Jak wiecie jestem ogromną fanką Termisia, którego ponad cztery lata temu dostałam od mojej mamy. Od tego czasu mój Termiś niemal codziennie, i to po kilka razy furczy na blacie! O tym dlaczego Termiś jest taki fajny pisałam już tutaj (klik, wpis sprzed 4 lat!!!). Model, który kupiła mi mama to TM5. Niestety, od tego ciągłego użytkowania trochę podupadł na zdrowiu.
W zeszłym roku wysłałam go na serwis bo pokrętło zaczęło mi skakać. Co prawda okazało się to wadą fabryczną i zostało naprawione za darmo to powiedzieli, że coś tam innego jest również zepsute (tere fere) i serwis szarpnął mnie po kieszeni. Przy okazji kupiłam mu nowe noże a potem nawet wymieniłam całą misę bo ta zaprzestała ciągłej komunikacji z maszyną (np. potrafił się zatrzymać w połowie pracy i oznajmić, że misy nie widzi). Mniej więcej w tym samym czasie firma Vorwerk wypuściła na rynek nowy model TM6 i trochę patrzyłam na niego tęsknym okiem. Ale mój Termiś hulał, zainwestowałam a poza tym mam do niego niesamowity sentyment.
Niestety na początku tego roku rypnęła się waga przez co używanie Termisia stało się nieco upierdliwe. Koszt naprawy w serwisie to około 250 funtów i zaczęłam się zastanawiać czy może jednak zamiast znów inwestować w piątkę, kupić już tą szóstkę? No i kupiłam. A jak już kupiłam to okazało się, że naprawa wagi w serwisie w Polsce kosztuje 350zł(!). ‘Starego’ Termisia zapakowałam więc w karton i wysłałam do Polski. Pomimo zamkniętych granic skubany dotarł do Polski w jednym kawałku na początku zeszłego tygodnia i czeka, aż rodzice zabiorą go do serwisu w Szczecinie. Po naprawie najpewniej trafi on do mojej teściowej z błogosławieństwem mojej mamy.
TM6 mam w domu od jakiś sześciu tygodni. Dzisiaj chciałabym Wam napisać czym tak naprawdę TM6 różni się od swojego poprzednika TM5. Thermomix można kupić tylko za pośrednictwem przedstawiciela i ja zanim zamówiłam prezentację chciałam więcej wiedzieć na temat nowego modelu. Oczywiście w sieci jest mnóstwo filmików i recenzji, ale większość jest napisana przez osoby, którym firma Vorwerk przysłała nowy model do testów i szczerze mówiąc jest mało szczegółowa. Postanowiłam więc napisać swoją recenzję. To jest recenzja napisana specjalnie dla osób, które posiadają model TM5 i zastanawiają się nad kupnem nowego modelu a np. niekoniecznie chcą od razu zamawiać prezentację. Chyba niewiele tutejszych czytelniczek ma Termisia ale mam nadzieję, że ktoś taki jak ja może znajdzie w wyszukiwarce ten post i będzie on dla nich przydatny. No to zaczynam:
Wygląd
TM5 po lewej, TM6 po prawej
Tak naprawdę zewnętrznie te dwa modele niewiele się różnią. Obudowa nowego modelu ma zaślepkę w miejscu, gdzie w starszym modelu można podłączyć czipa z przepisami albo CookKey więc pochodzą z tej samej linii produkcyjnej. Tak naprawdę jedyną różnicą w nowym modelu jest większy ekran dotykowy i nieco inna gałka. Misa jest również niemal identyczna, aczkolwiek misy nie są wymienne między modelami, bo nowy model ma funkcję zatrzymania noży podczas podgrzewania. Nóż wygląda tak samo, pokrywa, motylek oraz nakładka varoma również są identyczne.
Akcesoria
Według mnie ‘kopystka’ przeszła najlepszą metamorfozę. Ta nowa na końcówkę zrobioną z silikonu i wreszcie zachowuje się jak dobrej jakości silikonowa szpatułka.
Kopystka do TM6 po lewej, to TM5 po prawej
Miarka też jest inna i chyba lepsza. Pod spodem na dwie wypustki więc trzyma się pokrywy co jest dość fajne jak ściągam pokrywę bo miarka nie odpada w najmniej oczekiwanym momencie. Z drugiej strony gorzej się sprawuje przy robieniu majonezu. Rozwiązałam ten problem zatrzymując sobie miarkę ze starego modelu.
