Archanioł Gabriel na emeryturze

Znacie Kasię z bloga simplicite? (klik) Kasia jest naczelną polską minimalistką. Wydała też bardzo dobrą książkę pt. Chcieć mniej (jej recenzję napisałam kiedyś tutaj – klik). 
Niedawno Kasia na Insta wrzuciła post pisząc o tym, jak bardzo lubi swoje bezdzietne życie. Następnego dnia napisała, że post był prowokacją i niejako głosem w dyskusji, że bezdzietność z wyboru to w dalszym ciągu tabu i generalnie przemilczana sprawa. Bo jak kobieta wrzuca na Insta zdjęcie słodkiego bobasa to jest ‘Zobaczcie jakie mam cudowne dziecko i jak fajnie jest być mamą’ ale jak kobieta wrzuci fotkę z samotnych wakacji to jest ‘Jestem na fajnych wakacjach’ raczej niż ‘Nie mam dzieci i jest mi dobrze bo mogę być na takich fajnych wakacjach’. Nie będzie zaskoczeniem, że pod postem Kasi wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja i właśnie lektura tych wpisów jak i szybki przegląd profili rozmówczyń skłonił mnie do dorzucenia swoich trzech groszy, również prowokująco, może trochę z przymróżeniem oka. Jesień sprzyja rozkminkom. 
Jeśli para jest w pewnym wieku i ma ustabilizowane życie (dobra praca, własny dach nad głową, samochód i takie tam) a nie ma dzieci to są ku temu tylko dwa powody. Albo tych dzieci nie może mieć albo nie chce. I w zasadzie dziwią mnie osoby, które próbują się dopytywać taką parę o plany prokreacyjne. Bo jeśli nie chcą, to jest to ich decyzja i nic nam do tego, a jeśli nie mogą to czy naprawdę w odpowiedzi na nasze pytanie chcemy usłyszeć smutną i intymną relację z poronień czy nieudanych prób in-vitro? No chyba nie. Nie mam dla Was statystyk ale wydaje mi się, że wśród bezdzietnych kobiet jest więcej tych, które dzieci mieć nie mogą* niż tych, które dzieci nie chcą. 
Jestem osobą, która w zasadzie zawsze wiedziała, że kiedyś będzie mieć dzieci. To ‘kiedyś’ było w bliżej nieokreślonej przyszłości, kiedy już ‘ustawię się w życiu’, kiedy ‘trochę sobie pożyję’, kiedy ‘poczuję instynkt macierzyński’ itd. Nie zaglądałam do wózków, nie rozczulałam się nad maleństwami, malutki niemowlak nie robił na mnie najmniejszego wrażenia. Nawet kiedy każdy z moich trzech kuzynów zostawał ojcem (rodzeństwa nie mam) nie mówiąc o przyjaciółkach i koleżankach mnie to nie ruszało. Ja miałam czas i te dzieci w planach kiedyś tam. No i nadszedł czas kiedy trzeba było ‘wziąć się do roboty’ bo z robieniem dzieci jest tak, że ma to pewien okres przydatności do spożycia i można obudzić się z ręką w nocniku. A skoro dzieci mieć chciałam no to trzeba było wprowadzić plan w życie. Nie było w tym magii, nie było w tym ‘tak, czuję, że to już teraz’ itd. Szczerze mówiąc nie wiem, na co czasem kobiety czekają, że nagle zejdzie na ziemię Archanioł Gabriel i będzie im zwiastował? No może.
Nie kupuję tej całej bezdzietności z wyboru. Czy bezdzietność może być wyborem? No bo tak naprawdę nie wiemy, czy możemy mieć dzieci póki nie zaczniemy się o nie starać więc być może nieświadomie rezygnujemy z czegoś, czego w rzeczywistości i tak nie możemy mieć? A jeśli ktoś chciał, ale nie wyszło i świadomie rezygnuje z dalszych prób? Czy dalej jest bezdzietnym z wyboru czy może już bezdzietnym bez wyboru? 
Oto najczęstsze argumenty, które wypowiadają kobiety bezdzietne z wyboru:
Posiadanie dzieci to poważna decyzja, na całe życie i nieodwracalna. Nie jestem na nią gotowa. No tak. Ale nieposiadanie dzieci to również poważna decyzja, na całe życie i nieodwracalna. W pewnym wieku bezdzietność nie jest już wyborem tylko koniecznością, nie można cofnąć czasu, można tylko żyć z konsekwencjami swoich wcześniejszych wyborów. 
Bo ja nie czuję instynktu macierzyńskiego. Nie wiem czemu, ale uważa się, że powinno się czuć instynkt macierzyński, wmawia się kobietom, że powinny chcieć być żoną i matką a jak nie chcą to znaczy, że coś jest z nimi nie tak. Nie jestem pewna, czy instynkt macierzyński i chęć posiadania dzieci to to samo. Dlaczego? Otóż znacząca większość kobiet pod wpisem Kasi, która deklarowała absolutny brak instynktu macierzyńskiego posiada psa albo kota, albo dwa psy albo kota i psa, ewentualnie świnkę morską. Niby posiadanie psa to nie to samo co posiadanie dziecka, ale niektóre panie na Insta wyraźnie w opisie mają ‘Dominika, żona, podróżniczka, modomaniaczka, mama dwóch mopsów’. Poza tym instynkt to instynkt, nie ważne, kto jest jego podmiotem. 
Bo dziecko to wielka odpowiedzialność. No pewnie, że tak. Kredyt we frankach na 30 lat to też wielka odpowiedzialność. Nawet większa, bo z reguły w okolicach 20 urodzin dziecka poziom wymaganej odpowiedzialności zaczyna spadać. Ricky Gervais, bezdzietny z wyboru, powiedział raz w wywiadzie, że z żoną nie mieli dzieci bo te pierwsze 16 lat ich przerażało. 
Bo dziecko to ciężka praca. Budowa wymarzonego domu to również ciężka praca, budowanie kariery czy organizacja wyprawy na Everest również. Z dzieckiem ciężko jest tylko na początku. Nieprzespane noce i zmienianie pieluch to stan przejściowy a potem dość szybko można zatrudnić dziecko do robót domowych, no chyba że opieka społeczna się dowie. 
