzież na przykład grupowe protesty osób, które uważają, że korona nie istnieje biorą się między innymi z braku umiejętności interpretowania danych zbiorczych. W ostatnim wpisie chciałam powiedzieć, że statystyka ma odbicie w wielu dziedzinach życia i nie da jej się na co dzień uniknąć. Wybrałam temat zdrowia i medycyny bo to chyba najbardziej dobitny i zrozumiały przykład. Wasze komentarze mnie jednak zaskoczyły. 

 

Ponownie, aby było jasne, nie sugeruję, że osoba, która nagle została zdiagnozowana na ciężką i śmiertelną chorobę zaczyna czytać wszystkie artykuły naukowe na temat rzeczonej choroby i zgłębiać statystyczne zawiłości badań klinicznych i metodologię analiz przeżycia. Nie to miałam na myśli pisząc, że chorzy zwracają się w kierunku statystyki. Natomiast zakładam, że większość ludzi (są tacy co wolą iść do znachora) jak poczują się gorzej to googlują swoje objawy, idą do lekarza, robią badania diagnostyczne a potem stosują (mniej lub bardziej) się do zalecanej terapii. 

 

Cały system zdrowia oparty jest na statystyce, gdyby nie ona to dawno by się już zawalił. I nie, nie jest on sprawiedliwy. Oczywiście, że zdarzają się sytuacje gdzie młoda dziewczyna pojawia się w gabinecie lekarskim z objawami raka jelita grubego a statystycznie powinno jej tam nie być. I faktycznie, jej młody wiek prawdopodobnie sprawi, że dość długo będzie czekała na diagnozę (może nawet za długo) bo przecież ‘rak u takich osób się praktycznie nie zdarza’. Nie ma niestety systemu opieki medycznej na świecie, który przeprowadzałby badania przesiewowe na większość chorób w całej populacji. Mammografia czy kolonoskopia od pewnego wieku a cytologia w konkretnych odstępach czasowych. Kiedy, co i jak jest podyktowane właśnie badaniami statystycznymi aby jak najefektywniej wykorzystać ograniczone zasoby służby zdrowia. 

 

Jak masz do 39 lat to NHS zafunduje Ci do trzech prób in-vitro, jeśli masz 40-42 lata dostaniesz jedną próbę, jak masz więcej niż 42 lata jesteś dla NHS za droga, statystycznie masz za małe szanse na zajście w ciążę i NHS nie będzie w Ciebie inwestował. Krótka piłka. Ktoś takie granice wieku obliczył w swoim modelu statystycznym. Poroniłaś? Musisz poronić trzy razy aby NHS się Tobą zainteresował, jedno czy dwa poronienia są uznawane za normalne i nie stanowią o problemie z płodnością. Często kobiety, które poroniły dopiero zaczynają czytać na ten temat i dowiadują się, że 25% ciąż kończy się poronieniem. Poronienie jest powszechne. Być może gdyby wiedziały o tym od początku nie obwiniałyby siebie za tą ‘porażkę’. 

 

Oczywiście zgadzam się, że jeśli dostajemy jakąś poważną diagnozę to opieramy się na rodzinie i znajomych. Szukamy pocztą pantoflową najlepszego szpitala czy specjalisty, chcemy wiedzieć jak chemioterapia wygląda ‘od kuchni’, szukamy na forach osób z podobną chorobą itd. Ale przede wszystkim powinniśmy opierać się na opinii lekarza. I to lekarz mówi ‘To rak, nie mogę nic dla Pani zrobić. Ma Pani przed sobą rok, względnie dwa lata dobrego życia’. Albo ‘Na ten typ raka najlepsza terapia to x, y albo z.’ Przecież samego raka piersi jest mnóstwo typów, dla jednych opcją jest mastektomia, dla innych operacja oszczędzająca, jedni muszą mieć chemię inni tylko radioterapię, i tylko 30% nowotworów piersi ma charakter dziedziczny (i czy to nie jest kluczowa informacja dla córek matek, które chorowały na nowotwór piersi?). To, że ja i Goździkowa obie chorujemy na raka piersi to jeszcze nie znaczy, że będziemy tak samo leczone. Jasne, mogę ją zapytać gdzie się leczyła, czy dobrze ocenia lekarza, który się nią zajmował, w jakim była szpitalu ale na tym koniec. Jaka terapia będzie dobra dla mnie i dla mojego typu nowotworu decyduje lekarz. A jak decyduje? Ano zna statystyki, które są dostępne na temat danej choroby. ‘Dwóch lat życia w dobrym zdrowiu’ nie wziął sobie tak oto z sufitu. Jasne, jeśli on widzi setki pacjentów rocznie to podejmuje decyzje, które bazują na jego doświadczeniu, ale przecież co chwila pojawiają się nowe leki, nowe terapie i życzę Wam takiego lekarza, który te nowinki wdraża do swojej codziennej praktyki. 

