Małe Pimposhki zamieniły morze na jezioro i obecnie są na Kaszubach. Mam nadzieję, że dziadkowie też trochę odpoczną.

W zeszłym roku, kiedy dziewczynki były w Polsce, po godzinach remontowaliśmy pokój młodszej P. Do Polski pojechaliśmy wykończeni. W tym roku miałam bardzo intensywny czerwiec i lipiec. Nauczona doświadczeniem, na ten czas ‘bez dzieci’ nie robiłam tym razem żadnych planów. Troszkę odgruzowaliśmy dom, sprzedaliśmy trochę gratów z garażu, poszliśmy trzy razy do kina i to by było na tyle. No i jeszcze urządziłam sobie ekstremalne szycie.
Małe Pimposhki bardzo lubią swoje ręczniki kąpielowe z kapturem. Mamy dwa w rozmiarze dla ‘starszaka’ od Layette, firmy, którą wraz z mężem prowadzi Gusia z bloga Magiczny Domek. Ręczniki są bardzo dobrej jakości i naprawdę długo nam służyły ale wymagały już wymiany no i zrobiły się trochę małe. Niełatwo jest jednak znaleźć ręcznik z kapturem na starsze dziecko, kto szukał ten wie. Co prawda udało mi się takie znaleźć, ale były dość drogie, 45 funtów za sztukę. Postanowiłam, że sama takie uszyję, to nie może być przecież takie trudne prawda?
W sklepie Dunelm (taki tutejszy sieciowy sklep z artykułami domowymi) kupiłam porządne ręczniki z egipskiej bawełny. Kupiłam największy rozmiar tzw. Supersize Bath Sheet (czyli prześcieradło kąpielowe), dwa metry na metr. Do tego dwa ręczniki ‘do rąk’ na kaptur. Dziewczyny same wybrały sobie kolory. W Minervie kupiłam 6 metrów białej dżersejowej taśmy ze skosu (która okazała się być w ogóle nie ze skosu) plus opakowanie igieł 90 to dżerseju. W sumie za wszystko zapłaciłam jakieś 5 funtów mniej, niż to co zapłaciłabym za dwa gotowe ręczniki, które znalazłam w sieci (wiadomo). Resztę potrzebnych materiałków miałam w Stasiu.









Muszę przyznać, że namęczyłam się przy tym szyciu jak nie wiem co. Te ręczniki były jeszcze bardziej wymagające niż pokrowiec na ogrodową suszarkę. Obszyć takie frote cudo elastyczną taśmą ze skosu (każdy sześć metrów) i jeszcze ‘złapać’ w tym kaptur to nie takie hop siup. Nie jest więc idealnie, ale wszystko jest obszyte i mam nadzieję, że kaptur nie odpadnie w praniu.
Co ciekawe z aksolotlem poradziła sobie moja normalna maszyna. Trochę pomarudziła ale generalnie naprawdę dała radę bez większego wysiłku. Panda jednak ją pokonała. To dlatego, że kaptur był zrobiony z nieco grubszego dżerseju interlock, taśma też była nieco grubsza i te dodatkowe milimetry sprawiły, że do obszycia musiałam użyć drugiej maszyny, tej do zadań specjalnych. Muszę przyznać, że denerwuje mnie brak kontroli prędkości w tej maszynie. Choć nie wiem jak się staram, pedał ma tylko dwa ustawienia – szybko i jak się dociśnie – bardzo szybko. Eh! Czy zmiana pedału by coś dała? Uaktualnienie: Mam w domu dwa pedały, które pasują do tej maszyny. Jeden przyszedł z maszyną, drugi jest od overlocka. Ten od overlocka ma lepszą regulację prędkości. Muszę tylko pamiętać aby ten podłączyć jak będę z niej korzystać.
Do aplikacji bardzo przydaje się taki klej do materiału w sztyfcie. Nie trzeba się bawić w szpilki. Aplikacje z dżerseju na dżerseju to też ‘ciekawe’ zadanie. Ja głupia aksolotla robiłam ‘na żywca’, przy pandzie poszłam po rozum do głowy i elementy podkleiłam lekką flizeliną. Eh. Całe życie człowiek się uczy. Moja maszyna sobie jednak z tym poradziła, nawet bez flizeliny, bo jest naprawdę precyzyjna. Za to ją kocham.