Bo lubię swoje życie takie jakie jest. To ważny argument i ja go bardzo szanuję. Gdyby nie on, pewnie miałabym dzieci wczesniej także sympatyzuję. Ja też lubiłam swoje życie przed dziećmi, to życie teraz też bardzo lubię. Czy jest pełniejsze/lepsze/wartościowsze? Nie. Jest inne. Matki pod postem Kasi były niemal jednomyślne – cieszę się, że mam dziecko/dzieci, nie wyobrażam sobie życia bez nich, żałuję, że tak późno się zdecydowałam. Jednym słowem życie bez dzieci jest zajebiste, ale życie z dziećmi jest jakby odrobinkę zajebistsze. 
Bo klimat. Nowość na liście. A co jeśli Twoje nienarodzone dziecko miało być genialnym naukowcem, który znajdzie sposób na katastrofę klimatyczną? 
Bo nie chcę się tłumaczyć, ze swoich decyzji rodzicielskich. Również nowość, która mnie totalnie zaskoczyła. Kasia sama podaje to jako powód, dla którego cieszy się ze swojej bezdzietności. Mam to zamiar ‘odpakować’ w osobnym wpisie. 
Bo życie z dziećmi to wegetacja a nie życie. Tak, pojawił się taki komentarz. I sorry, ale to czy Twoje życie jest wegetacją czy nie zależy tylko od Ciebie. A fuj winić za to niewinne dziecko! 
Wygląda na to, że wybieramy życie bez dzieci bo mamy obawy. Bo to odpowiedzialność, harówka, bo to strata dotychczasowego życia na własnych zasadach. To obawa, że zatrzymamy się w rozwoju, w karierze. A może to coś jeszcze? Bo jeśli zaczniemy się starać o dzieci a nic z tego nie wyjdzie to z kategorii ‘bezdzietna z wyboru’ przeskakujemy do ‘kobieta bezpłodna’. Trudno czuć się z takim czymś komfortowo, lepiej mieć poczucie, że to my wybieramy niż, że wybrano za nas. Być może lepiej myśleć o sobie ‘nie chcę mieć dzieci’ niż ‘nie mogę mieć dzieci’. To trochę przypomina mechanizm, ‘nie idę do lekarza, bo może się okazać, że mam raka’. 
Posiadanie dzieci rozpatrujemy więc w kategoriach tego co tracimy: wolność, niezależność, wylegiwanie się w łóżku do południa, długie kąpiele w wannie, podróże za jeden uśmiech… a nie tego co zyskujemy: możliwość pokazania świata nowemu człowiekowi, bezwarunkową miłość, ruchy dziecka w naszym brzuchu itd. Niektórzy aby przełamywać bariery, swoje słabości i aby się rozwijać płyną jachtem przez Atlantyk, jadą kamperem przez Amerykę albo biegną w maratonie. Innym wystarczy poród, ząbkowanie i ospa. Zapewniam, efekt ten sam. Zapisujemy się na kursy, treningi i terapie nie biorąc pod uwagę tego jak bardzo rozwija nas posiadanie dziecka. To najlepsze szkolenie zarządzania czasem, cierpliwości, logistyki, negocjacji (aaaaah negocjowanie z dwulatkiem…). 
Niektóre współczesne kobiety postrzegają macierzyństwo jak jakąś alternatywę dla ‘fajnego życia’. Że jak urodzą dziecko to ‘balety się skończą’, nie będzie podróży, winka z koleżankami w środku tygodnia, spontanicznego seksu z partnerem, kariery zawodowej. To oczywiście nie prawda. Można sobie tak wszystko ułożyć, że jest czas i miejsce i na świnkę Peppę jak i na kino i kolację w restauracji tylko z mężem. Jasne, zdarza się to rzadziej, wymaga znacznej logistyki ale za to smakuje też dużo bardziej. Poza tym, jeśli chcę się poczuć jak bezdzietna kobieta to wysyłam dzieciaki do babci na wakacje albo bukuję sobie weekend z koleżanką i mam to, a potem wracam do domu pełnego tupotu małych stópek z klejącą się podłogą. W drugą stronę niestety to tak nie działa. Oczywiście zawsze można sobie dziecko na trochę wypożyczyć, pogugać, poprzytulać, poniuchać, nakarmić lodami, zabrać do kina a potem oddać rodzicom, To się zazwyczaj nazywa instytucją babci (instytucja fajnej cioci to nie do końca to samo). 
Jeśli kobiety dzieci w ogóle nie interesują to lepiej dla tych dzieci i tej kobiety aby nigdy się nie urodziły. Sa kobiety, które nigdy nie powinny być matkami, z różnych powodów. Ale mam wrażenie, że jest wiele, wiele kobiet, które po prostu nie wiedzą czy chcą być matkami. A skoro żyje im się dobrze tak jak się żyje to po co to zmieniać? Nie ma nic złego w bezdzietności z wyboru. Ale trzeba sobie zadać jedno, zajebiście ważne pytanie, czy za 20-30 lat będę się czuła tak samo komfortowo z tą decyzją jak dzisiaj? Bo jeśli wtedy nadejdzie refleksja i tęsknota za dzieckiem to nic nie będzie nam w stanie tego zastąpić. Żadna ilość długich kąpieli w wannie, żadna ilość przeczytanych książek, żadna ilość zdjęć w albumie z dalekich podróży, żadna ilość psów i kotów, żadna ilość wycieczek z bratanicą i wypadów z chrześniakiem nie zastąpi nam posiadania dziecka. Macierzyństwa nie da się podrobić. Macierzyństwo to jedna z fajniejszych rzeczy jaka może nam się przytrafić w życiu, decyzja aby z tego świadomie zrezygnować powinna być naprawdę przemyślana.  
To co, może zrobić sobie dziecko tak na wszelki wypadek, żeby potem nie żałować? Chyba nikt na łożu śmierci nie żałował, że zrobił w życiu za dużo dzieci. Naprawdę nie taki diabeł straszny jak go malują. Pamiętajcie drogie przyszłe mamy – dzieci rujnują nasze życie…
…w najlepszy możliwy sposób.
I absolutnie nie czekajcie na Archanioła Gabriela bo on już dawno na emeryturze. 
Miłego tygodnia!
*nie chodzi mi tylko o kobiety, które mają problem z zajściem w ciążę ale również kobiety, które na przykład nie mają partnera albo nie chcą przekazywać potomstwu wad genetycznych itd. 
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
5 lat temu

