Jak wybrać swoją pierwszą maszynę do szycia?

A dzisiejszy wpis dedykuję Kasi (Fiubździu), która przymierza się do kupna swojej pierwszej maszyny do szycia. 

Całkiem niedawno napisałam Wam o mojej najnowszej maszynie do szycia (specjalnie nie piszę ‘nowej’ bo ze mną to trudno się już połapać) i przypomniałam wszystkie moje maszyny (klik). Po tylu zakupach, ktoś mógłby powiedzieć, że nie mam pojęcia jak kupić maszynę do szycia, ale ja wolę na to patrzeć z drugiej strony. Uważam, że moje rozbudowane doświadczenie w kupowaniu i użytkowaniu różnych modeli może komuś pomóc. Zaznaczam, że wszystko to co poniżej, to tylko moja prywatna opinia poparta użytkowaniem pięciu maszyn do szycia różnych marek i z różnych przedziałów cenowych. Absolutnie dopuszczam możliwość, że inni mogą mieć zupełnie odmienne zdanie, doświadczenia i opinię. 

Kiedy czytam artykuły na temat wyboru maszyny to najczęściej czytam, że pierwsza maszyna nie musi być wypasiona. Wystarczy, że będzie miała ścieg prosty, zygzak, dziurkę i wsteczny. I ja się z tym nie mogę zgodzić. 

Otóż wyobraźcie sobie, że ktoś chce się nauczyć robić na drutach. Na początek, najlepiej pierwsze lepsze druty z pasmanterii i jakiś motek akrylu. Tylko, że takie druty z pasmanterii za 20 zł nie są zbyt fajne. Żyłka się nie obraca, jest sztywna i generalnie nie robi się na takich drutach wygodnie. Osoba, która już umie robić na drutach nie będzie miała z tym większego problemu. Taka osoba to rypnie sweter na pałeczkach do ryżu i nawet nie zauważy. Ale dla nowicjusza, który się dopiero wyrabia, którego dłonie nie wiedzą jeszcze co jest grane, taka twarda żyłka może być nie do przejścia. Zły dobór drutów na samym początku może kogoś totalnie zniechęcić. 

Podobnie może być z maszyną. Bardzo podstawowego Singera dla starszej P. kupiłam z drugiej ręki. Sprzedawała go pani, która kupiła tą maszynę aby uszyć sobie sukienkę. Nie wiem, czy tą sukienkę uszyła ale maszyna jeszcze pachniała nowością, więc podejrzewam, że poza ewentualną sukienką, niewiele na niej powstało. Jak sama do niej usiadłam to zrozumiałam dlaczego. I tylko nie rozumiem, dlaczego kobieta zrobiła sobie krzywdę kupując taki podstawowy model. Pewnie gdzieś przeczytała, że wystarczy aby maszyna miała ścieg prosty, zygzak, dziurkę i wsteczny. 

Jeśli ktoś ma dostęp do klasycznej maszyny, po mamie, babci czy dziadku to jak najbardziej niech uczy się szyć na takim sprzęcie. Jeśli jednak ktoś musi maszynę kupić, to jest to wpis dla niego. Nie sugeruję, że należy zaczynać przygodę z najbardziej wypasionym sprzętem. Ale nie mam zamiaru udawać, że pierwsza maszyna powinna mieć ścieg prosty, zygzak, dziurkę i wsteczny! To jest nieporozumienie. Koniec i kropka! Pierwsza maszyna powinna być porządna, przyszłościowa i posiadać funkcje, które ułatwią nam naukę, tak aby szycie od początku było przyjemne i bezstresowe. 

Po pierwsze, to polecam maszynę elektroniczną. Elektroniczne modele, nawet te podstawowe mają kilka funkcji bardzo przydatnych dla nowicjuszy. Przede wszystkim jest to kontrola szybkości szycia; igła góra-dół (można ustawić maszynę tak, że po zatrzymaniu igła zostaje opuszczona, szczególne przydatne przy zmianie kierunku szycia np. na rogach) i automatyczne zabezpieczenie końca ściegu (to na początku sprawiało mi wiele trudności). Elektroniczne modele nie wymagają też wyławiania nitki z bębenka przy nawlekaniu maszyny. 