 

To lekarz mówi nam jakie komplikacje czy skutki uboczne wiążą się z każdą oferowaną terapią i do nas należy decyzja, czy chcemy się jej podjąć czy jednak nie. Dla jednych dwa lata w dobrym zdrowiu będą ważniejsze niż lata uciążliwej terapii. Statystyka pomaga nam podjąć te trudne decyzje. Ale odejdźmy już od poważnych chorób. Byle tabletka ma skutki uboczne i wydaje mi się, że w miarę inteligentnego człowieka interesuje jakie one są i jak często występują. Ulotki moich leków mówią wyraźnie, które skutki uboczne są częste (1 na 10 osób), rzadsze (1 na 100 osób) i rzadkie (1 na 1000 osób). Dla mnie jest to ważna informacja. Jasne, można zapytać się Goździkowej jak ona czuła się po danym leku ale nie będzie to w żadnym razie wyznacznikiem tego, jak my potencjalnie będziemy się po nim czuli. Ulotka daje nam lepsze pojęcie niż Goździkowa. Chyba nikt nie wróci do lekarza mówiąc, że on po tej tabletce ma pryszcze a Goździkowa nie więc jak to tak? 

 

I na koniec poruszę jeszcze kwestię bliską nam kobietom. Antykoncepcja! Ha! Statystyka w czystej postaci. Jakby nie było statystycznie wyliczona skuteczność każdej metody jest niezaprzeczalnie jednym z ważniejszych czynników kiedy podejmujemy decyzję o tym jaką metodę wybrać. A te procenty ryzyka zajścia w ciążę są naprawdę ważne, szczególnie przy obecnym podejściu do antykoncepcji i aborcji w Polsce. 

 

Mam nadzieję, że się wytłumaczyłam. Chciałam pokazać, że statystyka jest mocno obecna w naszym życiu choć często jest niewidzialna. Oczywiście medycyna to tylko jeden przykład. Rata naszego kredytu, oferta od naszego operatora sieci komórkowej, wysokość naszej składki OC, stopa oprocentowania na lokacie, cena biletu lotniczego na wakacje i wiele, wiele innych aspektów naszego życia są kontrolowane przez statystykę. No a poza tym kto chciałby się zaszczepić szczepionką na koronę, testowaną tylko i wyłącznie na tej jednej biednej Goździkowej? 

 

Dziękuję za uwagę 🙂 Życzę Wam miłego tygodnia 🙂

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
4 lat temu

No tylko na sucho nie wyliczysz tych procentów raczej. Chyba że kazali laborantom zakładać na jakieś sztuczne penisy i ogarniali z tego procentowość skuteczności, ale wtedy to już nie są za bardzo wartościowe dane, bo nie biorą pod uwagę warunków psychofizycznych w jakich najczęściej są ludzie, którzy zakładają prezerwatywy :D. Tyle pytań!

4 lat temu

Przepraszam jeszcze sprostuję, że skala Kinseya to skala seksualności od homo do hetero. Pewien profesor fizyki na Oxfordzie swoje dossier w Internecie zaczął od stwierdzenia, że na skali Kinseya to on jest twarde zero! 😉 Bardzo mnie to rozbawiło.