Rany to Ty masz aż piątkę?!!!! Zazdroszczę Ci 🙂

5 lat temu

No właśnie, ja już czekam na wnuki 🙂

5 lat temu

Mnie się zawsze wydawało, że albo dzieci się chce albo nie chce. Nie sądziłam, że można je chcieć, a potem nie chcieć, a potem znowu chcieć itd. Ważne, aby było w zgodzie ze sobą. Co do klimatu to jako naukowiec jednak się nie zgadzam. W chwili obecnej każde narodzone dziecko ma dużo większe szanse, że umrze na raka niż, że umrze na skutek katastrofy ekologicznej. W tym temacie nic się jeszcze nie zmieniło. A akurat to właśnie w społeczeństwach rozwiniętych brakuje dzieci a kurek trzeba by przykręcić zupełnie gdzie indziej. No ale to dyskusja na inny post.

5 lat temu

Myślę, że ten wpis jest na trudny temat i choć z pełną świadomością podpisuję się pod wszystkim co napisałam, to może faktycznie wyszedł trochę koślawo. Naprawdę nie mam zamiaru nikogo namawiać do robienia dzieci, wręcz przeciwnie. Namawianie do robienia dzieci, kogoś kto ich nie chce jest bardzo szkodliwe.

5 lat temu

No można powiedzieć, że ja już też czekam na wnuki 😉 Z jednej strony powinno się szanować wybory innych, i wybory szanuję ale nieposiadanie dziecka ze względu na klimat nie potrafię zrozumieć.

5 lat temu

Nupkowa bardzo ładnie to napisałaś. Bo to powinna być właśnie dojrzała decyzja. I wiesz, wiele osób pisze, że Ci bez dzieci to egoiści. A przecież jest też sporo matek, które robią dziecko 'dla siebie' i to też jest egoistyczne. Bardzo mi przykro, że tak Ci się życie ułożyło, że tych dzieci nie ma ale myślę, że w Twojej sytuacji ja też bym tak postąpiła.