Miarka do TM5 po lewej, do TM6 po prawej
Wewnętrzny koszyk w nowej wersji to dla mnie porażka. Może ja czegoś nie rozumiem, albo nie doczytałam w instrukcji ale nowy koszyk ma teraz pokrywkę…. zupełnie nie wiem po co. Okropnie mi to przeszkadza i chyba kupię sobie wewnętrzny koszyk ze starszej wersji.
koszyk TM5 po lewej, koszyk TM6 po prawej
Nowy model ma jeden dodatkowy gadżet, który jest fajnym bajerem ale nie jest niezbędny. Jest to pokrywka zabezpieczająca przed pryskaniem. W poprzednim modelu, w niektórych przepisach (np. na koncentrat warzywny) zamiast miarki ustawia się na wierzchu koszyczek. Nowy gadżet jest zgrabniejszy ale ma jedną wadę. Zostaje zablokowany razem z pokrywą więc nie można go zdjąć w czasie gotowania.
I na koniec nowy gadżet. Trzeba go kupić dodatkowo ale pasuje zarówno do modelu TM5 i TM6. To ochraniacz/nakładka na noże. Można go wykorzystywać jak gotuje się gulasz albo inne gęste sosy i nie chcemy aby składniki nam się za bardzo rozdrobniły.
Nowe funkcje
Tak naprawdę nowy model ma dokładnie takie same funkcje jak poprzednik z jedną różnicą. Ma nieco wyższą temperaturę grzania co oznacza, że można w nim topić cukier (karmel, cukrowe ozdoby itd.) oraz można w nim teraz skarmelizować mięso czy cebulę.
Nowy model natomiast ma wiele różnych programów do gotowania. Np. wolnowar, czyszczenie, zagęszczanie sosów, gotowanie ryżu, blendowanie, fermentacja, sous-vide albo… czajnik. Z jednej strony jest to fajne, bo zamiast nastawiać trzy różne parametry, wybieramy tylko jeden program. Za pierwszym razem, kiedy włączyłam czyszczenie to się przestraszyłam do Termiś teraz sam zmienia szybkość obrotów. Myślałam, że się zepsuł!!! Podobnie działa funkcja zagęszczania sosów. Gotowanie ryżu to dla mnie nieco dziwna funkcja. Ryż wkłada się bezpośrednio do misy, zalewa wodą i włącza program. Przez kilka pierwszych minut noże chodzą dość szybko, ryż się chyba płucze a potem jest cisza, noże nie chodzą wcale a Termiś tylko podgrzewa. Chyba wolę ‘starą’ metodę z koszykiem bo jednak ten ryż nieco przywiera do dna misy i jest z tym trochę zabawy przy czyszczeniu. A ryż według mnie wychodzi taki sam.
Funkcja wolnowaru to po prostu program na 95 stopni i noże raz na jakiś czas przemieszają po czym również są w stanie spoczynku. Sous -vide to długie gotowanie w niskich temperaturach. Próbowałam zrobić jajka w koszulce (z nakładką na noże) ale wyszły tak sobie. Białko ok ale żółtko zbyt ścięte. Poza tym aby zrobić ‘prawdziwe’ sous-vide to trzeba mieć maszynę do pakowania mięsa próżniowo więc w sumie to taki bajer, w starym modelu też można ustawić 75 stopni i trzy godziny ;). Funkcja czajnika oznacza tylko tyle, że Termiś może nam podgrzać wodę do pewnej temperatury, np. do idealnego zaparzania zielonej herbaty. Być może największą nowością jest właśnie gotowanie w wysokich temperaturach ale uwaga, ta opcja dostępna jest tylko w ramach przepisów z Cookidoo, nie można jej samodzielnie wybrać z ekranu.
Generalnie mam wrażenie, że funkcje maszyny są takie same, ktoś tylko zmienił lekko oprogramowanie aby do niektórych funkcji był łatwiejszy dostęp. To nie jest tak, że stary model tego nie zrobi. Na przykład używając programu zagęszczania zrobiłam sos holenderski ale w TM5 wyszedłby taki sam.
