Uszyłam sobie komplet po domu, ale zdążyłam go już pobrudzić, tak że nie mam zdjęć*. Mogłabym pokazać sweter, ale jeszcze schnie. Przy odrobinie szczęścia może uda mi się pochować nitki przed moją podróżą do Londynu jutro. Dobrze, że mam chociaż małpę…..
To ten czas w roku kiedy bardzo dużo się dzieje, szczególnie w strefie domowej. Szkoła bombarduje nas jasełkami, koncertem kolęd, świątecznym kiermaszem itd. Starsza P. przygotowuje się do swojego tanecznego show (sześć przedstawień, próba techniczna i kostiumowa zjedzą nam trzy weekendy). Młoda bardzo się cieszy. W zeszłym roku w Halloween złamała rękę podczas prób i to wszystko ją ominęło. My cieszymy się nieco mniej. Szkoła tańca, do której chodzi jest świetna merytorycznie ale administracyjnie jest absolutnie i bezdyskusyjnie najgorszym biznesem z jakim miałam kiedykolwiek do czynienia. Każda wiadomość od nich powoduje wk***** (wybaczcie, ale jest naprawdę tak źle).
W pracy powinien być to relatywnie luźny czas, ale ze względu na kryzys w październiku mam sporo do nadrobienia, a do tego jest to sezon konferencyjny i sporo podróżuję. No i jest jeszcze świąteczny kiermasz charytatywny. W zeszłym roku zrobiłam na szydełku jakieś 30 breloczków. W tym roku będzie duuużo skromniej. Postanowiłam też, że nie będę szyła ałtfitu na służbowe przyjęcie świąteczne. Prawdopodobnie nie będę też robiła tortu urodzinowego dla starszej P. (Starsza P. kończy za niecały miesiąc 10 lat!). W tym roku nie planujemy przyjęcia, tylko rodzinną wycieczkę do fabryki czekolady.
W związku z powyższym jest bardzo możliwe, że do końca roku będę tu tylko pokazywać wyroby rękodzielnicze. Takie wpisy wymagają nieco mniej myślenia i mniej czasu. Za to na styczeń planuję serię wpisów w temacie rozwojowym/refleksyjnym/motywującym. Wiecie, takie trochę w typie 'nowy rok, nowe wyzwania’.
No dobra, to małpiszon. To druga maskotka dla wnucząt koleżanki z pracy. Eliza dostanie kicię (klik), a Harry dostanie małpiszona.
Małpiszon jest z tego wzoru (klik), który kupiłam na Etsy po konsultacji z koleżanką. Wzór jest dobrze rozpisany ale mógłby być dokładniejszy. Lubię wzory, które mają instrukcje gdzie konkretnie włożyć oczy albo przyszyć uszy. Małpiszon jest zrobiony z włóczki Merino Extra Fine Dropsa na szydełku 2.5mm. Po raz pierwszy zrobiłam amigurumi z merynosa, a nie z bawełny. Robi się bardzo podobnie, może trochę gorzej pruje, a maskotka jest nieco przyjemniejsza w dotyku. Na małpiszona zeszło mi około 1 i 1/3 motka brązu i trochę beżu. Tak jak kicia, maskotka nie jest zbyt duża, idealna dla małych rączek i nadająca się na towarzysza podróży. Mam nadzieję, że nowy właściciel będzie zadowolony.
*Mariola 🙂
Dodałam przycisk z lajkiem. Można go nacisnąć i dać mi znać, że ‘jestem’, ‘przeczytałam’, ‘dobra robota’, ‘fajnie, że jesteś’, ‘doceniam to, że piszesz’. Dla mnie jest to znak, że ktoś tam po tej drugiej stronie jest i czyta. Umawiamy się, że naciśnięcie tego przycisku nie oznacza, że koniecznie zgadzacie się z treścią wpisu, ok?
Śliczny małpiszon 🙂
Dziękuję! Mi też się podoba. Może zrobię takich więcej?
Blask Kici mocno przygasł po narodzinach małpiszona, bardzo mnie zauroczył. A poza tym to z A. Rosiewiczem zanucę… a gdy cię czas pogania, przodem puszczaj drania..
Hi hi wiesz co, chyba masz rację. Kicia wydaje się być taka egzaltowana. Słowo daję, dopiero po Twoich słowach zdałam sobie sprawę, że tą piosenkę śpiewa Rosiewicz. Ale numer!!!???
Małpiszon wyszedł super, ja bym mu jeszcze dodała kolorowe gatki – pewnie szyte bo łatwiej ogarnąć, lubię kolorowe akcenty w maskotkach ale oczywiście bez wyszedł perfekcyjnie
Oj tak, to doskonały pomysł. Mogłabym je też ewentualnie wyszydełkować jako część maskotki, że też nie wpadłam na ten pomysł. Może jeszcze takiego małpiszona popełnię to będę o tym pamietać.
Obie maskotki urocze. I jak zawsze 100% precyzja w wykonaniu:-)
Ba, no wiadomo! Dzięki!
Obie maskotki pierwsza klasa, cudo
Dziękuję!