5 lat temu

Dlatego właśnie nie do końca rozumiem, czemu bezdzietnych z wyboru tak bardzo denerwują komentarze o dzieciach. Bo jak nie masz wcale to źle, jak masz jedno to też źle, jak masz pięć to też, jednym słowem społeczeństwo (ta bardzie wścibska i mniej wychowana część) zawsze będzie się wtrącać, nie ważne co robisz.

5 lat temu

Dlatego właśnie nie do końca rozumiem, czemu bezdzietnych z wyboru tak bardzo denerwują komentarze o dzieciach. Bo jak nie masz wcale to źle, jak masz jedno to też źle, jak masz pięć to też, jednym słowem społeczeństwo (ta bardzie wścibska i mniej wychowana część) zawsze będzie się wtrącać, nie ważne co robisz.

5 lat temu

Małgosiu bardzo lubię tu zaglądać i czytać, nie wypowiadam się bo cóż może powiedzieć matka piątki dzieci zadowolona i szczęśliwa, nigdy nie czułam, że mnie dzieci ograniczają, jeździłam na wakacje, nauczyłam się pływać po trzecim dziecku a teraz poszłam na lekcje hiszpańskiego 😉 🙂 Moje życie jest pełne (brakuje mi innego słowa), choć oczywiście nie brak w nim trudnych momentów, ale nigdy z wyboru nie zrezygnowałabym z dziecka.Pozdrawiam 🙂

5 lat temu

Amen. Szczęśliwa matka dwojga dzieci i dwojga wnucząt. To dopiero jest frajda.

5 lat temu

Ale to nie straszenie jest. Czas płynie i to czysty fakt jest, chociaż straszny. 🙂
Na podstawie takich faktów lepiej jest podejmować decyzje.

5 lat temu

ech, zaczelam wczoraj pisac komentarz- odpowiedz, potem praca mnie zaatakowala i go nie dokonczylam i wylaczylam.
W kazdym razie dla mnie jest duzo upupiania w tym straszeniu "ze bedzie za pozno", a przede wszystkim w nie kupowaniu bezdzietnosci z wyboru. Bardzo podoba mi sie wpis gdzies ponizej w tej dyskusji- nie ma potrzeby miec zadnego argumentu, tak jak ja nie mialam potrzeby miec argumentu, zeby miec dzieci.
Czajka, jasne dyskusje sa fajne, ale kiedy obie strony tego chca. Jesli jestem zainteresowana jak to jest byc u dentysty, to chetnie wypytam jak bylo i jesli ktos bedzie mial ochote, to rowniez o szczegoly. Ale nikogo poza moim moja najblizsza rodzina nie bede naciskac: "juz pora isc do dentysty, ostatnio jak bylam, to wyczyscil mi kamien tak fajnie…".

5 lat temu

Pimposzko po pierwsze bardzo lubie Twoje socjologiczne posty po drugie bardzo Cie szanuje za wsadzanie kija w mrowisko.

Nie mam dzieci niejako z wyboru (jak mialam "faze na dzieci" nie mialam partnera a jak spotkalam tego odpowiedniego czlowieka nie mialam juz "fazy/cisnienia na dzieci) i nikt nigdy nie zapytal mnie dlaczego, nie skomentowal tego w zaden sposob i chwala ludziom z mojego otoczenia za to. Byc moze kiedys bede tego zalowac byc moze nie – wazne ze to moja/nasza samodzielna (nie podjeta pod wplywem otoczenia) decyzja i w tym momencie jedyna sluszna. Jestem w tym wieku ze konsekwencje tej "teraz jedynie slusznej decyzji" bede ponosci juz zawsze ale uwazam ze to jest ok.
Pracowalam kilkanascie lat z dziecmi i mlodzieza i czasami zastanwialam sie czy rodzice niektorych z nich nie zaluja ze maja to konkretne dziecko (np.12 latek ktory "musial" trzy razy dziennie brac rethalin) czy nie zastanawiaja sie jakby ich zycie wygladalo gdyby tego konkretnego dziecka nie mieli…

Magdalenko jesli wierzyc fachowcom i naukowcom to argument tej wspomnianej przez ciebie pani jest jak najbardziej powazny.

ps. przepraszam purystow ale nie mam – bo nie umiem sobie klawitury przestawic – polskich znakow diakrytycznych

Anonymous
5 lat temu

Na wpisy nie trafiłam, ale opinie facetów z otoczenia, że trudno im znaleźć odpowiednią według nich kobietę, z którą chcieliby założyć rodzinę, to już tak. To działa w obie strony:-) Magdalenka