Ah byłabym zapomniała. Waga! Otóż waga waży teraz z dokładnością do 1 grama a nie tak jak starszy model do 5 gram. Generalnie jest to funkcja, która głównie mnie denerwuje bo odmierzyć składniki z dokładnością do jednego grama jest dość trudno i zawsze się wkurzam jak zamiast 100g mąki mam 102g mąki ;). Wg. mnie waga 5 gram jest ok, oczywiście pod warunkiem, że działa. Waga zawsze była piętą achillesową TM5 więc mam nadzieję, że poprawili jej awaryjność.
Ekran
Ekran ma aż cztery odsłony. Jedna to ekran startowy, taki jak w starej maszynie gdzie wybieramy czas, temperaturę i obroty. Drugi to dostęp do platformy Cookidoo a trzeci i czwarty to wybór różnych programów. Aby włączyć wagę, trzeba teraz przejechać palcem na drugi ekran, w starszym modelu był do tego osobny przycisk, co wg. mnie było lepsze.
Cookidoo
Tutaj muszę się Wam do czegoś przyznać. Otóż do tej pory w zasadzie nie korzystałam z Cookidoo. Mój poprzedni Termiś nie miał CookKey czyli przystawki wi-fi za pomocą której Termiś łączył się z platformą z przepisami. Nowy model ma wi-fi i Cookidoo bardziej zintegrowane. I powiem Wam, że jestem zachwycona. Na platformie są tysiące przepisów, przeglądam je sobie w komputerze albo w telefonie po czym wrzucam do mojego planu tygodniowego a te pojawiają się bezpośrednio na moim Termisiu. Np. w sobotę rano zawsze smażę naleśniki i ten przepis wyświetla mi się do zrobienia w sobotę. Jestem pod wrażeniem ile tam jest polskich przepisów. Widać, że Polacy gotują w Termisiu bo polskie przepisy mają po kilkadziesiąt albo nawet kilkaset ocen podczas gdy przepisy brytyjskie mają po kilka(!). Gotowanie z przepisu na Temisiu jest dużo łatwiejsze niż gotowanie z wydrukowanego przepisu. Zdaję sobie sprawę, że dla osób z TM5 wyposażonym w CookKey to pewnie nie będzie jakaś wielka zmiana ale dla mnie jest to chyba największa różnica między TM5 a TM6.



Sygnał zakończenia gotowania
Na pewno każda właścicielka TM5 jest zirytowana dźwiękiem jaki wydaje Termiś kiedy skończy gotować. Dźwięk ten trwa nieprzerwanie przez 15 minut, do momentu kiedy Termiś się nie wyłączy. Jeśli ktoś ma CookKey albo tak jak ja oddał TM5 do serwisu to może zrobić aktualizację oprogramowania. Po aktualizacji dostaje się kilka opcji wyciszenia sygnału i skrócenia go do np. tylko trzech powtórzeń. To była dla mnie miła niespodzianka kiedy TM5 wrócił z serwisu. W TM6 ma się również kilka opcji do wyboru w tym temacie, w tym kilka różnych wersji samego dźwięku. Nie jest to trywialna rzecz.
Podsumowanie
Jeśli macie w domu TM5, który hula bezawaryjnie to szczerze mówiąc nie polecam nowego TM6. Tak naprawdę nie ma wielkiej różnicy i wymiana TM5 na TM6 to trochę tak jak z wymianą ajfona X na Xs, jest po prostu odrobinę lepszy ale zmiana jest zdecydowanie mniej spektakularna jak między TM31 i TM5. Polecam natomiast zaopatrzyć się w CookKey jeśli nie macie bo faktycznie Cookidoo to jest czad! Poza tym dzięki CooKey możecie pobrać różne aktualizacje oprogramowania jak np. dźwięk albo program mycia. A jeśli nie macie Termisia to marsz do przedstawiciela i proszę sobie kupić najnowszy model! Nie będziecie żałować.
I teraz uwaga na sam koniec. Otóż niedawno nawiązałam współpracę z firmą Vorwerk i na hasło ‘pimposhka’ możecie otrzymać 5% zniżki i dodatkową kopystkę w promocji….. Nieee, no oczywiście jaja sobie robię ha ha ha ;). Miłego tygodnia!
Tak, lody fajne kręci i w ogóle jest fajny! Jestem jego ogromną fanką, mamie zawsze mówię, że to na najlepszy prezent jaki mi kiedykolwiek sprezentowała.
🙂 super!
Odpowiedziałam u góry.