Po drugie – ściegi –  20-30 ściegów to aż nadto. Nigdy nie kupiłabym maszyny sugerując się wyłącznie ilością posiadanych ściegów. Co prawda za tydzień pokażę Wam fajny przykład na użycie alfabetu w maszynie ale na początek naprawdę nie trzeba mieć ani alfabetu ani setki ściegów ozdobnych. Owszem, zygzak i ścieg prosty są bardzo ważne, ale dla mnie nawet ważniejszy niż zygzak jest piorun, czyli ścieg do dzianin (dzianiny można też szyć zygzakiem). Ścieg do obrzucania też jest pomocny plus automatyczna dziurka. 

Zdjęcie z Vikinga, który ma 200 różnych ściegów.

Tutaj podaję przykładową, idealną kolekcję ściegów w pierwszej maszynie. Większość  modeli mechanicznych i chyba wszystkie elektroniczne mają też ustawienia długości i szerokości ściegu. To ważna funkcja i daje dodatkowe pole manewru. Można sobie na przykład ustawić ścieg do fastrygowania albo wąski, gęsty zygzak do wzmocnień w spodniach jeansowych.

Po trzecie, to na tym etapie nie ma za bardzo znaczenia, co chcemy szyć. No chyba, że ktoś już wie, że będzie szył głównie ze skóry albo grubej wełny. Na domowej maszynie można naprawdę dużo uszyć, wystarczy dobrze dobrać ścieg, stopkę i igłę. Bardzo popularny jest mit, że na domowej maszynie nie można szyć dzianin. Ja szyję bardzo dużo dzianin i zawsze szyję na normalnej maszynie, chociaż mam też overlocka. Także tego…. Faktem jest, że są maszyny czy stopki do zadań specjalnych. Są maszyny heavy duty do krawiectwa ciężkiego czy stopki kroczące do szycia paczłorków. Ale na wszystko przyjdzie czas. Na tym etapie chodzi o naukę, przyjemność szycia, a z czasem może faktycznie trzeba będzie zainwestować w kolejny model (chociaż może nie w kolejne cztery jak Pimposhka). 

Po czwarte, zachęcam do kupienia maszyny używanej. To zdecydowanie tańsze rozwiązanie, więc za mniejsze pieniądze można mieć wyższą specyfikację i więcej bajerów. Uważam, że bajery tak naprawdę najważniejsze są właśnie dla początkujących. Ciekawym segmentem są elektroniczne maszyny ‘retro’. Może nie wyglądają zachęcająco ale komputerowa maszyna, która ma 20-30 lat też będzie miała wszystkie przydatne funkcje, a będzie tańsza i pewnie mniej zawodna niż dzisiejsze modele.

No i pozostaje jeszcze marka. To akurat jest bardzo trudne. Po wtopie z Vikingiem długo się zastanawiałam w jaką firmę zainwestować. Rozmawiałam z kilkoma mechanikami od maszyn i każdy ma inne zdanie. Zauważyłam, że najlepszą opinię mają o maszynach, które akurat sprzedają. Np. w autoryzowanym punkcie Brother, pan polecał oczywiście Brothera. Za to zmieszał z błotem jedną z najbardziej szanowanych marek czyli Berninę. W innym sklepie pan polecał Janome (które głównie sprzedawał). Nie ma też sensu pytać magika, jaką markę widuje najrzadziej w swoim warsztacie, bo autoryzowany warsztat Brothera, pewnie naprawia głównie Brothery. Wydaje mi się, że każdy mechanik ma swoje preferencje i marki, które lubi naprawiać.

Nie ma co się oszukiwać, elektroniczne maszyny na pewno są mniej niezawodne niż mechaniczne. Poza tym starsze, elektroniczne maszyny (np. Vikingi produkowane jeszcze w Szwecji) na pewno są bardziej niezawodne niż te produkowane dzisiaj w Chinach czy na Tajwanie. To zresztą tyczy się chyba większości sprzętów gospodarstwa domowego.