Anonymous
5 lat temu

Pimposhko jak zwykle trafiasz w samo sedno. Mnie ostatnio ubawiła wymówka – nikt tej pani nie pytał czemu nie ma dzieci – że pani nie ma dzieci i nie będzie miała ze względu na dobro naszej planety. Stwierdziliśmy z szanownym, że super nasze dzieci będą miały czystszą planetę i swoją drogą Twoje dziewczyny też:-). Nie wszystko w życiu da się zaplanować. Nie jednokrotnie to co nas spotyka jest dużo lepsze niż to co sobie umyśliliśmy sami. W swoim otoczeniu mam sporo rodzin, które adoptowały dzieci nie mogąc ich sobie urodzić. Są takie rodziny, które odchowały swoje własne i przygarnęły kolejne, żeby dzielić się tym co mają. A z doświadczenia widzę, że na dzieci nigdy nie ma dobrego czasu, bo zawsze jest albo za wcześnie albo za późno jakbyśmy chcieli sobie tak zaplanować;-).
A co do tracenia różnych możliwości, to czy zawsze wykorzystujemy to co nam się trafia, nadarza? Też trzeba wybierać, albo zwyczajnie nam się nie chce.
Dla mnie to już temat nie do rozmyślań. Teraz czekam na wnuki:-)) oczywiście piszę to żartem, bo będzie jak będzie. Najważniejsze , że mam cudne dzieci – syn nawet ostatnio NAPISAŁ, że dobrze go wychowaliśmy i dobrze o niego dbaliśmy. No to zrobiłam mu wypasione pudełka na uczelnie, niech wie, że nadal dbamy:-)
Magdalenka

5 lat temu

Chylę czoło przed tą decyzją. Mam dziecko, które chciałam mieć zawsze, i znalazłam ojca, który chciał mieć dziecko. Przed tym też zastanawiałam się nad 'sprawieniem sobie dziecka' i odpuściłam – dziecko to nie zabawka, ma prawo mieć dwoje rodziców.

Anonymous
5 lat temu

Zawsze chcialam miec dzieci i to 3ke! Nie mam, bo nie spotkalam odpowiedniego partnera. Szukalam, spotykalam i bylam z nimi nieszczesliwa. Nie zrobilam sobie w takiej sytuacji dziecka, bo uwazam, ze dziecko ma prawo miec ojca, tak samo jak matke. I szczesliwy zwiazek rodzicow, ktory uwazam za podstawe rodziny.

Ale znam kobiete, ktora doslownie zgwalcila swojego meza, zeby dziecko miec. Po czym maz odszedl! Ona zostala sama z dzieckiem, choc ojciec ma kontakt z synem.

Znam tez kobiety w pelnej histerii jeszcze przed 30stka, ktore MUSZA miec dziecko, bez wzgledu na koszty: zrujnowane hormonami zdrowie, sypiacy sie zwiazek, ruine finansowa po kolejnych in vitro, sypiace sie sprawy zawodowe itp.itd.

Ja ich nie rozumiem, bo mimo ze chcialam miec dzieci, robilam co moglam, zeby miec (szukajac im ojca), to nie chcialam tracic zdrowego rozsadku. Nie chcialam poniesc wg mnie zlych konsekwencji mojego chciejstwa. Bo tu nie chodzi tylko o mnie, a o ew. dzieci rowniez. I faceta, z ktorym te dzieci mialabym. Ja ich biore pod uwage, wiele kobiet tego nie robi. Chca i koniec kropka. Swiat ma sie dostosowac!

Dzis szanse mam niewielkie, bo juz wiek zaawansowany. Partnera brak. Mam spokojne zycie, staram sie je miec udane, czy mialabym lepsze gdybym zrobila sobie dzieci na sile? Zastanawiam sie nad adopcja, ale nadal samotne wychowywanie dziecka nie wydaje mi sie czyms ponetnym. Trudno mi wyobrazic sobie za to samotna starosc, ale majac dzieci tez mozna taka miec. Dzieci nie sa gwarantem na wlasne szczesliwe zycie ani teraz, ani na przyszlosc.

Uwazam, ze zrobilam to, co moglam najlepszego, w mojej sytuacji. Ponosze tego konsekwencje. Mam tez poczucie, ze nikogo nie skrzywdzilam. Tyle, ze nie zrealizowalam mojego marzenia. To wiele i niewiele zarazem.
Nupkowa

Jestem mamą trzech córek, każda planowana. Dwie już dorosłe. Z przymrużeniem oka napiszę, że zaletą posiadania dzieci są wnuki, ale nie o tym chcę pisać.Każdy ma prawo decydować jak ma wyglądać jego rodzina i czy chce mieć dzieci i ile. No właśnie.To dlaczego rodzicom, którzy mają więcej niż jedno, dwoje dzieci mówi się, że patologia, że nie potrafią stosować antykoncepcji, że 500 plus… uszanujmy decyzje tych którzy nie chcą mieć dzieci jak również tych którzy chcą mieć liczną rodzinę.

5 lat temu

Olga – tyle lat ewolucji, tyle mitologii powstałych, tyle tragedii i teatrów, tyle literatury, tyle opowieści i tyle filmów. Tyle for internetowych, po co? Skoro każdy chce sam i bez innych? To ciekawe, bo ja sądziłam, że jedną z najcenniejszych możliwości dla ludzi jest odwołanie się do cudzego doświadczenia.