4 lat temu

O właśnie Justy, średnia płaca na danym stanowisku, a jeszcze lepiej mediana. Olga, masz rację ale ja myślę, że pytanie jest zadać łatwo, gorzej jest aby to pytaniem zoperacjonalizować np. jak zmierzyć dobrostan, zadowolenie z życia, patriotyzm, poziom tolerancji? Nie wszystko da się policzyć. Jeszcze do niedawna płeć to była kobieta albo mężczyzna a teraz mamy całe spektrum (jak choćby skala Kinseya). Z jednej strony zgadzam się, że każdy chce być potraktowany indywidualnie przez lekarza z drugiej strony skuteczność terapii czy leku można tylko ocenić na podstawie badań nad dużą populacją. Ale przecież jedno nie musi wykluczać drugiego. Bardzo trudno jest dobrze nauczyć statystyki dlatego ma taką złą sławę, podobnie jak fizyka. Oh jak ja nie cierpiałam fizyki! Na szczęście miałam wspaniałego nauczyciela, który po prostu tym mniej uzdolnionym fizycznie dawał spokój.

4 lat temu

Nie chcę Ci psuć humoru ale algorytmy to akurat z pogranicza matematyki i statystyki 🙂

4 lat temu

O jaki fajny! Szkoda tylko, że ten kalkulator nie bierze pod uwagę BMI. Wyjaśniłoby to chociaż trochę śmierć tego młodego nauczyciela w zeszłym tygodniu.

4 lat temu

Mario to jest model, który pokazuje popularność różnych metod antykoncepcji w Bangladeszu. Nie ułatwiłam sobie sprawy bo jest to w miarę skomplikowany model statystyczny więc dużo tu trzeba wyjaśnić. Taki model po polsku nazywa się regresja logistyczna wielopoziomowa ze zmienną wielomianową nieuporządkowaną (i tak, musiałam to wygooglować bo nie znam polskiego nazewnictwa). Po angielsku brzmi znacznie prościej: multinomial multilevel regression model. Ta zmienna wielomianowa nieuporządkowana to nic innego jak zmienna kategoryczna, która ma cztery kategorie: brak antykoncepcji, sterylizacja, metoda tradycyjna i metoda nowoczesna. Jednym słowem zmienna ma cztery kategorie i nie można ich uporządkować (tzn. tych różnych metod nie możesz ustawić w żadnym konkretnym porządku). W regresji logistycznej jedna kategoria jest zawsze tzw. kategorią bazową (punktem odniesienia). W tym przypadku ‘brak antykoncepcji’ jest tą kategorią i dlatego w tabelce widzisz trzy równania: sterylizacja, metoda nowoczesna (np. pigułka) i metoda tradycyjna (np. stosunek przerywany). Współczynniki Beta pokazują, że brak antykoncepcji jest najbardziej popularną metodą, ponieważ wszystkie trzy współczynniki przy pozostałych metodach są negatywne (czyli prawdopodobieństwo użycia danej metody jest mniejsze niż kategorii bazowej). Sterylizacja jest najmniej popularną metodą (w porównaniu z brakiem antykoncepcji) bo ma największy negatywny współczynnik (-2.045), następnie metody tradycyjne (-1.914) i względnie najbardziej popularne (ale i tak mniej popularne niż brak antykoncepcji) są metody nowoczesne (-1.378). Każde równanie ma również jedną zmienną niezależną, znaczy się dodatkowy czynnik wpływający na popularność danej metody. Tutaj akurat jest to wiek (można dodać ich więcej). Widać, że w przypadku sterylizacji i metod tradycyjnych współczynniki są dodatnie (odpowiednio +0.058 i +0.029) oznacza to, że im kobieta starsza tym chętniej korzysta z tej metody. Przy nowoczesnych metodach współczynnik jest negatywny (-0.023) oznacza, że im kobieta starsza tym mniej chętnie korzysta z nowoczesnych metod antykoncepcji.

To tyle jeśli chodzi o główny model. Ale mamy tutaj jeszcze matrycę oznaczoną omegą. Wyrazy oznaczone literą v to tzw. efekt losowy. W tym przypadku odnosi się on do regionu (dlatego v oznaczone są tylko subskryptem k), w którym mieszka kobieta. Otóż ten model jest wielopoziomowy czyli wykorzystuje fakt, że dane mają strukturę hierarchiczną. W tym przypadku metoda antykoncepcji to poziom pierwszy (oznaczony subskryptem i), kobieta to poziom drugi (subskrypt j) a region, w którym mieszkają to poziom trzeci (k). Na samym dole widzisz, że w zbiorze danych jest 8601 ‘epizodów antykoncepcyjnych’ wśród 2867 kobiet, które mieszkają w 60 regionach. Z matrycy wynika, że region w którym kobiety mieszkają ma największe znaczenie w przypadku sterylizacji (0.470) i nowoczesnych metod (0.374) ale mniejszy jeśli chodzi o metody tradycyjne (0.298). To dlatego, że pigułki czy sterylizacja są raczej bardziej dostępne w regionach miejskich niż wiejskich i fakt, gdzie kobieta mieszka ma większy wpływ na wybraną metodę.