Każda marka ma też jakiś smaczek, na przykład Brothery mają według mnie najlepsze nawlekacze na rynku, wbudowany górny transport to specjalność Pfaff, Brother jest też chwalony za hafciarki. Janome to również bardzo popularna marka, która dobrze się sprzedaje na rynku wtórnym. Na tych maszynach szyją uczestnicy programu ‘The Great British Sewing Bee’. Bernina to mercedes wśród maszyn i nawet stare modele długo trzymają wartość i sporo kosztują w drugim obiegu. Bernette, czyli moja obecna maszyna to tańsza, siostrzana marka Berniny, a produkuje je podobno Janome. Poza tym każda marka ma modele mniej i bardziej udane. Osobiście rozważałabym zakup Brothera, nie kupiłabym już drugi raz ani Vikinga ani Singera. Myślę, że warto kupić popularną markę, bo wtedy łatwiej znaleźć części i serwis. Myślę też, że na początek warto się skupić na konkretnych funkcjach niż na logo. 

Poniżej przedstawiam kilka modeli maszyn, które ja bym rozważała jako idealny pierwszy model, mając tą wiedzę i doświadczenie, które mam dzisiaj. Wszystkie modele mają regulowaną prędkość szycia i szyją ‘piorunem’ :).

Brother A16 to model, który miałam i powiem Wam szczerze, że trochę żałuję, że go sprzedałam. Ma absolutnie fantastyczny, w pełni automatyczny nawlekasz i idealną kolekcję 16 ściegów. To bardzo fajna maszyna. U mnie teraz super by się sprawdziła jako zapas (zamiast drogiego Vikinga).

A Minerva to przykład marki mniej znanej, ale model ma wszystko to, co bym chciała mieć w mojej pierwszej maszynie. I jako jedyna w tym zestawieniu kosztuje poniżej 1,000 zł (nowa).

I mam jeszcze taką wskazówkę, bardziej na przyszłość. Jak już trochę człowiek poszyje na swojej pierwszej maszynie i chce wybrać wyższy model to polecam ściągnąć sobie instrukcję obsługi modeli, które rozważacie. Nie polecam natomiast opierać się na opisie maszyny i jej funkcji na stronach internetowych sklepów. Nie zawsze podana jest tam pełna specyfikacja, a w instrukcji wszystko będzie czarno na białym i możecie dokładnie doczytać, czy maszyna ma takie funkcje, jakich szukacie w kolejnym modelu. 

Powodzenia!


Dodałam przycisk z lajkiem. Można go nacisnąć i dać mi znać, że ‘jestem’, ‘przeczytałam’, ‘dobra robota’, ‘fajnie, że jesteś’, ‘doceniam to, że piszesz’. Dla mnie jest to znak, że ktoś tam po tej drugiej stronie jest i czyta. Umawiamy się, że naciśnięcie tego przycisku nie oznacza, że koniecznie zgadzacie się z treścią wpisu, ok?

Subscribe
Powiadom o
15 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Alicja
2 miesięcy temu

Totalnie się zgadzam! Tata uczył mnie na Toyocie w laureaci 80tych, no ale wtedy to był naprawdę fajny i porządny model (nie chiński).
Szyłam długo a potem porzuciłam. Gdy wróciłam do szycia, kupiłam właśnie Toyotę, która nie miała porównania do tej która znałam z dzieciństwa. Więc maszyna poszła w kąt. Do szycia wróciłam w czasie pandemii, jak wielu. Sprzedałam Toyotę za dobre pieniądze i właśnie kupiłam Bernette. Podałam Ci ze nie miałam z nią szczęścia, choć ja myślę że jakiŝ feralny model My się trafił. Zanim jednak zaczęły się z nią problemy, właśnie funkcje o których piszesz mi pomogły w powrocie do szycia, bo byłam jak początkująca! Nawlekacz, szybkość szycia, ustawienie igły no i bębenek! Siup, wrzucony z góry i maszyna sama znalazła nitkę z dołu. Zupełnie inne doświadczenie. Zgadzam się że można kupić dobra maszynę z drugiej ręki. Mama przemysłòwke ale potrzebowałam zygzak i właśnie na ebayu kupiłam Janome z drugiej ręki za bezcen. Maszyna nigdy nie była użyta przez poprzedniego właściciela!
W wyborze maszyny oglądałam YouTube, słuchając ludzi którzy szyją w domu, czytałam blogi raczej niż oficjalnych stron marek. I dodam na koniec że jeśli ktoś mówi za bajery nie są takie konieczne to powiem jedno, komfort jazdy VW Passat ze skrzynia automatyczną, był nieporównywalnie lepszy gdy przesiadłam się z Ford Focus bez wspomagania kierownicy.
Jestem pewna że komuś pomoże twój wpis. Miłego tygodnia.