Osobiście wolę wiedzieć (oczywiście przy zachowaniu proporcji), jak jest u dentysty, niż wszem wobec głosić, że zęby to moja sprawa i nie interesuje mnie, jak leczenie przeżyli inni i czy jest fajnie czy wręcz przeciwnie. I jeżeli uważam, że borowanie jest straszne, to niech mi nikt nie opowiada, że nie jest. I sama sobie zdecyduję, czy pójdę. Nie rozumiem więc potępiania dyskusji, bo dyskusje ogólnie są raczej cenne.

5 lat temu

Zgadzam się całkowicie z Anną. Decyzja o posiadaniu, bądź nie, potomstwa, to bardzo intymna osobista decyzja. Też jestem mamą dwóch dorosłych córek i nie odważyłbym się naciskać w sprawie ich potencjalnego macierzyństwa. Choć nie jest to temat tabu w rodzinie. Wiem, że młodsza planuje w przyszłości zostać mamą, bo tak sobie wyobraża pełne i szczęśliwe życie, zaś starsza nie chce zostać rodzicem, nie z wygody, ale z przyczyn ideologicznych (nie będę tego rozwijać). Szanuję decyzję obu córek, to ich życie, ich przyszłość i nie zamierzam oceniać ich wyborów, a wspierać będę obie.

5 lat temu

No właśnie. Może osoby, które po prostu nie chcą mieć dzieci nie potrzebują o tym dyskutować, nie potrzebują żadnych powodów takiej sytuacji ani nie potrzebują się tłumaczyć światu ze swoich wyborów.

in.
5 lat temu

no właśnie. tak, jak niektórzy "zawsze wiedzieli, że będą kiedyś mieć dzieci", to ja po prostu zawsze wiedziałam, że nie będę ich mieć, i tyle. nigdy to nie była kalkulacja, że czegoś (w uproszczeniu) będę miała więcej dzięki temu, a czegoś mniej, tylko nie bo nie.

5 lat temu

Inuś, przybij piątkę. Też tak mam. Nie i już. Bez powodu. I wątpię, żeby mi się światopogląd zmienił.

in.
5 lat temu

a można po prostu nie chcieć?
ja się nigdy nie zastanawiałam sama z siebie, bo nigdy mi nawet nie przyszło do głowy, żeby dzieci mieć. nie i już.
parę razy myślałam, dlaczego – ale niejako "zmuszona" czyimś pytaniem.
teraz już się nie zastanawiam, po prostu daję sobie prawo, żeby nie chcieć bez powodu, a ludziom odpowiadam, że to zupełnie nie ich sprawa 🙂

5 lat temu

Być może to nie jest temat, który można traktować z przymróżeniem oka 😉

5 lat temu

Tak jak lubię Pani wpisy, tak dziś nie zrozumiałam tego "przymrużenia oka".

A tak przy okazji: czy ktoś z z czytelników trafił na takie posty / wpisy na temat tacierzyństwa?
Kasia Poland

6 lat temu

Family sharing byłoby super! Decyzja o dziecku faktycznie wygląda dziś zupełnie inaczej, zaczynając od tego, że kiedyś kobiety miały niewiele w tej kwestii do powiedzenia. Teraz, nie tylko mają więcej do powiedzenia ale mają też dużo innych opcji życiowych. Ale to temat na zupełnie inny wpis.

6 lat temu

Doceniam to, że nie wstawiłaś komentarza zaraz po przeczytaniu tylko dałaś sobie czas. Mam natomiast wrażenie, że potraktowałaś mój wpis fragmentami jak ‘typowy wpis o bezdzietności z wyboru’. Owszem, jako osoba, która zna życie bez dzieci i życie z dziećmi uważam, że mam nieco większe ‘pole do popisu’ jeśli chodzi o dyskusję niż osoby bezdzietne z wyboru. I tak, mam większą potrzebę niż np. Ty aby się na ten temat wymądrzać. Ale myślę, że w tym upupianiem to trochę przesadziłaś. Nikomu tutaj nie wmawiam, że ‘tylko Ci się wydaje, że nie chcesz mieć dzieci’ albo ‘też tak miałam ale teraz myślę inaczej, zobaczysz jeszcze Ci się odmieni’. itd. Jeśli ktoś nie chce mieć dzieci to nie mam najmniejszego zamiaru polemizować z taką osobą. Bo niby po co? Nie mam też zamiaru polemizować z osobami, które nie chcą mieć dzieci bo….. i tu wpisać cokolwiek. Każdy ma swoje powody i nie musi się z nich tłumaczyć. Więc jeśli nie chcesz mieć dzieci bo lubisz długie kąpiele w wannie, to super! Good for you i wcale nie jesteś egoistą. Ale jeśli ‘W sumie to nie wiem czy chcę mieć dzieci, bo tak lubię te moje długie kąpiele i nie chciałabym z nich rezygnować’ to ja wtedy mówię, Heloł, a słyszałaś o tym, że można mieć dzieci i kąpiele w wannie? Mea culpa. Tak uważam, że dzieci są fajne i że warto je mieć. I jeśli kobieta nie jest pewna, to zachęcam (tak, mea culpa) bo mam tą podwójną perspektywę ale bynajmniej nie wmawiam nikomu, że powinien mieć dzieci albo wiem lepiej od niego co on tak naprawdę chce. Nie sądzę aby miała tutaj deficyt zrozumienia innego punktu widzenia (przynajmniej w tej sytuacji, aczkolwiek z empatią jest u Ciebie dużo lepiej niż u mnie to nie ulega kwestii). Każdy musi podjąć decyzję o macierzyństwie sam i ludzie różnie do tych decyzji podchodzą. Jest taki podcast, w którym para nie może się zdecydować czy chcą czy nie, więc zapraszają swoich dzieciatych znajomych do rozmowy aby ich przekonali (albo i nie). Każdy robi to na swój sposób.

