Z pewnością nikogo nie zaskoczę, jeśli napiszę, że szycie na maszynie a kupowanie materiałków to dwa, zupełnie osobne hobby. Wygląda na to, że ja mam jeszcze trzecie hobby i nazywa się… kupowanie maszyn do szycia!
Otóż jestem szalenie zadowolona odkąd szwankującego Vikinga zamieniłam na Bernette B79. Cały czas mam w planach recenzję mojej maszyny ale…. to taki robot, że aby dobrze ją pokazać to muszę to zrobić za pomocą filmików, a ja z tych niefilmujących.

Dość powiedzieć, że maszyna sprawdza mi się znakomicie. Uwielbiam elektroniczne maszyny, uwielbiam wszelkie bajery ułatwiające szycie. Ale prawda jest taka, że te bajery to kompromis, bo elektroniczne maszyny lubią się psuć i nie są tak niezawodne jak maszyny mechaniczne. Viking zostawił we mnie lęk, że taka maszyna może się zepsuć i to w najmniej optymalnym momencie. Wiedziałam, że aby sobie z tym lękiem poradzić, muszę mieć w domu zapasową maszynę.
Co prawda kupiłam starszej P. bardzo podstawowego Singera i faktycznie, kiedy Viking się psuł musiałam na niej coś tam uszyć czy raczej przeszyć. Jednak ta maszyna to było okropne dziadostwo i się jej pozbyłam.

Viking nie nadawał się na maszynę zastępczą, bo totalnie straciłam do niego serce. Naprawiony trafił do nowego domu, a pieniądze ze sprzedaży leżały na koncie. Szukałam nowej maszyny.
Długo zastanawiałam się nad Janome 5060 QDC

To model, z którego korzystają uczestnicy programu ‘The Great British Sewing Bee’. W tym programie szyją bardzo różnorodne projekty co sugeruje, że ta maszyna jest naprawdę wielozadaniowa. Taka ciekawostka, był jeden sezon, w którym uczestnicy szyli na Bernette B38 ale Janome wróciła do łask już w następnym sezonie. Chciałam kupić ją używaną, ale ta maszyna praktycznie nie istnieje na rynku wtórnym. To wszystko sugeruje, że to jest naprawdę udany model. Janome jednak jest dość droga jak na zastępczą maszynę (550 funtów i nigdy nie bywa w promocji ) no i jednak też jest elektroniczna (choć nie jest tak zaawansowana jak moja B79).
Na początku marca miałam urodziny i w ramach prezentu dla siebie postanowiłam wreszcie kupić zastępczą maszynę. Zostałam przy marce Bernette i kupiłam totalnie mechaniczną maszynę ‘heavy duty’* czyli Bernette Crafter 05. Mała, prosta, gniotsa, nie łamiotsa. Kosztowała niecałe 300 funtów.








Ta maszyna ma wszytko to, co potrzeba np. regulację docisku stopki, trzy pozycje igły i jako jedyny model ‘heavy duty’ ma w swoim arsenale ścieg do dzianin, na czym bardzo mi zależało. Dużo szyję z dzianin i maszyna zastępcza musi mieć tą funkcję.

Jedyne co mnie trochę rozczarowało to nawlekacz, którego jeszcze nie udało mi się użyć z sukcesem oraz brak jakiegokolwiek pokradełka na maszynę. Muszę jej uszyć jakiś ochraniacz albo nawet torbę. Jeśli kiedyś będę musiała zabrać maszynę na jakiś wyjazd, to będzie to ta.
Zależało mi na modelu ‘heavy duty’ czyt. do zadań specjalnych, bo jeśli moja Bernette B79 ma jakąś wadę to wg. mnie nie za dobrze radzi sobie z bardzo ciężkimi projektami. Crafter, jak tylko przyszedł, od razy wkroczył do akcji:

A co z tego wyszło, pokażę Wam już niebawem.
Uważam, że mój park maszynowy jest teraz kompletny. Mam w sumie główną maszynę z funkcją hafciarki, overlocka z funkcją covera i zastępczą maszynę emergency, która przy okazji jest ‘heavy duty’. Pięć w cenie trzech. Na razie wystarczy.
*Użyłam cudzysłowia, bo żadna domowa maszyna ‘heavy duty’ nie równa się maszynie przemysłowej. Jednak porównując możliwości B79 i Craftera wyraźnie czuć, że ta druga jest silniejsza i lepiej radzi sobie z ciężkimi projektami. I nie każda mechaniczna maszyna jest ‘heavy duty’, bo ten podstawowy Singer to był pod tym względem żart.
Dodałam przycisk z lajkiem. Można go nacisnąć i dać mi znać, że ‘jestem’, ‘przeczytałam’, ‘dobra robota’, ‘fajnie, że jesteś’, ‘doceniam to, że piszesz’. Dla mnie jest to znak, że ktoś tam po tej drugiej stronie jest i czyta. Umawiamy się, że naciśnięcie tego przycisku nie oznacza, że koniecznie zgadzacie się z treścią wpisu, ok?
Jak się dużo szyje to taka zapasowa maszyna daje komfort pracy i spokój ducha, że każdy zaczęty projekt będzie ukończony w planowanym czasie. Wiem z doświadczenia dziewiarki, że np. złamany drut lub pęknięta żyłka w czasie dziergania czegoś i brak zapasu to duży dyskomfort, a czekanie na nowe zamówione w necie to kilka dni zwłoki. Jeśli udzierg jest robiony na czas to stres wzrasta.
Tak więc wcale Ci się nie dziwię, ze kupiłaś sobie zapasową maszynę.
Nowy nabytek wygląda bardzo zgrabnie, a jako że moje umiejętności szyciowe są dość minimalne to wygląda na o wiele przyjaźniejszą i “do ogarnięcia”, jak na moje oko 😉
Materiały na nowy projekt zapowiadają coś ciekawego – płótno w naturalnym kolorze, błękitna podszewka, taśma – czyżby zapowiadała się jakaś fajna torba? 😉
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Tak, wyszła fajna torba! Pokażę ją za tydzień. Viking, który często szwankował naprawdę psuł mi przyjemność szycia.
Odetchnęłam z ulgą, czyli nie tylko ja tak mam .
Kupowanie maszyn to bardzo zaraźliwe hobby. Wiem coś o tym. Twoja zastępcza maszyna wygląda solidnie i fakt, mechaniczna generalnie jest zawsze bezpieczną opcją. Miałam kiedyś strong &tough Brother, i bardzo chwaliłam sobie tą maszynę. Szyłam nawet na niej pierwsze torebki z cięższych materiałów. Mam nadzieję że heavy duty Bernette służy ci dobrze. Ty szyjesz sporo z dzianin, powiem że ściągnięcia dzianinowej wygląda dobrze. Podpowiem ze do dzian fajnie mieć stopkę kroczącą. Pewnie masz. Zabieranie maszyny na wakacje, szczególnie na przyczepę to u mnie standard, .
Wiesz przyglądam się tej hafciarce. Ostatnio miałam parę projektów gdzie potrzebowałam haftu i moja koleżanka pomogła. Poszukam na pewno. Używałaś już tej funkcji? Jesteś zadowolona? No i jeszcze jedno pytanie, czy ma pory usb na własne wzory?
No i na koniec, projekt torba? Fajne połączenie kolorów. Płótno wierzchnie wygląda jak surowe calico, które bardzo lubię do toreb.
Z niecierpliwością czekam na ten projekt.
Miłego poniedziałku i niech się dzieje maszynowo
Nie mam stopki kroczącej. Ale może kupię do Craftera, B79 ma wbudowany górny transport. Co do hafciarki to tak:
I na koniec, tak wyszła torba. Pokażę za tydzień 🙂
Dzień dobry i składam zaległe najlepsze życzenia urodzinowe 🙂
Mam jedną maszynę do szycia, tutejszą Wertarbeit, ponoć super, ale trochę ten mercedes kurzy mi się podoba biurkiem… ostatnio legginsy skracałam.
Myślę, że na emeryturze najpóźniej zacznę na serio szyć więcej niż takie poprawki…
Póki co, energii starcza mi na drutowanie i czytanie.
Pomposzko, pozdrawiam serdecznie i nieustannie podziwiam Twojaą precyzyjność w podejściach do tematów.
Dzięki! Tak wiem, że masz maszynę i się kurzy. Ale kiedyś nabierzesz weny i może Ci już tak zostanie?
Też lubię mieć ‘park maszynowy’. Odkąd kupiłam lidlowską Singer to używam jej z upodobaniem, jako zastępczą mam swojego pierwszego łucznika, który też dla mnie jest heavy duty. Overloka pierwszego kupiłam łucznika i nie był to dobry zakup, teraz mam Juki tylko dlatego, że pobliski zakład szwalniczy ma Juki i w związku z tym mam gdzie znaleźć mechanika. No ale na razie, odpukać, się nie psuje.
Nowy Singer ma bardzo złe opinie, podobno jakaś kiepska chińska firma kupiła prawa do marki i można się mocno naciąć. Ten co ja miałam w domu był fatalny. W UK jest bardzo popularny Singer Heavy Duty i jest go mnóstwo na rynku wtórnym co mówi samo za siebie. Chociaż mam podejrzenie, że moja Bernette Crafter jest z tej samej fabryki (05 jest produkowana na Tajwanie, B79 w Malezji). Cieszę się, że Tobie Singer się sprawdza. Taka ciekawostka. Kuzyn raz pokazał mi maszynę, którą kupił chrześnicy (mojej) i poprosił aby im pokazać jak się wyciąga nitkę z bębenka. To była chińska maszyna totalnie no name, a potem w Internecie widziałam identyczną ale… z logo Łucznika.
Mam Janome i nie zmieniłabym na inną, więc nie dziw się, że używanych nie ma.
Fakt Janome są bardzo dobre. Mam 2 jako zapasowe domowe i nigdy bym się ich nie pozbyła♥️
Janome ma naprawdę bardzo dobrą opinię, na rynku wtórnym jest ich mnóstwo, do wyboru do koloru, i klasyczne i nowoczesne, tanie i drogie, ale ten model akurat jest bardzo trudno kupić z drugiej ręki.
Przykro mi że Viking się nie sprawdził. Mojej lily od 25 lat nic nie dolega a 9 warstw dżinsu przeszywa śpiewająco. Palec i kość też by pewnie przeszyła. Idę pogooglać te Twoje nabytki.
Swoją drogą, Twoja konkretna Lily też nie jest do dostania z drugiej ręki. Niestety Husqvarna padła ofiarą Chińskiej produkcji tak jak Singer.
O, jak ja rozumiem to hobby! Mam kilka maszyn, a gdyby nie brak miejsca, to bym miała jeszcze przemysłową stębnówkę, no, ale na razie mi większy metraż nie grozi, więc pozostanę przy dotychczasowym parku maszynowym
A propos nawlekacza – on trafia w dziurkę wyłącznie w najwyższej pozycji igły. Mechaniczne maszyny nie mają automatycznego ustawiania igły w tej pozycji, więc trzeba to ręcznie ustawić bardzo starannie, żeby działało. Może też haczyk nawlekacza skrzywił się w którymś momencie? Weź lupkę i prześledź temat 🙂
A wiesz, o tym nie pomyślałam. Dzięki, zobaczę Co da się zrobić. Fajnie wiedzieć, że nie tylko ja mam park maszynowy i lubię kupować maszyny do szycia.