Z tym myciem to jet różnie. Jak na przykład chcesz pokroić cebulę (a w zasadzie pół cebuli) to faktycznie nie opłaca się Termisia zaprzęgać. Ale jak na przykład chcesz ugotować gładki sos pomidorowy to…. musisz pokroić, podsmażyć, ugotować, potem zblendować albo przetrzeć przez sito no i robi się sterta do mycia i tu Termiś wygrywa. Tak jak Czajka poniżej pisze, Termiś to urządzenie, które stoi na blacie i dlatego używam go tak często. I faktycznie, w większości przypadków naprawdę dobrze się myje.
Dzięki! No właśnie ja wcześniej tak gotowałam, tylko miałam czipa ABC, więc np. gotowałam tak żurek albo koncentrat warzywny bo tak jest dużo składników. A tak to gotowałam z wydrukowanych przepisów, blogów, przepisowni, adaptowałam swoje itd. Teraz dzięki Cookidoo trochę rozszerzyłam horyzonty kulinarne 🙂
Tak, tak korzystam z 'mojego tygodnia' i bardzo lubię ten funkcję. Wcześniej nie miałam wi-fi ale miałam ABC na czipie więc czasem z niego korzystałam np, naleśniki, żurek, koncentrat warzywny. Mój Termiś mieszka na desce, zarówno poprzedni jak i tak. Ponieważ TM6 to tak naprawdę ulepszony TM5 miejmy nadzieję, że obniżyli jego awaryjność.
Niestety, tak już jest, że im więcej techniki tym sprzęt bardziej wadliwy. Pozostaje mi mieć tylko nadzieję, że przy TM6 nauczyli się na błędach TM5 bo to nie jest raczej nowy model a 'ulepszony', pożyjemy zobaczymy.
Co prawda jest trochę dań (najczęściej z makaronu), które wystarczą na 6 osób a nawet 8 ale generalnie zupa to raczej pięć talerzy bez dokładki i masz rację, dla sześcioosobowej rodziny to trochę mało. Tak na codzień. Ale z drugiej strony, koncentrat warzywny, ugniatanie chleba czy ciasto na pizzę można w nim robić i przy dużej rodzinie. A co do sprzątania. No fakt, sam nie sprząta ale…. ponieważ nie musisz nad nim stać i mieszać to ja często sprzątam jak on coś gotuje i często zdarza się tak, że serwuje obiad już w czystej kuchni.
Znam maszynerie jedynie z odwiedzin u kolezanki Heike, ona sobie tez bardzo chwali, szczególnie przy dziecku Termis sprawdza sie, szybkie i zdrowe gotowanie. Niestety nie wiem, jaki ona ma dokladnie model, w kazdym razie, ukrecil nam fajne lody 😉
Mam od jakiegoś czasu tm6 i jestem mega zadowolona,szczególnie,że zostaliśmy już tylko we dwoje 😉 marzyłam o nim jak dzieci były małe ale nie pozwalały mi finanse,a teraz przekonała mnie koleżanka,że nawet dla dwóch osób warto i rzeczywiście,potrafię szaleć po wiele razy dziennie z różnymi przepisami ,bardzo lubię coockidoo 😉 a najbardziej cieszę się z tego ,że drożdżowe i chleby miesza mi tm.
To tak jak ja! Uwielbiam prostotę, dlatego właśnie wyprzedałam się z różnej maści użytecznych robotów o milionach części, z których godzinami wydłubywałam resztki marchewki, sera (tego nienawidziłam najbardziej) czy ciasta. Bo chociaż też preferuję prostotę noża, to jednak nie używam go do siekania marchewki na surówkę, mielenia sera na sernik czy zagniatania ciasta drożdżowego. I dlatego mam tylko nóż teraz i TM. Bo się je używa łatwo i łatwo myje. :))
TM ma tę zaletę, że myje się niemal samodzielnie. Ja tam po prostu wlewam wodę, nastawiam na maksymalne obroty i naczynie jest wtedy tylko do lekkiego domycia.