W moim wpisie polemizując z tymi różnymi argumentami pokazuję tylko ich drugą stronę. Boisz się, że zrobisz sobie dziecko i będziesz żałować? A kto powiedział, że nie będziesz żałować, jak sobie dziecka nie zrobisz? Zgadzam się z Tobą, że nie musisz mieć żadnych argumentów aby po prostu nie chcieć dzieci. Jakoś od dzieciatych nie wymaga się argumentów za tym, dlaczego te dzieci mają prawda? Nie sądzę natomiast aby dyskusja na temat bezdzietności w wyboru była aż tak potrzebna. Bo ta presja jest tak naprawdę w Twojej głowie. Nie masz dzieci? Wstydź się. Masz jedno? Krzywdzisz dziecko. Masz piątkę? Nie masz nad sobą kontroli. Z jednej strony 'nic nikomu do tego' a z drugiej 'taka jestem biedna w tym społeczeństwie co wymaga ode mnie dzieci', jeśli zaczynasz dyskusję to właśnie sama się ‘podkładasz’ pod ocenę, Twoja decyzja zaczyna być interpretowana na 100 różnych sposobów. Wkurza mnie, jak nazywa się bezdzietne osoby egoistami, którzy chcą żyć wygodnie. Tak samo wkurza mnie, jak opisuje się macierzyństwo w formie jakiegoś wielkiego poświęcenia.

Być może trochę za mocno napisałam, że spoko Twoja decyzja ale pamiętaj, za 30 lat możesz żałować i będzie już za późno. No fakt, to może być upupianie. Bo jednak choćbym nie wiem jak była asertywna, choćbym nie wiem jak była pewna swoich decyzji to takie ‘uświadamianie komuś non stop powagi jego decyzji’ jest jednak wkurzające.

A jeśli chodzi o to przymróżone oko? Na przykład tekstu o zrobieniu sobie dziecka ‘na wszelki wypadek’ aby potem nie żałować nie można chyba brać tak do końca poważnie?

6 lat temu

Z takich zupelnie abstrakcyjnych dyskusji. Mam znajoma, ktora bardzo chce (wrecz czuje, ze bardzo musi), ale nie ma z kim (dluga historia i prosze nie podwazac tego problemu, bo podaje to tu w duzym skrocie). W kazdym razie znajoma z duzym i specyficznym poczuciem humoru. Ostatnio napisala mi cos w tym stylu:
Mamy car-sharing, jest juz dog-sharing, tylko jakos o fimily-sharing trudno.

A ja mysle, ze jest w tym jakis atawizm. W dawnych, pleniennych czasach, dziecko bylo znacznie mniej rodzicow/ matki, a znacznie bardziej spolecznosci. Mysle, ze w takim systemie decyzja o dziecku mialaby zupelnie inny kaliber.

6 lat temu

Wypilam herbate, albo i dwie. Przeczytalam powtornie. Przeczytalm wpis z insta Kasi i post na blogu Agnieszki, do ktorego Kasia sie odnosi.
I nadal nie potrafie zrozumiec. Nie potrafie pojac, jak mozna miec w sobie takie deficyty zrozumienia i akceptacji postaw innych, niz wlasna.
Widze w tym wszystkim takie okropne gombrowiczowskie upupianie kobiet (par?). "Ty mowisz, ze nie chcesz, ale ja ci powiem, ze wcale nie nie-chcesz, tylko sie boisz. A nawet jesli teraz nie chcesz, to napewno zachcesz kiedys i wtedy bedzie za pozno. I bedzie a-nie-mowilam".
Naprawde wydaje mi sie, ze kazdy ma prawo do wlasnych ocen i do wlasnego zdania i podwazanie go jest pasudnym kwestionowaniem kompetencji tych osob. I to bez wchodzenia w zadne argumenty. Nikt nie musi podawac argumentow, zeby miec prawo powiedziec glosno "nie chce mniec dzieci".
Za to jesli chcemy dyskutowac, to sprawdzmy, czy druga osoba ma ochote na dyskusje, a nastepnie pozwolmy swoim partnerom w tej rozmowie miec opinie. Za to zbijanie kazdego argumentu w stylu: a bo to wcale nie takie starszne, a bo wcale nie czujesz tego, co czujesz, wydaje mi sie slabe.
Mam dwojke dzieci, bo tego chcialam. I niezmiernie sie ciesze, ze nikt nie przepytywal mnie na te okolicznosc "Ale jestes pewna, ze chcesz miec dzieci? Ale tak na-pewno-na-pewno, nie pomylilas aby tego uczucia z potrzeba posiadania psa? A moze tylko ci sie wydaje, ze chcesz, a to wpadka byla?".
Dyskusja o bezdzietnosci z wyboru jest moim zdaniem bardzo potrzebna spolecznie.

