Ludzie dzielą się na dwie kategorie. Na takich, którzy Nowy Rok zaczynają uzbrojeni w nowy karnet na siłownię, świeżutki kalendarz albo notatnik, nową dietę, książkę o samodoskonaleniu, plasterek nikotynowy, nową apkę do blokowania Instagrama i co tam jeszcze. Pełni nadziei, że oto uda im się wreszcie pokonać własne słabości, wykorzenić złe nawyki i wreszcie zostać wersją siebie, którą zawsze chcieli być. Statystycznie właśnie dzisiaj (w trzeci poniedziałek stycznia nazwanym 'niebieskim poniedziałkiem’ lub 'najbardziej depresyjnym dniem w roku’) większość z nich zdaje sobie sprawę, że znowu im się to nie udało.
Druga kategoria to ludzie, którzy mają gdzieś noworoczne postanowienia i może nawet dyskretnie podśmiewają się z tych pierwszych.
Ja raczej należę do tego pierwszego sortu ale jestem na tyle duża, że w pełni zdaję sobie sprawę, że 'Nowy rok, nowa ja’ to tylko hasło marketingowe, za którym kryje się poważna trauma. Tak naprawdę każdy nowy dzień (i nawet nie musi to być poniedziałek) jest dobrą porą aby coś w swoim życiu zacząć zmieniać. Firma Hobonichi produkuje kalendarze, które zaczynają się w kwietniu, łatwo też można kupić kalendarz, który zaczyna się we wrześniu (jeśli ktoś lubi zaczynać czystą kartą).
Już nie robię wielkich postanowień noworocznych i wiem, że nie ma sensu zmieniać czegoś o 180 stopni w ciągu jednego dnia. Postanowienia typu od dzisiaj nie palę, nie piję, nie jem cukru, codziennie chodzę na siłownię i piję trzy litry wody są totalnie nieosiągalne, nierealne i grożą załamaniem nerwowym. Nie robię też nigdy planów długofalowych typu gdzie chcę być za pięć czy dziesięć lat. Nie umiem.
Muszę jednak przyznać, że jeśli chodzi o plany noworoczne, to w ciągu ostatnich kilku lat osiągnęłam pewne sukcesy. Postanowiłam, że 2023 będzie rokiem, kiedy skupię się na rozwoju mojej kariery. Miałam nową pracę już w styczniu. Kiedy postanowiłam, że w 2024 zabiorę się za moje jelita, to w lutym spotkałam się z dietetyczką i faktycznie bardzo dużo poprawiło się u mnie od tego czasu.
Plan na 2025? Otóż zawsze podobał mi się pomysł, aby wybrać na Nowy Rok jakieś słowo, hasło, motto (albo nowocześniej – hashtag), które będzie nam przyświecać przez następne 12 miesięcy. Na przykład 'mniej’, 'wolniej’, 'jestem dość’, ’carpe diem’ i tym podobne. Postanowiłam, że na 2025 wybiorę sobie takie słowo. I jest to….
ŻyczliwośĆ
Nie jestem osobą nadto życzliwą. Jestem raczej 'krytycznym przyjacielem’. Nie głaszczę, moja specjalność to surowy ale motywujący kopniak w pupę. Myślę sobie, że przydałoby mi się trochę więcej życzliwości zarówno w stosunku do innych, jak i do samej siebie. No i Świat potrzebuje dziś życzliwości jak nigdy. Zobaczymy gdzie mnie to zaprowadzi.
A Wy? Macie jakieś postanowienia noworoczne?
Dodałam przycisk z lajkiem. Można go nacisnąć i dać mi znać, że ‘jestem’, ‘przeczytałam’, ‘dobra robota’, ‘fajnie, że jesteś’, ‘doceniam to, że piszesz’. Dla mnie jest to znak, że ktoś tam po tej drugiej stronie jest i czyta. Umawiamy się, że naciśnięcie tego przycisku nie oznacza, że koniecznie zgadzacie się z treścią wpisu, ok?