Alicja
2 miesięcy temu
Odpowiedz  Pimposhka

Pewnie ze odpowiem. Dla mnie przemysłówka to przede wszystkim siła tej maszyny, czyli nie pocę się gdy szyję dużo warstw. To jest dla mnie zupełnie inny komfort szycia. Lubię również prędkość, choć nie sztukę tak szybko jak profesjonalne szwaczki. Jeśli raz spróbujesz to się przekonasz. Okej, potrzebujesz na nią miejsca to fakt ale jeśli masz to polecam. Aha, dodam że gdy szyjesz to możesz w tym samym czasie nawijać bębenek co jest super dla mnie. Ja szyję dosyć dużo. No i możesz szyć na niej dzianiny po zmianie ugly, jak i free motion. Co prawda ma tylko ścieg prosty, ale mam domòwkę jeśli potrzebuję zygzak i owerlocka kupionego w Lidlu, paré lat temu i nigdy mnie nie zawiódł. Masz do Birmingham 2 godziny a do mnie kolejne 2. Wpadaj i testuj.

Maria
2 miesięcy temu

Dodam parę uwag od siebie, można? Jeśli ktoś mimo wszystko postanowi kupić niedrogą mechaniczną nówkę, to bardzo polecam zwrócić uwagę na to, czy model posiada regulację docisku stopki. To bardzo istotna funkcja.
I jeśli tylko ma się możliwość, warto pójść na jakiś podstawowy kurs w miejscu, które uczy tych podstaw na urozmaiconym parku maszynowym. Wypróbowanie kilku modeli maszyn podczas szycia bardzo pomaga w wyborze.

Anonimowo
2 miesięcy temu
Odpowiedz  Pimposhka

Pimposjko Kochana
Musze Ciebie troszkę rozczarować
Viking jest też produkowany w Chinach
Jestem ns etapie kupowanis 5 maszyny do szycia i się zastanawiam która nie jest produkowana w Chinach
Wspanialy wpis jak zawsze
Allaf i Hellauz Aachen

Alicja
2 miesięcy temu
Odpowiedz  Anonimowo

Bernina jest produkowana w Szwajcarii, ale niestety tylko te droższe modele. Te z nizszej półki są produkowane w Tajlandii. Droższe Janome to z Japonii ale tańsze modele to Tajwan i Tajlandia ‍♀️. Może są inne?

Marzena
2 miesięcy temu
Odpowiedz  Anonimowo

Janome i Elna. Oczywiście są produkowane w Azji, ale to w końcu japońska marka, więc nie powinno to dziwić.

Anonimowo
2 miesięcy temu
Odpowiedz  Pimposhka

Rzeczywiscie,masz racje Pimposhko , przeoczyłam.
Gritzner i W 6. To maszyny produkowane w Niemczech.
Overlocka Gritznera mam.
Jest świetny .
Pimposhko jestes nadal zadowolona ze swojej Bernette?
Bo to jest seria limitowana i u niektórych sprzedawców internetowych już jest wysprzedana.
Ewa

Anonimowo
2 miesięcy temu
Odpowiedz  Pimposhka

Tak ,Gritzner jest mechaniczny.
Maszyny W6 są okey.
Zastanawiam sie nad Juki 320,
albo Bernette B38.
Bardzo fajny wpis,szkoda że tak mało komentarzy
Ewa

By Pimposhka
15
0
Would love your thoughts, please comment.x