PS. Przymrozenia oka nie umimem sie dopatrzyc, moze to moja nieczulosc. Prowokacja? Moze tak, ale po co kopac lezacego?

PS2. Fajnie, ze majac dzieci, mozesz wyrwac sie na kolacje z mezem, masz mozliwosc podrzucic dzieci babci na wakacje. Szczerze zazdrosze. Bo nie zawsze "mozna sobie tak wszystko ulozyc". Pachnie mi to troche tania propaganda, podobnie jak obiecywanie wspanialego zycia w ciazy- jednym sie trafi, innym nie. I celowo uzywam slowa trafia, bo o ile na swoje otoczenie, babcie, ciocie itp., mamy (do pewnego stopnia) wplyw, to na potrzeby dziecka (czy temperament, czy zdrowotne) juz zaden.

6 lat temu

Nie mozna sobie "zrobic" dziecka jako proby czy sie macierzynstwo polubi czy nie wiec odrzucam argument ze kiedys mozna zalowac decyzji na "nie".
Wszystkie inne podane powody sa dobrymi powodami, u kazdego przewazajacym jest inny.
Tak jak Ty czy ja chcialysmy tak inni nie chca i nalezy to szanowac, nie uwazajac za grzech czy samolubstwo.
Osobiscie nie widze w tym problemu i powodu do zaglebiania sie wen, prob rozgryzienia powodow decyzji bo sama widzisz ze jest ich wiele.
Popieram Twa postawe jako tej nie wtracajacej sie, nie osadzajacej.

6 lat temu

Dokładnie tak. Chociaż mój mąż uważa, że potencjalni dziadkowie mają prawo do pewnych nacisków bo to w końcu chodzi o ich wnuki 🙂 ale ja się z nim nie zgadzam. Decyzję o dzieciach mogą podjąć tylko ewentualni rodzice i nic nam ani do ich decyzji ani do powodów ich decyzji. Nie masz dzieci bo lubisz długie kąpiele w wannie? Spoko, Twoja decyzja mnie nic do tego.
Post (i to z przymróżeniem oka) był raczej napisany do tych to się wahają.

6 lat temu

A ja jestem za tym żeby decyzje o posiadaniu potomstwa pozostawić potencjalnym rodzicom. Sama jestem mamą dwojga dorosłych ludzi, nie odważyłabym się jednak (i nie chodzi tu o strach) zapytać kiedy zostanę babcią. Uważam, że wiara i sypialnia to są intymne sprawy i takie powinny zostać. Coraz więcej osób i instytucji próbuje się w tę sferę mieszać i ja jestem temu przeciwna.

6 lat temu

aaaaa już się boję. Przypominam tylko, że post jest kontynuacją i podsumowaniem dyskusji u Kasi, jest prowokacyjny i z przymróżeniem oka (na wypadek, gdyby Ci to umknęło) bo ja już gęsto musiałam się rano tłumaczyć Marzenie ;).

6 lat temu

aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaale zes mnie….
ide po kawe, poukladam mysli i postaram sie sklecic jakas sensowna wypowiedz, bo chwilowo tylko niecenzuralny belkot pcha mi sie na klawiature

6 lat temu

Hmmm może następnym razem zanim weźmiesz udział w dyskusji przeczytaj wpis dokładniej? (mam na myśli ostatnie zdanie).

Anonymous
6 lat temu

Są jeszcze dwa powody – nie bezpłodoność, ale przeciwwskazanie do zajścia w ciążę z powodu choroby bądź niebezpieczeństwa jej wystąpienia oraz nosicielstwo wadliwych genów i choroby genetyczne w rodzinie. Nie każdy jest gotowy na wychowywanie chorego dziecka lub badania prenatalne i ewentualną aborcję. Oddanie do adopcji nie jest rozwiązaniem, bo chorych dzieci nikt nie chce i jak można żyć ze świadomością, że skazało się dziecko na wegetację w DPS. Wszystkie te dyskusje o macierzyństwie są po prostu chore, bo każdy patrzy ze swojego punktu widzenia i na siłę chce przekonać siebie i świat, że dobrze zrobił. Znam ludzi, którzy żałują, że mają dzieci, mimo że dzieci były zaplanowane i takich co wpadli, a są najszczęśliwsi na świecie. Nie umrzesz za mnie, nie mów mi, jak mam żyć.

By Pimposhka
0
Would love your thoughts, please comment.x