Uszytki i materiałki

Uwaga! Promocja wiosenna! Do końca miesiąca na blogu wpisy wyłącznie rękodzielnicze! 🙂

Ostatnio miałam bardzo intensywny czas z maszyną i drutami. Przed wyjazdem do Polski udało mi się skończyć płaszcz. Tak, zrobiłam te cztery dziurki na guziki, ale nie miałam w tym ani grama przyjemności!!! Jak zobaczyłam prognozę pogody dla Krakowa i Tarnowa to płaszcz jednak został w domu. Także zdjęć na ludziu nie mam i płaszczem jeszcze się nie pochwalę. 

Mam za to do pokazania dwa inne uszytki, które również skończyłam przed wyjazdem do Polski. Pierwszy to kolejny dresik dla mojej mamy. Moja mama została wielką fanką modalu i powiem Wam, że to jeden z moich ulubionych materiałków do noszenia. Modal nie jest tani i nie jest go tak łatwo kupić. Ja dresówkę modalną kupuję w Minervie (klik). Jedyna wada to taka, że nie ma zbyt dużego wyboru kolorów (nie mówiąc o wzorach). Mają tam też fajny dżersej z modalu (klik). W Polsce dresówkę modalną sprzedaje Eve selection (klik). Kupić dresy z modalu (a nie z mieszanki z modalem) też jest trudno i raczej trzeba szukać niszowych firm, np. tutaj (klik). Modal gorąco Wam polecam, to jakby zanurzyć się w masełku. 

Moja mama okazała się też wielką fanką spodni Hudson pants (klik) i wykrój ten polecam z całego serca. Absolutnie uszytek szyty najczęściej w moim buduarze. Trochę mnie to zdziwiło, bo ja i mama mamy bardzo różne figury i generalnie lubimy inne fasony spodni. A tu obie lubimy takie same! To ewenement. 

Drugi uszytek to podróżny worek na pranie. To jest bardzo przydatna rzecz. Pakujemy do walizki, w czasie pobytu trzymamy tam brudy typu majtki, skarpetki, koszulki a potem wszystko bach do kosza na pranie po powrocie do domu. Od wielu lat już z takim jeżdżę. Miałam kiedyś taki z jakiegoś hotelu, zrobiony z takiej medycznej flizeliny, ale mi się gdzieś zapodział. Potem miałam takie hotelowe ze zwykłej folii, ale te nie były już takie fajne. Postanowiłam więc sobie taki uszyć. 

Materiałki kupiłam w promocji w Minervie, uruchomiłam hafciarkę, jeden wieczór i worek gotowy (nawet z podszewką). 

Polecam, to super praktyczna sprawa i fajnie się sprawdza w podróży na krótkie dystanse. 

A teraz o materiałkach. Do Polski leciałam liniami Britsh Airways co oznacza, że miałam dużą walizkę a mało rzeczy. W związku z tym postanowiłam zamówić w Polsce duuuużo materiałków. Po skomplikowanym uszytku jakim był płaszcz, mam ponownie ochotę na dzianiny. Czas wiosennie odświeżyć moją podomową garderobę

Największe zakupy poczyniłam w szczecińskim Fabric Shop. Na zdjęciach wszystkie materiałki są po praniu, przed prasowaniem.

Żurawie (klik) kupiłam w dwóch jakościach: jako dżersej i jako tkaninę. Powstanie z tego piżama (w kilku wersjach długości) plus podomka. 

Liście bananowca (klik) również kupiłam w dwóch jakościach: dresówkę i dżersej. Z tego powstaną domowe dresy (również w kilku długościach) więc na pewno kolejne Hudsony plus jakieś topy. 

Powiem tak. Mam mieszane uczucia odnośnie tego sklepu. To moje trzecie zamówienie u nich, w sumie wydałam tam prawie 1400 zł i nie żałuję. Autorskie wzory są super, a jakość tkanin jest również doskonała. Ceny też nie są zbytnio wygórowane, bo materiałki mają hojną szerokość: dżersej i tkanina to aż 170 cm, a dresówka 155 cm. W wielu sklepach standardem jest 145 cm. 

Ale… sklep reklamuje się, że do każdego zamówienia dodają próbki (złożyłam trzy zamówienia i nigdy żadnych próbek nie dostałam) oraz, że pomagają w wyborze materiałków. Przy tym zakupie poprosiłam o poradę, bo chciałam dobrać ściągacze oraz gładki jersey, który będzie się dobrze komponował z wybranymi wzorami. Kiedy po kilku dniach bez odpowiedzi ich ścignęłam, dostałam odpowiedź, że takie sprawy ogarniają w weekendy i zrobią mi zdjęcia. Kiedy nie dostałam maila po weekendzie znowu ich ścignęłam, po dwóch dniach dostałam odpowiedź, że ‘W ten weekend nie udało nam się zrobić zdjęć’. I tyle, żadnej informacji, kiedy ewentualnie mogę liczyć na odpowiedź. Dodam, że nie prosiłam o zdjęcia a poradę. Dałam więc sobie spokój i zamówiłam tylko materiałki we wzory. Także…. myślę, że będę tam składać kolejne zamówienia bo lubię ich materiałki ale obsługa klienta pozostawia wiele do życzenia.

W sierpniu jedziemy na wesele. Oczywiście, że mam w planach uszyć sobie sukienkę. Nie wybrałam jeszcze wzoru (to temat na osobny wpis) ale korzystając z okazji kupiłam pięć metrów wiskozy w sklepie Super Tkaniny (klik). Tam obsługa klienta odpowiada na pytania z prędkością światła, za to na wysyłkę trzeba trochę poczekać. Materiałek jest super, dokładnie taki jaki chciałam i mam nadzieję, że uda mi się z niego wyczarować coś fajnego. 

Za tydzień pokażę Wam dziergadełko. Brakuje mi teraz projektu ‘telewizyjnego’ więc postanowiłam chwycić za szydełko:

Życzę Wam miłego tygodnia! 


Dodałam przycisk z lajkiem. Można go nacisnąć i dać mi znać, że ‘jestem’, ‘przeczytałam’, ‘dobra robota’, ‘fajnie, że jesteś’, ‘doceniam to, że piszesz’. Dla mnie jest to znak, że ktoś tam po tej drugiej stronie jest i czyta. Umawiamy się, że naciśnięcie tego przycisku nie oznacza, że koniecznie zgadzacie się z treścią wpisu, ok?

Subscribe
Powiadom o
7 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
16 dni temu

A co będzie z Muskat? Materiały super i w ogóle co Ty robiłaś w Krakowie i w Tarnowie, gdzie są moje wnuczki? 😀
A wiesz, że w mieście Łodzi mówiło się na materiały “towar”? 🙂
Pozdrawiam serdecznie!

Łucja
15 dni temu
Odpowiedz  Czajka

I nawet mówiło się “nabrać towaru” zamiast – kupić materiał

10 dni temu
Odpowiedz  Pimposhka

Ale doczytałam potem. Dziewczyny do nas też przeszły. O, gęsi, fajnie. Ja się zabieram do maskotek i nie mogę się zebrać.

Marzena
16 dni temu

Podróżne woreczki na pranie (i nie tylko) szyję z ortalionu – lekki, cienki i izolujący 😉

By Pimposhka
7
0
Would love your thoughts, please comment.x