Zobaczymy jak ręczniki sprawdzą się w praktyce. Są duże i ciężkie, pewnie trochę za ciężkie. Są raczej tylko do użytku domowego. Na basen trzeba by iść z walizką. Obawiam się też, że kaptur może być za duży. Jak małe Pimposhki wrócą to wszystko się okaże. Ja jestem z siebie bardzo zadowolona, ale zupełnie nie wiem dlaczego ostatnio ładuję się w takie ekstremalne projekty?
Myślę, że w najbliższych miesiącach szycie zejdzie trochę na drugi plan. Zanim to jednak nastąpi mam w planach jeszcze jeden spory projekt, wreszcie dla mnie:

Życzę Wam miłego tygodnia.
Dodałam przycisk z lajkiem. Można go nacisnąć i dać mi znać, że ‘jestem’, ‘przeczytałam’, ‘dobra robota’, ‘fajnie, że jesteś’, ‘doceniam to, że piszesz’. Dla mnie jest to znak, że ktoś tam po tej drugiej stronie jest i czyta. Umawiamy się, że naciśnięcie tego przycisku nie oznacza, że koniecznie zgadzacie się z treścią wpisu, ok?
Świetne te ręczniki z kapturem, na pewno się spodobają 🙂
U nas nareszcie pogoda się ustabilizowała i przez tydzień ma być słonecznie, więc dziewczynki będą miały fajny pobyt na Kaszubach.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Tak, mieli super pogodę. Dzisiaj bawią się w Redzie, wracają do nas w poniedziałek. 🙂
Na urlopie lepiej ekstremalnie Szyc, dziergam, czytać, niż remontować, przypominam sobie wasza akcje urlopową. No cóż, czasem łatwiej się mówi, niż niewykonuje… na wrześniowy urlop zaplanowane mam czyszczenie okien i pranie firanek w domu. Ale poza tym, inne rekreacyjne plany, w końcu to jeszcze lato w Górnej Frankonii, I nie tylko co weekend gdzieś coś się dzieje.
Opatulacze plażowe piękne. Ja sobie coś “na ramiączkach” w temu kupiłam, dorobiłam zatrzaskę, bo mi za dużo na dole widać było w drodze od prysznica do przebieralni…
Życzę dziewczynkom i wam miłych wakacji!
Takie, takie otulacze plażowe to mus, są super praktyczne! A ręczniki mam nadzieję okażą się jednak praktyczne. Czytam Twojego bloga i tyyyyyle się tam dzieje, ciągle gdzieś jeździcie. Fajnie! W zeszłym roku zdecydowanie przesadziliśmy ale mam nauczkę. 🙂
Ręczniki piękne, dziewczyny na pewno będą zadowolone. Jeśli chodzi o klej, szyję dużo torebek i używam dwustronnych taśm klejących. Są w różnych rozmiarach, polecam jak długopis ci się skończy.
Jej, widzę że zabierasz się za Cambrię. Ja mam już 5! Tylko jedna jest w pełnej długości bo takie do kolan czy pół uda mi pasują bardziej. Pamiętam Marzena uszyła wersję ocieplaną albo z podszewką.
Czekam z niecierpliwością na twoją wersję i ciekawa jestem wyboru materiału i wykończenia.
Na koniec, wypoczywaj gdy dzieci nie ma. Inne prace da się zrobić gdy dziewczyny są z wami, z organizacją, w której jesteś świetna.
Aaaaah dojrzałaś, że Cambria. Ah Ty! Wracam do Anglii na długi weekend, jest skrojona, mam nici, 14 metrów taśmy ze skosu i mam nadzieję, że uda mi się w weekend ją uszyć. Marzeny wersję widziałam na żywo, jest z cienkiej wełenki i bez podszewki (też miała szwy obszyte taśmą). Nie mogę się doczekać, moja wersja będzie z szanelki.