A jednak ogarniam

No dobra, przerywnik od robótek. W październiku napisałam (bardzo popularny zresztą) wpis o rzeczach, których w codziennym życiu nie ogarniam (klik). Postanowiłam, że napiszę aktualizację, bo trochę się w tej kwestii zmieniło i to na lepsze. 

Wprowadzenie restrykcyjnej diety paradoksalnie sprawiło, że dużo lepiej ogarniam domową aprowizację. Wcześniej poświęcałam wiele czasu i energii na planowanie posiłków, zakupy i gotowanie, a i tak niewiele z tego miałam. Niby robiłam wszystko tak jak powinnam, ale bez zamierzonych efektów. Wystarczyło jednak kilka drobnych zmian aby system zaczął wreszcie działać. 

Dieta FODMAP (więcej o niej pisałam tutaj klik) jest dość restrykcyjna. W związku z tym wachlarz potencjalnych potraw mocno się zmniejszył. Jemy prościej i bardziej monotonnie, ale plusy są takie, że łatwiej jest mi zrobić plan posiłków, mam mniej wymyślania 'co na obiad’, zakupy online robi się szybciej i praktycznie skończyło się marnowanie jedzenia. 

Restrykcyjna dieta wymaga dyscypliny, a to oznacza, że nie zamawiamy jedzenia na wynos, kiedy lodówka jest pełna i nie rujnuje mi to żywieniowego planu tygodnia. 

Wcześniej układanie menu na cały tydzień i robienie zakupów online odkładałam tak długo jak się da, czyli na koniec dnia. Nie tylko wisiało to nade mną cały dzień ale pod wieczór byłam tak zmęczona, że planowanie posiłków stawało się najgorszą karą. Teraz robię plan posiłków dwa razy w tygodniu: we wtorek i w piątek rano. To pierwsza rzecz, którą robię po opróżnieniu zmywarki i zrobieniu kawy. Jestem wypoczęta, mam więcej energii, pomysły na potrawy same wpadają mi do głowy. 

Tygodniowe menu zamiast w papierowym kalendarzu, mam teraz w telefonie, w notatkach. To jest wygodniejsze i łatwiej wprowadzić zmiany albo na szybko sprawdzić co jest w planach (np. będąc w sklepie). 

Każdego ranka patrzę na menu i jeśli trzeba, to przygotowuję półprodukty. Na przykład gotuję komosę ryżową, kaszę gryczaną albo nastawiam ryż czy rosół. Dzięki temu, kiedy nachodzi pora lanczu czy kolacji, mam już co nieco przygotowane. Wcześniej, dopiero jak przychodził czas na lancz, patrzyłam co jest w planie, widziałam, że jest kasza smażona z warzywami i że trzeba tą kaszę dopiero ugotować i od razu mi się wszystkiego odechciewało. 

W sumie zmieniło się niewiele. Co prawda wkładam w to wszystko nieco więcej wysiłku niż wcześniej (częściej gotuję i pilnuję dyscypliny) ale przynajmniej mam naprawdę pozytywne, wymierne efekty. Jedno co się nie zmieniło to to, że jednak dalej bardzo nie lubię tego robić. No ale cóż, nie można mieć wszystkiego. Wybieram moje trudno. 

Na koniec zostawiam Was z przepisem na naszą ulubioną sałatkę na lancz, która nadaje się zarówno do zjedzenia od razu, jak i do pudełka (tylko sos przechowujemy wtedy osobno). 

Porcja na dwie osoby:

dwa filety z łososia (ok 180g)
2 łyżki stołowe sosu sojowego
2 łyżki stołowe słodkiego sosu sojowego (ketjap manis) może być sos teriyaki lub podobny 
sałata (u nas roszponka) ok 40g
160g ugotowanej komosy ryżowej
ogórek, papryka i pomidorki koktajlowe (ok 60g każdego)
2 łyżeczki sezamu 

Wykonanie:

Połowę (łyżkę) sosu sojowego i połowę drugiego sosu mieszam i polewam łososia. Piekę we frytkownicy beztłuszczowej 190 stopni na 10 minut. (Można w piekarniku ale to pewnie trochę dłużej). Zostawiam do lekkiego ostudzenia (czasem robię to rano, kiedy gotuję też komosę ryżową). 

Składam sałatkę:

Roszponka
Komosa ryżowa
Ogórek
Papryka
Pomidorki koktajlowe
Łosoś
Sos, czyli pozostałe dwie łyżki wymieszanych sosów (podzielone na dwie porcje)
Sezam

Moja aplikacja od liczenia kalorii mówi mi, że taka sałatka to 330 kalorii, 14g tłuszczu, 27g węgli, 22g białka, 5g błonnika i sporo soli (przez sos sojowy). 

A tu dodatkowo w bonusie 30g buraka, czyli radość rozszerzania diety. Ale o tym napiszę Wam kiedy indziej. Miłego tygodnia! 


Dodałam przycisk z lajkiem. Można go nacisnąć i dać mi znać, że ‘jestem’, ‘przeczytałam’, ‘dobra robota’, ‘fajnie, że jesteś’, ‘doceniam to, że piszesz’. Dla mnie jest to znak, że ktoś tam po tej drugiej stronie jest i czyta. Umawiamy się, że naciśnięcie tego przycisku nie oznacza, że koniecznie zgadzacie się z treścią wpisu, ok? 

Subscribe
Powiadom o
4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Alicja
9 miesięcy temu

A jaka niespodzianka! Myślałam że w wolny poniedziałek weźmiesz wolne od bloga. Siłą nawyku zajrzałam tutaj. Zaczęłam tydzień tradycyjnie od kawy i Pimposhki.

O wpisie.
Czyli siła w prostocie. Choć nie lubisz gotować jak wspominałaś wiele razy, pewnie czujesz się mniej przeciążona tym całym planowaniem posiłków. Do tego czujesz się lepiej, więc same plusy zmiany odżywiania. Jak ci się wydaje, zostajesz przy tym stylu jedziemy jedzenia czy czekasz na rozszerzenie listy produktów?

Miłego tygodnia.

Alicja
9 miesięcy temu
Odpowiedz  Pimposhka

No i oto chodzi, cieszę się że znalazłaś rozwiązanie na dolegliwości związane z jedzeniem. No to poczytam jutro rano z kawą.

By Pimposhka
4
0
Would love your thoughts, please comment.x