Uffff! Podsumowując w Bangladeszu najbardziej popularną metodą antykoncepcji jest jej brak a w następnej kolejności popularne są metody nowoczesne, szczególnie wśród młodszych kobiet. To gdzie kobiety mieszkają ma wpływ na to jaką metodą antykoncepcji wybierają.

4 lat temu

Nie jestem epidemiologiem ale myślę, że każda metoda antykoncepcyjna jest praktycznie 100%, jej skuteczność zmniejsza właśnie czynnik ludzki i to jak bardzo dana metoda jest na niego podatna. Na przykład pigułka jest skuteczna bo relatywnie trudno jest o niej zapomnieć (jeśli oczywiście podchodzimy do sprawy poważnie). A prezerwatywa jest mniej skuteczna bo więcej aspektów może pójść nie tak np. wadliwa partia (podejrzewam, że produkcja jest mniej kontrolowana niż produkcja pigułek), sposób przechowywania, rozmiar, doświadczenie w zakładaniu itd. (myślę, że po pijaku łatwiej połknąć pigułkę niż założyć gumkę 😉 Nawet sterylizacja nie daje 100% bo zakłada się na przykład błąd lekarza.

4 lat temu

I dlatego loteria jest zmonopolizowana przez państwo. Zresztą towarzystwa ubezpieczeniowe też na tym zarabiają. Człowiek jest istota rozumną ale ma dość stary procesor w mózgu i aby ogarnąć powiększający się świat musi go sobie częściowo skondensować. W tym jednym procencie jest właśnie ta młoda dziewczyna z rakiem jelita grubego.

4 lat temu

Mago ależ oczywiście, teoria sobie a życie sobie. Małżeństwa są 'aż nas śmierć nie rozłączy' ale ile mamy rozwodów? Matki powinny kochać swoje dzieci bezwarunkowo więc skąd ich tyle w sierocińcach? Rząd jest demokratycznie wybraną reprezentacją naszych interesów, a jak to wygląda w praktyce? Tak samo jest z badaniami. Na szczęście statystyka ma też cały szereg metod radzenia sobie z anomaliami i błędami w danych.

5 lat temu

Też studiowałam geografię i pamiętam jaki postrach wzbudzała statystyka. Nie pomagał fakt, że wykładowcę ewidentnie to bardzo bawiło i zamiast wytłumaczyć, to bardziej gmatwał. Pomimo egzaminu zdanego na 5, niestety nie mogę się pochwalić wiedzą w tej dziedzinie, czego naprawdę żałuję.
Statystyka pomaga usystematyzować zebrane dane i informacje o świecie i moim zdaniem jest bardzo ciekawa.
Oczywiście, każdy ma wybór, czy czytać ulotkę leku, czy zasięgnąć opinii sąsiadki. Albo też, czy zerknąć jaka jest średnia płaca na danym stanowisku przed rozmową o pracę, czy może po prostu rzucić kwotę z kapelusza.