Pamiętam te Zelmery z milionem elementów do mycia, które chowało się w szafkach i na samą myśl o wystawieniu odechciewało się jedzenia. 🙂 W TM mam tylko naczynie, pokrywkę, łopatkę i czasami miarkę lub koszyczek. Wszystko. 🙂 No i TM stoi na blacie – nie muszę go wyjmować / chować. Jest pod ręką. 🙂
Szacun dla Was babeczki za to, ze chce sie Wam to wszystko czyscic po uzyciu! Ja termisia nie mam, bo gotuje duze ilosci na raz i nie mam czasu na codzienne stanie przy garach, ale i tak ze wszystkich sprzetow kuchennych najczesciej uzywam deski i noza, bo… najlatwiej sie je myje! Nawet moj Ninja przegrywa z nimi walke, doslownie chora jestem, kiedy musze go oczyscic np po wymieszaniu ciasta na pizze lub pierogi. Dlatego bardzo podziwiam wszystkie kobiety, ktore chetnie korzystaja z robotow kuchennych, ja postawilam na latwosc w obsludze :))
dee
Dla mnie wpis ciekawy glownie z tej przyczyny, zeby zobaczyc, jak zupelnie inaczej uzywamy TM;) U nas tez hula codziennie, ale z przepisu gotuje moze raz w miesiacu;) Czasem popatrzew telefonie na przepisy, ale raczej, zeby zdobyc odniesienie na ile czasu cos ustawic;) Z przepisu (wbuowanego) gotuje zupe dyniowa i risotto (oba i tak mocno zmieniam).
Niech sie dobrze uzywa!
I zapomniałam jeszcze! A korzystałaś z mojego tygodnia? Bo to jest super, przeglądam sobie w tablecie przepisy, albo w busie (to kiedyś) czy w małym pokoju (to teraz) i planuję kiedy ugotować, a potem w termomisiu tylko klikam, że gotujemy i już. Można też zaplanować na tydzień gotowanie i zrobić listę zakupów, a tę wysłać na telefon. Fajne to jest, chociaż niektórych rzeczy nie dodaje – za bardzo rozróżnia czerwoną paprykę od żółtej. 😀
To ja nie wiedziałam, że Ty nie korzystałaś z WiFi! Ja gotuję tylko z WiFi (takie było moje założenie i potrzeba), czasem wsypuję co innego, czyli nie białą kapustę a czerwoną. Natomiast w kwestii wagi – ja termomisia postawiłam na desce drewnianej – tak mi poradziła koleżanka, u której widziałam go na żywo. Właśnie ze względu na wagę i żeby nie suwać go na nóżkach. To bardzo wygodny patent, na desce termomiś trzyma się stabilnie a bardzo łatwo go przesuwać. Trochę się zmartwiłam Twoimi awariami. No, zobaczymy, w razie czego założę mu konto ubezpieczeniowo-zusowskie i będę odkładać fundusze na wszelkie wypadki. 🙂
W mojej rodzinie już kolejne pokolenie gotuje z TM. Mama kupiła TM 21 w 2001 roku i korzysta z niego do tej pory. Jedynym problemem jest waga – teraz musi ważyć z założoną pokrywą. bez pokrywy waga nie działa.
Ja mam chyba od 2007 roku TM 31 i oprócz wymiany uszczelki w pokrywie w 2019 r.,działa bezproblemowo i korzystam z niego niemal codziennie. A wymiana uszczelki to zwykła eksploatacja, a nie błąd czy usterka.
Jakieś 3-4 kata lata temu mój brak kupił TM 5 i już kilka razy wysyłał sprzęt do serwisu. Patrząc na to, jak siada jakość, a zwiększa się ilość wadliwej elektroniki w kolejnych modelach TM, nie planuję wymiany swojego TM 31. Jednak co do zasady – nie patrząc na kolejne modele – uważam, że jest to świetny sprzęt kuchenny! Nie mam żadnych innych mikserów, urządzeń, blenderów, parowarów itp. TYLKO TM. A, że gotuję dla jednej, czasami dla dwóch osób, to i tak dzielę gramatury przepisów na połowę. 🙂
Pimposhko juz prawie uwierzylam, ze tym wpisem chcesz pokryc czesc zakupu, he he:-)). Mnie to nie rusza. Przez moment rozwazalam zakup tanszej wersji z Lidla, ale ostatecznie zrezygnowalam z tego samego powod – pojemnosc misy. Gotuje praktycznie dla 6 osob i to za malo. Mam juz kilka roznych sprzetow , ktore uzywam na codzien i posiadanie ich w jednym sprzecie dodatkowo nie ma dla mnie sensu. I niestety brak w nim nadal podstawowej funkcji: posprzata sam po ugotowaniu. To moja bolaczka, jak ugotuje to juz trudno mi sie za jednym ciagiem zebrac do posprzatania. Ale recenzja super!! Magdalenka