W takim razie proponuję zajżec na strone Sylwii Włodarskiej bo ona niedawno stworzyla „Nieoczywsity przewodniek po życzliwosci dla siebie,” Ja go sobie kupiłam i pomału korzystam bo też mam z tą życzliwoscia trudno…
Nie robię postanowień ani nawet podsumowań a to ponoc jest podstawa-ale skoro nie postanawiam to nie musze podsumowywać. Jestem czlowiekiem ktoremu życie się przydarza…Ale za to jak cos bardzo chcę to robie to pod koniec/w pierwszym dniu cyklu i to u mnie dziala bo wtedy mi latwiej, np 14 lat temu tak rzucilam palenie, tak mi łatwiej rozpocząc biegnie, czy wziąć kilkumiesieczną seperację z cukrem.
Trzymam kciuki za życzliwosc Twoja i moja- może za rok napiszesz jak Ci poszło ?
Pozdrawiam Joanna
Z tym cyklem to masz absolutnie rację. Jeśli chodzi o Sylwię to ostatnio jej szukałam i znalazłam, choć nie miałam pojęcia, że się 'przebranżowiła’. Kiedyś kupiłam jej e-booka o zarządzaniu czasem dla rodziców. Był fajny, ale doszłam do wniosku, że sama mogłabym coś takiego napisać. Tego typu publikacje nie do końca do mnie przemawiają.
Tak, mam postanowienie noworoczne – przez pól roku ani metra włóczki nie kupić. Na razie się trzymam. Pozdrawiam
Powodzenia!
Bardzo ciekawe spostrzeżenia. Zawsze traktowałam moje urodziny jako podsumowanie i plany. Jestem z kwietnia więc wtedy był mój nowy rok 🙂 . Od kiedy pracuje w edukacji, przeważnie jest to wrzesień. Jestem bardziej z tych, wszystko albo nic. A więc, palenie rzuciłam z dnia na dzień, 15 lat temu czy jakoś tak. Pewne grupy jedzenia również, tak samo alkohol etc. Nie robię postanowień, skupiam się bardziej na tym czego chciałabym dokonać, gdzie pojechać, listę książek, online treningow etc. Planuję trymestrami i tak ten system mi działa. Nie mam 5 letnich planów ale wiem gdzie zmierzam.
Dla mnie rok 2025 jest pod patronatem „przemiana”.
Piękne motto życzliwość bo potrzeba jej każdemu.
Ha ha ja mam odwrotnie. Do zmian muszę się merytorycznie przegotować, jak to metodolog 🙂
P.S. Podoba mi się pomysł planowania trymestrami.
Ja zimą mam ochotę wyruszyć na północ, zrobić sobie norkę w śniegu i spędzać tam czas w ciszy i spokoju. Energii starcza mi tylko na przerabianie oczek i patrzenie w płomień świeczki. Nie robię żadnych postanowień w tym roku. No może poza jednym, żeby się bardziej udzielać w komentarzach, bo wiem że pisanie w pustkę jest dla twórcy frustrujące.
Ja też nie przepadam za zimą. No właśnie, ta pustka. Fajne postanowienie. O tym jest mój najnowszy wpis.
I nie zmieniaj tego, kopniak w dupę jest bardzo motywującym działaniem. Wszystkiego dobrego!
Tak Halino, mam wrażenie, że pod tym względem jesteśmy podobne 🙂
Nie robie noworocznych postanowien. Co prawda trzy lata temu rzucilam 1 stycznia cukier i alkohol, ale nie dlatego ze byl nowy rok, ale dlatego ze obejrzalam dokladniej swoje zdjecia z sylwestra i sie przerazilam. Przez 10 lat tylam cichutko i wolniutko i tak z osoby zawsze szczuplej zmienilam sie w osobe okragla. Trzy lata minely i dalej sie trzymam tej zmiany.
Spodobalo mi sie postanowienie Barbary z tym niekupowaniem wloczek, moze sobie pozycze i tez nic nie kupie, powiedzmy do polowy roku. Potem bede w Polsce i zawsze cos dostaje w prezencie.
Zycze powodzenia z „zyczliwoscia”
Dzięki!
powiem tak:po pół roku sprawdzam!
Za pół roku może mnie tu już nie być…. ale sama siebie też będę sprawdzać.
oj ten cięty język.Przepraszam,że się nie podpisałam .Krystyna
Twój czy mój hi hi? Jak przeczytasz jutrzejszy wpis to zrozumiesz o co mi chodziło 🙂