5 lat temu

Hehe, uczyłam matematyki biologów na I roku – uraczyli mnie tym samym tekstem 😉

5 lat temu

Mam wrazenie, ze na zla slawe statystyki pracuje duza czesc systemu edukacji niestety. I to zarowno tej w miare podstawowej, jak i na uczelniach wyzszych. Moj roczny kurs statystyki na studiach pozbawial nas wielu wspostudiujacych, wielu pobawial nocy snu i wielu zniechecil do tematu na lata. A szkoda! Studiowalam geografie, gdzie przynajmniej czesc studentow ladowala z radosnych okrzykiem "nigdy wiecej matematyki", zaraz po zakonczeniu LO. Niestety- bylo to rowniez nawyrazniej podejscie czesci kadry pedagogicznej.
Nie pamietam kto sprzedal mi ten tekst, ale bardzo podobami mi sie haslo, ze statystyka moze dac nam bardzo wiele odpowedzi, ale zadko umiemy postawic odpowiednie pytania. I mysle, ze to jest kluczowy, acz brakujacy element. Nie uczy sie nas analizowac dane, tylko liczyc srednia, odchylenie, itp (ktore z reszta w wielu naukach maja swoja wlasne nazwy), ale zadko ktos pomaga nam zrozumiec co to wlasciwie znaczy. Tak "niedoedukowani" jestesmy bardzo podatni na wszelkie manipulacje danymi, a po kilku takich sparzeniach sie wnisek, ze statystyka "jest do bani" nasuwa sie sam.
Sama srednia, choc latwa do rozumiemnia, rzadko daje nam sensowny obraz (stad te nieszczesne nogi psa i moje).
Podoba mi sie Twoje porownanie bazujace na sluzbie zdrowia- on jest bardzo naoczne, ale z doswiadczenia wiem juz, ze dla wielu osob trudne do zaakceptowania. Bo statystyka niewiele mowi nam o jednostce, w zasadzie nic. Mowi nam za to o populacji.Wiec pozwala nam dobrac dla jednostki metode, ktora daje jej najwieksza szanse wyzdrowiec. A w sytuacji choroby, zwlaszcza tej powaznej kazdy z nas chce byc potraktowany jak najbardziej jednostkowo, osobiscie.

5 lat temu

Statystyka to absolutnie nie mój temat,ale bardzo ale to bardzo jestem ciekawa czego można dowiedzieć się z tej tajemniczej dla mnie tabelki. Możesz chociaż w przybliżeniu napisać?

5 lat temu

Zawsze mnie zastanawia – skąd biorą dane o efektywności środków antykoncepcyjnych :D. Bo tutaj jeszcze wchodzi czynnik ludzki – prezerwatywa mogła być źle założona, tabletka mogła być przyjęta w niewłaściwy dzień/pominięta. Już nie wspominając o tym, jak uzyskać informację, mnie nikt nie pytał w gabinecie, czy ciąża jest planowana, a jeśli nie, to jaka antykoncepcja zawiodła :D.

Ale zgadzam się, że to jest dobrze opisać świat sensownie i możliwie wyczerpująco.

5 lat temu

"bez niej, nasz obecny świat i społeczeństwo dosłownie by się rozsypały. Świat zrobił się tak duży, że aby go ogarnąć po prostu trzeba go policzyć, zebrać w tabeli, skondensować, sprowadzić do kilku zmiennych"
To dla mnie bardzo fascynujące, dlaczego człowiek tak usilnie dąży do opisania świata zmiennymi i wpakowania go w tabelki.
Co do samej statystyki, to zniechęca mnie do niej to, jak łatwo można ją zaciemnić nie podając albo podając dodatkowe informacje. No i nawet jak już wszystko policzymy, to nigdy nie wiemy czy jesteśmy w grupie 1% czy 99%. Bo przecież ktoś w tych 1% jest, prawda? Najlepiej zresztą na tym zarabiają loterie. 🙂

5 lat temu

Do danych statystycznych trzeba jeszcze tylko podawać prawdziwe dane , a z tym bywa różnie . Niestety wiem to z doświadczenia , szczególnie u nas w Polsce . Ostatnio nawet dzwoniła pani z GUS czy nie były przeprowadzane w firmie w ciągu ostatnich lat jakieś innowacje, bo źle im wychodzą dane . A odnośnie medycyny i farmacji . Najbliższa koleżanka pracuje w znanej firmie produkującej te tzw tabletki . W tej chwili jest szefową działu tzw usprawniania efektywności produkcji i wdrożeń i zgadnij na czym się obecnie najbardziej oszczędza ? Na wszystkim ,a najbardziej na badaniach leków i nie jest oto już obecnie firma Polska , ale kapitał zagraniczny . Wiem, włożyłam kij w mrowisko , ale to tylko mały wycineczek rzeczywistości w naszym kraju .

By Pimposhka
0
Would love your thoughts, please comment.x